Reklama

ŁKS znów stabilny w tyłach, Widzew jeszcze się odkuje. Pięć wniosków po derbach Łodzi

redakcja

Autor:redakcja

17 września 2020, 13:00 • 7 min czytania 17 komentarzy

Derby, derby i po derbach. Kibice w Łodzi obudzili się dziś z kacem. Jedni z namacalnym z powodu świętowania, inni z moralnym, po porażce z odwiecznym rywalem. Dla Widzewa i ŁKS-u bezpośrednie spotkania to moment wyjątkowy. Można nie tylko udowodnić wyższość i „zdobyć” miasto do czasu kolejnej konfrontacji, ale też porównać się z rywalem zza miedzy i wyciągnąć kilka wniosków na przyszłość. I po wczorajszym meczu jesteśmy bez wątpienia mądrzejsi o kilka faktów. Jakich?

ŁKS znów stabilny w tyłach, Widzew jeszcze się odkuje. Pięć wniosków po derbach Łodzi

1. Defensywa siłą ŁKS-u

Co zapewniło ŁKS-owi awans przed dwoma laty? Żelazna defensywa. W rundzie wiosennej sezonu 2018/2019 ekipa z Łodzi miała z tyłu prawdziwy mur. Krótki bilans liczbowy:

  • 10 meczów bez straconego gola
  • 3 spotkania bez czystego konta
  • 5 straconych bramek

Wygląda na to, że podopieczni Wojciecha Stawowego idą za tym przykładem. W naszym przedmeczowym typowaniu stawialiśmy na to, że ŁKS może zachować czyste konto w derbach – i tak też się stało. Oznacza to, że Arkadiusz Malarz od 296 minut nie wpuścił ani jednej bramki. A nie jest tak, że bramkarz ŁKS-u narzeka na nudę, bo pamiętamy choćby paradę po uderzeniu Karola Czubaka. Na zapleczu Ekstraklasy bilans celnych strzałów rywali w meczach z łodzianami wygląda tak:

  • Odra Opole – 2 celne strzały
  • Stomil Olsztyn – 2 celne strzały
  • Widzew Łódź – 4 celne strzały

Osiem uderzeń, osiem skutecznych interwencji. Ale chociaż Widzew naciskał na ŁKS mocniej niż Odra czy Stomil, to bardzo solidnie wypadli także Jan Sobociński i Maciej Dąbrowski. Na tym poziomie rozgrywkowym ciężko znaleźć lepszą parę stoperów. Tak samo, jak ciężko znaleźć lepszego lewego obrońcę niż Adrian Klimczak. Po spadku wymienialiśmy go w gronie gości, którym warto byłoby dać szansę w Ekstraklasie.

Klimczaka najłatwiej opisać jednym słowem – solidny. Spośród defensorów ŁKS-u, którzy w Łodzi są od początku sezonu, to on ma najwyższą średnią not – 4,60. Wyróżnia się też drugą wśród obrońców beniaminka średnią sprintów na mecz, których zalicza 13. Wyżej jest tylko Vidmajer, ale jak już ustaliliśmy – on nie do końca potrafi grać w piłkę.

Reklama

Co dobrego jeszcze powiemy o Klimczaku? Ciekawostka – cztery z pięciu zwycięstw ŁKS-u to mecze, w których grał właśnie on”.

Teraz 23-latek to potwierdza, bo wyrasta ponad I ligę. W pierwszej połowie derbów pokazał, jak zamknąć skrzydło w defensywie. W drugiej, jak powinien grać nowoczesny boczny obrońca. Nie jest przypadkiem, że po trzech kolejkach Klimczak ma na koncie dwie asysty i bramkę. Cichy bohater meczu.

