Reklama

Częstochowski głód na więcej. Na jak dużo stać Raków?

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

19 sierpnia 2020, 14:58 • 14 min czytania 9 komentarzy

Jedni mówią: pierwsze koty za płoty, a potem już z górki. Drudzy ripostują: pierwszy sezon jest trudny dla beniaminka, ale to jeszcze nic, żadna weryfikacja, bo to druga kampania, już po utrzymaniu, jest zawsze najtrudniejsza. Wyznawcy idei teoretycznych ścierają się i łamią szable, a w polskiej lidze najczęściej słyszy o tym Marek Papszun. Jego reakcja? 46-letni szkoleniowiec śmieje się z takiego dywagowania i przekonuje, że dla dobrze przygotowanej drużyny nie ma to większej różnicy. Inna sprawa, że przyszły sezon powinien pokazać, w jakim miejscu znajduje się Raków. W pierwszym sezonie udało się spokojnie utrzymać, ale po wszystkim pozostał pewien niedosyt. Niedosyt, który ma zostać zniwelowany w tym roku. I naprawdę wydaje się, że jest na to szansa. 

Częstochowski głód na więcej. Na jak dużo stać Raków?

Raków wniósł do ligi wiele kolorytu. Grał futbol tak ładny, który choć momentami obracał się przeciw niemu, a na wierzch wychodził brak doświadczenia (frajerskie porażki z Wisłą Kraków 2:3, Arką Gdynia 2:3 czy Piastem Gliwice 1:2), jak zwyczajnie skuteczny, bo celem od początku było zapewnienie sobie komfortu i niedrżenie o utrzymanie do ostatnich kolejek i cel ten udało się planowo spełnić. Wykreował parę fajnych nazwisk. Zagwarantował sporo przyjemnych dla oka spotkań w tej nieimponującej estetycznie lidze. Pokazał, że beniaminek może grać swoje i nie musi stać na straconej pozycji. No i, last but not least, jak mawiają Anglicy, przywrócił nam nieśmiertelnego Przemysława Oziębałę.

Generalnie solidny to był sezon w wykonaniu częstochowian i to żaden przypadek, bo klub jest mądrze zarządzany, pracują w nim kumaci ludzie, pod których okiem klub z roku na rok robi krok do przodu. I to się raczej nie zmieni. Latem udało się też ogarnąć kwestię swojego stadionu. W końcu, chciałoby się rzec, bo czegokolwiek by nie mówić, to jednak Raków w Bełchatowie nie gra u siebie i basta. Po długim, stanowczo za długim, serialu Raków podpisał kontrakt na modernizację stadionu i powstała realna nadzieja, że już wiosną zagra przy ulicy Limanowskiej. 

A to może okazać się kluczowe. Tym bardziej, że nos nam podpowiada, że Raków może powalczyć w przyszłym sezonie o coś więcej niż pietruszkę.

OCENA ROZDANIA (SKALA 1-5): 3,5

Ocena niezła, ale też zasłużona, bo Raków nie dość, że utrzymał wszystkich liderów w składzie, to jeszcze wzmocnił pozycje, które wymagały dofinansowania kapitałem ludzkim. Tak wygląda bilans transferowy:

Reklama
Odeszli: Azemović, Kasperkiewicz, Gliwa, Nouvier, Kościelny, Babenko, Jach
Przyszli: Gutkovskis, Wilusz, Papanikolaou, Cebula, Pindroch, Litwa, Wróblewski

Czy za kimś w Częstochowie powinni płakać? Może za Rusłanem Babenko albo Emirem Azemoviciem? A może jeszcze za Bryanem Nouvierem? No dajcie spokój, dobrze, że nie będziemy musieli ich już oglądać na boiskach Ekstraklasy, bo czasami, oglądając ich wyczyny, sami nie wiedzieliśmy, czy śmiać się, czy płakać, czy może jedno i drugie na raz. Oczywiście na poważne osłabienie wyglądało odejście Jacha, ale też nie należy dać się zwariować. Stoper Crystal Palace wcale nie zjadał tej ligi na śniadanie. Miewał mecze lepsze, miewał mecze gorsze. Zaczął bardzo dobrze, potem wyglądał najwyżej przeciętnie, a sam Marek Papszun mówił, że pandemia zaszkodziła jego formie. Tak czy inaczej, Raków nie wykupił go z Anglii i w jego miejsce sprowadził Macieja Wilusza. Śmiało można powiedzieć, że to wymiana 1 do 1. 31 latek poziomu nie obniży, a bardzo prawdopodobne, że będzie zwyczajnie lepszy niż jego poprzednik.

