Reklama

Czy Messi poradziłby sobie w Koronie Kielce? | FOOTBALL MANAGER FICTION #1

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

08 września 2020, 17:49 • 5 min czytania 24 komentarzy

Życie pisze różne scenariusze. Ale niektórych nie napisze nigdy. Od tego mamy pisarzy, którzy stkują w klawisze swoimi paluchami i tworzą książki spod znaku science-fiction czy historii alternatywnej. Ale czy przy piwie z kolegami snuliście kiedyś wizję typu „ej, stary, ale ciekawe w sumie jest to, jak Messi poradziłby sobie w Koronie Kielce”? Jeśli tak, to testujemy wasze rozterki. Ruszamy z cyklem „Football Manager Fiction”, w którym będziemy sprawdzać absurdalne historie w tym gierkowym klasyku.

Czy Messi poradziłby sobie w Koronie Kielce? | FOOTBALL MANAGER FICTION #1

Andy Gray w studiu przed meczem Manchesteru City z Evertonem rzucił kiedyś hasło, które weszło na stałe do piłkarskiego słownika. – Ale czy potrafiłby tak w zimną wtorkową noc w Stoke? – pytał podczas rozważań na temat klasy Argentyńczyka. Życie zweryfikowało tezę brytyjskiego komentatora i eksperta, Messi ładował gole Anglikom w pucharach aż miło. Pytanie „but can he do it in a cold night in Stoke” było obiektem wielu memów i przeróbek.

Dołączamy do tego chóru. I sprawdzamy, czy Messi potrafi czarować podczas sobotniego popołudnia w Kielcach. Założenie historycznego pierwszego odcinka „FMF” jest bardzo proste. Na jeden sezon dodajemy Argentyńczyka do kadry Korony Kielce. Nie dokonujemy żadnych transferów, nie sprowadzamy mu ziomka do szatni, nie szukamy odpowiedników Eto’o czy Neymara do pomocy w rozbijaniu defensyw Zagłębia Lubin i Śląska Wrocław. Nie, nie ma sensu zaburzać równowagi kieleckiej ekipy. Messi wskakuje na skrzydełko, sadza Kiełba oraz Pućko na ławce i kopie sobie z Żubrowskim, Gardawskim oraz Papadopulosem.

Tiki-taka pod pana Leo

Argentyńczyka ustawiamy na prawej pomocy. Dajemy mu sporo przestrzeni, nie ograniczamy wieloma zadaniami taktycznymi. On ma w tej kapeli grać na pianinie, więc zabezpieczamy środek pola Żubrowskim oraz Gnjaticiem. Biorąc pod uwagę, że Messi siłą rzeczy będzie schodził do środka, to sporo zadań ofensywnych dostaje Mateusz Spychała grający na prawej obronie. Duet Messi-Spychała ma stworzyć najsilniejszą prawą flankę w lidze od czasów pary Baszczyński-Uche.

Taktyka? Klarowna – tiki-taka, wszak przecież w takim modelu gry Messi zaliczył swój spektakularny sezon pod wodzą Pepa Guardioli. Może Lioi hasający na dziesiątce w naszym składzie będzie musiał się do tego systemu zaadoptować, może Papadopulos nie do końca do niego pasuje, ale wierzymy, że Leo pociągnie ten wózek. Pomóc w tym może mu dość szybka aklimatyzacja w grupie pobocznej A. Messi łapie kontakt z Koziołem, Spychałą czy Tzimopoulsem.

Reklama

Sparingi wyglądają bardzo obiecująco. Trzy gole, cztery asysty w roli schodzącego napastnika – jest dobrze, przez okres przygotowawczy Korona przechodzi bez porażki. Ale każdy fan FM-a wie, że jak idzie w sparingach, to początek ligi będzie trudny. Obawy potwierdzają się w ostatnim meczu towarzyskim – nasz kluczowy piłkarz łapie drobny uraz i wiemy, że w Ekstraklasie na pewno nie zadebiutuje na zawsze groźnym terenie w Bełchatowie. Raków ogrywa kielczan 2:1, trener Papuszun napina się po meczu, na boisku błyszczy Sebastian Musiolik. To zwiastun fantastycznego sezonu polskiego snajpera, choć ani my na ławce trenerskiej, ani Messi siedzący na trybunach jeszcze tego nie wie.

Kiełb nie oddał „dyszki”

Tydzień później Leo debiutuje przy własnej publiczności w starciu z z Legią. W pierwszej połowie zdobywa debiutancką bramkę z rzutu karnego, po przerwie gola dokłada Lioi, ogrywamy gości 2:1. Koszulki z numerem 12 i nazwiskiem „Messi” schodzą jak ciepłe bułeczki. Niestety, nasze negocjacje z Jackiem Kiełbem w sprawie oddania Argentyńczkowi dychy kończą się fiaskiem. Argentyńczyk musi znać swoje miejsce w szatni.

