Reklama

Lej po bombie w defensywie Cracovii. Czy Raków zdoła to wykorzystać?

redakcja

Autor:redakcja

26 września 2020, 10:43 • 6 min czytania 5 komentarzy

Michał Probierz dwa dni temu obchodził czterdzieste ósme urodziny. Wyobrażamy sobie, że od profesora Janusza Filipiaka mógł dostać z tej okazji w podarku butelkę swojej ulubionej whisky, ewentualnie pudełko doskonałych, kubańskich cygar. Na pewno ucieszył się i grzecznie podziękował. W głębi duszy pomyślał jednak: „w tej chwil bardziej by mi się przydał solidny środkowy obrońca”. Defensywa Cracovii przypomina bowiem lej po bombie.

Lej po bombie w defensywie Cracovii. Czy Raków zdoła to wykorzystać?

Rewolucja w defensywie

Sytuacja jest o tyle nietypowa, że eksplozja, która tak dotkliwie zdewastowała linię obrony „Pasów” była właściwie do przewidzenia. David Jablonsky próbował oczywiście odwlekać swoje korupcyjne zawieszenia tak długo, jak tylko to możliwe, ale nie mógł przecież unikać kary w nieskończoność. Stoper został zdyskwalifikowany do końca 2021 roku za ustawianie meczów i wciąganie do tego procederu innych piłkarzy. Zakaz obejmuje wszelkie formy piłkarskiej działalności, więc Jablonsky nie może nawet trenować z zespołem. A mówimy o zawodniku kluczowym dla taktycznej układanki Probierza. W poprzednim sezonie ligowym Czech rozegrał 28 spotkań. Kilka razy zdarzało mu się odpoczywać, przez chwilę pauzował też za czerwoną kartkę. Generalnie jednak – jeśli był zdrowy, grał.

Jeszcze bardziej jego wpływ na zespół widać było w Pucharze Polski. Bez Jablonskiego trudno byłoby „Pasom” marzyć o końcowym triumfie w rozgrywkach. Obrońca zagrał w Pucharze pięciokrotnie, zdobył trzy gole i zanotował asystę. Jedną z bramek strzelił w finałowym starciu z Lechią Gdańsk. Niewątpliwie był to – z czysto piłkarskiego punktu widzenia – jeden z najlepszych środkowych defensorów w lidze. W naszym rankingu najlepszych stoperów ubiegłego sezonu umieściliśmy go na czwartej pozycji.

David Jablonsky
Reklama

Partnerem Jablonskiego w poprzednim sezonie był najczęściej Michał Helik, który w Ekstraklasie zanotował 23 występy. Do wyjściowego składu wskoczył w październiku i już miejsca nikomu nie oddał. W poprzednich latach również regularnie występował w zespole dowodzonym przez Probierza, nawet częściej niż w sezonie 2019/20. Ale Helika również nie ma już w Krakowie. Został piłkarzem angielskiego FC Barnsley.

No dobra, to może Ołeksij Dytiatjew? Przecież to właśnie doświadczony Ukrainiec był partnerem Davida Jablonskiego na starcie poprzedniego sezonu, gdy z wyjściowej jedenastki tymczasowo wyleciał Helik. W sezonie 2018/19 – najbardziej udanym dla Cracovii, jeżeli chodzi o postawę w lidze – Dytiatjew również był pierwszym wyborem Probierza. Problem polega jednak na tym, że ukraiński zawodnik przeszedł poważną operację kolana i wszystko wskazuje na to, że w tym roku już w piłkę nie zagra.

