Reklama

„Mezzala idealny”, ulubieniec trenera. Co Karol Linetty zyskał transferem do Torino?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

26 sierpnia 2020, 10:51 • 7 min czytania 17 komentarzy

Polak na okładce jednej z największych sportowych gazet po finale Ligi Mistrzów? Ach, tak, Lewandowski, to zrozumiałe. Tyle że Robert na froncie „Tuttosport” zajął poboczne, ledwo widoczne miejsce. Główna scena przypadła… Karolowi Linetty’emu i jego transferowi do Torino. W Polsce ten ruch przyjęto z lekkim dystansem, zauważając, że pomocnik nie robi kroku do przodu. Jakim cudem więc w Italii zasłużył na wyróżnienie w gazetach?

„Mezzala idealny”, ulubieniec trenera. Co Karol Linetty zyskał transferem do Torino?

Liczba mnoga nie jest przypadkowa, bo przenosinom Polaka do Turynu sporo miejsca poświęciła też „La Gazzetta dello Sport”. Skąd aż takie zainteresowanie? Tak, to jeden z ciekawszych ruchów transferowych w Italii, to fakt. Ale jest jeszcze jedna rzecz, która ma wpływ na medialność tego transferu. A właściwie człowiek – Urbano Cairo. Właściciel Granaty jest także szefem RCS MediaGroup, w skład której wchodzi „LGdS”. A „Tuttosport”? To turyńska gazeta, a Włosi mają to do siebie, że sto razy bardziej grzeją ich lokalne tematy niż tak pospolite sprawy, jak finał Ligi Mistrzów. Poza tym dobrze żyją z Torino, więc skoro transferem Polaka żyją wszyscy, to tym bardziej oni.

Udany czas w Genui

Sekret „pompowania” tego transferu wyjaśniony? Nie do końca. Owszem, media przedstawiają ten ruch korzystniej niż gdyby chodziło o przenosiny np. do Hellasu Werona. Natomiast faktem jest, że Karol Linetty na „pompkę” sobie zasłużył. Nie tylko dlatego, że jest uznany za jednego z ulubionych piłkarzy Marco Giampaolo, co musi oznaczać, że jest świetnym i inteligentnym zawodnikiem. Także dlatego, że w Serie A gra regularnie od lat i ma wyrobioną pewną markę.

To spore osiągnięcia dla zagranicznego zawodnika. Zwłaszcza w „Sampie”, gdzie często chodzi po prostu o to, żeby kogoś ściągnąć, wypromować i sprzedać. Skoro z Linettym tak nie było, to czy nie był za słaby na większy krok? Na taki, jaki wykonał Lucas Torreira pewnie tak. Ale Karol spokojnie mógłby starać się o transfer do silniejszego klubu lub mocniejszej ligi. Tyle że w Genui czuł się dobrze, a przez trenerów był wybitnie ceniony. W tak komfortowej sytuacji można sobie pozwolić na to, żeby osiąść w jednym miejscu na dłużej.

Linetty, czyli filar Sampdorii

Ale czy Linetty trochę się w Genui nie zasiedział? Można tak powiedzieć, gdy spojrzymy na to, w jaką stronę zmierza Sampdoria. Marco Giampaolo już dawno tam nie ma – zaliczył nieudany epizod w Milanie. Bez niego Blucerchiati się posypali, choć całkiem możliwe, że i trener nie zatrzymałby procesu próchnienia zespołu. Jednym z jego powodów jest Massimo Ferrero i jego malejąca ochota do wspomagania finansowego klubu. To znaczy – być może i ochota Ferrero nie maleje, ale ciągnące się za nim procesy o oszustwa mocno osłabiły jego możliwości. Widać to było w minionym sezonie, gdy Sampdoria zaczęła mocno drżeć o utrzymanie, a zimą zamiast porządnych wzmocnień, w Genui szukano możliwości wypożyczenia zawodników. Teraz nie zanosi się na to, żeby to się zmieniło. Owszem, latem dokonano kilku inwestycji, ale właśnie dlatego genueńczycy nie mogą zbytnio opierać się przed sprzedażą Linetty’ego. Skoro najbardziej znaczącym letnim ubytkiem jest transfer Lorenco Simicia do Zagłębia Lubin, to chyba jasne, że gotówka się przyda.

