Reklama

Premier Hiszpanii daje zielone światło na powrót piłki

redakcja

Autor:redakcja

23 maja 2020, 16:44 • 3 min czytania 1 komentarz

Przez brak kibiców słyszymy już przekleństwa piłkarzy w języku niemieckim, zaraz będziemy słyszeć w języku polskim i wygląda na to, że usłyszmy je też po hiszpańsku. 8 czerwca – to data, od której można grać w Hiszpanii. Poinformował o niej w swoim oświadczeniu nie byle Antonio z szemranego bloga, tylko premier kraju. Gość raczej wie, co mówi.

Premier Hiszpanii daje zielone światło na powrót piłki

Oczywiście trudno ten termin traktować jako naturalny, to znaczy, że wtedy piłkarze od razu wybiegną na boisko, bo po pierwsze jest to poniedziałek, po drugie trzeba się dogadać ze związkami piłkarzy, ale faktem jest, że od ósmego czerwca można grać. Powrót realnie można zakładać 12 czerwca, tak chciałby Javier Tebas, prezes ligi, czy się uda, zobaczymy, w każdym razie Tebas dostał do ręki parę króli. Kiedy wcześniej, strasząc bankructwami, miał dziewiątkę oraz ósemkę i to nawet nie w kolorze.

Trzeba bowiem wiedzieć, że powrót hiszpańskiego futbolu nie jest (nie był?) taki oczywisty. Niedawno Alvaro Cejudo, piłkarz Racingu Santander, mówił:

Masowe testy dla piłkarzy? Nie sądzę, by to miało sens. Na pierwszeństwo zasługują ludzie pracujący w służbach medycznych. Nie zgadzam się, by piłkarze byli testowani jako pierwsi. Zdaję sobie sprawę, że wznowienie rozgrywek nie może czekać przez dwa lata, aż pojawi się jakaś szczepionka, ale w tej chwili dziennie umiera po 400 osób. Musimy otrzymać jakieś gwarancje. Wiem, że wiele osób chce już powrotu do piłki, ale ja nie zgadzam się, byśmy grali za wszelką cenę, z narażeniem zdrowia własnego i zdrowia naszych bliskich.

Nie jest trudno zgadnąć, że Racing to ostatni zespół zaplecza.

Reklama

Natomiast – inaczej niż w Premier League – władza w hiszpańskiej piłce jest scentralizowana. To wspomniany Tebas ma decydujący głos, owszem, kluby w postaci na przykład sześciu zespołów La Liga mają swoje przedstawicielstwo jako głos doradczy, ale tylko tyle. Doradzać mogą zawsze, podejmować kluczowe decyzje już nie. Naturalnie głos piłkarzy też się liczy, jeśli wszyscy by się zbuntowali, trudno byłoby grać, ale jaka na to dzisiaj jest szansa? Oni muszą widzieć, co się dzieje choćby w Bundeslidze i odmawiając gry, wyszliby po prostu na głupków. Do buntu więc raczej nie dojdzie i rzeczywiście wznowimy granie w Hiszpanii.

W samej La Liga zostało 11 kolejek do końca sezonu. Jeśli będą grać od 12 czerwca, cóż, nie ma wątpliwości, że trudno byłoby dokończyć granie do 30 czerwca. Wówczas kluby musiałyby cykać co dwa dni, a wbrew postulatom januszy, którzy sądzą, że piłkarze to obiboki, nie byłoby to takie łatwe i przynosiłoby masę kontuzji. Pewnie będzie więc trzeba się dogadać, przesunąć rozgrywki również na lipiec, czyli podpisywać różne aneksy.

No i wiadomo: łatwiej podpisać aneks z Gytkjaerem, niż z piłkarzem La Liga, tutaj więc upatrujemy kolejnego wyzwania dla organizacji restartu.

Natomiast powtórzmy: piłka to też jedna z gałęzi gospodarki i jeśli można grać, to trzeba grać. Trudno więc w tej chwili sobie wyobrazić inny scenariusz niż powrót – według wielu – najlepszej ligi Starego Kontynentu w połowie czerwca.

Fot. Newspix

Najnowsze

Piłka ręczna

Oficjalnie: Polska współorganizatorem mistrzostw świata 2031 w piłce ręcznej kobiet

redakcja
0
Oficjalnie: Polska współorganizatorem mistrzostw świata 2031 w piłce ręcznej kobiet

Komentarze

1 komentarz

Loading...