Reklama

Damian, trzymajcie się w tym Dinamie!

Jakub Olkiewicz

Autor:Jakub Olkiewicz

08 lipca 2020, 10:47 • 7 min czytania 5 komentarzy

Przyzwyczailiśmy się już, że w Dinamie Zagrzeb nigdy nie będzie do końca normalnie. Bo czy może być normalnie w klubie, którego nieformalny właściciel i prezes ukrywa się przed służbami ścigania w sąsiednim państwie? Ale takich żartów, jak na finiszu obecnego sezonu, mimo wszystko się nie spodziewaliśmy. Najpierw klub ze stolicy Chorwacji w wybitnie nieelegancki sposób wypchnął z klubu Nenada Bjelicę, a teraz… zwolnił już jego następcę, Igora Jovicevicia. Sezon w roli szkoleniowca ma dokończyć Zoran Mamić. Z tych Mamiciów.

Damian, trzymajcie się w tym Dinamie!

Było właściwie pewne, że w końcu sytuacja skończy się w taki sposób, nie trzeba być znawcą bałkańskiego futbolu, by wyczuć, że w Dinamie działa się zgodnie z wizją Mamiciów, albo nie działa się wcale. Przybliżmy może najpierw, jak prezentowała się mapa wpływów w klubie w ostatnich sezonach. Przez długie lata podział kompetencji był jasny – prezesem, właścicielem i ogólnie numerem jeden był Zdravko Mamić, któremu w różny sposób pomagali brat, Zoran (czasem dyrektor sportowy, czasem trener) oraz syn, Mario (głównie menedżer). Oczywiście współpracowników mieli wielu, wśród nich był dyrektor akademii Romeo Jozak czy dyrektor sportowy Damir Vrbanović, ale generalnie najważniejsze stanowiska obsadzał klan Mamiciów.

Nieco skomplikowały sytuację wyroki w głośnej sprawie korupcyjnej, w której Zdravko został skazany na 6,5 roku więzienia, a szereg jego współpracowników łącznie z bratem na od trzech do pięciu lat pozbawienia wolności. O ile przy tych łagodniejszych wyrokach można było apelować i spokojnie działać w piłce nożnej dalej, o tyle chorwackie prawo nie pozostawiało wielkiego wyboru szefowi organizacji. Jeśli wyłapujesz wyrok powyżej 5 lat – na ewentualny wynik apelacji i tak musisz oczekiwać w areszcie. Jak wiadomo, miłośnik jachtów, cygar i generalnie wygodnego życia nigdy się na takie poświęcenie nie zgodzi. Dlatego też Zdravko wyjechał do Medjugorje i tyle go widziano.

NIEWYGODNY BJELICA

Widziano to dobre słowo – bo mimo banicji, Zdravko dalej rządził klubem. To on wystosował m.in. płomienny komunikat w kierunku Nenada Bjelicy i jego podopiecznych w okresie negocjowania pandemicznych obniżek. Skwitował go słowami „game over”, co w praktyce przekreślało byłego szkoleniowca Lecha Poznań. To był jednak tak naprawdę finisz karczemnej awantury, której prawdziwe przyczyny poznajemy dopiero po ponownym przeanalizowaniu mapy wpływów. W okresie, w którym Mamiciowie zabunkrowali się przed chorwackimi służbami i opinią publiczną, futbol nad Adriatykiem zaczynał wracać do normy. Rijeka zdobyła mistrzostwo, przerywając bezprecedensową serię zwycięstw Dinama, kibice, do tej pory bojkotujący mecze, zaczęli powracać na trybuny.

Ale przecież familia Mamiciów nie będzie wieczne patrzeć z boku, jak ich Dinamo trafia w obce ręce. Zdravko nadal siedzi na wygnaniu, ale z arabskich wojaży powraca jego brat, Zoran. W Dinamie obejmuje funkcję dyrektora sportowego.

Reklama

– Od tego tak naprawdę się zaczęło. Bjelica sam układał sobie drużynę, gdy Zdravko zatrudnił mu Zorana na stanowisku dyrektora sportowego. Ściągnął go, żeby kontrolować z bliska decyzje w klubie, chorwacka prasa od razu przeczuwała, że to jest początek problemów dla trenera – opowiadał w rozmowie z nami Łukasz Gikiewicz, piłkarz, ale i znawca chorwackiego futbolu. –  Teraz trwa brudna gra, w ohydny sposób próbują Nenada zmusić do dymisji. Zwolniono mu asystentów, ośmiesza się go przed kibicami. A Nenad ma bardzo dobry kontrakt, 1,2 miliona euro netto. Prasa ripostuje: słuchaj, Zdravko, a czemu nie podasz też pensji Zorana?