Gutkovskis, o którego Raków zabiegał od dwóch lat, wzmocnił atak i tym samym pod Jasną Górą można rotować trójką Łotysz-Musiolik-Brown-Forbes, co nikogo w lidze na kolana nie rzuci, bo żaden z nich nie jest wielkim snajperem, ale też nie można powiedzieć, że to ostatnie ogóry, bo każdy z nich potrafi zagrać kombinacyjnie, powalczyć, zastawić się, zrobić przewagę i w sumie strzelić kilka goli, choć przy tym ostatnim trzeba się zatrzymać i zaznaczyć – właśnie gole będę kluczowe w ocenie tego tercetu. Będą – spoko. Nie będzie – kicha z nędzą. I żadne tam branie trzech stoperów na plecy nie pomoże.

Pindroch to prawdopodobnie lepszy bramkarz niż Michał Gliwa – to solidne nazwisko w lidze słowackiej, będzie walczył o miejsce w składzie z Szumskim i wcale nie stoi na straconej pozycji. Cebuli brakuje liczb, ale w Koronie miewał momenty. A Papanikolaou to uniwersalny pomocnik, młodzieżowy reprezentant Grecji, a w wszyscy w Rakowie rozwodzą się i podniecają jego wszechstronnością, podkreślając, że dobrze wkomponuje się w system drugiej linii.

Wniosek? Raków wzmocnił się na kilku pozycjach, przedłużył kołderkę, zwiększył rotację. Nie doszło do żadnej rewolucji. Marek Papszun dalej może liczyć na swoich żołnierzy, ludzi, którzy znają system, a przy pomyśle częstochowian to absolutnie kluczowe, żeby oprócz kadry, zgadzały się też wyniki.

raków

NOWY AS W TALII: Maciej Wilusz

Stary, dobry Maciej Wilusz. Tak, bo choć początkowo chcieliśmy umieścić tu kogoś innego, to jednak przy każdym nowym nabytku Rakowa jest jakaś wątpliwość. Marcin Cebula gwiazdą Ekstraklasy nigdy nie będzie. Giannis Papanikolaou to jednak duża zagadka. Bronislav Pindroch może nie być nawet pierwszym bramkarzem klubu. Gutkovskis w I lidze strzelał w miarę, w miarę, ale pamiętamy go z Ekstraklasy i wcale jakimś kozakiem nie był. A Wilusz? A Wilusz gwarantuje pewien poziom.

Reklama

Sami nie wiemy, gdzie byłby, gdyby nie kontuzje. Najpierw zablokowały jego rozwój w Holandii. Potem przydarzały mu się w Polsce, a na końcu przeszkodziły mu w rozpędzającej się przygodzie w Rosji. Ptaszki ćwierkały, że kiedy zerwał więzadła w barwach Rostowa, był jednym z najlepszych stoperów w tamtejszej lidze. Przez półtora roku, w silnym klubie w silnych rozgrywkach, zbudował sobie status gościa, który miał niepodważalne miejsce w składzie Rostowa. Ale mu się nie poszczęściło. Kontuzja zabrała mu pół roku, wrócił, ale nie potrafił odzyskać miejsca w składzie.

Ostatnie pół roku spędził w Uralu Jekaterynburg. Opowiadał nam o tym tak:

W Rostowie bardzo szybko wróciłem po ciężkiej kontuzji. Dochodziłem do siebie, do formy, do dyspozycji. Bardzo ciężki i intensywny okres, bo rehabilitację i powrót po zerwaniu więzadeł przeprowadziłem wręcz ekspresowo – to wszystko się odkładało i potrzebowałem trochę czasu, żeby wskoczyć na odpowiednie obroty. Natomiast przejście do Uralu nie było słabe – lepsze mecze przeplatałem słabszymi. Raz zagrałem dobrze, inny razem gorzej. To normalne. Nie czuję się rozczarowany, raczej w drugą stronę.

