Reklama

Lech Poznań wreszcie ma bramkarza? Bednarek bohaterem w Belgii

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

01 października 2020, 21:54 • 2 min czytania 8 komentarzy

Lech Poznań przez lata miał świetnych napastników. Skrzydłowych też potrafił produkować i sprzedawać za dobre pieniądze. W środku pola? Hasał Murawski, później Linetty, dzisiaj rządzi Tiba. Właściwie na każdej pozycji lechici w ostatnim czasie mieli solidnego, albo bardzo dobrego piłkarza. Problem był z bramkarzem. Ale dziś Filip Bednarek dał solidny sygnał, że być może Kolejorz o obsadę bramki wreszcie martwić się nie będzie musiał.

Lech Poznań wreszcie ma bramkarza? Bednarek bohaterem w Belgii

No bo kiedy tak naprawdę golkiper potrafił wybronić Lechowi coś ekstra? Pewnie Matus Putnocky w swoim pierwszym sezonie przy Bułgarskiej. Słowak grał wtedy ponadprzeciętnie, zyskał dla drużyny kilka punktów, trudno było mieć do niego pretensje. Ale wcześniej szukamy, szukamy i musimy grzebać już w czasach Waldemara Piątka.

Zeszły sezon? Cóż, van der Hart miał efektowną passę bez puszczonego gola, ale wielokrotnie po prostu nie miał nic do roboty. Miał swój wieczór w Pucharze Polski z Lechią Gdańsk, ale poza tym trudno było szukać meczów, po których moglibyśmy powiedzieć „ulala, ależ Lech trafił w tym zakupem!”.

Sukces w pucharach to też jego zasługa

I początkowo mieliśmy też podobne odczucia wobec Filipa Bednarka. W Lubinie nie popisał się przy rzutach rożnych rywali, ze Śląskiem podobnie. Zapalała się lampka ostrzegawcza – o panie, znów znaleźli jakiś wynalazek w Holandii. Wciąż mamy wrażenie, że gra na przedpolu czy wyjścia do dośrodkowań to nie jest najsilniejsza strona Polaka. Natomiast na linii… cóż, do tej pory daje się poznać jako niezły kocur.

Bramkarz przy takim awansie zawsze będzie gdzieś w cieniu, bo po Apollonie peany wyśpiewywano na cześć Ramireza czy Tiby. W oczy rzucają się statystyki Ishaka, który wszedł do tej ligi jak kowboj do baru. A Bednarek? Bednarek robi po cichu świetną robotę. W czterech meczach eliminacji do Ligi Europy stracił tylko jedną bramkę. Już w starciu z Hammarby utrzymał Lecha przy życiu, gdy w pierwszej połowie popisał się dwiema świetnymi interewencjami.

Reklama

A dziś? Dzisiaj był szefem. Karnego obronił, a przecież nie był to spacerek po Wrocławskiej w samo południe. Silne uderzenie, mało czasu na interwencję. Do tego sparowanie na słupek bomby z rzutu wolnego. I jeszcze to odbicie piłki, gdy Nicholson strzelał bardzo mocno z ostrego kąta. Bednarek wytrzymał ciśnienie, gdy Lech potrzebował tego jak topielec haustu powietrza.

Koledzy wiszą mu browary

Dalecy jesteśmy jeszcze od tego, by Bednarkowi powierzać patronat nad jedną z trybun. I pewnie dzieciaki w Swarzędzu, Suchym Lesie i Luboniu nie będą od jutra hasać w bluzach bramkarskich z jego nazwiskiem. Natomiast trzeba oddać mu to, że dzisiaj był absolutnie kluczowym piłkarzem w układance Kolejorza. Nie wiemy, do której są otwarte sklepy w Belgii, ale na miejscu kolegów z drużyny popędziliśmy do pobliskiego dyskontu, by postawić Bednarkowi kratę browarów.

fot. NewsPix

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

8 komentarzy

Loading...