Reklama

Widzew coraz mocniejszy, ale sędziowie na stałym poziomie

redakcja

Autor:redakcja

25 września 2020, 20:40 • 4 min czytania 29 komentarzy

Kto by pomyślał, że po czwartku nastanie piątek, po sierpniu wrzesień, a po jednej serii błędów sędziowskich w I lidze nastąpi kolejna fala ich potknięć. Panowie w czarnych koszulkach na zapleczu Ekstraklasy od paru ładnych lat zupełnie sobie nie radzą, a dzisiaj w Łodzi nie było inaczej. Nerwówka w końcówce spotkania to z jednej strony efekt braku skuteczności widzewiaków, ale jeszcze więcej winy ponosi trójka sędziowska, która nie uznała absolutnie prawidłowej bramki Krystiana Nowaka. 

Widzew coraz mocniejszy, ale sędziowie na stałym poziomie

Cała afera miała miejsce tuż po przerwie, zanim jeszcze jastrzębianie zorientowali się, że trwa druga połówka meczu, Widzew strzelił na 2:0.

No gdzie tu spalony, nie ma nawet jakiegoś styku, Nowak ma dobry metr zapasu. Mimo to – sędzia gola nie uznał. Skandal i – na szczęście – tym razem to nie miało większego wpływu na wynik meczu. Widzew był lepszy właściwie przez pełne 90 minut, brakowało mu jedynie finalizacji. I nie ma w tym żadnej hiperboli, bo jeden z pierwszych ataków bramkowych to mocny strzał Fundambu w 2. minucie meczu, gdy świetnie interweniował Drazik. To zresztą już tradycja – sygnał do ataku daje kongijski pomocnik, choć dziś zdecydowanie mógł się zachować lepiej przynajmniej w dwóch sytuacjach. Mocne uderzenie głową po centrze Kosakiewicza leciało praktycznie prosto w bramkarza. Niedokładne było podanie do Robaka przy groźnej akcji z pierwszej połowy.

MICHALSKI WRACA DO FORMY

Inna sprawa, że dzisiaj najgroźniejsza była prawa flanka Widzewa. Kosakiewicz i Michalski wreszcie złapali wspólny język i za ich sprawą raz po raz do sytuacji dochodził praktycznie cały blok ofensywny Widzewa. Doskonałe podanie od prawego obrońcy Widzewa zmarnował Mateusz Możdżeń, choć on dość szybko się zrehabilitował. 37. minuta meczu. Michalski szarżuje prawym skrzydłem, wydaje się, że wygonił się za daleko do linii końcowej. Sprytnie jednak wycofuje piętą do wbiegającego w ciemno Kosakiewicza, ten dokładnie zagrywa do Możdżenia i cyk – jest 1:0. Jak się okazało – akcja i gol na wagę trzech punktów.

Reklama

To nie jest tak, że Widzew poprzestał na atakach z pierwszej połowy. Ale trzeba przyznać, że sporo animuszu odebrał mu sędzia tuż po przerwie. Po tej nieuznanej bramce dla gospodarzy wiatru w żagle nabrał GKS Jastrzębie, któremu brakowało jednak dokładności i szybkości. Feruga z wolnego, sprytnie w krótki róg? Za mało dokładnie, nie dość, że Mleczko to złapał, to strzał chyba i tak leciał na słupek. Apolinarski? Świetne wejście, ale uderzenie tuż obok słupka. Skórecki w polu karnym? Dobra okazja do wyrównania, ale tak długo czaił się na strzał, że Kosakiewicz zdążył osiem razy zastawić mu drogę uderzenia.

Widzew podkręcił jeszcze trochę tempo w końcówce, by wspomnieć strzał Mąki, ale nie oszukujmy się – gdy wszedł na murawę Poczobut, było jasne, że gospodarze bronią jednobramkowego prowadzenia.

„GOSPODARZE”

To zresztą też warto podkreślić – seria nietypowych zdarzeń wokół spotkania Widzewa Łódź z GKS-em Jastrzębie zaczęła się na długo przed pierwszym gwizdkiem. W związku z remontem stadionu gości dzisiejszego spotkania, GKS próbował zamienić kolejność – zagrać w Łodzi jesienią, by wiosną ugościć Widzew u siebie. Na to zgody nie udało się uzyskać, więc wytargowano kompromisowe rozwiązanie – oba mecze zostaną rozegrane na stadionie Widzewa.

Skrytykował to nawet Zbigniew Boniek, prezes PZPN-u oraz legenda klubu z al. Piłsudskiego 138, na swoim koncie twitterowym. Mleko jednak już się rozlało, więc dzisiaj „gospodarzem” był GKS Jastrzębie, choć stadion niemal w komplecie wypełnili fani Widzewa. Grupka jastrzębian zasiadła w sektorze gości. Z drugiej strony – przynajmniej była okazja zrobić coś dobrego. Kibice Widzewa zorganizowali wraz z Fundambu zrzutkę dla dzieciaków z pierwszego klubu, w którym występował Kongijczyk. Według szacunków Krzysztofa Stanowskiego – wyszło jakieś półtorej tony!

https://twitter.com/K_Stanowski/status/1309555870871715841

MASZYNA RUSZYŁA?

Widzew wygrywa i to wygrywa z czystym kontem. Pewne symptomy poprawy rozczarowującej gry z pierwszych kolejek było widać już w derbach. Dwa kolejne domowe mecze ze Stomilem i GKS-em Jastrzębie to już skuteczna, pewna gra – dwa razy zero z tyłu i dwa razy dwie bramki z przodu. Jednej sędzia niesłusznie nie uznał, ale Widzewowi to nie umniejsza. 6 punktów i start pościgu za czołówką ligi. Za wcześnie, by się przesadnie emocjonować, ale zdaje się, że beniaminek I ligi już spłacił swoje tradycyjne „frycowe”.

Reklama

GKS Jastrzębie – Widzew Łódź 0:1 (0:1)

37′ Możdżeń

Fot.Newspix

Najnowsze

EURO 2024

Szymon Marciniak zmienił asystenta na Euro. „Dwa dni przez to nie spałem”

Piotr Rzepecki
0
Szymon Marciniak zmienił asystenta na Euro. „Dwa dni przez to nie spałem”

Komentarze

29 komentarzy

Loading...