Reklama

Słonikom przestało sprzyjać szczęście. Podbeskidzie wygrywa czwarty raz z rzędu

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

06 czerwca 2020, 15:17 • 4 min czytania 2 komentarze

Oko za oko, ząb za ząb. Taką zasadę przyjęli dziś piłkarze Podbeskidzia i Bruk-Bet Termaliki, którzy wysmażyli nam western w samo południe. Western, bo strzelania nie brakowało, mimo że ostatecznie w Bielsku padła tylko jedna bramka. Strzelili ją gospodarze, którym chyba tylko katastrofa mogłaby odebrać awans do Ekstraklasy. W czterech wiosennych meczach „Górale” zdobyli 12 punktów, strzelili dziewięć goli i stracili tylko jednego. I nawet usilne starania gości nie potrafiły odczarować dziś bramki Martina Polacka.

Słonikom przestało sprzyjać szczęście. Podbeskidzie wygrywa czwarty raz z rzędu

O taką pierwszą ligę nic nie robiliśmy. Mecz Podbeskidzia z Bruk-Bet Termalicą anonsowany był jako hit i hitem był. A że padła tylko jedna bramka? Trudno. Ten, kto śledził wydarzenia z Bielska wiedział, że odejście sprzed telewizora choćby na chwilę, groziło przegapieniem jakiejś kapitalnej akcji. Jakiegoś groźnego strzału. Jakiejś próby, która mogła skończyć się golem. „Górale” i „Słoniki” poszły na otwartą wymianę ciosów. Żadnych gard, mimo że, czysto teoretycznie, spodziewaliśmy się ich po gościach, którzy wyszli w mocno defensywnym ustawieniu. Ale nie. Zero klinczów – czysta bitka od pierwszej do ostatniej minuty.

Z Termalicą trenera Lewandowskiego mamy pewien problem, bo o ile dwa ostatnie mecze „Słoniki” wygrały, tak nie pokazały na tyle dobrego futbolu, na tyle dużej dominacji, żeby być pewnym – tak, to jest kapela, która nie będzie grała po remizach. Raczej wypełni Torwar. Dlatego też starcie z ofensywną machiną trenera Brede mogło albo rozwiać nasze wątpliwości, albo nas w nich utwierdzić. Pierwsze minuty wskazywały na pierwsze rozwiązanie. Bruk-Bet mógł szybko objąć prowadzenie, gdyby nie skuteczna interwencja Baszlaja, który zatrzymał kontrę trzech na dwóch. Niedługo potem Wlazło mógł przeżyć deja vu sprzed kilku dni, po mocny strzale głową, jednak tym razem skutecznie powstrzymał go bramkarz przeciwnej drużyny.

A potem? Potem wiatr w żagle złapali gospodarze. Nic zresztą dziwnego – gdy w środkowej strefie boiska ma się takiego profesora, jak Rafał Figiel, łatwo narzucić rywalowi swój styl gry. A gdy ma się takiego skrzydłowego, jak Łukasz Sierpina, łatwo bombardować bramkę Termaliki. To właśnie on rozpoczął akcję bramkową Podbeskidzia. Po centrze Sierpiny obrońca zablokował strzał Roginica, ale gdy Chorwat poprawił je atomowym strzałem – tym razem po zagraniu z boku Gacha – piłka zatrzepotała w siatce. 1:0, gospodarze na przerwę schodzili z uśmiechem na ustach.

Po przerwie jednak miny bielszczanom zrzedły. Duma gminy Żabno ruszyła do ataku i znów zakotłowało się w polu karnym Polacka. Bliski szczęścia był Grabowski, który huknął z ostrego kąta. Podbeskidzie odpowiadało głównie dzięki szarżom Jarocha. Po jednej z nich drugiego gola powinien dołożyć Roginić, jednak tym razem napastnik przestrzelił w dogodnej sytuacji – głową uderzył piłkę ponad poprzeczką. Sporo działo się też w środkowej strefie, gdzie kroku Figlowi zaczął dotrzymywać Piotr Wlazło. Dwóch kapitanów odgrywało scenki a’la pojedynki superbohaterów z filmów Marvela. Pracowały łokcie, leciały iskry, trzeszczały kości, a goście zdobywali teren.

Reklama

W końcu, w ostatniej fazie meczu, klub z Niecieczy kompletnie zamknął rywala w jego polu karnym. Ale cóż – na tym zamknięciu się skończyło. Martin Polacek wcale nie odegrał przy tym wielkiej roli, bo choć „Słoniki” otoczyły bielską twierdzę, konkretów im brakowało. Dużo dymu, mało ognia. Kapitalną okazję po wystawce Gutkovskisa zmarnował Purece, potem nieudaną próbą strzału popisał się też Wlazło. Bruk-Bet mógł wyciągnąć z tego więcej, jednak nie dał rady. Dlatego, choć po ostatnim gwizdku piłkarze z Bielska na pewno odetchnęli z ulgą, ciężko podważać ich wygraną.

Co jeszcze zapamiętamy z pojedynku pod Klimczokiem? Czerwoną kartkę Krzysztofa Brede, który wyleciał za dwa „żółtka” za dyskusje. Prawdę mówiąc nie powinna być to jedyna czerwień tego dnia, bo ani jedni, ani drudzy nie oszczędzali się na boisku. Nawet piłkarze, którzy mieli na koncie żółte kartki, dalej wjeżdżali na sztywno w rywali – jak choćby Filip Laskowski. Ale być może, dla dobra widowiska, lepiej stało się, że obydwie drużyny dysponowały równą liczbą zawodników.

A co mecz w Bielsku zmienił w tabeli? Podbeskidzie i tak było faworytem do awansu, jednak teraz ma już cztery „oczka” więcej niż trzecia Stal. Natomiast Bruk-Bet znów pewnie osunie się przynajmniej o jedno miejsce niżej. Mimo wszystko w Niecieczy smętnych nastrojów nie wróżymy. Strata do miejsc barażowych wciąż jest niewielka, a team Lewandowskiego pokazał, że poprzednie – tak jak wspominaliśmy, nieco wymęczone – wygrane nie były przypadkiem. Ale jak to w życiu bywa, suma szczęścia równa się zero. Być może dlatego dziś nie uśmiechnęło się ono do „Słoników”.

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1:0

Roginić 30′

Fot. Newspix

Reklama

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

LIVE: Sobota z Ekstraklasą! Czy Pogoń wskoczy na podium?

redakcja
0
LIVE: Sobota z Ekstraklasą! Czy Pogoń wskoczy na podium?

Komentarze

2 komentarze

Loading...