Reklama

Ekstraklasa, czyli najbardziej łaskawy rynek pracy

redakcja

Autor:redakcja

14 sierpnia 2020, 17:18 • 3 min czytania 22 komentarzy

Ekstraklasowy piłkarz to ma klawe życie. Nie bardzo musi go interesować wynik jego drużyny, bo on doskonale wie, że miejsc pracy na rynku jest tyle, że wystarczy dwa-trzy razy celnie kopnąć piłkę i ktoś się nabierze. Odbudujemy go! Ma potencjał! Jest względnie tani (czyli zarabia 20 tysięcy)! I tak to się kręci. Gdyby Dariusz „dwa gole na sezon” Zjawiński strzelał pierwszą bramkę w pierwszej kolejce, a drugą w ostatniej, grałby w Ekstraklasie do teraz. Natomiast źle to rozłożył. A mówię o tym wszystkim, bo widzę, że piłkarze Korony mają się całkiem nieźle.

Ekstraklasa, czyli najbardziej łaskawy rynek pracy

Oczywiście z każdego spadkowicza można wyciągnąć niezłych zawodników, ale jak widzę pięciu, którzy się do tego spadku przyłożyli, a już mają pewne miejsce w Ekstraklasie, to pozostaje się przeżegnać nogą. Poza tym jestem przekonany: będzie ich więcej.

Jasne, Żubrowski i Forsell zapewne dadzą radę, ale nie wiem, po co Cracovii postacie formatu Marqueza i Gardawskiego. Zdobywca Pucharu Polski. Nasz przedstawiciel w Europie. Roślinka, która ma wyrosnąć do nieba. Mozolnie budowany długofalowy projekt.

Gardawski i Marquez wolni? Lecimy po nich!

Przecież to jest kompletny dżem ligowy. Niby coś tam obaj potrafią, nawet wyglądają jak piłkarze, ale co – zbawią tę Cracovię? Poziom tej skrupulatnie budowanej drużyny pójdzie do góry? Ktoś powie – to tylko uzupełnienia. Cóż, nie mam przekonania, że trzeba uzupełniać w taki sposób. Wówczas równie dobrze dentysta może uzupełniać ubytki styropianem. Wiem, to się łatwo mówi, ale naprawdę nic by się nie stało, gdyby szansę dostał chłopak z niższej ligi, z rezerw, skądkolwiek. Będzie tańszy, a czy gorszy… Mam duże wątpliwości.

Jeszcze jest Cebula, który poszedł do Rakowa. 150 meczów w Ekstraklasie, siedem bramek. 25 lat w grudniu, ofensywny pomocnik. Co roku słyszę: to będzie sezon Marcina Cebuli. Co roku to nie jest sezon Marcina Cebuli. Jeszcze jakby wziął go beniaminek, z braku kasy, rozumiem, ale Raków? Pozostaje tylko westchnąć.

Reklama

Chodzi mi o to, że piłkarze w Polsce nie czują żadnej większej odpowiedzialności. Kluby spadają, oni w dużej liczbie albo zostają, albo jadą nabierać gdzie indziej, jak Gnjatić, który trafił do 2. Bundesligi, co swoją drogą nie mieści mi się w głowie. Czy muszą więc umierać do ostatnich minut na boisku, by tylko ich drużyna nie spadała, bo co to z nami będzie, gdzie znajdziemy pracę? Nie, oni doskonale wiedzą, że jeśli tylko chociaż troszeczkę wystawią głowę ponad bagno, ktoś im poda rękę.

A będzie tylko gorzej, doskonale o tym wiecie. Poszerzymy ligę, będzie więc potrzebnych kolejnych 50-70 zawodników. Czyli z Korony przydałby się jeszcze Papadopulos, Djuranović i Pućko, a z Arki Marciniak i Olczyk. Bo wiecie – kontuzje, kartki, kadra musi być szeroka, a Papadopulos wniesie doświadczenie i zagwarantuje dwie bramki na sezon.

Aż sprawdziłem – facet był osiem sezonów w tej umownej elicie i tylko raz strzelił 10+ goli. Snajper.

Ja bym chciał, żeby ta liga faktycznie była elitą, a nie tylko umownie. By znajdowali się w niej najlepsi i by ci najlepsi wiedzieli, że jeśli z jakichś powodów wypadną, to będzie trudno wrócić. Przy 18 zespołach nie będzie trudno wrócić.

Będzie trudno wypaść.

WOJCIECH KOWALCZYK

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

22 komentarzy

Loading...