Reklama

Dlatego też sprawa transferu Polaka do Torino trochę się przeciągała. Giampaolo próbował ugrać coś dla siebie, windując cenę do ok. 12 milionów euro. Efekt był jednak marny, bo według Gianluki di Marzio Granata ostatecznie zapłaci za pomocnika 7,5 miliona w europejskiej walucie + 1,5 miliona łatwych bonusów. Z pozoru całkiem przyzwoita cena, ale nie dla Sampdorii, która przecież musi odstąpić część pieniędzy Lechowi Poznań. Dlatego nie ma co się dziwić, że kibice z Genui są wściekli. Social media skupiające się wokół klubu zalewają pretensje do właścicieli, że zbyt łatwo odpuszczają jednego z liderów zespołu. Statystyki to potwierdzają:

  • 29 kluczowych podań – piąty wynik w drużynie
  • 3 asysty – drugi najlepszy asystent
  • 62 stworzone sytuacje strzeleckie – piąty wynik w drużynie
  • 9 stworzonych okazji bramkowych – najlepszy wynik w Sampdorii
  • 5.27 xGBuildup – to udział w xGoals bez kluczowych podań i strzałów – najwyższy wynik w drużynie

Pomocnik walczący…

Tyle że to, jak dobry był Linetty w Sampdorii, stawało się powoli jego przekleństwem. U Marco Giampaolo miał jasne zadania i ściśle określoną pozycję. U Claudio Ranieriego natomiast stał się Jasiem Wędrowniczkiem. To zagrał na prawym skrzydle, to na lewym, to jednak wrócił do środkowej strefy… W pewnym sensie tę uniwersalność można było docenić. Na boku pomocy Karol wyglądał tak dobrze, że w pewnym momencie zaczęliśmy się zastanawiać, czy przypadkiem nie byłoby to idealne rozwiązanie dla reprezentacji Polski. Ale Linetty chyba nie podzielał naszej sympatii do hasania po boku boiska. Tak przynajmniej można rozumieć „ucieczkę” do poprzedniego rozwiązania, tyle że w innych barwach.

Torino 2020/2021 według „LGdS”

Tak ma wyglądać Torino formowane przez Giampaolo. Klasyczna dla niego formacja: 4-3-1-2, w której Linetty i Meite mają zająć miejsce nieco przed defensywnym pomocnikiem, który zostanie ustawiony przed linią obrony. – Romb Giampaolo odgrywa kluczową rolę w manewrach ofensywnych. Priorytetem jest posiadanie tak wielu możliwości „czystego” podania między liniami, jak to tylko możliwe, żeby nagle przyśpieszać grę w kierunku bramki rywala. Priorytetem jest przesuwanie całej drugiej linii i utrzymywanie pomocników pod pressingiem rywala – analizuje sposób gry tego szkoleniowca „L’ Ultimo Uomo”.

To, co mógł zapamiętać polski kibic, to rzecz jasna historia przytoczona przez Bartosza Bereszyńskiego, który opowiadał jak po efektownym rajdzie ofensywnym i zaliczeniu asysty zebrał burę od trenera, który kazał mu nie przekraczać połowy boiska. Taki właśnie jest Giampaolo – to maniak taktyczny. Ale pomocnicy są u niego nawet ważniejsi niż obrońcy. Znów oddajmy głos „Ultimo Uomo”, które opisuje, jakie zadania Linetty miał w Genui. – Linetty to zawodnik szczególnie przydatny bez piłki, zarówno ze względu na dobrą skuteczność w odbiorze (2,3 na mecz), jak i większą dynamikę. Wspólnie z Praetem gwarantują dobrą mobilność.

Rzeczywiście, gdy spojrzymy na liczbę odbiorów Linetty’ego, za każdym razem był on w czołówce wśród Blucerchiatich:

Reklama
  • 2019/2020 – 2.2 na mecz, drugi wynik w drużynie
  • 2018/2019 – 2.3 na mecz, drugi wynik w drużynie
  • 2017/2018 – 2.3 na mecz, czwarty wynik w drużynie
  • 2016/2017 – 3 na mecz, najlepszy wynik w drużynie

Niezła powtarzalność. Warto przy tym zaznaczyć, że w sezonie 16/17 Linetty był czwarty najlepszy pod tym względem w lidze, a w poprzednich rozgrywkach – 11.