Czyli byłeś zadowolony. 

Zadowolony tez nie.

Teraz już nie wiem. 

Gdzieś pośrodku, ale ze wskazaniem na pozytywne wrażenie.

Skończył mu się kontrakt. Szukał nowego wyzwania. Raków był zdecydowany i konkretny. Wraca do Polski, wraca w rytmie meczowym. Nie jest jeszcze stary, dopiero co regularnie grał w dużo silniejszej lidze, więc powinien dać radę. Czujemy, że wkomponuje się dobrze, bo nigdy nie miał problemów z wyprowadzaniem piłki, tak przecież ważnym dla Marka Papszuna, a w defensywie nie takich gagatków, jak w polskiej lidze, już zatrzymywał.

BLOTKA: pozycja młodzieżowca

Zastanawialiśmy się między atakiem a pozycją młodzieżowca. Ostatecznie postawiliśmy na to drugie, ale tylko przez wzgląd na dołożenie Gutkovskisa, które daje nadzieje na to, że będzie się na tej szpicy działo coś ciekawszego niż do tej pory. Dobra, tyle o ataku, przejdźmy do młodzieżowców, gdzie wielkiego dramatu oczywiście nie ma, ale do szału też bardzo, ale to bardzo, daleka droga.

Obsadę pozycji młodzieżowca Raków będzie opierał na dwójce Piątkowski-Mikołajewski. Rzut oka na noty z minionego sezonu, kolejno: 4,53 i 4,88. Nie tak źle. Bliżej składu jest ten pierwszy – potrafi wyprowadzić piłkę, solidnie broni, dobrze gra głową, umie odnaleźć się w polu karnym rywala, a jak trzeba to zagra i na wahadle. Problem w tym, że dalej przydarzają mu się proste błędy, jakieś takie dziwaczne zachowania, pewnie wynikające z braku doświadczenia i na ten moment raczej nie powiedzielibyśmy, że gdyby nie konieczność wystawiania w składzie młodzieżowca, to Piątkowski na pewno grałby w pierwszym składzie. Jeśli będzie grał gorzej, to wejdzie ten drugi – w minionym sezonie grał niewiele, wystrzegał się większych błędów, ale pokazał jeszcze stanowczo za mało, żeby mówić o nim w jakoś szerzej.

Poza nimi? Trochę bida, choć nadzieje rozbudza Ben Lederman, który ma trzy obywatelstwa i spory talent, ale też środek pola Rakowa jest napakowany mocnymi i ważnymi nazwiskami, więc też nie Papszun musiałby zrezygnować z kogoś niesamowicie istotnego dla całego systemu, żeby dać większą szansę Ledermanowi.

Wniosek – problem nie jest palący, ale jest i tyle.

ROZDAJĄCY: Marek Papszun

Raków prowadzi od czterech lat. Zrobił z nim awans z II ligi do I ligi, z I ligi do Ekstraklasy, a potem utrzymał go w Ekstraklasie. To trener wymagający, surowy, raczej stroniący od chwalenia swoich podopiecznych, wyznający przewagę kolektywu nad gwiazdorstwem, ale też na pewno trener skuteczny i tego odmówić mu nie można. Jego zespół grał w nieszablonowym, jak na warunki Ekstraklasy, systemie z trzema obrońcami i z wahadłowymi, dodatkowo z niezbyt skutecznymi napastnikami i z przekonaniem o słuszności przewagi romantyzmu nad pragmatyzmem, i wcale na tym nie ucierpiał.

Papszun zbudował naprawdę zespół, który popełniał błędy, przegrywał mecze na własne życzenie, ale od początku do końca płynął po stabilnym kursie, żeby bezproblemowo zacumować w porcie, który oznaczał utrzymanie. W Częstochowie mają do niego duże zaufanie. Latem dostał zawodników, którzy pasują pod profil jego schematów, a te podobno mają trochę się pozmieniać. Już latem Papszun testował nowe rozwiązania. Chociażby grę na dwie dziesiątki.

