Reklama

Po staremu: Pogoń bez pomysłu, w Wiśle rządzi minimalizm

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

13 września 2020, 17:43 • 3 min czytania 14 komentarzy

Od zawodników wymaga się dziś wszechstronności. Pep Guardiola ma nawet teorię, że chce mieć na boisku zawsze dziesięciu potencjalnych środkowych pomocników. Słowem – piłkarzy kompletnych. Myśleliśmy, że nie ma takich w Ekstraklasie, ale Lukas Klemenz pokazał nam dziś, że się myliliśmy.

Po staremu: Pogoń bez pomysłu, w Wiśle rządzi minimalizm

Najpierw po mistrzowsku rozprowadził akcję do Kucharczyka. Ten popędził na bramkę, oddał do boku do Frączczaka, który płasko wrzucił w pole karne. Klemenz nie tylko poszedł za akcją, nie tylko zdążył być w centrum wydarzeń, ale jeszcze wzorowo wykończył! Wprawdzie było to uderzenie do pustaka po tym jak Lis odbił strzał Gorgonia, ale i tak doceniamy kluczową rolę tego piłkarza przy golu Pogoni.

Żeby nie było niedomówień – Klemenz to oczywiście piłkarz Wisły.

Zaczęliśmy od tej sytuacji, bo to ją zapamiętamy po tym meczu najdłużej. Doszło do niej w ósmej minucie, był to gol na 1:1, więc przez moment przeszło nam przez głowę, że może piłkarze rozstrzelają się tak jak wczoraj we Wrocławiu. Skończyło się 2:2, biedy nie ma, ale tak generalnie był to dziwny mecz – poza samymi bramkami nie działo się przesadnie dużo. I Pogoń znów wyglądała źle, i kibice Wisły dostali kolejnych powodów do niepokoju.

Skoro było o Klemenzie, osobno trzeba potraktować też występ Kostasa. Najpierw do spółki z Zechem zrobił to (oczywiście Chuca dostał piłkę i strzelił gola):

A później chciał wcielić się w rolę reżysera gry Wisły – być może odwdzięczając się Klemenzowi za prezent – i wypuścił Beqiraja na autostradę do bramki Pogoni. Wiadomo, jak się skończyło. Beqiraj biegł w kierunku bramki z gracją 40-letniego pana z brzuszkiem na orliku, który kiedyś coś tam pograł, a na koniec strzelił w sposób dla siebie kompromitujący. Nie mamy pojęcia, jak to możliwe, że gość łapie się do pierwszego składu reprezentacji Czarnogóry. I nawet strzela gole.

Reklama

Klemenz nie dostał szansy na rehabilitację (zszedł w przerwie), za to Kostas zrobił to w najlepszy możliwy sposób – strzelając gola w ostatniej akcji meczu. Do rzutu rożnego pofatygował się nawet Stipica, najwyżej wyskoczył Kostas (dlaczego krył go Mak?) i w dzikim szale celebrował uratowanie punktu. Ale to punkt będący zdecydowanie poniżej ambicji Pogoni. Punkt, z którego Pogoń nie może być zadowolona.

Mecz zaczął się dobrze dla Wisły, wrzutka z wolnego trafiła do Jeana Carlosa, ten ładnie złożył się do strzału i krakowianie szybko wyszli na prowadzenie. Powodem utraty trzech punktów „Białej Gwiazdy” był naszym zdaniem minimalizm. Pogoń nie grała dziś wielkiej piłki, a Wisła mimo to z każdą minutą cofała się coraz bardziej, chcąc po prostu dotrwać do końcowego gwizdka. Rozumiemy, że Wisła jest w pozycji klubu, który powinien szanować prowadzenie w Szczecinie. Ale nie rozumiemy, dlaczego próbowała dowieźć wynik akurat w taki sposób.

Fot. FotoPyK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy

Piotr Rzepecki
3
Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy
Inne kraje

Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?

Szymon Janczyk
17
Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?

Komentarze

14 komentarzy

Loading...