Reklama

Legia najsłabszym czy najsilniejszym mistrzem ostatnich lat?

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

20 lipca 2020, 21:13 • 4 min czytania 35 komentarzy

Legia była najsłabszym mistrzem ostatnich lat? A może właśnie najsilniejszym zespołem, który ostatnio sięgnął po tytuł? Staramy się odpowiedzieć na to pytanie liczbami. Ponadto w ostatnim w tym sezonie „Ligowym Liczydle” przyglądamy się imponującemu progresowi Lecha Poznań oraz pożegnaniu Christiana Gytkjaera, który spuentował swój pobyt w Poznaniu iście gytkjaerowym występem.

Legia najsłabszym czy najsilniejszym mistrzem ostatnich lat?

W kontekście Lecha pojawiały się obawy dotyczącego tego, jak lechici poradzą sobie z czołówką ligi z rundzie finałowej. W rundzie zasadniczej przecież było z tym kiepsko – zespół Dariusza Żurawia przegrywał mecze na styku z mocniejszymi ekipami, nie potrafił zadać decydującego ciosu, gdy miał już rywala w zasięgu ramion. Wyglądało to tak:

Po rundzie zasadniczej:
  1. Legia Warszawa – 23 punkty – 7-2-5 – 20-14
  2. Pogoń Szczecin – 23 punkty – 6-5-2 – 14-14
  3. Cracovia Kraków – 21 punktów – 7-0-7 – 19-15
  4. Jagiellonia Białystok – 20 punktów – 5-5-4 – 17-19
  5. Śląsk Wrocław – 19 punktów – 4-7-3 – 16-13
  6. Piast Gliwice – 17 punktów – 5-2-7 – 13-17
  7. Lechia Gdańsk – 16 punktów – 4-4-6 – 13-20
  8. Lech Poznań – 14 punktów – 3-5-6 – 19-17
W rundzie finałowej:
  1. Lech Poznań – 17 punktów – 5-2-0 – 15:6
  2. Lechia Gdańsk – 13 punktów – 4-1-2 – 8:8
  3. Pogoń Szczecin – 9 punktów – 2-3-2 8:8
  4. Legia Warszawa – 9 punktów – 2-3-2 – 7:5
  5. Piast Gliwice – 8 punktów – 2-2-3 – 5:6
  6. Jagiellonia Białystok – 8 punktów – 2-2-3 – 7:12
  7. Cracovia – 7 punktów – 2-1-4 – 10:11
  8. Śląsk Wrocław – 5 punktów – 1-2-4 – 9:13

Gołym okiem widać zwyżkę formy Lecha Poznań. Dość powiedzieć, że w siedmiu meczach rundy finałowej Kolejorz zdobył więcej punktów niż w czternastu meczach z tymi zespołami w fazie zasadniczej. Tylko w jednym meczu poznaniakom nie udało się zdobyć bramki (0:0 z Pogonią – w nieco rezerwowym składzie). Średnia ponad dwóch goli strzelonych na mecz, trzecia najszczelniejsza defensywa po Legii i Wiśle Płock w rundzie finałowej.

Reklama

Oczywiście od razu rodzą się pytania – z czego to wynika? I wydaje się, że powody są trzy.

Po pierwsze – od momentu porażki z Legią u siebie w rundzie zasadniczej z Lecha zeszła presja walki o tytuł. Było już niemal jasne, że dogonienie lidera to scenariusz z gatunku science-fiction. A doskonale wiemy, że Kolejorz najlepiej radzi sobie wtedy, gdy nie ma nad sobą ciśnienia.

Po drugie – reorganizacja stylu gry na proaktywny. A mówiąc bardziej dosadnie – wymiana Muhara na Modera oraz Kostewycza na Puchacza.

Po trzecie – najzwyklejsze krzepnięcie tego zespołu. Po jesieni Lech był na ósmym miejscu. Przed przerwą w rozgrywkach – na piątym. A sezon skończył jako wicemistrz. Musimy pamiętać o tym, że żadna inna drużyna w Polsce nie miała tak niskiej średniej wieku wystawianego składu i w żadnym innym zespole nie grało tylu młodzieżowców. I siłą rzeczy przekładało się to na fakt, że momentami lechitom po prostu brakowało doświadczenia. Jesienią poznaniacy płacili za to frycowe, ale wraz z upływem miesięcy krzepli w Ekstraklasie.

Legia najsłabszym czy najlepszym mistrzem ostatnich lat?

Po mistrzostwie zdobytym przez Legię pojawiło się sporo głosów dotyczących tego, że zespół Aleksandara Vukovicia jest najsłabszym mistrzem od lat. Świadczyć ma o tym najmniejsza suma punktów zdobyta przez mistrza kraju od lat ’90, czyli od czasów, gdy za zwycięstwo przyznaje się trzy punkty.

Trzeba pamiętać jednak o tym, że z uwagi na szalony sezon i krótką przerwę przed następnymi rozgrywkami Ekstraklasy trener Vuković właściwie przez większość rundy finałowej ściągał ze swoich zawodników obciążenia. Wysłał część zespołu na urlopy, grał młodzieżą, Legia nie wyciskała z siebie maksimum jeszcze zanim matematycznie przyklepała tytuł najlepszej drużyny w kraju.

Reklama

A o silę tegorocznej Legii niech świadczy wykres przygotowany przez Piotra Wawrzynowa. Na osi pionowej mamy średni współczynnik goli oczekiwanych rywali Legii w meczach z warszawianami. Z kolei na osi poziomej średni współczynnik goli oczekiwanych danego zespołu. Im wyżej kropka, tym lepszą defensywę miała owa drużyna. A im bardziej na prawo wysunięta kropka, tym więcej sytuacji sobie stwarzała.

@pwawrzynow

Pożegnalny mecz metaforą Gytkjaera

Wczoraj z Lechem Poznań, ale i z Ekstraklasą pożegnał się Christian Gytkjaer. My pożegnaliśmy go serią tekstów, a on występem, który jest idealną puentą tego, jak go zapamiętamy. Zerkamy w liczby Duńczyka w starciu z Jagiellonią:

  • przez 80 minut wykonał tylko sześć podań (dla porównania: Karol Szymański 22, Xavier Dziekoński 43)
  • dostał najmniej podań ze wszystkich piłkarzy z pola po stronie Lecha
  • nie wykonał żadnego dryblingu
  • według algorytmu liczącego gole oczekiwane miał xG na poziomie 0,66
  • oddał trzy strzały, dwa z nich były celne
  • zdobył dwie bramki

Jeśli ktoś będzie za dekadę przypomnieć sobie jak grał Gytkjaer, to odeślemy go do statystyk z tego starcia.

Jedenastka 37. kolejki według InStat Index:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

35 komentarzy

Loading...