Niesprawiedliwością byłoby powiedzenie, że drugi sezon w Ekstraklasie zweryfikuje Papszuna. On już pokazał, że wie, o co w tej grze chodzi. Więc napiszemy inaczej: drugi sezon pokaże, czy Papszun dalej ma umiejętność ciągłego rozwijania zespołu. Czy będzie w stanie wkomponować nowych zawodników, rozwinąć swoją starą gwardię i zrobić wynik, który uczyni z Rakowa czarnego konia przyszłej kampanii.

DŻOKER: Andrzej Niewulis

Pechowiec.

W 2018 wskazywaliśmy go jako gościa, dla którego I liga jest za ciasna i pisaliśmy o nim tak:

Filar najlepszej defensywy I ligi. To do niego dobiera się drugiego gościa na środek obrony. Bardzo duża solidność i spokój, mógł być pewny miejsca w składzie. Bez wątpienia nr 1 wśród pierwszoligowych stoperów. Nie jest aż tak bramkostrzelny jak Petrasek, ale rywale też nie mogą o nim zapominać. W tym sezonie zdobył już dwie bramki.

Był kapitanem Rakowa, który awansował do Ekstraklasy, ale doznał kontuzji i stracił pół roku. Zimą 2020 pisaliśmy o nim tak:

Kapitan Rakowa od kwietnia pauzuje z powodu kontuzji kolana. Zapowiedzi co do powrotu były bardziej optymistyczne, lecz skończyło się na ponad półrocznej przerwie. W efekcie jego ekstraklasowy dorobek to niezmiennie dwa mecze dla Jagiellonii z sezonu 2009/10. Zimą Niewulis też nie od razu wszedł na najwyższe obroty, ale gdy już wystąpił w sparingu z bułgarskim Carsko Sofia, od razu zdobył zwycięską bramkę. Nikt tak jak on w częstochowskiej drużynie nie zasłużył na porządne sprawdzenie się w elicie i prędzej czy później na pewno do tego dojdzie. Petrasek i Jach są pewniakami wśród stoperów, ale później zaczynają się schody. Aż się prosi, żeby możliwie najszybciej tę lukę wypełnił właśnie powracający kapitan.

Wiosną zagrał raz, teraz liczy na większą szansę. W letnich sparingach grał już normalnie. Nie jest tajemnicą, że Marek Papszun bardzo na niego czekał. To kolejny z jego żołnierzy. Ważna postać dla całej społeczności. Nie będzie miał łatwo, żeby przebić się do pierwszego składu, bo rywalizacja na środku obrony jest spora, ale niewykluczone, że jesienią dostanie większą szansę.

ŚWIEŻAK: Ben Lederman

Swojego czasu w USA uważano go za równorzędny talent do Christiana Pulisica. Serio. Spędził siedem lat w La Masii. Ma zdjęcie z Messim. Nie podniecamy się specjalnie takimi faktami, bo to często nic nie znaczy, ale ten chłopiec serio ma talent. Ok, w piłce seniorskiej jeszcze nie zaistniał, ale grać potrafi. Na wiosnę w Ekstraklasie zagrał sześć razy, trzy razy otrzymując od nas noty – 6 z Arką, 5 z Zagłębiem, 7 z Wisłą Płock. Już wtedy zasygnalizował spory talent i niebanalne umiejętności, ale to wszystko jeszcze mało – latem Marek Papszun dawał mu porządniejsze szanse w sparingach, a – jak słyszymy – Lederman nie próżnował i prezentował się naprawdę dobrze.

Co więcej, nie bylibyśmy zdziwieni, gdyby jesienią grał często, choć rywalizację w środku pola ma naprawdę dużo, a zwiększy się ona jeszcze, kiedy na boisko wróci Miłosz Szczepański. Tak czy inaczej, Lederman jest młody, jest utalentowany, ma polski paszport i status młodzieżowca, co również przemawia na jego korzyść w tej całej historii.

A więc spokojnie, bez podpalania się, ale z dużymi nadziejami podchodzimy do tego chłopaka.

POTENCJALNY SKŁAD

OKIEM SZATNI: Igor Sapała

Obóz letni – ciężkie nogi czy szlifowanie formy sprzed urlopu?