Korona zimuje na szóstym miejscu w Ekstraklasie. Wynik pewnie byłby lepszy, gdyby nie bestialski atak Wołodymyra Kostewycza na staw skokowy naszej gwiazdy. Z uwagi na uraz kielecki as pauzuje ponad miesiąc, ale i tak na półmetku rozgrywek jest w czołówce strzelców Ekstraklasy. W szesnastu meczach uzbierał dziesięć goli (cztery z karnych), do tego dorzucił sześć asyst. Aż siedmiokrotnie zostawał zawodnikiem meczu. W lidze skuteczniejsi są tylko Christian Gytkjaer i rzeczony już Sebastian Musiolik.

Reklama

Duet Spychała-Messi trzęsie ligą

Sezon trwa dalej. Zespół ciągną nam skrzydła. Z jednej strony para Spychała-Messi, z drugiej Miletić-Cebula. W niektórych starciach Cebula wyjaśnia światu dlaczego w pewnym momencie interesowała się nim Roma, gdy w pojedynkę demoluje Śląsk Wrocław. Messi ripostuje mu dubletem u siebie z Lechem Poznań. Miletić ze Spychałą wykręcają życiówki pod względem liczby asyst, a Argentyńczyk próbuje nawiązać nierówną walkę z Musiolikiem o tytuł króla strzelców.

W Ekstraklasie klaruje się podział na górną i dolną ósemkę – już na dwie kolejki przed podziałem znamy skład TOP8. Korona zajmuje czwarte miejsce, ale do lidera z Białegostoku tracimy sześć punktów. Cel jest klarowny – awans do pucharów i brązowy medal. I kielczanom udaje się wywalczyć awans do Ligi Europy, ale Messi nie kończy tego sezonu w Polsce z medalem na szyi. Choć w ostatnim meczu z Pogonią Szczecin dwoi się i troi, przesuwamy go nawet bliżej pola karnego, to show skrada mu Marcel Wędrychowski. Do podium brakuje nam punktu. Messi przeprasza fanów z Kielc, oddaje koszulkę z numerem 12 jednemu z młodych kibiców.

Sezon pełen bólu i rozczarowań

Jaki był to sezon dla Leo? Pełen bólu i rozczarowań. Nie udaje mu się spełnić snu o medalu. Nie zostaje nawet królem strzelców. Musiolik jest bezkonkurencyjny – wieńczy sezon z sześcioma trafieniami przewagi nad liderem Korony.

Messi nie zostaje też najlepszym asystentem ligi. Co więcej – nie ma najwięcej asyst nawet we własnym zespole. Wyprzedzają go zarówno Miletić, jak i Spychała.

Z sukcesów indywidualnych – nasz skrzydłowy ma najwięcej dryblingów w lidze, najwyższą średnią ocen, najwięcej nagród dla gracza meczu. Został też raz piłkarzem miesiąca (w kwietniu), we wrześniu i październiku był na drugim miejscu – wyprzedzali go kolejno Brown Forbes oraz Musiolik. Ten to był prawdziwym przekleństwem kieleckiej piranii…

Messi został obcokrajowcem roku, ale już w plebiscycie na piłkarza sezonu prześcignął go klubowy kolega – Jakub Żubrowski.

Wspomnieliśmy o rozczarowaniach, ale i o bólu. Rozczarowania omówiliśmy – w kwestii bólu Messi złapał cztery urazy podczas roku w Polsce. Najpierw był uraz mięśniowy w sparingu, później rozwalony staw skokowy po meczu z Lechem, następnie uraz mięśnia czworogłowego w spotkaniu ze Śląskiem i przeciążenie mięśnia łydki w rundzie finałowej. Łącznie daje nam to jedenaście tygodni pauzy przez urazy. Ekstraklasa okazała się bardziej wymagająca dla Messiego niż ta cała La Liga dla grzecznych chłopców.

Co wiemy po tym eksperymencie?

  • Sebastian Musiolik powinien zastąpić Martina Braithwaita w Barcelonie
  • gdyby Mateusz Spychała miał argentyńskie obywatelstwo, to na kadrze wyautowałby Aguero z pokoju Messiego
  • Messi robi różnicę
  • ale Musiolik większą
  • Kostewycz zabrał Messiemu brązowy medal Ekstraklasy
  • Marcin Cebula idealnie pasuje do tiki-taki
  • Spychała też
  • gdyby wrzucić Messiego do zespołu Ekstraklasy, to by się wyróżniał
  • ale sam niczego nie wygra

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
10
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

24 komentarzy

Loading...