Jak na ironię, z zespołu zawinął się również Niko Datković. Chorwat w sezonie 2018/19 otrzymał od Probierza dość dużo minut, regularnie grał w Ekstraklasie, ale w kolejnych rozgrywkach przegrał już rywalizację z Jablonskim, Helikiem i Dytiatjewem. W ustabilizowaniu wysokiej formy przeszkadzały mu też kłopoty zdrowotne. Postanowił zatem odejść, nie widząc dla siebie nadziei na przebicie się do pierwszego składu z pozycji stopera numer cztery. Nie mógł przewidzieć, że cała wspomniana trójka mniej więcej w tym samym czasie wyleci, co w praktyce oznaczałoby czerwony dywan dla Datkovicia, prowadzący prosto do pierwszej jedenastki „Pasów”.

Czy Raków skorzysta z okazji?

Trudno się zatem dziwić, że po czterech meczach ligowych Cracovia ma na swoim koncie tylko jedno zwycięstwo i ani jednego czystego konta. Udało się podopiecznym Probierza zatriumfować na inaugurację, w starciu z Pogonią Szczecin. Wtedy jeszcze duet w defensywie stworzyli Helik i Jablonsky. Przeciwko Podbeskidziu obok Czecha wystąpił natomiast Ivan Marquez. Hiszpan ściągnięty z Korony Kielce, ale raczej w celu uzupełnienia rotacji w zespole, niż z myślą o regularnym wystawianiu go w podstawowym składzie. W kolejnej ligowej konfrontacji, tym razem ze Stalą Mielec, środek obrony Marquez stworzył z Dawidem Szymonowiczem. Zawodnikiem już dwudziestopięcioletnim, ale niezbyt doświadczonym na ekstraklasowym poziomie.

Na dodatek mówiącym o sobie: – Moim zdaniem najbardziej mogę wyeksponować swoje atuty jako defensywny pomocnik. To był spory problem w Jagiellonii, że cały czas próbowali mnie tam tylko na środku obrony.

W ostatnim ligowym starciu z Zagłębiem Lubin partnerem Szymonowicza w obronie był z kolei Matej Rodin. Chorwat, który rundę wiosenną poprzedniego sezonu spędził w NK Varazdin. Zajął z tym klubem ósme miejsce w chorwackiej ekstraklasie – ostatnie gwarantujące pewne utrzymanie. Wcześniej był piłkarzem włoskiej Perugii, ale tam nie zaimponował, bo nie zaliczył nawet debiutu w Serie B. Tak naprawdę większą część dotychczasowej kariery Rodin spędził na poziomie drugoligowym w Bośni i Hercegowinie oraz w Chorwacji. Czy to może być godny następca Jablonskiego bądź Helika? Nie wiemy, ale się domyślamy.

Reklama

Dawid Szymonowicz

W sezonie 2019/20 Cracovia mogła się pochwalić jedną z najskuteczniejszych linii defensywnych w lidze. Jak wyliczyli analitycy EkstraStats, rywale zdobywali przeciwko „Pasom” tylko 1,08 gola na mecz. Jedynie cztery zespoły były lepsze pod tym względem. Jeszcze lepiej to wyglądało jeżeli chodzi o dopuszczanie rywali do pozycji strzałowych. Przeciwnicy Cracovii uderzali na bramkę średnio 12,24 razy na spotkanie. Trzeci wynik w lidze. Strzały celne oponentów? 3,84 na mecz. Lepsza tylko Legia Warszawa. Jeżeli za coś podopiecznych Michała Probierza krytykowaliśmy, zwykle była to siermiężna ofensywa. W obronie „Pasy” dawały radę.

A jeszcze lepiej to przecież wyglądało w sezonie 2018/19. Cracovia pozwalała wówczas przeciwnikom na oddawanie średnio 11,08 strzałów na swoją bramkę, w tym 3,84 uderzeń celnych. W obu tych statystykach „Pasy” plasowały się w ligowym TOP3.