2. Widzew potrzebuje Hiszpana

Wiadomo, że piszemy to trochę z przymrużeniem oka, bo przecież paszporty nie grają. Ale z drugiej strony… Jesień na zapleczu Ekstraklasy rozpoczęła się dla Hiszpanów kapitalnie. Show w Legnicy robi Joan Roman, świetnie spisują się jego rodacy w barwach ŁKS-u. Wczoraj zresztą mieliśmy tego dowody, bo większość groźnych akcji łodzian przechodziła przez Pirulo lub Antonio Domingueza. Ten pierwszy czuje się na zapleczu Ekstraklasy jak ryba w wodzie. A przecież pamiętamy jego dokonania w wyższej lidze. Cztery nominacje do badziewiaków i spore rozczarowanie, bo przez większość sezonu po prostu cieniował. Obudził się na koniec, a teraz pokazuje, jaka jest różnica między Ekstraklasą a niższym szczeblem. Więcej czasu, więcej przestrzeni, nieco słabsze defensywy i efekt końcowy jest taki:

  • 2 gole
  • 2 asysty
  • asysta drugiego stopnia

I właśnie kogoś takiego brakuje w drugiej linii Widzewa. Reżysera gry, pomocnika technicznego, który stwarzałby okazje napastnikom. Bo gdy patrzymy na duet Patryk Mucha/Mateusz Możdżeń – Bartłomiej Poczobut, to zbyt wiele kreatywności tam nie widzimy. Być może problem rozwiązałoby przesunięcie do środka pomocy, a więc na nominalną pozycję, Merveilla Fundambu, który ponownie był jednym z nielicznych pozytywnych akcentów w ekipie Widzewa. Poszlibyśmy jednak o krok dalej i oprócz ustawienia Kongijczyka w środku, zmienilibyśmy ustawienie łódzkiego klubu. Na zapleczu Ekstraklasy większość zespołów gra trójką w drugiej linii i wydaje się, że Enkeleid Dobi trochę przedobrzył, chcąc grać duetem napastników i duetem środkowych pomocników.

Czyli recepta dla łodzian jest prosta: Fundambu na kierownicę, dorzucamy mu dwóch gości, którzy potrafią coś więcej niż wślizg w nogi rywala i wszystko powinno hulać.

3. Złośliwy powie: ŁKS nadal czeka na weryfikację

Ok, ten punkt będzie naciągany. Natomiast czy zupełnie nieprawdziwy? Tu mamy wątpliwości. Owszem ŁKS po trzech kolejkach jest jak bohater mema „po kolei, żeby nikt dwa razy wpierdolu nie dostał”. Ale gdy zerkamy w tabelę…

Reklama
  • Odra – 6 punktów, 2 strzelone gole
  • Stomil – 1 punkt, bez strzelonej bramki
  • Widzew – 0 punktów, 1 strzelony gol

… okazuje się, że łodzianie ogolili dwa zespoły wyraźnie odstające od reszty stawki i jeden, który wywindował w górę Dawid Kort. Żeby nie było – ŁKS-owi ujmować nie zamierzamy. To nawet godne pochwały, bo przecież awans robi się na takich zespołach. A przecież nikt nie będzie też wmawiał, że mecz z Widzewem ma taką samą wagę, jak konfrontacja ze Stomilem. Niezależnie od tego, w jakim miejscu jest obecnie Widzew. Natomiast warto zauważyć, jak dużym atutem dla drużyny Wojciecha Stawowego jest terminarz. Spójrzmy, co czeka ŁKS w najbliższych tygodniach:

  • Zagłębie Sosnowiec – w tym sezonie tylko jedna wygrana
  • Sandecja Nowy Sącz – 0 punktów, 1 strzelona bramka
  • GKS Bełchatów – jeden z faworytów do spadku
  • Resovia – beniaminek odstający kadrowo od reszty stawki

Dopiero za niecały miesiąc spadkowicz z Ekstraklasy zagra z drużyną na swoim poziomie, o swoich możliwościach, czyli z Arką Gdynia. Do tego czasu może mieć na koncie siedem zwycięstw, albo chociaż siedem meczów bez porażki. Przed sezonem stawialiśmy przy ŁKS-ie znak zapytania, zastanawialiśmy się, czy Stawowy po półrocznej mizerii zdoła złożyć zespół na nowo. Teraz nie ma już wątpliwości, że to mu się udało. A jeśli wykorzysta kalendarz jako swoją broń, może jeszcze bardziej odjechać rywalom w wyścigu o awans.

