Reklama

Dobi w Widzewie, cel: Ekstraklasa

redakcja

Autor:redakcja

30 lipca 2020, 12:43 • 4 min czytania 58 komentarzy

Burzliwe były ostatnie dni w Widzewie Łódź. Najpierw dygotanie do ostatnich minut meczu GKS-u Katowice z Resovią o losy awansu do I ligi. Później haniebne obrazki na murawie, gdy kibice własnoręcznie rozpoczęli rozliczenia z piłkarzami. Kuriozalne oświadczenie fanów, w którym twierdzą, że „Prochownik dostał za winy kolegów”. No i wreszcie seria spotkań w klubie, które dotyczyły jego najbliższej przyszłości. 

Dobi w Widzewie, cel: Ekstraklasa

Do ustalenia były dwa podstawowe tematy: kto ma zostać prezesem Widzewa na okres gry w I lidze oraz kto ma zastąpić Marcina Kaczmarka, którego los był przesądzony już od kilku tygodni. Na ten moment wszystko wydaje się jasne: prezesem pozostaje Martyna Pajączek, w roli trenera zaprezentowany został dzisiaj Enkeleid Dobi.

Jak to w Widzewie bywa – od paru tygodni ścierały się różne frakcje i wizje dalszego funkcjonowania klubu. Mimo że sezon zakończył się zrealizowaniem podstawowego celu, awansem do I ligi, styl pozostawiał wiele do życzenia. Najgorsza była zaś świadomość, że każdy z 59 punktów zdobytych przez widzewiaków kosztował rekordowe kwoty. Widzew przerastał finansowo nie tylko cały trzeci poziom rozgrywkowy, ale i wiele spośród klubów I ligi. Nie szczędził grosza na transfery, nie bał się oferować ekstraklasowych pensji. Wszystko po to, by jak najszybciej wygrzebać się z II ligi, na której łodzianie wyłożyli się w ubiegłym sezonie.

JAK CO ROKU REWOLUCJA

Czy usługi piłkarzy Widzewa były warte poniesionych kosztów? Czy rewolucja w pionie sportowym z początku sezonu, gdy odeszli Smółka i Masłowski, a przyszedł Kaczmarek przyniosła oczekiwane efekty? I czy w ogóle takiemu klubowi z takimi kibicami wypada grać w taki sposób, jak w ostatnim meczu ligi ze Zniczem Pruszków?

Te pytania były zasadne, dlatego w ostatnich dniach chwiały się chyba wszystkie klubowe krzesła. Niepewna swojej przyszłości była Martyna Pajączek, która firmowała ten sezon swoim nazwiskiem. To ona od początku przyjęła strategię, że najważniejszy jest wynik I drużyny. Wynikom podporządkowano całą pracę klubu, nawet gdy oznaczało to dość kontrowersyjne ruchy – jak z pamiętnym zwolnieniem Smółki bez jednego rozegranego meczu. Było jasne, że leci trener Kaczmarek. Było jasne, że będzie bardzo trudno utrzymać posadę Rafała Pawlaka. A skoro tak – czy nie uzasadnione byłoby również wymienienie osoby, która osobiście podpisała się pod kontraktami obu szefów pionu sportowego?

Reklama

W Widzewie rozmyślano nad tym od kilkunastu dni, na ten moment wydaje się, że wygrała frakcja „konserwatywna”. Martyna Pajączek zostaje w roli prezesa, Przegląd Sportowy podaje, że przy transferach ma zaś pomagać dobrze przy Piłsudskiego znany Mirosław Leszczyński. To właśnie ten ostatni miał być również zaangażowany w negocjacje dotyczące nowego szkoleniowca. Bardzo poważnie, jeszcze w trakcie sezonu, brano pod uwagę Leszka Ojrzyńskiego oraz Macieja Bartoszka. Następnie o krok od Widzewa pozostawał Walter Pandiani, były piłkarz m.in. Deportivo la Coruna. Ostatecznie zdecydowano się na opcję… Hm. Rozsądną?

WRESZCIE SZYTY NA MIARĘ

Tak chyba trzeba określić zatrudnienie Dobiego, zwłaszcza w kontekście charakterystyki jego rywali do stanowiska. Ojrzyński i Bartoszek to uznani ekstraklasowi fachowcy – trochę odpowiednik piłkarskich transferów Możdżenia czy Robaka. Pandiani to z kolei dość egzotyczna propozycja z nazwiskiem – w mediach porównywany do Simeone, w CV wielkie kluby, ale jako trener praktycznie bez doświadczenia. Enkeleid Dobi wydaje się być z tego grona najbardziej dopasowany do wyzwań stojących przed Widzewem. Gwiazdozbiór już w Łodzi był, nie do końca się sprawdził. Teraz czas na człowieka, który ma doświadczenie nie z europejskiej czy ekstraklasowej piłki, ale właśnie z bagna niższych lig.

Dobi uwiarygodnił się w Polkowicach, poprowadził Górnik do 11. miejsca w tabeli, ale aż z 60 zdobytymi bramkami – więcej miał tylko Widzew. Ofensywny, energiczny, pełen entuzjazmu – przy opisie nowego szkoleniowca widać cechy, których ewidentnie brakowało drużynie na finiszu II ligi. Dobi zapewne otrzyma teraz zupełnie inny komfort pracy, zawodników o wyższej jakości, a pewnie i parę ciekawych transferów, przy których siłą rzeczy będzie miał sporo do powiedzenia.

Roczny kontrakt to nie jest może kredyt zaufania, o którym marzy każdy trener, ale z drugiej strony – Dobi przede wszystkim wygrał dość skomplikowany proces rekrutacyjny. Jeśli zgodziły się na niego wszystkie najważniejsze osoby w Widzewie, to przynajmniej na kilkanaście ligowych kolejek ma pełen spokój. Cel? Ten w Widzewie się nie zmienia, awans do Ekstraklasy, najlepiej z pierwszego miejsca.

Mamy wrażenie, że z Dobim będzie o to odrobinę łatwiej niż z Kaczmarkiem. Pozostaje jednak cały czas pytanie – co dalej? Prezes zostaje na lata czy do lata? Transfery będzie dopinał trener z doradcami, czy doradcy z trenerem? Jak klub poradzi sobie z ewentualnym utrzymaniem obostrzeń koronawirusowych, przez co spadną wpływy z karnetów? Na razie jednak ugaszono ten najważniejszy pożar. I bardzo dobrze – w końcu liga tuż za rogiem.

Fot.Newspix

Reklama

Najnowsze

Komentarze

58 komentarzy

Loading...