… mezzala idealny

Nikogo już chyba nie dziwi, że Giampaolo chciał mieć tego gościa u siebie i wokół niego budować drużynę. Nikogo pewnie nie dziwi też komplementy, na jakie zdobyła się „La Gazzetta dello Sport”. – Box to box to wyrażenie, które całkiem dobrze oddaje charakterystykę Linetty’ego. Giampaolo zna go bardzo dobrze, Polak pełnił u niego rolę lewego środkowego pomocnika. Jest prawonożny, ale swobodnie operuje i lewą nogą, lubi też zapuścić się w pole karne rywala. Druga linia Torino ciągle jest w budowie, brakuje w niej „reżysera”, ale Linetty to cegiełka, która gwarantuje solidność. Zna też taktykę trenera, co jest cennym punktem, gdy nowy szkoleniowiec próbuje ustawić drużynę po swojemu. W kluczowym momencie sezonu dla Sampdorii Linetty był jednym z najważniejszych graczy.

Największa włoska gazeta sportowa pisze także, że Linetty to mezzala komplety, priorytet transferowy Torino, cytując prezydenta klubu. – Zrobimy wszystko, żeby zadowolić naszego nowego trenera i sprowadzić mu graczy, których chce. Szukamy obrońcy, mezzali i rozgrywającego – mówił podczas prezentacji Giampaolo Urbano Cairo. Granata wkrótce potem ruszyła po Polaka, udowadniając prawdziwość tych słów. – Przyśpieszenie, strzał na bramkę, pressing. Linetty gwarantuje pełen repertuar, a Torino zabiera go do „domu”.

Torino zagra o puchary?

No dobrze, a co czeka w Turynie samego Linetty’ego? Zaczynając od spraw formalnych: pięcioletni kontrakt i ogromna podwyżka. Ogromna, bo jeśli wierzyć zestawieniu „LGdS”, w Sampdorii Polak zarabiał 0,5 miliona euro rocznie. Teraz – łącznie z bonusami – ma inkasować ok. 1,8 miliona. Jak to przy tego typu projektach bywa, czekają go także ciekawe perspektywy. Torino chciałoby znów liczyć się w lidze, bo – nie ma co ukrywać – ostatni rok w wykonaniu ekipy z Piemontu był fatalny. 16 miejsce – „oczko” niżej niż Sampdoria – po trzech latach z rzędu w solidnym środku stawki (9, 9 i 7 miejsce) było poniżej wszelkiej krytyki. Zresztą tak samo jak fakt, że Granata stała się totalnie bezpłciowa.

Czy faktycznie może się to zmienić? Cóż, w umowie transferowej Linetty’ego znalazła się nawet premia dla Sampdorii za awans do pucharów: milion euro, więc plany muszą być bliskie rzeczywistości. Na dziś ciężko jednak mówić o wielkim kroku do przodu Polaka. To raczej pozostanie na dotychczasowym, solidnym poziomie. A taki prędzej zastaniemy w Turynie niż w Genui.

Na co będzie stać Torino? Jeśli ma się w drużynie Gallo Belottiego, faktycznie można mierzyć wysoko. Napastnik gwarantujący 15 bramek w sezonie to absolutny must have każdej drużyny, która chce się liczyć w czołówce Serie A. Ale czy konkurencja: Juventus, Inter, Atalanta, Lazio, Roma, Napoli i Milan pozwoli wpuścić do siebie kolejnego chętnego na kawałek europejskiego tortu? Wątpliwe. Projekt Torino będziemy jednak śledzić z dużą uwagą, nawet dla samego Giampaolo, który walczy o odpokutowanie win z Milanu. Niewykluczone zresztą, że wkrótce polska kolonia w tym klubie się powiększy. Włosi informują, że łączony z Torino jest inny ulubieniec trenera – Bartosz Bereszyński. Czyżby czekała nas Sampdoria bis?

SZYMON JANCZYK

Fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Weszło

Komentarze

17 komentarzy

Loading...