Reklama

W przyszłym sezonie – 30 kolejek i ponad 40 milionów mniej dla klubów?

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

02 lipca 2020, 09:11 • 8 min czytania 11 komentarzy

– Najbardziej prawdopodobne jest, że kolejne rozgrywki odbędą się w systemie ESA-30 (bez siedmiu dodatkowych kolejek oraz podziału na grupy mistrzowską i spadkową). Wówczas spokojnie wystarczy terminów, ale będzie mniej meczów, co może oznaczać mniejsze wpływy z tytułu praw telewizyjnych dla całej ligi. Obecny kontrakt zakładający grę w systemie ESA37 gwarantuje klubom w sumie ok. 225 mln zł rocznie. Bez siedmiu dodatkowych kolejek wpływy od nadawcy mogą zmniejszyć się nawet o 42 mln zł (czyli średnio 2,6 mln zł na klub mniej niż teraz) – czytamy w „Przeglądzie Sportowym”. Co poza tym dziś w prasie?

W przyszłym sezonie – 30 kolejek i ponad 40 milionów mniej dla klubów?

„SPORT”

Ostatnie cztery mecze Igora Angulo dla Górnika? Na to wygląda. Hiszpan niemal na pewno nie zostanie w Zabrzu.

30 czerwca piłkarzowi kończył się kontrakt z Górnikiem, ale klub podpisał z nim i z szóstką innych zawodników będących w takiej samej sytuacji stosowne aneksy. Dzięki temu kibice przez jeszcze co najmniej kilkanaście dni będą oglądali w akcji tego skutecznego napastnika. podpisaniu nowego kontraktu z Górnikiem nie ma jednak mowy. Pytany przez nas o taką możliwość Igor Angulo mówi. – Raczej będzie o to bardzo trudno. Dotychczas nie było żadnych negocjacji z działaczami na ten temat, tak więc mogę powiedzieć, że to mój ostatni sezon w barwach Górnika – tłumaczy piłkarz. Hiszpańskie media cytują Angulo, który dla portalu poświęconego hiszpańskim zawodnikom za granicą „Migrantes del Balon” powiedział. – Zostałbym na całe życie w Zabrzu – mówił. Tak jednak raczej nie będzie, bo trudno się spodziewać, żeby nagle doszło do zwrotu sytuacji.

Z III ligi do Ekstraklasy – 17-letni Mariusz Fornalczyk, wychowanek Polonii Bytom, został właśnie sprzedany do Pogoni Szczecin.

Reklama

Chłopak ze Stroszka zadebiutował w seniorskim futbolu już jako 15-latek. Polonia grała wtedy w IV lidze, jej rywalem była Unia Racibórz, a szkoleniowcem – Jacek Trzeciak. W minionym sezonie, już na III-ligowych boiskach, trener  Kamil Rakoczy skorzystał z niego 13-krotnie. Fornalczyk zdobył dwie bramki. Gdyby nie przedwczesne zakończenie rozgrywek, wiosną blondwłosy niewysoki młokos należałby pewnie do wyróżniających się postaci całej ligi. – Zainteresowanie Mariuszem zaczęło się po debiucie w seniorach. Były zapytania z Cracovii, Wisły, a rok temu prowadzone były poważne rozmowy z Górnikiem Zabrze, który wtedy nie skorzystał z możliwości pozyskania zawodnika. Myślę, że dziś może żałować. Gdyby w Zabrzu odważniej podeszli do tematu, dziś Mariusz pewnie nie przenosiłby się na drugi koniec Polski, a dojeżdżał na treningi na Roosevelta. Ostatnie miesiące – to już oferty z całego kraju. Trzeba przyznać, że był pod bardzo dobrą opieką menedżerów (BMG Sport – przyp. red.), a wraz z trenerem Rakoczym mieliśmy z Mariuszem na tyle dobry kontakt, że na bieżąco analizowaliśmy kolejne propozycje. Zwracaliśmy mu  uwagę na to, w jakim systemie gra dany zespół, czy ten system będzie mu sprzyjał, przeglądaliśmy sytuację kadrową i stan posiadania młodzieżowców – zdradza dyrektor Polonii.

Cały sezon grali z mianem mistrza, dziś tego mistrza będą oglądać z bliska. Manchester City zmierzy się dzisiaj z Liverpoolem.