4. Widzew będzie miał szansę się odkuć

Jeśli już jesteśmy przy terminarzu, to daje on nadzieję także Widzewowi. Start był fatalny, bez dwóch zdań. Ale skoro zauważyliśmy, że ŁKS mierzył się z dołem tabeli, to odnotujmy, że Widzew mierzył się z górą. ŁKS? Lider. Radomiak? Wicelider i uczestnik barażów. Chrobry? Otarł się o baraże. Pewnie, w każdym przypadku moglibyśmy wytknąć jakieś minusy, takie jak turbulencje kadrowe w Radomiu i w Głogowie. Ale jednak – łodzianie nie dostali drogi usłanej różami. Ba, dopiero z ŁKS-em zagrali pierwszy domowy mecz w sezonie. Za to teraz sytuacja się odwróci.

  • Stomil Olsztyn – jak wyżej, punkt i gol w trzech meczach
  • GKS Jastrzębie – zero punktów, bez wygranej od 13 meczów

I znów: złośliwy powie – w końcu rywale na poziomie Widzewa! Ale oczywiste jest, że zespół w kryzysie łatwiej odbudować grając ze słabszymi ekipami, a nie z tymi, które są na górze tabeli. Przed Dobim i spółką ponad miesiąc pracy w nieco spokojniejszych warunkach – o ile o takowych w ogóle można mówić w obecnej sytuacji. Następny mecz z rywalem z wysokiej półki? Puchar Polski z Legią i konfrontacja z Miedzią Legnica. Obydwa dopiero w listopadzie. Do tego czasu można wrócić na właściwe tory. A jeśli nie wierzycie, krótka przypominajka. Po trzech kolejkach poprzedniego sezonu Stal Mielec miała na koncie cztery „oczka”. Po pięciu meczach Radomiak i Podbeskidzie zgromadziły po siedem punktów. Na koniec cała trójka zmieściła się w TOP 4.

5. Stabilność popłaca

Ostatnie lata w wykonaniu ŁKS-u? Od połowy 2016 roku: jeden dyrektor sportowy. Czterech trenerów o podobnych wizjach. Brak rewolucji w kadrze po spadku. Ostatnie lata w Widzewie?

  • ludzie odpowiedzialni za wizję i transfery zmieniali się co chwilę
  • 9 trenerów, obecny przyszedł przed startem sezonu

Możemy uznawać, że obecne okienko Widzewa było całkiem udane. Bo było, wbrew opiniom niektórych kibiców, łodzianie ściągnęli dwóch czołowych skrzydłowych ligi (Kun, Michalski), czołowego strzelca drugiej ligi (Czubak) i młody talent (Fundambu). Pierwszy raz od dawna nie patrzono na nazwiska, a na to, co dany zawodnik może wnieść do zespołu. Natomiast wprost musimy przyznać, że w derbach wygrała stabilność. ŁKS może i działał na rynku transferowym z mniejszym rozmachem, ściągając głównie juniorów, ale w obliczu krótkiego okresu przygotowawczego okazało się to skuteczną metodą. Bo Enkeleid Dobi ma swoją wizję, ale zanim ona wykiełkuje, zanim zespół wdroży ją na dobre, nie obędzie się bez problemów. Takich jak trzy porażki na starcie.

Co możemy poradzić? Żeby w końcu tę stabilność zaszczepić. Wiosną po słabych wynikach wokół Marcina Kaczmarka zrobiło się gorąco i to tylko zaszkodziło sprawie. Teraz zarząd Widzewa ma szansę się wykazać. Dać czas trenerowi, poszukać kogoś, kto roztoczy przed klubem wizję, tak jak w ŁKS-ie zrobił to Krzysztof Przytuła. Kto posiada plan, ten prędzej czy później osiągnie cel.

Fot. Newspix

Najnowsze

Komentarze

17 komentarzy

Loading...