Reklama

7 powodów, dla których warto rzucić okiem na mecz o Superpuchar Europy

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

24 września 2020, 10:49 • 7 min czytania 8 komentarzy

Lech Poznań swoim wczorajszym zwycięstwem na Cyprze narobił nam apetytu na kolejne sukcesy polskich klubów w eliminacjach do Ligi Europy. Dziś koncentrujemy zatem uwagę przede wszystkim na meczach Piasta Gliwice i Legii Warszawa. Ale na tym piłkarskie emocje dla polskich kibiców się wcale nie kończą. O 21:00 Bayern Monachium zmierzy się bowiem z Sevillą FC w starciu o Superpuchar Europy. Znaleźliśmy siedem powodów, dla których warto dziś wieczorem rzucić okiem w kierunku Budapesztu, gdzie Robert Lewandowski powalczy o kolejne trofeum do kolekcji.

7 powodów, dla których warto rzucić okiem na mecz o Superpuchar Europy

1. Bayern jest w takiej formie, że po prostu trzeba ten zespół podziwiać

Można się było zastanawiać, w jakiej formie Bawarczycy będą na początku sezonu 2020/21. Dopiero co zdobyli przecież potrójną koronę jako dopiero dziewiąty zespół w historii europejskiego futbolu. Zdominowali Bundesligę, zgarnęli Puchar Niemiec, pozamiatali również w Champions League. Po takim paśmie sukcesów delikatne rozprężenie nie byłoby właściwie niczym nienaturalnym. Ale to nie w stylu podopiecznych Hansiego Flicka. Oni już w pierwszej kolejce nowego sezonu Bundesligi postanowili udowodnić, że wciąż są głodni zwycięstw, drapieżni, a ich dyspozycja nie pogorszyła się ani o jotę. Przemielili Schalke aż 8:0. Jasne, ekipa z Gelsenkirchen od dłuższego czasu zmaga się z wewnętrznymi problemami i kryzysem formy, lecz skala zwycięstwa Bayernu i tak robi wrażenie.

Ta ekipa nie ma zamiaru się zatrzymać.

Tylko raz za kadencji Flicka zdarzyło się Bawarczykom nie zdobyć w danym meczu bramki. Było to 9 lutego 2020 roku w konfrontacji z RB Lipsk. Z kolei żeby przypomnieć sobie ostatnią porażkę Bayernu trzeba się cofnąć do 7 grudnia 2019 roku. Od tamtego momentu Lewandowski i spółka – wyłączając właśnie wspomniany remis z Lipskiem – wygrali wszystkie spotkania. Czy to na krajowej, czy europejskiej arenie. Kiedyś się ta passa musi oczywiście zakończyć, ale niewiele wskazuje na to, by miało się to przydarzyć już wkrótce. Tak dysponowanym Bayernem trzeba się zachwycać. Tak dysponowany Bayern trzeba podziwiać.

Reklama
BAYER WYGRA Z SEVILLĄ? KURS 1,36 W EWINNER

2. Sevilla potrafi się postawić faworytowi

Sevilla to zespół znacznie bardziej niż Bayern otrzaskany w starciach o Superpuchar Europy ze względu na swoją dominację w rozgrywkach najpierw Pucharu UEFA, potem Ligi Europy. Dla Los Nervionenses dzisiejsza konfrontacja z Bawarczykami będzie już szóstą szansą na zgarnięcie superpucharu od 2006 roku. Dotychczas tylko raz udało się Sevilli zatriumfować w spotkaniu ze zdobywcą Ligi Mistrzów. Było to zresztą pierwsze podejście Andaluzyjczyków. Rok 2006, nieoczekiwane i spektakularne zwycięstwo 3:0 z FC Barceloną. Koncertowe spotkanie rozegrał wówczas Dani Alves, jeszcze w barwach Sevilli. Na prawym skrzydełku hasał natomiast Jesus Navas, który do dziś stanowi mocny punkt Sevilli i jest niejako łącznikiem między pierwszymi i najnowszymi sukcesami Sevilli na europejskiej arenie.

