Reklama

Kto może zyskać, a kto stracić na Multilidze? Wciąż nie wszystko jest jasne

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

14 czerwca 2020, 09:49 • 6 min czytania 19 komentarzy

Po raz pierwszy zdarza się, że przed ostatnią ligową kolejką rundy zasadniczej, wszystkie miejsca w grupie mistrzowskiej są już obsadzone. A skoro tak, to pojawiło się wiele głosów o tym, czy Multiliga jest w ogóle potrzebna? Odpowiadamy – oczywiście. Niektóre zespoły wciąż mają sporo do ugrania, albo do stracenia. Kto może zyskać, a kto stracić w ostatniej serii gier? Sprawdziliśmy.

Kto może zyskać, a kto stracić na Multilidze? Wciąż nie wszystko jest jasne

Co, jeśli nie miejsce w grupie mistrzowskiej, można zdobyć na finiszu rozgrywek? Na to pytanie prościej byłoby odpowiedzieć, gdyby mecze mogły być rozgrywane przy pełnych trybunach. Wówczas sprawa byłaby teoretycznie prosta – każdy mecz u siebie to dodatkowa kasa, więc jedno spotkanie „w bonusie” z racji wyższego miejsca, miałoby konkretną cenę. Ale zaznaczamy, teoretycznie, bo wiemy, że nie każdy klub zarabia kokosy na meczach domowych. I nie ma co ukrywać, dla niektórych kolejny wyjazd nie byłby złym rozwiązaniem.

Ale, tak czy siak, jeden mecz więcej u siebie może się okazać ważną bronią w walce o puchary lub utrzymanie. Kto może taką broń wywalczyć?

Arka Gdynia i Korona Kielce

Największe bitwy czekają nas dziś w Gdyni oraz w Kielcach. W przypadku Arki mówimy o absolutnie kluczowym spotkaniu w kwestii walki o utrzymanie. Takim za sześć, albo i za dziewięć punktów. Nie dość, że ekipa Ireneusza Mamrota mierzy się z Wisłą Kraków, czyli rywalem, którego chciałaby zrzucić do strefy spadkowej swoim kosztem, to jeszcze ma szansę na awans o jedno „oczko”. Co taka zmiana dałaby gdynianom? Gdyby udało się wyprzedzić Koronę, w 34. kolejce rozgrywek to ona przyjedzie do Trójmiasta, a nie odwrotnie. Skoro wiemy, że największymi rywalami w walce o utrzymanie dla Arki są właśnie Korona i Wisła, taki atut byłby cenniejszy niż pierścień dla Golluma w sadze Tolkiena.

Arka ma teoretycznie prostsze zadanie, bo jej rywalem jest będąca tuż nad strefą spadkową Wisła. Koronie trudniej będzie obronić 14. pozycję, bo gra dziś z Lechem Poznań. Teoretycznie, wiadomo, wszystko się może zdarzyć. Praktycznie jednak, „Kolejorz” będzie równie zmobilizowany, żeby zgarnąć dziś trzy punkty.

Reklama

Lech Poznań

A to dlatego, że w górnej połowie tabeli panuje niesamowity ścisk. Dziś ważą się losy tego, kto rozegra w domu cztery, a kto trzy spotkania. Biorąc pod uwagę, że gramy o europejskie puchary, których w Poznaniu nie może już zabraknąć, trzy punkty w Kielcach mogą okazać się kluczowe. Dla „Kolejorza” najlepszym scenariuszem byłoby zwycięstwo przy jednoczesnej porażce Śląska Wrocław z ŁKS-em. Wtedy nie tylko udałoby się obronić miejsce w top 4, ale też awansować na trzecią pozycję. A co to zmienia, zapytacie?

Ano to, że trzeci zespół gra w domu z czwartą, piątą, szóstą i ósmą drużyną w lidze. Czyli najgroźniejsi rywale w grze o puchary będą się tłukli do Poznania, a nie odwrotnie. Czwarta drużyna Ekstraklasy ma znacznie słabszy terminarz domowych spotkań – szósty, siódmy, ósmy oraz pierwszy team w tabeli. Aha, właśnie, pierwszy. To dodatkowy smaczek, bo gdyby Lech skończył pierwszą część sezonu tuż za podium, możliwe byłoby, że… Legia znów świętowałaby mistrzostwo w Poznaniu.

Pamiętamy, jak skończyło się to ostatnim razem, więc nawet jeśli tym razem nie miałby kto tego meczu przerwać, Poznaniacy woleliby pewnie uniknąć takiego policzka.

Do TOP 4 z drugiego szeregu?

