Reklama

Filip Mladenović zawija się z Gdańska

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

24 czerwca 2020, 15:52 • 5 min czytania 20 komentarzy

Filip Mladenović opuści Lechię Gdańsk na zasadzie wolnego transferu. Zanosiło się na to od dawna, teraz mamy już pewność. Dzisiaj ma rozegrać pożegnalny mecz przeciwko Piastowi Gliwice. Biało-zieloni tracą zatem czołowego, o ile nie najlepszego zawodnika w swoich szeregach. Jedyne pocieszenie, że zdążyli już wkomponować do zespołu następcę dla Serba. Który na brak ofert nie powinien narzekać. Bo choć Mladenović w dyskusjach z arbitrami często traci chłodną głowę, to na lewej stronie boiska oferuje naprawdę olbrzymią jakość.

Filip Mladenović zawija się z Gdańska

Ogromna strata

Zacytujmy oficjalny komunikat klubu w tej sprawie:

„Zawodnik w porozumieniu z zarządem i sztabem szkoleniowym Lechii Gdańsk zdecydowali się nie przedłużać kontraktu na lipiec tego roku. Filip Mladenović występował w Gdańsku od stycznia 2018 roku i odegrał ważną rolę w szeregach obronnych Lechii. Lewy obrońca w tym czasie wrócił do reprezentacji swojego kraju i zaliczył w niej 4 występy. Oprócz dobrej dyspozycji należał do zawodników najczęściej karanych. – W imieniu zarządu, sztabu szkoleniowego i kibiców dziękuję mu za wkład, który Filip wniósł do naszego zespołu. Decyzja o nieprzedłużeniu umowy jest umotywowana koniecznością odpowiedzialnego zarządzania budżetem, który w obecnej sytuacji jest zdecydowanie okrojony. Planujemy skład na miarę naszych możliwości finansowych i dlatego musimy się pogodzić z tym, że czasem finansowo nie będziemy w stanie zatrzymać niektórych piłkarzy” – podsumował Adam Mandziara, prezes zarządu Lechii Gdańsk.

„Z zawodnikami, którzy są wypożyczeni do 30 czerwca klub nadal prowadzi rozmowy”.

Cóż, jest to o tyle smutna wiadomość, że polska Ekstraklasa może stracić naprawdę jakościowego gracza. Filip Mladenović, przy wszystkich zastrzeżeniach do jego charakteru, pokazał w Lechii naprawdę duże umiejętności. Można się chyba pokusić o stwierdzenie, że na lewej stronie defensywy w ostatnich latach był po prostu numerem jeden w Ekstraklasie.

Reklama

Gol Filipa Mladenovicia z rzutu wolnego przeciwko Pogoni Szczecin.

Początki były niewesołe. W czternastu meczach sezonu 2017/18 Serb nie dopisał na swoim koncie nawet jednego punkciku w klasyfikacji kanadyjskiej. Ale wtedy cały zespół znajdował się w fatalnej dyspozycji, więc nowemu zawodnikowi tym bardziej trudno było się odnaleźć w takim bałaganie. Już w poprzednich rozgrywkach lewy obrońca był natomiast wiodącą postacią swojego zespołu, a Lechia odniosła historyczne sukcesy. Rzadko możemy mówić takie słowa o graczu akurat z tej pozycji. Mladenović zanotował w lidze dziewięć asyst (najwięcej) i trzy bramki. Do tego posłał aż 68 kluczowych podań. Także i w tym względzie uplasował się w ścisłej ligowej czołówce, wyprzedając klasycznych playmakerów jak Filip Starzyński czy Radosław Majewski.

Serb imponował dobrą egzekucją stałych fragmentów gry, do tego dominował na lewej flance.