Kolejne cztery finały ekipa z Andaluzji już przegrała. Raz z Milanem, raz z Barcą i dwukrotnie z Realem Madryt. Nie oznacza to jednak, że były to starcia do jednej bramki. Dwukrotnie Sevilla poległa dopiero po dogrywce. Szczególnie niesamowity przebieg miało starcie z Barceloną w 2015 roku, zakończone wynikiem 5:4 dla Katalończyków.

Podopieczni Luisa Enrique do tamtego starcia z Sevilla przystępowali jako zdobywcy potrójnej korony, podobnie jak teraz Bayern. No nie obrazilibyśmy się na podobny poziom emocji w dzisiejszym spotkaniu.

3. Robert Lewandowski może dołożyć kolejne trofeum do kolekcji

Dwadzieścia – tyle w tej chwili drużynowych trofeów ma na swoim koncie Robert Lewandowski. Wynik rzecz jasna znakomity, ale trzeba podkreślić, że wciąż bardzo daleko polskiemu napastnikowi do rekordzistów pod tym względem. Superpucharu Europy jeszcze Lewandowski w swoim dorobku nie posiada. Dziś stanie przed pierwszą w karierze okazją, by go zdobyć. Nie jest to może najbardziej prestiżowy sukces z możliwych, nie umywa się pod tym względem do Pucharu Mistrzów czy nawet mistrzostwa Niemiec, no ale swoją wymowę kontynentalny superpuchar jednak posiada. Już teraz można stwierdzić, że Lewandowski przejdzie do historii jako jeden z najlepszych, a być może nawet najlepszy środkowy napastnik swojej generacji. Im bogatsza będzie lista jego sukcesów, tym korzystniej polski snajper zostanie zapamiętany i tym wyżej uplasuje się we wszelkich rankingach najlepszych piłkarzy w dziejach.

Kluczowe są oczywiście indywidualne statystyki, ale nie ukrywajmy – dopóki Lewandowski wykręcał rekordy w Bundeslidze, był – choćby przez angielskich ekspertów – odrobinę lekceważony. Dzisiejsze starcie z Sevillą to dla Polaka kolejna szansa, by przypomnieć, kto jest obecnie najlepszym piłkarzem Starego Kontynentu.

Reklama

4. Julen Lopetegui umie rozpracować mocniejszego rywala

Jak tak spojrzymy sobie na drogę Sevilli do triumfu w Lidze Europy, to naprawdę nie była ona usłana różami. Faza grupowa, okej, dość łatwa. APOEL, Dudelange i Karabach to zespoły, przed którymi truchleć może mistrz Polski w eliminacjach, a nie kandydat do zwycięstwa w rozgrywkach. Pierwsza runda fazy pucharowej? Rumuński Cluj, mogło być gorzej. Ale potem zaczęły się schody. AS Roma, Wolverhampton Wanderers, Manchester United, no i w finale Inter Mediolan. Te dwie ostatnie ekipy były wskazywane jako główni faworyci do końcowego triumfu, tymczasem Sevilla jednym i drugim utarła nosa.

SEVILLA POKONA BAYERN? KURS 7,00 W TOTALBET

Oczywiście Bayern to dzisiaj – jak mawia klasyk – zupełnie inny poziom niż „Czerwone Diabły” czy Nerazzurri. Niemniej, Julen Lopetegui udowodnił, że w pojedynczym spotkaniu potrafi tak swój zespół poukładać, by zneutralizować atuty wyżej notowanego przeciwnika. Może zatem Hiszpan okaże się tym szkoleniowcem, któremu uda się wyhamować bawarską maszynę Flicka?

5. Serge Gnabry znów może wywinąć coś niesamowitego

Hat-trick z Schalke na otwarcie Bundesligi. Dwa gole w półfinale Ligi Mistrzów przeciwko Lyonowi. Trafienie w starciu z Barceloną. Możemy tę wyliczankę prowadzić naprawdę długo, zwłaszcza jeśli zaczniemy wspominać również o asystach i kluczowych podaniach. Serge Gnabry w ostatnich miesiącach wyrósł na jednego z najlepszych skrzydłowych świata. Jest skuteczny, jest spektakularny, jest niemalże niemożliwy do zatrzymania.

Co Gnabry pokaże przeciwko Sevilli? W zwycięskiej edycji Ligi Mistrzów zdobył aż dziewięć goli w dziesięciu występach. Jeżeli przełoży tę dyspozycję również na superpuchar, defensorzy andaluzyjskiego zespołu mają poważny problem.

