Reklama

Nietypowy challenge Lazio – chcą grać o mistrza, nie mają bramkarza

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

25 czerwca 2020, 00:26 • 5 min czytania 6 komentarzy

19 października 2019 roku. Lazio podejmuje na Stadio Olimpico Atalantę i do przerwy przegrywa 0:3. Większość szykowała się już do zasypania dołu, w którym po przerwie miała wylądować ekipa Simone Inzaghiego. Biancocelesti odrobili jednak straty, wyrywając La Dei zwycięstwo w doliczonym czasie gry. 24 czerwca 2020 roku. Atalanta podejmuje rzymian na stadionie w Bergamo. Przegrywa już 0:2, jednak tuż przed przerwą zdobywa kontaktowego gola. Dzięki temu po zmianie stron gospodarzom udaje się odrobić straty. Tym razem kończy się na 3:2. I Lazio może sobie pluć w brodę, bo przegrało na własne życzenie. Albo raczej – na życzenie Thomasa Strakoshy.

Nietypowy challenge Lazio – chcą grać o mistrza, nie mają bramkarza

Bądźmy szczerzy – kiedy słyszeliśmy, że w pierwszej kolejce po restarcie (choć dla Atalanty był to drugi mecz – przyp.) zmierzą się dwie drużyny grające najładniejszą, najbardziej ofensywną piłkę we Włoszech, zacieraliśmy ręce na to spotkanie. I co? I jego główni aktorzy ani trochę nas nie zawiedli. W wielu przypadkach powroty na boisko wyglądały niemrawo. Niepewnie, asekuracyjnie – po prostu nudno. Ale wszystkie te słowa byłyby ostatnimi, jakich moglibyśmy użyć, żeby opisać starcie Atalanty z Lazio.

Pięć goli, dwanaście celnych strzałów, samobój, dwie bomby z dystansu. Calcio w najlepszym wydaniu.

Blitzkrieg od Lazio

Czy choć przez chwilę wątpiliśmy, że w Bergamo zobaczymy spektakl pierwszej klasy? W zasadzie nie mieliśmy kiedy zwątpić. Jeśli w dwóch pierwszych akcjach mamy do czynienia z dwiema zmarnowanymi „setkami”, nie ma nawet czasu, by podać w wątpliwość formę ofensywną obu stron. Niestety dla gości nie mieliśmy też czasu, żeby zastanowić się nad formą Thomasa Strakoshy. Bramkarz Lazio to elektryk pierwszej klasy – ledwo pięć minut zajęło mu doprowadzenie kibiców do zawału, gdy niemal perfekcyjnym podaniem obsłużył Duvana Zapatę z Atalanty.

Ale do golkipera rzymian jeszcze wrócimy, bo wtedy jego błąd szybko puszczono w niepamięć dzięki kolegom. Lazio wyszło z kontrą, Joaquin Correa zagrał kapitalnie do boku do Manuela Lazzariego, a jego centrę wykończył… piłkarz Atalanty, Marten de Roon. Holender załadował niczym rasowy snajper. Mocno, celnie, pewnie i było 1:0 dla gości. La Dea jak na najskuteczniejszy zespół we Włoszech przystało, szybko starała się odpowiedzieć, jednak znów się nadziała. Niedokładne podanie przejął Danilo Cataldi, kontra zawędrowała pod pole karne gospodarzy, tam o piłkę do końca powalczył Luis Alberto, a jego starania zwieńczył Sergej. I tu najprościej będzie po prostu pokazać, co zrobił Serb, bo słowa mogą tego w pełni nie oddać.

Reklama

Dwóch bokserów wagi ciężkiej

Lazio było więc w wymarzonej sytuacji – prowadziło dwiema bramkami jeszcze przed upływem kwadransa. Ale czym są dwa gole straty dla ekipy, która regularnie pierze tyłki każdemu w Italii, od północy, aż po Sycylię? Ekipa Gian Piero Gasperiniego wybrała jedyne możliwe rozwiązanie. Pójście na wymianę ciosów. Jak to się skończyło? Konkretną młócką.

