Reklama

Bartosz Białek w Wolfsburgu. Zagłębie bije swój rekord transferowy

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

19 sierpnia 2020, 14:08 • 8 min czytania 34 komentarzy

Dziewiętnaście meczów w Ekstraklasie wystarczyło, by Bartosz Białek wypromował się do zagranicznego transferu. I to nie byle jakiego, nie do średniaka ligi belgijskiej, tylko do Wolfsburga. I też nie za frytki, bo za pięć milionów euro. Możemy tylko głęboko westchnąć, że kolejny talent z Ekstraklasy wyjeżdża tak szybko. Ale też rozumiemy, że 19-latek się chce się spełniać w Bundeslidze. Co go czeka w nowym klubie?

Bartosz Białek w Wolfsburgu. Zagłębie bije swój rekord transferowy

Tym samym Białek został najdrożej sprzedanym piłkarzem przez Zagłębie Lubin. Kwota transferu początkowo zamknie się w pięciu milionach euro, ale ostatecznie transfer też może okazać się jeszcze wyższy, bo lubinianie zagwarantowali sobie dziesięcioprocentowy udział w następnym transferze napastnika. To kolejny milionowy transfer Zagłębia – wcześniej za 1,5 miliona euro sprzedali do Genui Filipa Jagiełło, za podobne pieniądze do Legii trafił Bartosz Slisz, ponadto wcześniej za ponad dwa miliony euro do Crystal Palace przeniósł się Jarosław Jach. Mniej niż bańkę euro w Lubinie przytulono za Krzysztofa Piątka i Jakuba Świerczoka.

Białka poznaliśmy jesienią tego roku. Wcześniej grał w trzecioligowych rezerwach „Miedziowych”. Po jednym z meczów Martin Sevela zaprosił go na treningi pierwszej drużyny. Wpadł mu w oko podczas gry w drugim zespole i chciał się przekonać, czy w lepszym otoczeniu też będzie robił różnicę. Nie zawiódł się. – Trener podszedł do mnie po jednym z treningów i powiedział „Bartek, jest szansa, że wyjdziesz w weekend w wyjściowym składzie”. Nie powiem, noc przed meczem była trudna. Ale odstawiłem strach czy nerwy, skupiłem się na graniu, miałem robotę do wykonania – mówił nam Białek. I wyszło nadspodziewanie dobrze – z Rakowem faktycznie zagrał od pierwszej minuty, strzelił gola i zaliczył asystę, a Miedziowi zremisowali 2:2.

Świetny debiutancki sezonu

Ostatecznie skończył sezon z dziewięcioma golami w lidze, dwiema asysta i dwoma kluczowymi podaniami. Ktoś powie – no dobra, ale to jest wynik na poziomie Piotra Parzyszka, gdzie mu chociażby do Gytkjaera. Cóż, bierzemy jednak pod uwagę, że mówimy tu o zawodniku debiutującym w tym sezonie w Ekstraklasie. A tak spektakularnymi wejściami do ligi może pochwalić się niewielu młodzieżowców. Zerknęliśmy na debiutanckie sezony młodych napastników w ostatnich sezonach Ekstraklasy:

Reklama
  • Robert Lewandowski – 30 meczów – 14 goli – 7 asyst (2426 minut)
  • Bartosz Białek: 11 meczów – 9 goli – 2 asysty (1540 minut)
  • Arkadiusz Milik: 24 mecze – 4 gole – 1 asysta (1150 minut)
  • Dawid Kownacki: 13 meczów – 2 gole – 4 asysty (302 minuty)
  • Patryk Klimala – 22 mecze – 1 gol – 1 asysta (640 minut)
  • Adam Buksa: 8 meczów – 0 goli – 0 asyst (208 minut)
  • Mariusz Stępiński – 8 meczów – 0 goli – 0 asyst (166 minut)
  • Krzysztof Piątek: 4 mecze – 0 goli – 0 asyst (159 minut)
  • Łukasz Teodorczyk – 6 meczów – 0 goli – 0 asyst (156 minut)

No, cholera, robi to wrażenie. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że asystowali mu wyróżniający się piłkarze ligi – Bohar, Starzyński, Zivec czy Czerwiński, to i tak trzeba chylić czoła przed chłopakiem, który jeszcze przed maturą przywitał się z seniorską piłką dziewięcioma trafieniami.