6. Sevilla również może się pochwalić niezłą passą

Chwaliliśmy Bayern za niesamowitą serię zwycięstw, ale dzisiejsi rywale Bawarczyków także wykręcają obecnie znakomitą serię spotkań. Oczywiście nie aż tak imponującą jak ta Bayernu, ale wciąż robiącą duże wrażenie. Podopieczni Julena Lopeteguiego swój ostatni mecz przegrali… 9 lutego 2020 roku. Dokładnie tego samego dnia, gdy Bayern zanotował swój ostatni remis. Od tamtego czasu Andaluzyjczycy zremisowali natomiast dziewięć spotkań, wygrali zaś dwanaście. Jeżeli spojrzeć na ostatnie miesiące, ich forma wygląda jeszcze lepiej. Od 30 czerwca Sevilla wygrała dziewięć meczów, raz podzieliła się z rywalem punktami.

Oczywistym faworytem właściwie każdego starcia o Superpuchar Europy jest zawsze zdobywca Ligi Mistrzów, nie inaczej jest dzisiaj, ale Sevilla naprawdę nie ma powodu do kompleksów względem Bayernu.

7. Rzadko mamy polskie akcenty w meczach o Superpuchar Europy

Pierwszym Polakiem, który zagrał o Superpuchar Europy był Zbigniew Boniek w 1985 roku. Obecny prezes Polskiego Związki Piłki Nożnej reprezentował wówczas barwy Juventusu. Czyli zespołu, który przystąpił do spotkania jako zwycięzca Pucharu Zdobywców Pucharów w sezonie 1983/84. Przeciwko „Starej Damie” stanął wtedy Liverpool, triumfator Pucharu Europy. Dość wyjątkowo jak na tamte czasy, kwestia superpucharu została rozstrzygnięta jednym spotkaniem, a nie dwumeczem. Boniek został bohaterem spotkania. Zaprezentował się fenomenalnie, dwukrotnie trafił do siatki i zapewnił turyńczykom triumf.

Niedługo potem superpuchar zdobył kolejny ze słynnych reprezentantów Polski, czyli Józef Młynarczyk. Jego FC Porto pokonało w dwumeczu Ajax Amsterdam, a Młynarczyk w obu spotkaniach z podopiecznymi Johana Cruyffa zachował czyste konto, choć straszyli go tacy napastnicy jak Dennis Bergkamp czy John Bosman.

Na następny polski akcent w rywalizacji o Superpuchar Europy trzeba było zaczekać długo, bo aż do 2002 roku, gdy galaktyczny Real Madryt pokonał 3:1 Feyenoord Rotterdam, a w wyjściowym składzie holenderskiej drużyny znalazł się Tomasz Rząsa. W 2008 roku Tomasz Kuszczak z ławki oglądał przegrane starcie Manchester United z Zenitem Petersburg. Rok później Szachtar Donieck przegrał 0:1 z Barceloną, ale Mariusz Lewandowski na boisku się nie pojawił. Podobnie jak wcześniej Jerzy Dudek, który był bohaterem finału Champions League, ale z meczu o superpuchar wykluczył go uraz. Co innego Grzegorz Krychowiak. On w 2014 roku zagrał od deski do deski w przegranym spotkaniu z Realem Madryt, a rok później wystąpił we wspomnianym szalonym meczu z Barcą. I to by było na tyle.

Boniek, Młynarczyk, Rząsa, Krychowiak. Króciutka lista.

Tym bardziej jeśli ograniczy się ją tylko do zdobywców trofeum. Robert Lewandowski zmagał się ostatnio z kontuzją stopy, więc istniało pewne zagrożenie, że także i jemu przepadnie szansa na występ w finale z powodów zdrowotnych. Ale według dziennikarzy BILD-a wszystko jest już w porządku. Pozostaje zatem liczyć na show porównywalne do tego, które przed laty urządził Boniek. Co tylko potwierdzi pozycję Lewandowskiego jako najlepszego polskiego piłkarza w dziejach.

fot. NewsPix.pl

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Jakub Radomski
0
Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Komentarze

8 komentarzy

Loading...