Gikinews przeczuwał, że Bjelica długo w takich warunkach nie wytrzyma. Wojenka z Zoranem Mamiciem to jak podpisanie wyroku – a nie dało się do wojenki nie przystąpić, jeśli Nenad chciał być kimś więcej niż kolejnym wykonawcą woli zagrzebskich pół-bogów. Dlatego właśnie Zdravko Mamić ujawnił zarobki Bjelicy i jego asystentów. Dlatego Zoran drogą mailową wywalił całą kompanię Nenada z poczciwym Rene Pomsem na czele.

WYGODNY JOVICEVIĆ

Bjelicę wymieniono więc na człowieka nieco bardziej zależnego od Mamiciów. Chorwacka prasa po prostu rozjechała te ruchy – Nenad był człowiekiem, który przywrócił klubowi europejskie puchary, zarobił kupę pieniędzy z premii, ale też wykorzystał europejskie areny do takiego promowania swoich piłkarzy, by Dani Olmo mógł zostać sprzedany za ponad 20 baniek. Sukcesy w lidze to dla Dinama oczywista oczywistość, ale już twarda walka o awans z grupy Ligi Mistrzów? Dlatego też niejeden fan zagrzebskiego klubu mógł uronić łżę, gdy Bjelica w fatalnej atmosferze został wypchnięty z łajby.

Zwłaszcza, że zastępstwo nie powalało. Jasne, Igor Jovicević miał swoje zasługi, miał zapewne jakiś zakres umiejętności, może nawet miał rękę do piłkarzy. Sęk w tym, że do tej pory trenował głównie młodzież. Jego największe sukcesy to zwycięstwa w pojedynczych meczach młodzieżowej Ligi Mistrzów. Oczywiście, na jego korzyść przemawiała znajomość klubu. Jovicević wiedział, którędy wyjść na murawę. Wiedział, kogo z młodzieżowych zespołów z miejsca włączyć do kadry. No i dobrze dogadywał się z Mamiciami, co pewnie było największym plusem w oczach braci.

Na tym chyba jednak kończył się zestaw jego zalet.

Trudno powiedzieć, czy drużyna złapała zadyszkę osierocona po odejściu Bjelicy, czy jednak zniechęcona pandemicznymi kłótniami, podczas których władze klubu i przychylni tym władzom dziennikarze dość bezpardonowo atakowali piłkarzy. Obniżki w Dinamie miały sięgać 66%, a początkowo decyzję o tym władze klubu po prostu przekazały, bez żadnych negocjacji. W dodatku świeżo po przytuleniu 20 baniek za Olmo. Następnie Mamić wściekał się, że „Messi czy Ronaldo oddali swoje pensje”, a chorwacki Vecernji List bezpośrednio zaatakował kapitana, Arijana Ademiego. Ademi przez dwa lata był zawieszony ze względu na doping, w tym czasie ponoć pobierał pensję z Dinama. Dziennikarze zarzucali mu, że w momencie próby klub był z nim. W momencie drugiej próby – on idzie z klubem na wojnę.

Nie jest to atmosfera na robienie spektakularnych wyników, nawet jeśli Jovicević byłby najlepszym z trenerów – cały ten kabaret nie mógł pozostać bez wpływu na piłkarzy.

Reklama

KRÓTKI LOT, TWARDE LĄDOWANIE

Siedem meczów. Dwa i pół miesiąca. Tyle trwała przygoda Jovicevicia z pierwszą drużyną. Kłopoty zaczęły się już w drugim spotkaniu, gdy Dinamo przegrało ze swoją nieformalną filią, Lokomotivą. To była trzecia porażka Dinama w 37 spotkaniach z tym klubem, 32 razy wygrywali Purgeri. Jasne, Lokomotiva idzie po wicemistrzostwo, ale mimo wszystko – takie wyniki nie pasują do chorwackiego hegemona. Gorzej, że rozczarowania stały się powtarzalne. Slaven Belupo? Wymęczone zwycięstwo po golu w 90. minucie. Remisy z Goricą i Osijekiem. Skromne 1:0 z Zapresiciem.