Szlifowanie formy. Nie ma ciężkich nóg. Był cięższy moment, ale z głową schodziliśmy z obciążeń i jesteśmy gotowi.

Trener Papszun potrafi przycisnąć na obozach?

Potrafi, potrafi. Myślę, że intensywność jego treningów jest jedną z najwyższych w lidze. Prowadzi wymagające zajęcia, ale jestem dosyć długo w Rakowie i przystosowałem się do stawianych przez niego warunków. Pewnie nowi chłopcy inaczej to odczuwają od tych z dłuższym stażem, im może być ciężej, ale to jasna sprawa. Zajęcia są ciężkie, ale to przynosi efekty później i daje dużo plusów w meczu.

Wiemy, że byłeś w Odessie u ukochanej. Akumulatorki naładowane przed ligą?

Akumulatory naładowane. Odpocząłem w Odessie, razem wróciliśmy stamtąd do Częstochowy. Odwiedziłem też rodzinę w Gdańsku – nabrałem sił, zregenerowałem się, wszystko wyleczyłem. Jestem zwarty i gotowy

Piłkarz, który na treningach robił największe wrażenie?

Nie wskażę jednego. Nikogo specjalnie nie wyróżnię. Wszyscy prezentowali się dobrze, nowi się wpasowali – dodali nam sporo jakości, intensywności, przyspieszyli grę.

Dlaczego Raków bez problemów się utrzyma?

Wiemy, co dało nam utrzymanie w poprzednim sezonie i będziemy to pielęgnować. A poza tym wierzę, że dorzucimy coś ekstra i powalczymy nie tylko o utrzymanie.

Czego wam brakuje, żeby zawalczyć o podium?

Niczego.

Odważnie.

Taka jest prawda.

Miejsce, które na koniec sezonu sprawi, że z zadowoleniem i poczuciem satysfakcji odkapslujesz piwo, żeby uczcić sukces?

Chcielibyśmy zająć lepsze miejsce niż w poprzednim sezonie.

Igor Sapała – jakie statystyki będą zadowalające?

Potrojenie liczby asyst i goli.

OKIEM EKSPERTA: Robert Załęski

Co się panu najbardziej podobało podczas letniej przerwy?

Największym plusem było to, że Raków nie dotknęło zbyt wiele zmian kadrowych i nie doszło do rewolucyjnej wymiany całego składu. Odeszli ci, którzy mieli odejść, a co więcej, zostali zastąpieni przez nowych zawodników. Więc, tak, chyba ta stabilność podobała mi się najbardziej i to w rzeczywistości pandemicznej, w której ciężko cokolwiek planować.

Maciej Wilusz za Jarosława Jacha. Dobry ruch?

Nauczony doświadczeniem wiem, że takie ruchy, takie zmiany należy oceniać nie po samym fakcie, nie po pierwszych kolejkach, a po dłuższym czasie. Może być różnie. Jeden wchodzi z marszu i gra jak z nut, a drugi zalicza falstart i dopiero potem zaczyna się odnajdywać. Inna sprawa, że na papierze wygląda to dobrze.

Jeden transfer Rakowa, którym najbardziej się pan ekscytuje?

Nie wszystkich znam, nie wszystkich widziałem w akcji, więc też nie jest łatwo się do tego odnieść, ale to jasne, więc wskażę Gutkovskisa. Łotysz był najbardziej wyczekiwany i najbardziej pożądany z całego tego grona, które zasiliło Raków latem. Wszyscy sporo sobie po nim obiecają. Transferowe numer jeden, które daje nadzieje na rozwiązanie problemów z atakiem, bo trzeba sobie powiedzieć klarownie, że choć miniony sezon był bardzo udany dla Rakowa, to już mniej udany dla jego napastników, którzy nie rozwinęli skrzydeł tak, jak powinni wedle stawianych przed nimi oczekiwań. Myślę, że Gutkovskis ma wszystko, żeby ożywić linię ataku i te bramki będą padały. Matematyka nie kłamie. Wystarczy spojrzeć, ile goli strzelili napastnicy, a ile inni zawodnicy ekipy z Częstochowy.

Nie przekonuje pana duet Musiolik-Brown-Forbes?