Filip Mladenović odbiera symboliczne wyróżnienie dla gracza sezonu 2018/19 w Lechii Gdańsk.
Reklama

W bieżącym sezonie jest już trochę gorzej, lecz wciąż więcej niż nieźle:

  • średnia not Weszło: 5,13
  • występy: 24
  • bramki: 0
  • asysty: 5

I właściwie nie mielibyśmy do Mladenovicia najmniejszych zastrzeżeń, choć zdarzają mu się naturalnie gorsze mecze i zawalone bramki. Gdyby nie jego główny mankament – krewkie usposobienia graniczące z boiskową bezmyślnością. Serb zebrał w Lechii 23 żółte kartoniki w samej tylko Ekstraklasie. Lwią część z nich – za nadmierne kłapanie jadaczką.

Pisaliśmy kilka miesięcy temu: „Macha łapami, jakby kierował ruchem na skrzyżowaniu. Co chwilę ma pretensje do sędziego, jakby ten napluł mu do zupy, zwyzywał kobietę i zastawił miejsce parkingowe. Grymasi, krzywi się, oburza, jest wiecznie niezadowolony, mruczy coś pod nosem, uśmiecha się ironicznie i jednocześnie głupkowato. Krótko mówiąc: jest obecnie – pod względem zachowania – chyba najbardziej irytującym ligowcem. Słuchajcie, Dominik Furman, gdy jeszcze znajdował się po ciemnej stronie mocy, nawet w połowie nie był tak idiotycznie nabuzowany. Mladenović wziął wszystkie cechy starego Furmana i podniósł je do potęgi”.

No ale cóż, gdyby Mladenović był zawodnikiem bez wad, to do Polski by nie trafił. A trzeba mu oddać, ze mimo wszystko ani jednego czerwonego kartonika w biało-zielonych barwach nie zobaczył.

Co dalej z Mladenoviciem?

Dzisiejszy, niejako pożegnalny występ z Piastem Gliwice to dość rzadka sytuacja, gdy do rozstania między zawodnikiem a klubem dochodzi we względnie miłych okolicznościach. Lechia zresztą na rozstanie z Mladenoviciem jest gotowa od dawna – nie ma przypadku w tym, że po przerwie spowodowanej pandemią znacznie więcej zaufania od trenera Piotra Stokowca otrzymał Rafał Pietrzak. Już wcześniej ściągnięty do Gdańska w roli zastępcy dla Serba. Filip do odejścia sposobi się przecież nie od dziś. I trudno się dziwić – mówimy o facecie, który dostawał swoje minuty w eliminacjach do mistrzostw Europy w reprezentacji Serbii. Dla takiego gracza Lechia jest po prostu za ciasna.

Gdańszczanie z Pietrzakiem na lewej strony defensywy raczej nie zginą. Czy jest to piłkarz oferujący mniej ognia w ofensywie niż Mladenović? Oczywiście, że tak. Półka niżej. Ale Pietrzak to również uznana firma na polskim rynku. Choć na pewno boli działaczy biało-zielonych, że takiego grajka jak Serb żegnają za darmo. No i nie pomoże on zespołowi w ostatnich spotkaniach sezonu 2019/20. Jeżeli nie uda się też przedłużyć wypożyczeń, kadra klubu może wyglądać naprawdę cieniutko przy olbrzymim natłoku meczów.

Sam Mladenović na zainteresowanie też narzekać nie powinien.

Ma niespełna 29 lat, jest reprezentantem swojego kraju. Z Lechią sięgnął niedawno po Puchar Polski. Stoi za nim wiele argumentów, które czynią go łakomym kąskiem na rynku transferowym. Zwłaszcza, że wolnym strzelcem będzie już od początku lipca, a zatem da potencjalnie zainteresowanym klubom sporo czasu na wkomponowanie go do zespołu. Media (między innymi Piotr Koźmiński z Super Expressu) donosiły o zainteresowaniu klubów greckich, a nawet ofertach z hiszpańskiej ekstraklasy oraz Bliskiego Wschodu. Nie jest też tajemnicą, że na zawodnika chrapkę mają działacze warszawskiej Legii. Cóż – ewentualne odejście Michała Karbownika z pewnością łatwiej byłoby przeboleć, gdyby w jego miejsce natychmiast mógł wskoczyć Mladenović.

fot. FotoPyK

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

20 komentarzy

Loading...