Reklama

„Za rok odchodzę z BVB i zagram w Goczałkowicach”

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

30 lipca 2020, 08:08 • 10 min czytania 9 komentarzy

– Stan na dziś jest taki, że następnego lata pożegnam się z Dortmundem. W domu mamy plany, które i tak musiałem przełożyć o rok, bo przedłużyłem kontrakt. Tam jest moja akademia, o którą muszę się troszczyć, a chcę jeszcze trochę pograć w piłkę w LKS-ie Goczałkowice Zdrój – potwierdził „Piszczu”, co można chyba określić mianem… oficjalnego ogłoszenia transferu na sezon 2021/22! Goczałkowice w najbliższych rozgrywkach będą beniaminkiem III ligi i Piszczek na pewno by chciał, aby za rok wciąż była to drużyna trzecioligowa – czytamy dziś w „Sporcie”. Co poza tym w prasie?

„Za rok odchodzę z BVB i zagram w Goczałkowicach”

„SPORT”

W ostatnich kolejkach sezonu oglądaliśmy wysyp młodzieży w Ekstraklasie. Ale niektóre kluby i tak kiepsko zapunktowały w Pro Junior System. Taki Śląsk Wrocław zgromadził… zero punktów.

W klasyfikacji Pro Junior System piłkarze urodzeni w 1998 roku punktować jednak nie mogli. To dlatego tak zachwalani Kamil Jóźwiak czy Robert Gumny nie dali Lechowi żadnych punktów, ponieważ byli po prostu… za starzy. Legia natomiast mnóstwo punktów zdobyła dzięki Radosławowi Majeckiemu oraz Michałowi Karbownikowi i minimalnie wyprzedziła chwalonych poznaniaków w PJS. Co więcej, aby jakiś zawodnik był liczony w tej klasyfikacji, musiał rozegrać w sezonie co najmniej 5 spotkań ligowych i rozegrać w nich nie mniej niż 270 minut. Z tego właśnie powodu mnóstwo juniorów wprowadzanych do ekstraklasy w końcówce sezonu nie zapunktowało. Z tego też powodu żadnych punktów nie zdobył Śląsk Wrocław, który przez całe rozgrywki jechał na plecach urodzonego w 1998 roku Przemysława Płachety. Kilku młodszych graczy w barwach WKS-u się co prawda pojawiło, Piotr Samiec-Talar z rocznika 2001 nawet 11 razy, ale nikt nie przekroczył granicy 270 minut. Niektórzy z rozrzewnieniem wspominali, jak wrocławianie w 2017 roku zostali drugą najlepszą ekipą w klasyfikacji Pro Junior System… Warto też przypomnieć, że młodzieżowcy (w rozumieniu PJS) dodatkowe punkty do klubu mogli przynosić z meczów młodzieżowych reprezentacji. Oprócz tego dodatkowe cegiełki dokładali wychowankowie, którzy punktowali razy dwa – a w rozumieniu uchwały są nimi młodzieżowcy zarejestrowani w klubie, z przerwami lub nie, przez okres trzech pełnych sezonów lub przez 36 kolejnych miesięcy między 12. a 21. rokiem życia.

Ex-legioniści tacy jak Tomasz Jodłowiec czy Jakub Czerwiński odbudowali się w Piaście. Na podobny casus liczą w Gliwicach z Michałem Żyro, który właśnie podpisał kontrakt z mistrzem Polski sprzed roku.

Reklama

Teraz swoisty egzamin przejdzie Michał Żyro. Potencjał jest, umiejętności też. Kłopoty zdrowotne mocno go wyhamowały, ale wszyscy liczą, że pójdzie w ślady Jodłowca i Czerwińskiego. – Biorę to, co jest dzisiaj, szanując to, co było wczoraj i przedwczoraj. Przede wszystkim liczę, że niedługo wejdę na poziom, na jakim jeszcze nie byłem. Ale nie chcę o tym mówić, niech powie za mnie boisko – mówi Żyro. – Wiem ile potrafię, wiem ile kosztowało mnie definitywne uporanie się z ciężką kontuzją i w związku z tym jestem bardzo głodny gry. Chcę strzelać i pomagać drużynie. Liczyłem, że będę w dawnej dyspozycji szybciej, ale po Pogoni i Koronie zrozumiałem, że nie ma drogi na skróty – dodaje 27-latek, który w Stali Mielec pokazał, że stać go na wiele. Czy tak będzie i w Gliwicach?