  • Immobile rozegrał dwójkową akcję z Luisem Alberto i huknął tuż obok słupka
  • 60 sekund później Papu Gomez założył siatkę Sergejowi, zagrał na ścianę z Freulerem i strzelił wprost w bramkarza
  • Kolejne 60 sekund – Lazzari po kontrze podaje do Ciro, ten uderza z pierwszej piłki i trafia idealnie. Z jednym ale – idealnie w butelkę ustawioną obok słupka bramki Atalanty

Okazji tyle, że obdzieliłby tym ze trzy ligowe mecze. Patrząc na dzisiejszy grad goli w Ekstraklasie – dosłownie. A przecież streściliśmy wam tylko trzy minuty gry. Co działo się potem?

  • 30 minuta meczu – Rusłan Malinowski trzasnął po ziemi tak, że Strakosha ledwo strącił piłkę, którą już widzieliśmy w bramce
  • 32 minuta spotkania – Immobile poszedł do końca za akcję i bramkarz Atalanty na wślizgu wybijał mu piłkę spod nóg na 16 metrze. W zasadzie nawet go nabił, ale mu się poszczęściło
  • 35 minuta gry – Correa przetestował Golliniego, 60 sekund później kolejną próbę zaliczyli już goście

Aż w końcu, w 38. minucie tego starcia, stało się to, co od dłuższego czasu wisiało w powietrzu. Hans Hateboer dogrywa ze skrzydła idealnie na nos Robina Gosensa. Ten wygrywa główkę i mocnym strzałem kieruje piłkę do siatki. Najważniejsza misja Atalanty przed przerwą – złapanie kontaktu z rywalem – wykonana w sposób perfekcyjny.

Nie mieli bramkarza, k…

Po zmianie stron tempo było już nieco słabsze. Być może dało znać o sobie zmęczenie, być może też pragmatyzm, bo Lazio cofnęło się, czując, że ryzyko niekoniecznie im się opłaci. Z drugiej strony – to od początku wyglądało jak wpadnięcie wprost w pułapkę Królowej Prowincji. Bandzie Gasperiniego w to tylko grać, ona uwielbia wysoki pressing, kontrolę nad meczem i próby zadania śmiertelnego ciosu rywalowi. Nie trzeba być wielkim prorokiem, żeby przewidzieć, jakie będzie zakończenie tej historii. Ale tego, że wyrównanie przyjdzie akurat w takim stylu, nie spodziewał się nikt.

Reklama

Poważnie, nikt, bo w ilu meczach zdarza się, żeby bramkę, która śmiało może stawać w szranki do konkursu na gola roku, przebiła druga, równie urodziwa? ALE. Obiecaliśmy wam wcześniej, że wrócimy do kapitalnej formy Strakoshy. Więc wracamy, bo tuż przed końcem spotkania Albańczyk przypomniał o sobie w wielkim stylu. Nie wiemy, kto uczył go bramkarskiego fachu, ale chyba robił to źle. Bo o ile puste przeloty widzieliśmy już wielokrotnie, tak bramkarza, który prostu stał i nie wyciągnął nawet rąk do zagranej w pole karne piłki – jeszcze nigdy.

Tymczasem to właśnie zrobił Strakosha – obrał rolę widza w pierwszym rzędzie. Centra, Albańczyk wychodzi z bramki, piłka go mija, on się obraca i patrzy, jak wpada do siatki. A wraz z nią wpadają do niej marzenia o Scudetto, bo o ile strata Lazialich nie jest jeszcze zbyt duża, tak ciężko myśleć o mistrzostwie, gdy gra się bez bramkarza. I niech to będzie puenta dla występu Lazio, bo choć po tej wtopie goście próbowali jeszcze coś zmienić, choćby wyrównać, to była to raczej szarża na czołg z szablami.

Atalanta Bergamo – Lazio Rzym 3:2

Gosens 38′, Malinovsky 66′, Palomino 80′ – de Roon 5′, Milinković-Savić 11′

W POZOSTAŁYCH MECZACH

Inter Mediolan – Sassuolo 3:3

Lukaku 41′, Biraghi 46′, Valero 86′ – Caputo 4′, Berardi 81′, Magnani 89′

AS Roma – Sampdoria Genua 2:1

Dzeko 64′, 85′ – Gabbiadini 11′

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Weszło

Komentarze

6 komentarzy

Loading...