Reklama

Villarreal rozbity. Tak grającą Barcę aż chce się oglądać

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

05 lipca 2020, 23:58 • 4 min czytania 4 komentarze

Jeżeli wziąć pod uwagę wyłącznie mecze wyjazdowe, Barcelona do dzisiejszego meczu z Villarrealem przystępowała zaledwie jako piąta siła hiszpańskiej ekstraklasy. Katalończycy przegrali już w lidze pięć meczów na wyjeździe, kolejnych pięć zremisowali. Dlatego wiele wskazywało na to, że i dzisiaj podopieczni Quique Setiena mogą zanotować jakąś wpadkę. Tym bardziej że marnie im się w ostatnim czasie wiodło, a „Żółta Łódź Podwodna” nie bierze jeńców po powrocie z pandemicznej przerwy. Ale te pesymistyczne proroctwa zupełnie się nie sprawdziły. Barca zgarnęła bowiem trzy punkty na Estadio de la Ceramica i przyszło jej to nadspodziewanie gładko.

Villarreal rozbity. Tak grającą Barcę aż chce się oglądać

Piorunujący początek

Obie ekipy właściwie od pierwszego gwizdka arbitra zafundowały widzom ostrą jazdę bez trzymanki. Po dwudziestu minutach stadionowy zegar wskazywał wynik 1:2 dla gości. Barca narzuciła znakomite tempo i wyszła na prowadzenie już w trzeciej minucie gry, lecz niedługo potem sama dała się zaskoczyć. Piłkarze Villarrealu bezlitośnie wykorzystali fatalne ustawienie defensorów gości, przeprowadzili niezwykle szybką kontrę, którą strzałem do pustaka wykończył Gerard Moreno. Wtedy mogło się jeszcze wydawać, że czeka nas mecz z gatunku tych wyjątkowo wyrównanych, zajadłych. Toczonych w rytmie cios za cios. Jednak piłkarze „Żółtej Łodzi Podwodnej” trochę się chyba przeliczyli ze swoim odważnym, wręcz brawurowym podejściem do tego starcia.

Jasne, Barca ma swoje kłopoty. Ale to wciąż jest ekipa, gdzie za ofensywę odpowiadają Messi, Suarez i Griezmann. Nie można takim zawodnikom zostawiać hektarów wolnej przestrzeni, nie można pozwalać im na swobodne rozgrywanie piłki w okolicach pola karnego. Tymczasem Villarreal lekkomyślnie dopuścił, by Katalończycy rozwinęli skrzydła w ataku.

Zamiar był taki, by Barcę błyskawicznie kontrować prostopadłymi podaniami z głębi pola do szybkich napastników. Zanim jednak udało się tę strategię zrealizować, przyjezdni mieli mecz pod kontrolą.

Jako się rzekło, już po dwudziestu minutach goście prowadzili 1:2. Luis Suarez efektownym strzałem sfinalizował indywidualną akcję Leo Messiego, który wcześniej w sobie tylko znany sposób opędził się od naciskających na niego obrońców. Defensywa Villarrealu popsuła w tej akcji wszystko, co było do popsucia. Najpierw obrońcy pozwolili Messiemu na przyjęcie piłki, choć mieli go w szachu i powinni byli stłamsić go fizycznie. Potem dali mu możliwość odwrócenia się w stronę bramki. Następnie umożliwili mu nabranie tempa i nie przerwali akcji faulem. Wreszcie – nie upilnowali Suareza. Katastrofa na wszelkich możliwych płaszczyznach.

Reklama

Błysk Griezmanna

To co najpiękniejsze Barca zarezerwowała jednak na samą końcówkę pierwszej odsłony spotkania. Antoine Griezmann fenomenalną podcineczką w stylu Tottiego albo Nedveda przelobował bezradnego Sergio Asenjo. Asystę przy tym golu zanotował Leo Messi. I można się zastanawiać, czy ten cudowny gol to nie będzie jakiś przełom w boiskowych relacjach tej dwójki. I w ogóle czy starcie z Villarrealem nie okaże się punktem zwrotnym, jeżeli chodzi o karierę Francuza na Camp Nou. Dziś Griezmann wreszcie nie wyglądał jak niepasujący do katalońskiej układanki puzzel, jak ciało obce. Wręcz przeciwnie – w dużej mierze wokół niego toczyła się gra zespołu.

Nawet gdy nie dostawał piłki, swoją ruchliwością otwierał partnerom wolne przestrzenie, wyciągał obrońców. Zresztą nie on jeden rozegrał dzisiaj kapitalne zawody. Właściwie wszystkich piłkarzy Barcy można chwalić. Katalończycy finalnie wygrali 4:1, ale wyjątkowo dogodnych okazji bramkowych mieli tyle, że spokojnie mogli powieźć Villarreal dwa razy wyżej. Natomiast zawodnicy „Żółtej Łodzi Podwodnej” po przerwie kompletnie oklapli i zaczęli po prostu liczyć na jak najniższy wymiar kary.

Przeczytaj również: „Bruno Soriano. Powrót kapitana po 1128 dniach męczarni i niepewności”

Dość powiedzieć, że choć Asenjo przyjął dziś cztery sztuki, to rozegrał naprawdę niezłe spotkanie. Zanotował aż dziewięć interwencji, z czego co najmniej kilka spektakularnych.

Cóż – rzadko z aż taką przyjemnością obserwowaliśmy Barcelonę w wersji opracowanej przez Setiena. Dzisiaj – jeśli przymknąć oko na kilka niedociągnięć w defensywie, które przydarzyły się w początkowej fazie meczu – w katalońskim zespole hulało wszystko. Kombinacyjna gra, prostopadłe podania, wymienność pozycji. Świetny pressing, wysoki odbiór piłki. Wreszcie – kreatywny i żwawy atak pozycyjny. To wreszcie nie była Barca człapiąca i klepiąca futbolówkę bez celu. I chyba tylko Leo Messi może być lekko rozgoryczony, bo solidnie zapracował na poprawę swojego strzeleckiego dorobku, ale ostatecznie ani razu nie wpakował piłki do siatki. No, raz mu się udało, ale arbiter anulował trafienie po konsultacji z VAR-em. Cóż – Argentyńczyk musi się zadowolić kolejnymi dwiema asystami.

VILLARREAL CF 1:4 FC BARCELONA
(G. Moreno 14′ – P. Torres 3′ (sam.), L. Suarez 20′, A. Griezmann 45′, A. Fati 86′)

fot. NewsPix.pl

Reklama

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Damian Popilowski
4
Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Hiszpania

Komentarze

4 komentarze

Loading...