Łukasz Piszczek zapowiedział swój transferza rok odchodzi z Borussii Dortmund i trafi do LZS-u Goczałkowice. Tak, tego, którego jest właścicielem.

Piszczek niedawno przedłużył kontrakt z Borussią do końca przyszłego sezonu, który będzie jego 11. w barwach ekipy z Zagłębia Ruhry. 35-latek wyraźnie jednak zaznaczył, że sezonu numer 12. na Signal Iduna Park w jego wykonaniu nie będzie: – Stan na dziś jest taki, że następnego lata pożegnam się z Dortmundem. W domu mamy plany, które i tak musiałem przełożyć o rok, bo przedłużyłem kontrakt. Tam jest moja akademia, o którą muszę się troszczyć, a chcę jeszcze trochę pograć w piłkę w LKS-ie Goczałkowice Zdrój – potwierdził „Piszczu”, co można chyba określić mianem… oficjalnego ogłoszenia transferu na sezon 2021/22! Goczałkowice w najbliższych rozgrywkach będą beniaminkiem III ligi i Piszczek na pewno by chciał, aby za rok wciąż była to drużyna trzecioligowa.

GKS Katowice zaprzepaścił szansę na powrót do I ligi. Porażka ze Stalą Rzeszów sprawia, że GieKSę czeka kolejny rok na trzecim poziomie rozgrywkowym. Zawodnicy oddali koszulki kibicom, trener oddał swoją czapkę.

Reklama

Po wtorkowym meczu „Blaszok” pożegnał piłkarzy gromkim „wypier..!”. Kilka chwil przy najbardziej zagorzałych kibicach spędził trener Rafał Górak. Tak jak zawodnicy oddali koszulki, tak on oddał swoją czapkę, powiedział parę słów, na sam koniec pożegnano go brawami. Nie sam brak awansu, co frajerski sposób, w jaki się to (nie) dokonało, musiał rozczarować katowickich fanów piłki. – Mecz barażowy jest tylko jeden, bez rewanżu – przypominał szkoleniowiec GieKSy. – Chcieliśmy wygrać, zrobić wszystko, co w naszej mocy, ale nie daliśmy rady. Rywal wykorzystał nasze banalne błędy i zwyciężył. Jesteśmy tym faktem wszyscy bardzo zasmuceni, bardzo nam przykro. Przyszły sezon zaczniemy bardziej świadomie. Byliśmy trochę z łapanki, drużyną, której ja
praktycznie nie znałem. Wydawało się, że trochę dłużej zajmie nam usadowienie się mocno w tabeli. Chcieliśmy być w barażach. Nie przypuszczałem, że będziemy mieli szansę – i to dużą – wygrać tę ligę. Na przestrzeni całego sezonu nie byliśmy drużyną słabszą niż Łęczna czy Widzew, ale na pewno nie byliśmy też lepszą. Dlatego jesteśmy, gdzie jesteśmy. Przez jakiś czas wszyscy będziemy smutni ale z perspektywy globalnej oceny wydaje się, że za 10 dni wrócimy dużo mocniejsi, z ogromnym doświadczeniem, choć ogromnie dla GKS-u bolesnym. Ludzie, którzy są dziś w GKSie Katowice, chcą to fatum odwrócić. Być może to już najbliższy sezon… Dziś jest ciężko, mnie również i to bardzo, ale dziękuję wszystkim za kilkanaście miesięcy fantastycznej pracy. W pewnym okresie bardzo trudnej,
również ze względów pandemicznych. Jesteśmy zbici, ale na pewno mocniejsi niż 14 miesięcy temu – przekonywał Górak.

Poza tym „Sport” obchodzi dziś 75. urodziny, więc mamy kilka tekstów o samej gazecie, wspominki, życzenia. My też dołączamy się do tych życzeń – wszystkiego, co najlepsze!

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

Krzysztof Piątek pracuje nad formą przed powrotem do gry. W Hercie stracił konkurenta – Nenada Ibisevicia – ale berlińczycy zamierzają dokupić jeszcze napastnika.