Pep Guardiola, szkoleniowiec Manchesteru City, utratę mistrzostwa Anglii na rzecz „The Reds” przyjął spokojnie i pewnie podobnie zareaguje, jeżeli jego drużyna zostanie pozbawiona powyższego rekordu. – Liverpool ma niesamowity sezon. Kiedy dwa lata temu zdobywaliśmy 100 punktów, to oni byli 25 punktów za nami. Rok temu byli blisko, przegrali z nami o punkt, 97 do 98. Teraz dokonali niebywałej sztuki. A co do nas, to musimy wyciągnąć wnioski. Po to, aby przyszła kampania była bardziej udana w naszym wykonaniu – powiedział trener „Obywateli”. – Przede wszystkim nie byliśmy tak regularni, jak w dwóch poprzednich sezonach. Wygrywaliśmy trofea krajowe, ale oni wygrali Ligę Mistrzów, to był dla nich dodatkowy bodziec – podkreślił Guardiola.

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

Mniej meczów, mniej pieniędzy dla klubów – czyli Ekstraklasa planuje skrócić następny sezon z uwagi na napięty terminarz. Rozważana jest też opcja gry bez Pucharu Polski.

Reklama

Najbardziej prawdopodobne jest, że kolejne rozgrywki odbędą się w systemie ESA-30 (bez siedmiu dodatkowych kolejek oraz podziału na grupy mistrzowską i spadkową). Wówczas spokojnie wystarczy terminów, ale będzie mniej meczów, co może oznaczać mniejsze wpływy z tytułu praw telewizyjnych dla całej ligi. Obecny kontrakt zakładający grę w systemie ESA37 gwarantuje klubom w sumie ok. 225 mln zł rocznie. Bez siedmiu dodatkowych kolejek wpływy od nadawcy mogą zmniejszyć się nawet o 42 mln zł (czyli średnio 2,6 mln zł na klub mniej niż teraz). Władze Ekstraklasy SA prowadzą obecnie negocjacje z Canal+ i TVP oraz PZPN na temat ostatecznego modelu sezonu 2020/21. Nie jest też wykluczone, że telewizje mimo wszystko zgodzą się na wypłacenie wcześniej ustalonej kwoty mimo mniejszej liczby spotkań w zamian za przychylniejsze spojrzenie na ich oferty przy kolejnych przetargach na prawa do pokazywania ligi. Według naszych ustaleń Canal+ i TVP były informowane o możliwej konieczności wprowadzenia systemu ESA-30 już dwa miesiące temu.

Vuko2022, czyli Legia postanowiła przedłużyć umowę ze swoim trenerem.

– Gramy bardzo dobrą piłkę. Można czepiać się poszczególnych meczów, jak z Górnikiem Zabrze, ale sama organizacja gry jest na bardzo wysokim poziomie. Możemy to porównać do czasów Henninga Berga, kiedy graliśmy z Celtikiem Glasgow. Od tamtej pory nie widziałem tak dobrze spisującej się Legii jak teraz – uważa trener bramkarzy w warszawskim klubie Krzysztof Dowhań. Berg pracował przy Łazienkowskiej w sezonach 2013/14 i 2014/15 przez 654 dni, czyli niecałe dwieście więcej od Vukovicia. Ale jeśli Serb spełni swoje założenia, to i jego prześcignie, sam bowiem powtarza, że drużyna nie jest nawet w połowie drogi do tego, co chciałby z tym zespołem osiągnąć.

Rozmowa z Franciszkiem Smudą. O tym, czy wróci jeszcze na ławkę trenerską. Czy czuje jeszcze w sobie power. I czy bolały go słowa Lewandowskiego.

Zabolały wtedy pana słowa Roberta Lewandowskiego, który obarczył pana winą za niepowodzenie Polski w mistrzostwach?

Ani trochę. Robert był wówczas młodym zawodnikiem, znacznie mniej doświadczonym. Dziś pewnie ważyłby słowa, bo jest liderem kadry. Ale powtarzam – nie mam do niego odrobiny żalu. Może ktoś go podpuścił? Rozmawialiśmy kiedyś telefonicznie. Zadzwonił, tłumaczył, że słowa nie były tak kategoryczne. Lecz ja go rozumiałem. Młodość ma swoje prawa. Każdy coś w emocjach powie, czasami za dużo, komuś przyłoży. Impuls. Chciałbym mieć wtedy dzisiejszego Roberta, wielkiego lidera, na najwyższym, sportowym poziomie, doświadczonego piłkarza i człowieka. Wtedy dysponowałem trójką z Borussii Dortmund, bramkarzem Arsenalu, czyli Wojtkiem Szczęsnym i to wszystko, jeśli chodzi o duże kluby. Dziś to inna para kaloszy. Wybór piłkarzy z dobrych klubów jest nieporównywalny. Uważam, że wówczas zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, ale jak to mówią, wyżej wiadomo czego nie podskoczysz… Kończąc wątek Roberta – nic do niego nie mam. Fajny chłopak.

