Reklama

Atletico zatrzymało Barcelonę, festiwal rzutów karnych. Griezmann upokorzony

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

01 lipca 2020, 00:48 • 4 min czytania 10 komentarzy

Jeżeli byli jeszcze jacyś kibice Barcelony, którzy liczyli na pozytywny przełom w tym sezonie, po meczu z Atletico chyba zostali pozbawieni wszelkich złudzeń. Katalończycy nie zdołali pokonać Atletico, a teorie o braku atmosfery w zespole czy problemach na linii Quique Setien-zawodnicy zdawały się znajdować potwierdzenie na boisku.

Atletico zatrzymało Barcelonę, festiwal rzutów karnych. Griezmann upokorzony

Najbardziej dobitny przykład? Antoine Griezmann na ławce rezerwowych w – warto to jeszcze raz podkreślić – kluczowym spotkaniu. Zamiast Francuza Setien wolał wystawić od początku Ruquiego Puiga, który miał w tym sezonie ligowym trzy mecze w pierwszym składzie. A jak już było źle i należało za wszelką cenę szukać zwycięskiego gola, szybciej wszedł nawet Ansu Fati. Griezmann zameldował się na murawie dopiero na doliczone minuty.

Przyglądano się też, jak piłkarze Barcelony reagują na uwagi trenerów podczas przerw na picie. Ostatnio świat obiegły obrazki, gdy Messi w takich momentach kompletnie olewał asystenta Setiena, Edera Sarabię. Teraz w pierwszej połowie obaj skutecznie się omijali, ale pod koniec drugiej kamery wreszcie wychwyciły, jak Sarabia nachylił się ku Argentyńczykowi, a ten przez chwilę słuchał, by na koniec pokiwać głową. Tak czy siak znów „będzie się mówiło”, zwłaszcza po takich obrazkach, mających pokazać, w której drużynie panuje jedność i dyscyplina, a w której każdy sam sobie rzepkę skrobie.

No dobra, wróćmy do samej piłki. Jaki to był mecz? Całkiem dobry do oglądania, żywy, dość intensywny, choć z zachwytu nie cmokaliśmy. Na pierwszy plan wybiły się niestety rzuty karne. Sędzia podyktował trzy. Przy każdym można było dyskutować, każdy na swój sposób mógł być zaliczony do kategorii „miękkich”.

Reklama
  • był kontakt Vidala z Carrasco, ale drobny, Chilijczyk poskrobał rywala po ochraniaczu, a ten padł jak długi
  • podobnie po drugiej stronie – Felipe dotknął Semedo, ale ten nie musiał się wywracać
  • Carrasco upadł, bo jego stopa zahaczyła o kolano biegnącego Semedo – pytanie, co z czego wynikało i kto kogo zahaczył?

Tyle dobrze, że sędzia decyzje podejmował konsekwentnie i odgwizdywał każdy taki kontakt, więc temperatura dyskusji już na wstępie w tym temacie opada.

Pechowiec dnia? Bez wątpienia Diego Costa.

Poprzednim razem na Camp Nou otrzymał czerwoną kartkę, za którą zawieszono go na osiem kolejek. Dziś zaczął od kuriozalnego samobója po rzucie rożnym. Asekurował bliższy słupek, nie zdążył się poskładać, piłka przeleciała mu między nogami i wpadła do siatki.

Kilka minut później napastnik Atletico mógł się zrewanżować przy pierwszym karnym, lecz Ter Stegen wyczuł jego intencje. Radość golkipera Barcelony była przedwczesna: nie trzymał nogi na linii bramkowej i doszło do powtórzenia jedenastki. Tym razem zamiast Costy do piłki podszedł Saul i pewnie zrobił swoje. Miał natomiast sporo szczęścia przy drugim podejściu, wtedy Ter Stegen miał już piłkę na rękach, ale ta i tak wpadła do siatki. Co do strzałów z „wapna”, wszystkich pogodził Messi – pięknie oszukał Oblaka i bezczelną podcinką w przeciwny róg podniósł mu ciśnienie. Dla Argentyńczyka była to bramka nr 700 (!) w całej karierze.

„Barca” rzecz jasna przeważała, trudno byłoby jednak stwierdzić, że stwarzała sytuację za sytuacją.

Oblak musiał odbijać strzały Rakiticia czy Messiego z rzutu wolnego, ale nie były to interwencje z gatunku ponadprogramowych. Messiemu wcześniej niewiele zabrakło, żeby wsadzić mu z narożnika pola karnego taką piłę, że nawet by nie drgnął – chybił o centymetry, futbolówka otarła się o zewnętrzną stronę słupka. To wszystko i tak mało, jak na mecz mający przedłużyć mistrzowskie nadzieje.

Atletico przy nadarzającej się okazji szukało swoich szans. Taką miał chociażby w drugiej połowie Diego Costa, ale skoro mówiliśmy o nim jako pechowcu, oczywiście główkował niecelnie.

Blaugrana kontynuuje proces odbrązawiania siebie w oczach rywali. Staje się zwykłą drużyną, która ciągle ma w składzie jednego geniusza. Real Madryt zaciera ręce – jeżeli w czwartek pokona Getafe, na pięć kolejek przed końcem (z łatwym terminarzem) będzie miał cztery punkty przewagi. Bardzo możliwe, że w praktyce walka o mistrzostwo Hiszpanii dziś się zakończyła.

Reklama

Barcelona – Atletico 2:2 (1:1)
1:0 – Diego Costa 11′ samobójcza
1:1 – Saul 19′ karny
2:1 – Messi 50′ karny
2:2 – Saul 62′ karny

Fot. FotoPyK

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem

Bartek Wylęgała
0
Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem
Anglia

Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Piotr Rzepecki
0
Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Komentarze

10 komentarzy

Loading...