Tyle że Hertha na pewno jeszcze kogoś kupi. Klub ma wydać podczas tego okna na transfery 150 milionów euro. Takimi kwotami nigdy wcześniej nie obracał (w zeszłym sezonie wydał 110 mln).Część tych funduszy zostanie przeznaczona na zakup napastnika. Na celowniku jest Luka Jović, choć to snajper nieco innego typu niż Piątek, który mógłby z Polakiem grać razem. Jednak o zawodnika Realu Madryt stara się wiele klubów. Inną opcją, o której pisały niemieckie media, jest Jhon Cordoba. Kolumbijczyk z FC Köln strzelił 32 gole w dwóch ostatnich sezonach w 1. i 2. Bundeslidze. – Gdyby zostali z jednym napastnikiem, zrobiliby głupotę. Hertha musi mieć szeroką, wyrównaną kadrę, chodzi o rywalizację, nikt Krzyśkowi nie da gwarancji gry. Na każdym treningu musi walczyć i pokazywać, że jest w odpowiedniej formie. Niemiecka piłka dlatego jest tak daleko przed polską, że nikt nie ma tu gwarancji gry – mówi Wichniarek. Pierwszą rundę w Hercie Piątek zakończył z dorobkiem czterech goli w Bundeslidze. Ile strzeli teraz? – Nie jestem w stanie przewidzieć, ile zdobędzie bramek. To też będzie zależeć, od tego, jak podejdzie do decyzji trenerów. Wiosną bardzo dobrze zareagował, gdy szkoleniowiec posadził na ławce. U Piątka widać od razu, że gdy strzeli, to wierzy w siebie, ma dużo luzu – kończy były napastnik berlińskiego klubu. O tym, w jakiej formie jest Piątek, przekonamy się najpierw podczas sparingów, potem w meczach reprezentacji Polski, a dopiero później w Bundeslidze. Start nowego sezonu zaplanowano na 18 września.

Rozmowa z Damianem Szymańskim, wykupionym przez AEK Ateny. O tym, co nie poszło po jego myśli w Achmacie, a także o tym, dlaczego dostał ksywę… „Pies”.

Co nie zagrało w pańskim poprzednim klubie, Achmacie, że nastąpiło pożegnanie?

Po moim przyjściu trener Raszid Rahimow zaznaczył, że będę grać na pozycji numer sześć i ani trochę bardziej do przodu, czyli moim miejscem było wyłącznie to przed obrońcami. Mimo tego ograniczenia pierwsze półrocze w Groznym oceniam jako niezłe. Przełomem okazały się baty, które dostaliśmy w wyjazdowym meczu z Uralem (0:3 – przyp. red.). Szkoleniowiec chyba pogniewał się na mnie i odstawił od składu. Zresztą nie tylko mnie. Wkrótce odszedł z klubu, a jego następcą został Igor Szalimow. Zapewnił, że będzie na mnie stawiać i uważam, że był szczery. Niestety, w trakcie treningu rozwaliłem mięsień czworogłowy. Grubo ponad miesiąc przerwy, trener po poprzedniku ułożył zespół po swojemu, miał swoich wybrańców, dlatego z moim menedżerem Mariuszem Piekarskim doszliśmy do wniosku, że trzeba szukać nowego miejsca. Na szczęście zainteresowany był AEK.

Dorobił się już pan przezwiska wśród kolegów z AEK?

Hmm…. Kumple najczęściej zwracają się do mnie po imieniu, ale kilku woła dość oryginalnie. No dobra, powiem,  wołają na mnie „Dog”.

Skąd ten „Pies”?

Bo zaciekle walczę i dużo biegam. Jak się uczepię, to nie odpuszczam nikomu. Trener Massimo Carrera ceni zawziętość. Kibice też dostrzegli, że zdrowie zostawiam na boisku, choć wiadomo, bywają słabsze mecze, ale woli walki nikt mi nie odmówi. A ten „Pies” mi nie przeszkadza, bo w końcu to żarty. Nasz ekipa potrafi budować atmosferę, dlatego chętnie wychodzimy całą drużyną na dobrą kolację.

Legia może ściągnąć Rafaela Lopesa z Cracovii niemal za frytki. Portugalczyk dzięki ciekawym zapisom w kontrakcie jest do wykupienia za 150-200 tysięcy euro.