Napastnik wielowymiarowy

Białek przykuwał uwagę przede wszystkim inteligentną, acz dość prostą grą w okolicach pola karnego. Analizując jego ruchy w polu karnym na pierwszy rzut oka widzimy, że bardzo przytomnie szuka sobie miejsca. Ma dużą łatwość w urywaniu się spod krycia, a robi to w banalny sposób – najpierw przykleja się do przeciwnika, a później robi krok wstecz i sygnalizuje koledze, że jest wolny. To schemat powtarzający się w tych jedenastu spotkaniach bardzo regularnie.

To nie jest typ dryblera. Raczej snajper w polu karnym, ale i przydatny piłkarz w fazie budowania ataku. Niejednokrotnie widzieliśmy go w grze na zastawkę z bardziej doświadczonym obrońcą na plecach. To co zrobił np. w starciu z Pogonią Szczecin z Malcem… Aż nam się zrobiło żal defensora szczecinian.

Nie będziemy się dłużej rozwodzić nad analizą jego gry, bo już wiosną przyjrzeliśmy się uważnie temu, jak gra snajper Zagłębia. Natomiast zwracamy uwagę na to, że to nie jest historia spod znaku „wystawiliśmy dzieciaka w ataku, a koledzy trafiali go piłkami, więc się wypromował”.

Reklama

Co go czeka w Wolfsburgu?

Kupienie Białka przez Wolfsburg za pięć baniek z bonusami oznacza, że wskakuje on do TOP40 najwyższych transferów w historii klubu. Zatem nie jest tak, jak w przypadku Dawida Kownackiego i Fortuny Dusseldorf, że już sama kwota transferowa sprawia, że klub będzie na niego musiał stawiać. Nie takie transfery robili, by uzależniać wydaną sumkę od tego, czy będą promować piłkarza. W przeszłości oczywiście Wolfsburg wydawał dużo pieniędzy na młodych zawodników – Juliana Draxlera, Kevina de Bruyne, Xavera Schlagera, Yannicka Gerhardta, Simona Kjaera, Landry Dimatę czy Riechedly’ego Bazoera. Jeśli ktoś bronił się jakością, to grał regularnie i odchodził za jeszcze większą kasę. Ale jeśli ktoś nie spełniał pokładanych w nim oczekiwań, to z czasem był odpalany. Tak jak wspomniany Dimata – kupiony z Anderlechtu za ponad 11 milionów, wypożyczany, a ostatecznie sprzedany znów do Belgii za pięć baniek.

Natomiast wiemy jedno – w Niemczech widza w Białku potencjał. Niech świadczy o tym fakt, że w kontrakcie napastnika zapisano klauzulę odstępnego w wysokości 40 milionów euro. Szybka matematyka – w przypadku jej spełnienia, Zagłębie zarobi dodatkowe cztery bańki. Zresztą w Lubinie dopięto naprawdę niezły deal, bo umowa wykracza poza zwykłą sprzedaż piłkarza. Podsumujmy, co zagwarantował sobie klub z Lubina.

  • Płatność w jednej racie, co pozwoli porządnie zasilić budżet klubu
  • Mecz sparingowy z Wolfsburgiem na 75-lecie klubu
  • Współpraca między akademiami – młodzieżowe roczniki mają często u siebie gościć w ramach test-meczów
  • Pracownicy Akademii Zagłębia udadzą się na staże do Wolfsburga

Wszystko przebiegło sprawnie i nadwyraz korzystnie, więc w Lubinie są z tego dealu zadowoleni. Zwłaszcza że to także kolejny sygnał: adepci akademii Zagłębia robią karierę, dlatego warto tutaj trafić.

Rywalizacja z doświadczonymi ligowcami

Najlepszym napastnikiem Wolfsburga w minionym sezonie był 28-letni Wout Weghorst. Holender w 43 meczach strzelił 20 goli i był najskuteczniejszym strzelcem zespołu. I on ma niepodważalną pozycję w zespole. Weghorsta w kontekście Białka należy rozpatrywać bardziej jako mentora niż gościa, którego mógłby wygryźć ze składu. Zwłaszcza że obaj grają bardzo podobnie.

Dobra wiadomość natomiast jest taka, że Oliver Glasner – według doniesień „Kickera” – planuje grać w przyszłym sezonie na dwóch napastników. Już pod koniec poprzedniego sezonu zespół próbował tego wariantu. A to siłą rzeczy otwiera szanse dla Białka. Nominalną „dwójką” w hierarchii byłby Daniel Ginczek. Solidny ligowiec, 29-latek, który trochę już klubów w Bundeslidze zwiedził. Ale nie można o nim powiedzieć, że jest nie do wygryzienia – w poprzednim sezonie zdobył tylko trzy bramki i był sporym rozczarowaniem.