Kto jeszcze ma o co walczyć w grupie mistrzowskiej? Teoretycznie miejsce w pierwszej czwórce może zgarnąć każdy, oprócz Lechii. Gdańszczan czeka starcie w Szczecinie z szóstą w tabeli Pogonią, jednak to dla gospodarzy stawka jest większa. Co prawda Pogoń, tak jak i Jagiellonia, musiałyby liczyć, że w przypadku ich wygranej punkty zgubi przynajmniej dwójka z tercetu: Śląsk, Lech, Cracovia, jednak nie takie rzeczy się w Ekstraklasie zdarzały.

Wiadomo jedno – każde miejsce poniżej czwartego, to mniejsze lub większe kalkulacje. Czy lepiej grać w domu z liderem, wiceliderem i piątą drużyną, czy może z liderem, trzecim oraz ósmym zespołem w lidze? Zdania są pewnie podzielone. Jeśli jednak nie w czwórce, warto być tuż za nią. Piąty zespół co prawda musi jechać do całej czołowej trójki, jednak w zamian gra u siebie z czwartym, szóstym i siódmym zespołem w Ekstraklasie. Czyli, przy obecnym różnicach punktowych, z rywalami do gry o puchary.

Wisła Płock

W grupie spadkowej natomiast jest o tyle ciekawie, że wszystkie miejsca w górnej czwórce są już obsadzone. Wiemy zatem, kto zagra u siebie jeden mecz więcej. Nie wiemy tylko jednego – z kim. Oczywiście dla takiego Zagłębia, Górnika czy Rakowa nie ma to większego znaczenia. Dla nich, nie oszukujmy się, jest to już gra o złote kalesony. Ciężko nam sobie wyobrazić sytuację, w której któraś z tych drużyn nagle się potyka i sobie głupi ryj rozwala, plątając się w walkę o utrzymanie. Nawet biorąc pod uwagę tendencję Rakowa do rozdawania punktów.

Reklama

Natomiast z nieco większym niepokojem patrzymy na Wisłę z Płocka. Jeśli spojrzymy na tabelkę meczów po pandemii, jest cienko.

To, co różni „Nafciarzy” od Rakowa to z pewnością też styl. O ile wiemy, że częstochowianie coś tam grają i możemy uznać to za pewien handicap, tak Wisła… No, nie powala. Co prawda ostatnio pozbyła się z bramki sabotażysty w osobie Thomasa Dahne, ale jest wielce możliwe, że przed startem rundy dodatkowej, będzie miała najwyżej sześć punktów przewagi nad strefą spadkową. Albo i mniej.

Paradoksalnie jednak, nawet pozostanie na 12. miejscu i zmniejszenie przewagi, nie musi być dla Wisły dramatem. W takiej sytuacji ma u siebie mecze z całą grupą spadkową. Na żadnym z wyższych miejsc takiego atutu nie ma, bo wiadomo – są inne. Po prostu większa przewaga. Dlatego o ile w formie płocczan ciężko upatrywać pozytywów, tak w terminarzu ekipa Sobolewskiego stoi nieco lepiej.

Wisła Kraków

Teoretycznie – fajrant. Wiadomo już, że „Biała Gwiazda” zagra u siebie z Koroną, Arką oraz drużyną z 12. miejsca. Praktycznie – jak wspominaliśmy, Wisła gra dziś za sześć punktów z Arką. Dosłownie, bo tyle wynosi obecnie przewaga paki z Krakowa nad drużyną z Trójmiasta. Dobrze byłoby więc, mimo fajrantu, trochę tę przewagę zwiększyć, zamiast ją zmniejszać. Ot tak, dla świętego spokoju.

***

Co u pozostałych? Nie ma co ukrywać, że taka Legia Warszawa gra już praktycznie tylko o to, żeby jeszcze szybciej pędzić kabrioletem w stronę zachodzącego słońca. Piast, choć ma już pewną pozycję wicelidera, może natomiast utrzymać dystans nad resztą stawki. ŁKS-owi i tak wszytko jedno, bo wkrótce oficjalnie przywita się z pierwszą ligą. Resztę, w mniejszym lub większym stopniu, ujęliśmy wyżej. Dlatego też utwierdzamy się w przekonaniu, że nawet gdy miejsca w obydwu grupach są rozdane, Multiliga to jedyne słuszne rozwiązanie. Sami widzicie, że stawka ostatniego spotkania wcale nie jest mała, więc pole do kalkulacji byłoby jeszcze większe. A kolejnej „Niedzieli cudów” ani teraz, ani już nigdy, sobie nie życzymy.

Fot. FotoPyK

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
1
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
1 liga

Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Bartosz Lodko
4
Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków
Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
4
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Komentarze

19 komentarzy

Loading...