Dziś częściej pan bywa w krakowskim domu czy w apartamencie w Zakopanem?

Raz tu, raz tam. Nadrabiam czas, w którym nie mogłem z tego korzystać. Człowiek miał dom, a ciągle walizka – odjazd, walizka – odjazd!

Nieco ponad rok temu został pan zwolniony z Górnika Łęczna. Zatem przerwa w robocie trenera nie jest wybitnie długa. Czeka pan na telefon?

Nie. W ogóle o tym nie myślę. Pewnie, rok to nie jest zbyt długo, lecz jak usłyszałem, że trener Wojciech Stawowy po sześciu latach wrócił do piłki, to pomyślałem, że ja po takim czasie już bym się nie zdecydował. Mówię oczywiście za siebie, jemu życzę jak najlepiej.

„SUPER EXPRESS”

Luquinhas najczęściej faulowanym zawodnikiem ligi. Efekty tego są takie, że to na nim obie żółte kartki zarobił ostatnio Bartosz Rymaniak.

– Luquinhas wydaje się idealnym kandydatem do faulowania przez rywali – mówi ekspert programu „Super Sport” Piotr Koźmiński. – Piłkarze, którzy robią dużo wiatru, zbierają burzę od przeciwników. Byleby nie było takich sytuacji jak ostatnio, kiedy Mączyński nie dość, że brutalnie sfaulował Ramireza, to jeszcze awantura przeniosła się do sieci. Tam zamiast posypać głowę popiołem, piłkarz Śląska podgrzewał atmosferę. Faule to nieodłączny element życia skrzydłowego czy napastnika, ale niech one pozostaną zagraniami przypadkowymi lub wynikającymi z niemocy przeciwnika. Niech nie będzie takich fauli i reakcji, jakie oglądaliśmy w przypadku Mączyńskiego – podkreśla Koźmiński.

Stali goni za tym, by po latach wrócić do Ekstraklasy. Kciuki trzyma Grzegorz Lato, który przecież w barwach mielczan zostawał królem strzelców.

Grzegorz Lato ma nadzieję, że Stal nie wypuści już z rąk możliwości powrotu do ekstraklasy. – Dobrze, że teraz udało się wypracować czteropunktowy zapas nad Wartą –wylicza były prezes PZPN. –Wydaje mi się, że Stal zbudowała solidny zespół. Dobrze wprowadził się Michał Żyro. Ale powtarzam: Stali musi uważać, bo nikt jej za darmo punktów nie odda. Jak się myśli o awansie, to nie można szczególnie u siebie pozwolić sobie na potknięcia – zauważa. Król strzelców MŚ 1974 przekonuje, że w przypadku promocji Stal musi pomyśleć o transferach. – Zespół musi być wzmocniony – twierdzi. – Jako przykład podam ŁKS. Wydawało się, że łodzianie mają dobrą drużynę, ale na ekstraklasę to nie wystarczyło i wracają do pierwszej ligi. Dlatego nie można popadać w euforię, lecz dmuchać na zimne i zrobić wszystko, aby niebawem cieszyć się z awansu i z powrotu takich klasyków jak mecze z Legią, z którą mam dodatni bilans.

„GAZETA WYBORCZA”

Temat sprzed kilku dni – Arjen Robben wznowi karierę i będzie grał dla Groningen, z którego ruszał na podbój europejskich boisk.

Zakończył karierę latem 2019 r. Wtedy działacze Groningen, gdzie Robben się wychował, do którego akademii wstąpił jako 12-latek, zaczęli go przekonywać, żeby pograł jeszcze w lidze holenderskiej. Namawiali też żonę piłkarza. Bezskutecznie. Po roku przerwy skrzydłowego przekonali kibice. „Arjen, podążaj za sercem!” – tak nazywała się akcja fanów Groningen skierowana do Robbena. Serce zaprowadziło go na zieloną murawę. Podobno działacze Groningen sięgnęli po serial „The Last Dance”, który opowiada o powrocie Michaela Jordana do NBA. Holender w ostatnim czasie intensywnie trenował w ośrodku przy Saebener Strasse, gdzie pomagał mu dr Holger Broich, spec od przygotowania fizycznego w Bayernie. Czy powrót weterana spełni oczekiwania Groningen? Ma być jego kapitanem. Karnety na nowy sezon sprzedają się świetnie. W minionym, przerwanym ze względu na pandemię, zespół był na 9. miejscu w tabeli. Jeśli zdrowie dopisze, to o klasę Robbena martwić się raczej nie trzeba. 

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?

Szymon Janczyk
0
Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?
Anglia

Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship

Szymon Piórek
0
Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship

Komentarze

11 komentarzy

Loading...