Glasner lubi mieć w ataku dwóch rosłych snajperów, którzy pracują dla zespołu i otwierają okazje strzeleckie bocznym pomocnikom. A kimś takim na pewno jest Białek. Nie jest oczywiście tak, że Polak będzie miał w Wolfsburgu czerwony dywan rozwinięty do wyjściowego składu, ale przy dobrej pracy na treningach jest w stanie wydrzeć sobie minuty w Bundeslidze. A już w Ekstraklasie udowodnił, że jeśli da mu się szansę, to raczej nie ginie w tłumie i nie czuje się zahukany pod ciężarem presji. Choć wiemy, że różnica między III ligą a Ekstraklasą jest nieco mniejszą niż między Ekstraklasą a Bundesligą.

Zagłębie ma już zastępcę

Lubinianie ubezpieczyli się już na wypadek odejścia Białka. A właściwie poczynili ruch wyprzedzający, gdy na stół Zagłębia trafiła oferta z Wolfsburga. „Miedziowi” wypożyczyli z Empoli Samuela Mraza – byłego króla strzelców ligi słowackiej, trzykrotnego reprezentanta Słowacji, ostatnio grającego w Broendby. W tekście o Słowaku zaznaczyliśmy, że to transfer na zastępstwo Białka, bo już wtedy wiedzieliśmy, że Zagłębie najprawdopodobniej zaakceptuje ofertę z Bundesligi.

Co wiemy o Mrazie? Przede wszystkim czeka na piłki w szesnastce, ale potrafi też wyjść poza pole karne, zgrać sobie piłkę ze skrzydłowym czy „dziesiątką”. Na pewno nie jest typowym kołkiem, którego trzeba trafiać piłką, żeby coś wcisnął do siatki. Wydaje się, że pod styl Zagłębia Lubin może pasować idealnie. Wszystko jest kwestią tego, czy wywalczy miejsce w składzie i czy przypomni sobie jak regularnie strzelać. Bo z jednej strony królem strzelców ligi słowackiej został przecież nie tak dawno, ledwie dwa lata temu z hakiem. Ale druga strona medalu jest też taka, że przez ostatnie dwa sezony zdobył tych goli tylko sześć – jedną z Serie A, jedną w Serie B i cztery w duńskiej Ekstraklasie. Więcej o Mrazie pisaliśmy kilka dni temu.

Poza tym w kadrze zespołu trenera Seveli figuruje nadal Rok Sirk, ale z nim nikt na poważnie nie wiąże nadziei na zastąpienie Białka w ataku. Z naszych informacji wynika, że na dziś w Lubinie nie poszukują kolejnego snajpera. Większą rolę w zespole ma za to zyskać Błażej Czuban, obecnie zawodnik rezerw „Miedziowych”.

Drenaż Ekstraklasy postępuje

Białek dołącza zatem do długiej listy młodych Polaków, którzy opuścili Ekstraklasę w ostatnich dwóch latach. Aż sobie spróbowaliśmy przypomnieć te wszystkie nazwiska: Płacheta, Majecki, Szymański, Buksa, Klimala, Dziczek, Niezgoda, Piątek, Walukiewicz, Żurkowski, Reca, Świderski, Piotrowski, Jagiełło, Frankowski… A zaraz pewnie i Jóźwiak, Karbownik, Gumny czy młodszy Buksa. W pewnym momencie załamywaliśmy ręce, ale czy to nie czas, by pogodzić się z rolą ligi dostarczającej piłkarzy do lepszych lig?

Martwić może chyba tylko to, że drenaż postępuje coraz szybciej. I dziś wystarczy nawet niespełna jeden dobry sezon, by wyfrunąć z ligi – o czym świadczy sprzedaż chociażby Klimali czy właśnie Białka. Niech się realizują, niech się rozwijają. Miejmy nadzieję, że prędzej zobaczymy się na zgrupowaniu reprezentacji Polski niż podczas wywiadu pod tezę „dlaczego nie wyszło ci na Zachodzie?”.

DAMIAN SMYK, SZYMON JANCZYK

fot. FotoPyk

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

34 komentarzy

Loading...