Reklama

Fajerwerki Liverpoolu i „przyrosie” Kepy. Chelsea nie przybliża się do Ligi Mistrzów

redakcja

Autor:redakcja

22 lipca 2020, 23:42 • 4 min czytania 12 komentarzy

To był szalony mecz. Nie powiemy, że Premier League w najlepszym wydaniu, bo tylu baboli w defensywie czasami nie ogląda się nawet w spotkaniach polskiej Ekstraklasy. Niemniej, starcie Liverpoolu z Chelsea oglądało się bardzo przyjemnie. Mnóstwo goli, efektowne dryblingi. Otwarta, bezkompromisowa gra z obu stron. No i rezultat, który gwarantuje naprawdę spore emocje w ostatniej kolejce angielskiej ekstraklasy. Walka o TOP4 wciąż trwa.

Fajerwerki Liverpoolu i „przyrosie” Kepy. Chelsea nie przybliża się do Ligi Mistrzów

Trzy szybkie ciosy

Początek meczu nie zwiastował, że obejrzymy dzisiaj aż osiem bramek. Fakt – obie ekipy wyszło na murawę dość ofensywnie usposobione, ale pod obiema bramkami w gruncie rzeczy niewiele się działo. Przewaga niewątpliwie była po stronie Liverpoolu, lecz The Reds długo nie potrafili jej przekuć w klarowne, stuprocentowe sytuacje bramkowe. Nie ma przypadku w tym, że gdy już gospodarze otworzyli wynik, to asystę przy bramce zaliczył… zawodnik Chelsea.

Konkretnie – Willian.

Brazylijczyk w 23 minucie gry popisał się przytomnym odbiorem piłki na własnej połowie, ale potem uwikłał się w zupełnie niepotrzebny drybling i wpakował się w gąszcz rywali. Próbował ratować sytuację odegraniem do tyłu, lecz efekt tej decyzji był opłakany. Futbolówkę trąconą przez Brazylijczyka przejął Naby Keita. Dalsza część akcji to już egzekucja. Pomocnik Liverpoolu potężnie huknął zza pola karnego, wyprowadzając gospodarzy na prowadzenie. A po utracie gola na 0:1 defensywa Chelsea się kompletnie rozsypała. Kwadrans po otwierającym trafieniu prowadzenie podopiecznych Juergena Kloppa podwyższył Trent Alexander-Arnold.

Wychowanek Liverpoolu efektownie przymierzył z rzutu wolnego, lecz gdyby Kepa był lepiej ustawiony i postanowił jednak interweniować, zamiast robić klasycznego „przyrosia”, to raczej by sobie z tym uderzeniem poradził, ponieważ odległość do bramki była spora, a sam strzał niezbyt silny, choć bardzo precyzyjny.

Reklama

Ale Kepa nie zebrał się do interwencji. Nie zrobił też tego kilka chwil później, gdy Georgino Wijnaldum trafił do siatki po raz trzeci. Tym razem jednak zawinili przede wszystkim defensorzy Chelsea, którzy nie poradzili sobie z wybiciem piłki dośrodkowanej z rzutu rożnego. W ogóle defensywa The Blues w dzisiejszym spotkaniu zasługuje na bardzo niską notę. Gdyby Mohamed Salah był choć odrobinę skuteczniejszy, na pięciu golach dla mistrzów Anglii by się bez wątpienia nie skończyło.

Wariacka druga połowa

Kto zawalił? Właściwie wszyscy. Kurt Zouma i Antonio Ruediger permanentnie nie nadążali za rywalami. Jeżeli już udało im się ich powstrzymać, zwykle był to rozpaczliwy wślizg, a nie spokojne przeczytanie akcji i zduszenie jej w zarodku. Marcos Alonso kuriozalnie kiksował. Reece James udowodnił, że nie ma wielkiego pojęcia o grze w destrukcji. Cesarowi Azpilicuecie również przytrafiały się pomyłki. Jeżeli doliczymy do tego przepuszczającego wszystko Kepę, okaże się, iż obrona Chelsea przypominała obraz nędzy i rozpaczy.

