Reklama

Arka mówi „do widzenia”, ale nie mówi „żegnajcie”

redakcja

Autor:redakcja

07 lipca 2020, 13:49 • 6 min czytania 20 komentarzy

Jeszcze dwa miesiące temu nie byliśmy pewni, czy Arka Gdynia w ogóle będzie miała kim grać we wznowionych, post-pandemicznych rozgrywkach. 6 maja Michał Nalepa podzielił się z nami swoimi obawami dotyczącymi dalszego istnienia klubu. Pensji nie ma. Właściciele wycofani. Miasto wstrzymało środki. Kibice ruszyli na wojnę z zarządem. Wydawało się, że pod znakiem zapytania stoi nie utrzymanie Arki w Ekstraklasie, ale w ogóle jej dalszy byt.

Arka mówi „do widzenia”, ale nie mówi „żegnajcie”

Dlatego też, choć wczoraj Wisła Płock przypieczętowała relegację gdynian, na miejscu kibiców żółto-niebieskich otarlibyśmy łzy z policzków. Ten sezon mógł się zakończyć o wiele gorzej.

Wyobraźmy sobie przecież scenariusz, który wcale nie wydawał się niemożliwy. Rozmowy pomiędzy rodziną Kołakowskich a rodziną Midaków (jak to brzmi!) kończą się fiaskiem. Menedżer i jego syn wracają do swoich interesów, w Arce zostają stare rządy – z Dominikiem Midakiem na pierwszej linii. Jak potoczyłyby się te ostatnie dwa miesiące, gdyby do tamtych zmian nie doszło?

Przypomnijmy, Nalepa rozmawiał z nami 6 maja i była to rozmowa wyjątkowo otwarta. To nie tylko piłkarz, ale i kibic Arki, człowiek, któremu przyszłość gdyńskiego klubu nie jest obojętna.

Czego wówczas się dowiedzieliśmy?

  • ostatnia rozmowa z Midakami odbyła się na początku kwietnia
  • część drużyny nie osiągnęła porozumienia w kwestii koronawirusowych obniżek z uwagi na zaległości w pensjach jeszcze przed wybuchem pandemii
  • jeśli do pierwszego meczu w klubie nie zostaną uregulowane jakiekolwiek zaległości, część drużyny może „nie mieć ochoty do gry”
  • „atmosfera jest naprawdę średnia i widzę mało chęci do powrotu do gry czy treningów”

Dodajmy do tego, że trenerem był wówczas Krzysztof Sobieraj. Dodajmy, że Ejsmond Club, czyli mniejszościowi udziałowcy klubu, zupełnie oficjalnie ogłosili: pieniędzy nie wystarczy, by dokończyć sezon. Zdaniem kibiców z EC były dwie ścieżki – wypłacenie zaległości i brak pieniędzy na bieżące funkcjonowanie, albo rosnące zaległości oraz postępowanie upadłościowe. Nie jest jakimś wielkim wyzwaniem dla wyobraźni przywołanie alternatywnego epilogu tego sezonu. Midakowie zostają. Trenerem jest Sobieraj. Piłkarze składają wnioski o rozwiązanie umów z winy klubu, Arka dogrywa sezon osłabiona, oczywiście spada z ligi z rosnącymi z tygodnia na tydzień zaległościami. Lato zamiast przynieść emocje związane z okienkiem transferowym, dla arkowców jest czasem nerwowego odświeżania strony z komunikatami Komisji ds. Licencji Klubowych.

Reklama

Dopiero w tej perspektywie możemy docenić to, co stało się w Arce w ostatnich tygodniach. Wydawało się, że gdynianie stają przed takim samym wyborem, jak dziesiątki klubów przed nimi. Albo utrzymanie w Ekstraklasie i tym samym kroplówek z praw telewizyjnych, albo śmierć. Tym razem udało się uciec spod topora.

Mogło być dużo gorzej

Spójrzmy z dystansu, w jakim obecnie punkcie jest gdyńska Arka.

Po pierwsze – istnieje. To jest najważniejsza spośród dobrych informacji. Można tutaj w pakiecie dodać – będzie też istnieć w przyszłym sezonie. Niemożliwy jest scenariusz, w którym klub traci licencję na I ligę i musi zaczynać od kartoflisk jak choćby ŁKS czy Widzew parę lat temu.

Radość z takich rzeczy to minimalizm?

Raczej realna ocena, gdzie mógłby skończyć klub pod rządami Midaków. Nieco lepszą informacją jest fakt, że Ireneusz Mamrot zostaje w klubie na I ligę. Tego sezonu nie udało mu się uratować, zresztą chyba nikt tego tak naprawdę nie oczekiwał. Być może gdyby rozpoczął pracę w styczniu, potem kontynuował ją w trakcie pandemii, całość ułożyłaby się inaczej. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że Arka po prostu odstawała jakościowo od Ekstraklasy. Może nie tak drastycznie jak ŁKS, ale jednak – trudno jest atakować krajową elitę Serrarensem.