I być może właśnie dlatego tak wielkie kłopoty w konfrontacjach z Cracovią miał Raków Częstochowa. W tej chwili podopieczni Marka Papszuna nie mają już żadnego powodu do kompleksów względem krakowskiej ekipy. Zajmują drugie miejsce w lidze, podczas gdy dotknięta karą za korupcję Cracovia wciąż wygrzebuje się z okolic strefy spadkowej. Ale prawda jest taka, że dwie poprzednie konfrontacje ligowe z „Pasami” kompletnie się częstochowianom nie udały. W sierpniu 2019 roku Cracovia pokonała Raków 3:1. W grudniu wygrała natomiast u siebie aż 3:0. Oczywiście trzeba pamiętać, że wtedy jeszcze można było ekipę Probierza postrzegać jak kandydatów do mistrzostwa. Raków był natomiast nieopierzonym beniaminkiem. Ale rozmiar zwycięstw i tak robi wrażenie. Po drodze Cracovia pokonała też Raków po rzutach karnych w Pucharze Polski.

Cracovia 3:0 Raków Częstochowa (18. kolejka Ekstraklasy 2019/20)

Jeżeli się zatem przeciwko Cracovii przełamać, to najlepiej teraz, gdy Michał Probierz ma tak wielki ból głowy z poukładaniem na nowo formacji defensywnej. Statystycznie „Pasy” cały czas wyglądają całkiem nieźle, co świadczy o wciąż solidnej organizacji gry w destrukcji, ale poszczególni zawodnicy jednak zawodzą w kluczowych momentach. Marquez zaprezentował się katastrofalnie w starciu z Podbeskidziem, gdy na dobrą sprawę narozrabiał przy obu straconych bramkach. W kolejnym spotkaniu spisał się zresztą niewiele lepiej. Szymonowicz prezentuje się solidniej, lecz także i on ma na sumieniu gola w starciu ze Stalą Mielec.

Tymczasem Raków na starcie sezonu naprawdę imponuje postawą w ofensywie. Ekipa Papszuna zaczęła wprawdzie od porażki 1:2 z Legią Warszawa, ale potem było już tylko lepiej. 3:0 z Sandecją Nowy Sącz w Pucharze Polski, wyjazdowe 3:1 z Lechią Gdańsk w lidze. Potem zwycięstwo z Zagłębiem Lubin i wreszcie demolka Podbeskidzia Bielsko-Biała. Skoczyło się na wyniku 4:1 dla Rakowa, ale gdyby częstochowianie wpakowali sześć czy siedem goli, to nikt z Podbeskidzia nie mógłby się żalić na niesprawiedliwy los. Pisaliśmy w pomeczowej relacji: „Raków potwierdza spore aspiracje. Jasne, to tylko mecz z beniaminkiem, który potrafi strzelać gole za ciebie, ale ważniejsze jest coś innego – widać powtarzalność w każdym meczu Rakowa w tym sezonie. Tak działa dobrze naoliwiona maszyna. A styl, choć na przykład w przypadku reprezentacji próbuje nam się wmówić coś innego, to podstawa sukcesów”.

Dzisiejsze spotkanie będzie zatem dla obu stron ważnym testem. Jeżeli Raków obnaży defensywne kłopoty Cracovii – bo trzeba przecież pamiętać również o urazach Michaela Gardawskiego i Kamila Pestki – i zanotuje kolejne zwycięstwo z rzędu, chyba definitywnie już potwierdzi, że ma w tym sezonie chrapkę na coś więcej niż tylko walka o miejsce w szerokiej czołówce i ustawiczne dokuczanie faworytom. Z drugiej strony – jeżeli odmieniona obrona „Pasów” zdoła się uporać z tak groźnym i wyraźnie rozpędzonym przeciwnikiem, będzie dla znak dla Michała Probierza, że być może z tej mąki będzie chleb. A jeśli nie? Cóż – bez poważnych wzmocnień się chyba nie obejdzie.

fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Abramowicz o kryzysie Radomiaka: Nasza tożsamość jest niewyraźna, a balans zachwiany

Szymon Janczyk
0
Abramowicz o kryzysie Radomiaka: Nasza tożsamość jest niewyraźna, a balans zachwiany

Komentarze

5 komentarzy

Loading...