Reklama

Je to škandál. Slovan odpada z Pucharu Sanepidu

Leszek Milewski

Autor:Leszek Milewski

25 sierpnia 2020, 14:39 • 5 min czytania 39 komentarzy

Lubimy Słowaków. Ich liga jest niewyczerpaną studnią dla klubów ESA – w pewnym momencie wydawało się, że wprowadzono zapis o konieczności posiadania w składzie piłkarza z przeszłością w Spartaku Trnawa. Słowaccy trenerzy najpóźniej po trzech miesiącach udzielają wywiadów po polsku. Słowackie kluby dawały nam też ostatnio szkołę w pucharach – nie żebyśmy się z tego cieszyli, ale szanujemy, bo robili to przy mniejszych budżetach. Ale nie tylko dlatego po wyrzuceniu Slovana z Ligi Mistrzów solidaryzujemy się i piszemy: „je to škandál„. 

Je to škandál. Slovan odpada z Pucharu Sanepidu

Przypomnijmy najpierw kilka niezbędnych faktów. Po pierwsze, już TRZY DRUŻYNY zostały w tej edycji europejskich pucharów potraktowane walkowerem przez przypadki zakażenia koronawirusem.

  • Kosowska Drita nie dostała szansy meczu z Linfield, który miał zostać rozegrany na neutralnym terenie w Nyonie.
  • Kosowska Prishtina nie dostała szansy podjęcia gry na Gibraltarze z Lincoln Red Imps.
  • Slovan miał grać na Wyspach Owczych z Klaksvikiem, ale się nie nagrał, dostając walkowera z rywalem, którego miał zamiar spokojnie opędzlować.

W każdym wypadu UEFA w praktyce umywała ręce, wskazując na lokalne władze. Nawet jak próbowali zaproponować jakieś polubowne rozwiązanie, to było ono absurdalne, a nie realne.

Najpierw wyleciała Drita – szerzej pisaliśmy o tym tutaj. Kluczowe jest, że Drita zrobiła co mogła. Testowała się już 7 sierpnia, zgodnie z protokołem UEFA. Miała jeden pozytywny wynik u zawodnika, od razu odsunęła jego i jeszcze jednego zawodnika, który miał z nim kontakt. To jeszcze nie było wyrokiem, ale po drugim spotkaniu Szwajcarzy odesłali całą drużynę na kwarantannę. Grać nie mogli, więc UEFA kazała im spadać. Szwajcarzy mają bardzo surową politykę dotyczącą koronawirusa. Co ciekawe, mógłby się o tym przekonać i Klaksvik. Po „awansie” zagra z Young Boys Berno, a według aktualnych rozporządzeń wszyscy przylatujący do Szwajcarii z Wysp Owczych muszą najpierw iść na kwarantannę. Piłkarzom poszli na rękę, wystarczyły negatywne testy.

Na Gibraltarze zameldowała się Prisztina. Wsiadali do samolotu jeszcze zdrowi – wszyscy z wynikami negatywnymi. Po przylocie poddani nowym badaniom – osiem zakażeń, więc władze Gibraltaru nie zgadzają się na mecz. Po apelacji UEFA zgodziła się, żeby Prisztina ściągnęła piłkarzy z innych klubów – trener na szybko został szkoleniowiec młodzieżówki, siedem klubów podzieliło się graczami. W nowej grupie też jednak pojawił się koronawirus, pozamiatane, termin przepadł, do widzenia.

Reklama

No i teraz Slovan. Podkreślmy – duża marka w naszym regionie. Klub, który rok temu nieźle pokazał się w Lidze Europy, ograł choćby Besiktas. Rok temu Paweł Zimończyk opowiadał nam o tym klubie tak:

Slovan jest najlepiej płacącym klubem Słowacji, jeśli chodzi o kontrakty na pewno bliżej mu do tego, co oferuje Legia niż inne polskie kluby. Jeśli byłaby walka o zawodnika z kartą na ręku, myślę, że finansowo przebiłby każdego poza Legią. (…) Jest tu bogaty sponsor, który kiedyś stał za Artmedią Petrzałka. To właściciel koncernu mediowego, coś jak kiedyś w Legii ITI. To naprawdę majętny człowiek, który jednoosobowo może podjąć kluczowe decyzje. (…) Dużo zmieniło się wraz z otwarciem nowego stadionu. Poprzedni był ze starej epoki, miał już problemy, żeby otrzymywać licencję. Ten wyzwolił nową energię u właścicieli i zdecydowanie większe zainteresowanie ogółem, a przecież to i tak najbardziej medialny klub na Słowacji. Teraz Slovan ma jasne ambicje: faza grupowa Ligi Europy jako obowiązek, a marzenia o Lidze Mistrzów.