Inna sprawa, że The Reds również nie imponowali koncentracją w szeregach obronnych. Zdecydowanie więcej uwagi przywiązali do atakowania, co pozwoliło Chelsea na podjęcie próby odrobienia strat. Zaczął Olivier Giroud, który jeszcze w doliczonym czasie pierwszej połowy trafił do siatki na 3:1. Z kolei po przerwie błysnął wprowadzony z ławki Christian Pulisic. Amerykanin najpierw w zjawiskowym stylu wypracował gola Tammy’emu Abrahamowi, a potem sam trafił do siatki. Jednak Liverpool nie dał sobie wydrzeć trzech punktów. Na ogień odpowiadał ogniem. Pierwszego gola na Anfield w tym sezonie zdobył Roberto Firmino (Kepa ponownie nie zareagował), a w samej końcówce odsłoniętych rywali dobił po kontrataku Alex Oxlade-Chamberlain.

Liverpool na trzy punkty niewątpliwie zasłużył. Warto pochwalić Chelsea za ambicję, za podjęcie walki. Wiele zespołów by się zapewne podłamało wobec trzybramkowej przewagi rywala. Ale z tak dziurawą defensywą The Blues nie mieli dziś szans na zwycięstwo. Piłkarze Liverpoolu, nawet jeżeli część z nich jest już myślami na wakacjach, po prostu musieli wykorzystać te luki i wolne przestrzenie, jakie pozostawiała im dzisiaj Chelsea. A ofensywa londyńczyków nie jest aż tak potężna, by przetrwać wymianę ciosów z mistrzami Anglii.

Nad Anfield wystrzeliły dzisiaj fajerwerki. W grze gospodarzy również ich nie zabrakło.

Walka o TOP4 trwa

Porażka w starciu z The Reds bardzo komplikuje podopiecznym Franka Lamparda walkę o miejsce w ligowym TOP4. Na ten moment Chelsea jest czwarta. Ma jeden punkt przewagi nad Leicester City i trzy oczka przewagi nad Wolverhamptonem. Znajdujący się na trzecim miejscu Manchester United zgromadził tyle samo punktów co The Blues, lecz legitymuje się korzystniejszym bilansem bramek. „Lisy” również stosunek goli mają lepszy od Chelsea.

Reklama

„Czerwone Diabły” również dzisiaj rozczarowały, tylko remisując na Old Trafford z West Hamem United. W ostatniej kolejce Premier League dojdzie zatem do dwóch szlagierów. Chelsea zagra u siebie z „Wilkami”, Manchester na wyjeździe z Leicester. Londyńczycy wciąż mają ten atut, że trzymają swój los we własnych rękach. Jeżeli nie przegrają, znajdą się w TOP4. Z kolei „Czerwone Diabły” i „Wilki” pozostają również w grze o triumf w Lidze Europy i mogą w razie czego dostać się do Champions League tamtą furtką. Dla Wolverhamptonu to zresztą jest już jedyna nadzieja. Szczegóły opisaliśmy TUTAJ.

LIVERPOOL FC 5:3 CHELSEA FC
(N. Keita 23′, T. Alexander-Arnold 38′, G. Wijnaldum 43′, R. Firmino 55′, A. Oxlade-Chamberlain 84′ – O. Giroud 45+3′, T. Abraham 61′, C. Pulisic 73′

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Anglia

Kolejny cios dla Chelsea. Enzo Fernandez nie zagra do końca sezonu

Bartek Wylęgała
0
Kolejny cios dla Chelsea. Enzo Fernandez nie zagra do końca sezonu

Anglia

Anglia

Kolejny cios dla Chelsea. Enzo Fernandez nie zagra do końca sezonu

Bartek Wylęgała
0
Kolejny cios dla Chelsea. Enzo Fernandez nie zagra do końca sezonu
Anglia

Klopp: Jeśli będziemy grać tak dalej, nie mamy szans na mistrzostwo

Bartosz Lodko
1
Klopp: Jeśli będziemy grać tak dalej, nie mamy szans na mistrzostwo

Komentarze

12 komentarzy

Loading...