W zamian za zgodę na obniżenie zarobków w trakcie pandemii, dostał pozwolenie na zmianę klubu po sezonie za 150–200 tys. euro. Legia jest bliska jej aktywowania (wysokość klauzuli podał portal sportowefakty.pl). Trwają zaawansowane rozmowy z zawodnikiem, który jest na urlopie w Portugalii – kilka dni temu po raz trzeci został ojcem. W poprzednim sezonie wystąpił w 41 meczach, strzelił 12 goli. Z Cracovią wywalczył Puchar Polski. Ostatnio miał oferty ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz Turcji. Lopes ma być lekarstwem na kłopoty warszawskiej drużyny w pierwszej linii. Drużyna kończyła sezon z niedoświadczonymi Maciejem Rosołkiem (18 lat) oraz Szymonem Włodarczykiem (17 lat) w ataku, bo kontuzje leczyli Kante, Tomaš Pekhart oraz Vamara Sanogo. Następcą Lopesa w Cracovii będzie Marcos Alvarez, który kontrakt z zespołem podpisał już w styczniu, ale wiosną reprezentował jeszcze VfL Osnabrück z 2. Bundesligi.

Dziś też w „Przeglądzie” dodatek „PS Historia”. Z tematów piłkarskich – ciekawa sylwetka Zygryda Szołtysika.

„SUPER EXPRESS”

Josip Juranović już w Legii. Ponadto mistrzowie kraju chcą Lopesa z Cracovii oraz czekają na to, co się wydarzy z Jorge Felixem. Ważą się też losy bramkarza.

Warszawski klub wciąż jest też w grze, jeśli chodzi o Jorge Felixa, któremu skończył się kontrakt z Piastem Gliwice. Hiszpan ma sporo propozycji, w tym lukratywne finansowo z krajów arabskich, ale wiele wskazuje na to, że kusi go perspektywa pozostania w Europie i walki o europejskie puchary. Z naszych informacji wynika, że jego oczekiwania finansowe to ok. 300 tys. euro netto rocznie i Legia jest w stanie je spełnić. Jak jednak usłyszeliśmy, warszawianie nie będą się licytować. Jeśli piłkarz wybierze wyższe zarobki gdzie indziej, to mistrz Polski nie będzie podbijał swojej oferty. Lada moment rozstrzygnie się również to, kto zostanie nowym bramkarzem zespołu z Ł3. Od dawna krążą informacje, że Legii wpadł w oko Bośniak Ibrahim Sehić, ale na początku negocjacji różnice finansowe między stronami były bardzo duże.

Kluby Artura Sobiecha i Jakuba Koseckiego spotkają się w finale sezonu w starciu o awans do tureckiej Ekstraklasy. Rozmówka z tym pierwszym – o zaskakującym finiszu rozgrywek i obiecanych premiach za awans.

Czy spodziewałeś się, przychodząc do Fatih, które zajmowało wówczas 11. miejsce, że możesz zagrać o awans?

Patrząc na tabelę, trudno było w to wierzyć. Natomiast nasz prezes i dyrektor sportowy po przeprowadzeniu kilku transferów byli wręcz przekonani, że załapiemy się do baraży. Od stycznia przegraliśmy tylko dwa mecze i oby na tym się skończyło, bo to będzie oznaczało nasz awans.

Kto jest faworytem tego finału?

Mecz odbędzie się na stadionie neutralnym. W rundzie zasadniczej na naszym stadionie, gdzie zagrałem przeciwko Kubie Koseckiemu, zremisowaliśmy 2:2. Dzisiaj więc zapowiada się wyrównany mecz. Adana już od kilku lat walczy o awans. Ich zaplecze finansowe i piłkarskie jest zdecydowanie większe niż nasze. My jesteśmy beniaminkiem, ale chcemy od razu wykorzystać szansę.

Czy właściciele klubów mobilizują was w jakiś konkretny sposób?

Mamy obiecany milion euro do podziału na drużynę za awans. Dla klubu to mecz o wielki prestiż, ale i wielkie pieniądze w następnym sezonie, choćby z racji praw telewizyjnych w Super Lig.

„GAZETA WYBORCZA”

Dzisiaj koszykówka, o piłce nie ma nic.

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

9 komentarzy

Loading...