Poważna piłkarska firma, płacąca duże pieniądze i mająca europejskie ambicje.

Klaksvik miał być tylko pierwszą przeszkodą do odbębnienia. ALE:

  • Wylatywali „czyści”
  • Na Wyspach Owczych pozytywny wynik dał test masażysty Slovana
  • Farerski sanepid kazał posłać drużynę na kwarantannę
  • UEFA łaskawie zgodziła się, by Slovan… GRAŁ DRUGĄ DRUŻYNĄ
  • Tam też jakieś zakażenie, więc pozamiatane.

Dodajmy, że po powrocie na Słowację – według słowackich mediów –  piłkarze i członkowie sztabu znowu przeszli testy i tym razem już wszystkim dały one wynik negatywny. Slovan wciąż walczy – zgłosił sprawę do Trybunału Arbitrażowego, podważając testy na Wyspach Owczych. Czytamy:

„Nie prowadzimy i nie będziemy prowadzić żadnej walki z UEFA. Piłka nożna przegrała z powodu nieuczciwych działań władz Wysp Owczych, które zrobiły wszystko,aby mecz się nie odbył. Nie rezygnujemy. Mamy wystarczająco dużo jasnych argumentów i faktów. Postaramy się osiągnąć to, co należy nam się zgodnie z prawem. Na Wyspach Owczych doszło do błędów i dyskryminacji”.

Reklama

Wiecie co byłoby zabawne? Jako że spadli do Ligi Europy, mogą jeszcze w teorii spotkać się tutaj z Klaksvikiem, który zaraz pewnie zbierze worek bramek od Young Boys. Ale by się Słowacy uśmiali, gdyby znowu trzeba było lecieć na Wyspy Owcze, a tam ten sam cyrk.

A wiecie co nie jest zabawne? Że jasno z tego wynika, iż UEFA nie ma żadnego pomysłu na to, jak to wszystko rozwiązać. Te pojednawcze rozwiązania wymyślone naprędce – gra rezerwami, powołanie innych piłkarzy – też były śmieszne. Niczego nie rozwiązywały. Nie miały ze sobą grama powagi, nie mówiąc o jakiejkolwiek uczciwej rywalizacji. Tak zwane działanie na odpierdol, rzucenie biedakom byle czego.

To jest koronawirusowa loteria. Nie mówiąc o tym, że jest pole pod nadużycia. Ten sam los, który spotkał Slovan, mógł równie dobrze spotkać Legię, gdyby miała nieszczęśliwe losowanie. I jeszcze wciąż może spotkać dowolny polski klub, a przecież wszyscy wiemy, jaka jest spina na puchary w tym sezonie.

Jeśli potraktujemy los Slovana, Drity czy Prisztiny wzruszeniem ramion, to nie dziwmy się później, że Europa nie kiwnie palcem, gdy coś podobnego – odpukać – spotka polski klub.

Czy wierzycie, że gdyby na Wyspy Owcze miał lecieć – powiedzmy – przedstawiciel Premier League, to też by tak łatwo ich wywalili? UEFA nie wykazałaby choć trochę więcej inicjatywy w szukaniu sportowego rozwiązania? Czy może wygląda to tak, jakby UEFA miała te całe eliminacje w dupie? Bo ktoś wejdzie, ktoś nie wejdzie, ci którzy się liczą, napełniają hajs, grają i tak o wiele później?

Fot. FotoPyK

Ekstraklasa. Historia polskiej piłki. Lubię pójść na mecz B-klasy.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

39 komentarzy

Loading...