Utrzymanie Mamrota, oczywiście wraz z doświadczeniem Kołakowskiego na rynku transferowym, to dobry prognostyk przed I ligą. Zdaje się, że skład zostanie dość gruntowanie przebudowany, zwłaszcza pod kątem pozbycia się obcokrajowców bez jakiejkolwiek piłkarskiej jakości. Mamy wrażenie, że znacznie lepiej budować z Kołakowskim i Mamrotem na I ligę, niż z Midakiem i Sobierajem na Ekstraklasę.

Reklama

Co dalej?

Z drugiej strony – pewien niepokój mogą wywoływać słowa Jarosława Kołakowskiego z pierwszej rozmowy po przejęciu Arki. Menedżer mówił wówczas na Weszło:

W polskiej piłce mało kto daje własne pieniądze. Zapomnijmy o tym. Właściciele nie dokładają do klubów, ewentualnie pożyczają mu pieniądze, by je wyciągnąć w lepszych czasach… Często w przeszłości właścicielami klubów zostawali czołowi w skali kraju biznesmeni, którzy zarabiali pieniądze w innych branżach. Wszyscy od nich wymagali, by zarabiane tam pieniądze wydawali w piłce, natomiast im to nie mieściło się w głowie: prowadzenie nierentownego biznesu było sprzeczne z ich DNA, z ich doświadczeniami życiowymi. Dlatego czasem dokładali, bo musieli, ale na dłuższą metę oczekiwali zwrotu. A że zwrot nie nadchodził, to porzucali kluby, które wpadały w tarapaty. Piłka jest chyba jedynym biznesem, w którym spore grono fanów oczekuje… nierentownych posunięć, na przykład dokładania pieniędzy. To nieporozumienie. Trzeba dążyć do stworzenia dobrze działającej na każdym szczeblu machiny.

To sugeruje, że Arka nie będzie raczej hegemonem I ligi, który wyciągnie sobie najważniejszych zawodników od rywali, po czym przejdzie przez sezon nieprzerwanym zwycięskim marszem. Zwłaszcza że przecież konkurencja może być mocna – ŁKS-owi została górka z pieniędzy zarobionych w Ekstraklasie, Widzew zapewne znów odczuje przypływ pieniędzy z karnetów, swoje logiczne budżety mają w Miedzi Legnica, GKS-ie Tychy czy Stali Mielec. Część konkurentów pewnie awansuje już w tym sezonie, ale parę mocnych drużyn pozostanie na zapleczu. Bez większych inwestycji trzeba będzie wygrywać sprytem.

Szybki powrót?

Pamiętajmy jednak, że Kołakowski od początku wydawał się na to gotowy. Jeszcze raz nasz wywiad:

Naszym zadaniem jest powalczyć o utrzymanie, wprowadzić bojowy klimat, zbudować atmosferę i wierzyć, że drużyna jest w stanie się obronić. Jak spadnie do I ligi to z mojej perspektywy nic się nie zmieni. Dalej będzie to Arka Gdynia, trzeba będzie ją wprowadzić z powrotem do ekstraklasy, zbudować coś od nowa, zgodnie z nową koncepcją. Ale jeśli spadnie, to każdy kto jest w klubie będzie musiał zadać sobie pytanie: czy maczałem w tym palce?

Zresztą, spadek brał też pod uwagę sam Ireneusz Mamrot. Trener w rozmowie z nami przyznawał: jeśli sportowo spadniemy, to znam pierwszą ligę, więc zrobilibyśmy wszystko, by wrócić.

„Długofalowy projekt” – te dwa słowa padały chyba we wszystkich rozmowach z nową ekipą Arki Gdynia. Niezależnie, czy głos zabierał któryś z nowych właściciel, czy trener Mamrot – wszyscy jak mantrę powtarzali, że to nie jest zabawa na najbliższe 11 kolejek, bo tyle Ekstraklasy zostało w momencie zmiany właścicielskiej. Nawet piłkarze przebąkiwali, że po spadku będą oczywiście musieli rozważyć wszystkie opcje, ale nie wykluczają walki o powrót do elity w barwach Arki. Wiadomo, takich jak Steinbors utrzymać się nie da, ale trzon zespołu, zwłaszcza z ważnymi kontraktami?

***

Nie zachęcamy kibiców Arki, by dzisiaj organizowali fetę na mieście, bo udało się spaść do I ligi. Ale jeśli faktycznie zaczynamy już patrzeć na kolejny sezon, to Arka w ostatnich dwóch miesiącach zmieniła swoją pozycję o 180 stopni. Ta łódź płynęła prosto w IV-ligową przepaść. Wiadomo, najpiękniej byłoby przechwycić stery i utrzymać ją na ekstraklasowych wodach, ale w kontekście zagrożeń dla klubu – I liga wcale nie wygląda tragicznie.

Z trójki spadkowiczów widzimy dwóch, którzy w przyszłym sezonie mogą na serio powalczyć o powrót do Ekstraklasy. Dwóch, którym nie grozi bankructwo czy upadek. Prezesem trzeciego jest Krzysztof Zając.

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Liga Europy

Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

0
Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

Komentarze

20 komentarzy

Loading...