Napastnik jest jak bramkarz, który jak broni, to jest świetny, a jak puszcza bramki, to już świetny nie jest, a nawet wprost przeciwnie. I tak samo snajper – musi strzelać gole. Wszystko fajnie, że napastnik gra dobrze tyłem do bramki, umie się zastawić, fajnie się porusza, umiejętnie skacze do głowy. Perfekt, ale jak nie strzela goli, to brakuje kropki nad ”i”. Żeby stać się klasowym, te statystyki musi mieć. Czasami wybacza się ”9”, że trzy/czwarte meczu stoi bezproduktywnie, bo w międzyczasie wpakuje dwie bramki, a jego drużyna wygra. Trzeba podchodzić do tego ostrożnie. Raków potrzebował Gutkovskisa. Wzmocni rywalizację. Wcześniej Brown-Forbes i Musiolik nie mieli zmienników.

Widzi pan jakąś niedofinansowaną pozycję w drużynie?

Nie szedłbym w to. Marek Papszun zawsze powtarza, że u niego liczy się kolektyw i to drużyna ma być gwiazdą, a nie pojedynczy zawodnicy. Z tym, co jest, powinno się powalczyć. Z transferami pewnie będzie tak jak wszędzie – jeden transfer trafiony, inny nietrafiony, ale w sumie myślę, że wyjdzie nieźle, bo na papierze wygląda nieźle. Teraz tylko przenieść to na boisko i walczyć.

Czego spodziewać się po młodzieży Rakowa?

W poprzednim sezonie kilku fajnie się pokazało, ale dalej czekamy na jakiegoś wychowanka, bo to dodałoby prestiżu Rakowowi.

Czy Raków stać na miejsce w górnej części tabeli?

Już w minionym sezonie uważałem, że Raków stać na pierwszą ósemkę. Wystarczyłoby kilka spotkań, w których napastnicy wykazaliby się większą skutecznością i grupa mistrzowska byłaby w zasięgu Rakowa. Co więcej, myślę, że gdyby ekipa Papszuna weszła do pierwszej ósemki, to nie skończyłaby na ósmym miejscu, tylko na jakimś piątym-czwartym. Trudniej było wejść do ósemki niż później zrobić tam jeszcze większą niespodziankę. Tylko że ta nasza liga jest nieobliczalna.

Obstawmy.

Nie będzie podziału na pierwszą i drugą ósemkę, więc stawiałbym szóste miejsce.

OKIEM ANKIETOWANYCH

Loading…

GDYBY ROZDANIE BYŁO GIFEM

W TYM SEZONIE WIESZCZYMY IM

Tu nie ma co blefować. Ciemne okulary do szafy. Raków może grać w otwarte karty. Liderzy zostali, skład wzmocniony, doświadczenie z Ekstraklasy zebrane, modernizacja stadionu przyspiesza. Powinno być lepiej niż przed rokiem, a przecież już wtedy było całkiem nieźle. Raków ma czym bronić, ma czym rozgrywać, ma czym atakować. System działa i nabiera rozpędu. Ale przy tym nie damy się zwariować. W lidze są silniejsi, co wcale nie oznacza, że na Jasnej Górze nie mierzyć wysoko.

Rakowowi nie grozi walka o spadek. Do tego musiałby stać się kataklizm. Na walkę o najwyższe cele też na razie za mało poweru. Ale wydaje nam się, że pierwsza szóstka jest w zasięgu Rakowa. Trochę szczęścia, trochę farta, trochę talentu i czemu nie? A jak mielibyśmy obstawiać tak zupełnie racjonalnie, to ósme-szóste miejsce - w sam raz.

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Uncategorized

Ekstraklasa

Nestorzy kontra młode wilczki na ławkach trenerskich Ekstraklasy

AbsurDB
2
Nestorzy kontra młode wilczki na ławkach trenerskich Ekstraklasy
Hiszpania

Dudek: Real zawdzięcza półfinał Łuninowi. Dobrze zastępuje Courtoisa

Szymon Piórek
1
Dudek: Real zawdzięcza półfinał Łuninowi. Dobrze zastępuje Courtoisa

Komentarze

9 komentarzy

Loading...