Wyobraź sobie, że masz 24 lata na karku, niedawno opuściłeś uczelnię, a już jesteś ustawiony na całe życie. To może powiedzieć o sobie Patrick Mahomes, choć „ustawiony” nie oddaje w pełni fortuny, jaka wpadnie w jego ręce. W ciągu najbliższych dziesięciu lat ten chłopak może zarobić… ponad pół miliarda dolarów. Serio. I co najlepsze, w środowisku futbolu amerykańskiego nikt nie ma wątpliwości, że jest on tyle wart, a może jeszcze więcej.
Patrick Mahomes II błyskawicznie wyrósł na jedną z czołowych gwiazd amerykańskiego sportu. Do NFL trafił w 2017 roku. Dwa lata później otrzymał statuetkę MVP dla najlepszego gracza ligi. Został też twarzą okładki gry „Madden NFL 20”. Takie zaszczyty absolutnie nie zawróciły mu w głowie, a wręcz przeciwnie. W lutym tego roku do laurów indywidualnych dołożył ten najcenniejszy drużynowy, wygrywając Super Bowl.
Kosmiczne pieniądze
Jego zespół – Kansas City Chiefs – zaoferował mu naprawdę gruby kontrakt. Mówimy o 476 milionach dolarów wypłacanych na przestrzeni dziesięciu sezonów, które z racji na bonusy mogą wzrosnąć do 503 milionów! To oczywiście rekord nie tylko NFL, ale i całego profesjonalnego sportu. Poprzednia najwyższa kwota należała do bejsbolisty Mike’a Trouta: 426 milionów za 12 lat gry. NFL natomiast o takich sumach jeszcze nie słyszało. Rekordzistą do niedawna był Matt Ryan z Atlanty Falcons. W 2018 roku podpisał kontrakt, w ramach którego miał zarobić „zaledwie” 150 milionów.
Wrażenie robią nie tylko pieniądze, ale fakt, że Mahomes ma pozostać w Kansas City do 2031 roku. Na papierze zapisano nawet klauzulę „no trade”, która sprawia, że nie będzie mógł stać się częścią wymiany pomiędzy swoim pracodawcą a innym klubem. Możecie więc powiedzieć: niemałe ryzyko. Bo co jeśli Mahomes straci formę? Pieniążki sprawią, że gdzieś odleci myślami? Albo dostanie kontuzji?
Ostatniego oczywiście wykluczyć nie można, szczególnie że mówimy o dość ekstremalnej dyscyplinie. W takich przypadkach pomaga specyfika umów w NFL. Mahomes jest w stanie faktycznie zarobić tyle, ile podaliśmy wcześniej, ale nie musi, bo tylko 141 milionów jest w pełni gwarantowane. Jeśli zatem jakiś uraz niemożliwi mu kontynuację kariery, klub skorzysta z furtki i nie wypłaci mu całej sumy, jaka pierwotnie znalazła się na kontrakcie. Kontrakcie, który na dodatek może być renegocjowany. Niewykluczone, że po upływie choćby sześciu lat zawodnik oraz klub dogadają się w kwestii nowej umowy i zrezygnują z pozostałych lat starej.
Talent pierwszej wody
Dobra, ale co w tym chłopaku jest tak wspaniałego? Dlaczego jest wart każdych pieniędzy? Już spieszymy z odpowiedzią. I ostrzegamy, że w tym, co powiemy, nie będzie ani grama przesady. Słuchajcie: Pat Mahomes to prawdopodobnie największy talent w historii NFL. Dokładnie. Niektórzy zawodnicy mając 24 lata, dopiero debiutują w lidze. On w tym wieku zdobył już na praktycznie wszystko, co było do zdobycia. MVP sezonu regularnego, Super Bowl i Super Bowl MVP do kompletu. A przy dobrych wiatrach, ma jeszcze kilkanaście sezonów gry przed sobą.
Do tego występuje na najważniejszej pozycji na boisku. Jako quarterback (tudzież rozgrywający?) odpowiadasz za to, jak funkcjonuje ofensywa zespołu. Mówimy o wielkiej odpowiedzialności. A Pat Mahomes jest wysoki, ma absolutną petardę w łapie i seryjnie zalicza trudne podania na kilkadziesiąt jardów. Czasem robi to od niechcenia i w biegu. Za sprawą jednego, szybkiego ruchu nadgarstka. To też świetny atleta. Trudno powalić go na ziemię, kiedy znajdzie miejsce, aby się rozpędzić i samemu pokonać z piłką niemały dystans.
W sezonie 2018/2019 Mahomes zaliczył aż 50 podań, które zakończyły się przyłożeniem. To drugi najlepszy wynik w historii NFL. Jest też autorem wielu rekordów, które łączą ze sobą słowa „najmłodszy/pierwszy” oraz „najwięcej jardów”. Co tu dużo gadać: Kansas City Chiefs doskonale wiedzą, że trzy lata temu trafili na kurę znoszącą złote jaja. Gdy trzeba było wyłożyć kasę na stół, zrobili to bez wahania. A teraz czekają ich zapewne kolejne lata dobrobytu.
Fot. Newspix.pl