Tak nie wyglądają wyniki klubu, który przewyższa finansowo, organizacyjnie i sportowo resztę ligi o kilka długości. Cierpliwość Dinama skończyła się po ostatniej porażce 0:2 z Rijeką, nie bez wpływu był pewnie fakt, że nadchodzi prestiżowy mecz z Hajdukiem Split.

W oficjalnych komunikatach podkreślano, że klub musi już myśleć o europejskich pucharach, bo choć losy mistrzostwa są dawno rozstrzygnięte, to krótka przerwa między sezonami wymusza szykowanie formy już teraz. Stąd też zdziwienie, że następcą Jovicevicia, w teorii tymczasowym, został dyrektor sportowy Zoran Mamić. Kiedy na wylocie był Bjelica, ta kandydatura też była rozpatrywana.

Nastroje były jednak dość jasne, opowiadał nam o tym redaktor naczelny agencji newsowej GikiNews.

– Zdravko chciałby, by trenerem został brat, ale kibice na to nie pozwolą, znowu zacząłby się bojkot – przekonywał Łukasz Gikiewicz. – Ten konflikt kibiców z Mamiciami by się znowu zaostrzył, sądzę, że Zdravko się nie odważy, by to zrobić. Zamiast tego podaje się kandydatury trenera, który doprowadził Dinamo do ćwierćfinału młodzieżowej Ligi Mistrzów – Igora Jovicevicia, który z jednej strony zna młodych zawodników i udowodnił swoją wartość, z drugiej – byłby zależny od Zorana Mamicia. Drugie nazwisko – Romeo Jozak, kumpel Zdravka! Ale Romeo nadawałby się raczej szukania Julii w teatrze zagrzebskim, więc myślę że ta kandydatura też odpadnie. Jedno jest pewne – nowy trener będzie w pełni zależny od Mamiciów. 

Niewykluczone, że obecna funkcja „trenera tymczasowego” to sposób na wybadanie reakcji kibiców. Mamić znów na ławce trenerskiej może przecież wygrać trzy ostatnie mecze i ogłosić, że to właśnie on czuje się na siłach, by znów dać klubowi piękny lot w Europę. Jeśli reakcja będzie zdecydowana – zawsze można poszukać znowu jakiegoś zaufanego człowieka. Może właśnie Jozaka?

DAMIAN, TRZYMAJ SIĘ

W całej tej sytuacji najbardziej żal nam Damiana Kądziora. Chłopak niedawno został wybrany przez dziennikarzy najlepszym piłkarzem Dinamo w lidze, w tym sezonie zdobył już 13 bramek i dorzucił do tego 11 asyst. U schyłkowego Bjelicy grał właściwie od deski do deski, szczyt formy złapał na przełomie lutego i marca. W czterech kolejnych meczach strzelił 3 gole i dołożył 2 asysty, Dinamo zdobyło 12 punktów, z golami 11:2.

U nowego trenera początek miał równie udany, asysta z Varazdinem, gol i asysta ze Slavenem Belupo. Ale w ostatnich trzech meczach Kądzior zagrał ledwie 100 minut – najpierw został zdjęty w przerwie z Osijekiem, z Interem zagrał 10 minut, teraz z Rijeką zagrał tylko drugą połowę. Natomiast sama kwestia zaufania do Kądziora nie martwi aż tak, jak wyniki Dinama. Pod Bjelicą była szansa, by w kolejnym sezonie Kądzior dostał szansę gry w europejskich pucharach – zwłaszcza, że po odejściu Daniego Olmo trochę luźniej zrobiło się w kwestii konkurencji w całej linii ofensywnej. W obecnej kondycji całego Dinama… Nie jesteśmy pewni, czy najrozsądniejszym ruchem nie byłby po prostu transfer, najlepiej do nowego klubu Nenada Bjelicy.

Fot.Newspix

Łodzianin, bałuciorz, kibic Łódzkiego Klubu Sportowego. Od mundialu w Brazylii bloger zapełniający środową stałą rubrykę, jeden z założycieli KTS-u Weszło. Z wykształcenia dumny nauczyciel WF-u, popierający całym sercem akcję "Stop zwolnieniom z WF-u".

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Jakub Radomski
0
Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]
Polecane

Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Sebastian Warzecha
2
Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Komentarze

5 komentarzy

Loading...