Reklama

Losowanie awansów, dwóch wicemistrzów. Kobiece ligi pochłonął chaos

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

21 maja 2020, 10:34 • 7 min czytania 15 komentarzy

Końcówka maja to czas, w którym niemal wszystkie rozstrzygnięcia w polskim futbolu są już znane. Ekstraklasa i inne ligi ze szczebla centralnego szykują się do gry. Niższe ligi szykują się już do kolejnych miesięcy sparowania, bo grać nie mogą. Wyłoniono mistrzów Centralnej Ligi Juniorów. Nawet trzecioligowcy, choć z poślizgiem, poznali decyzje dotyczące dalszej części sezonu. A jednak jest ktoś, kto nadal nie zna odpowiedzi na pytanie, jak zakończy się sezon. Decyzje w sprawie rozgrywek kobiecych mają zapaść w przyszłym tygodniu, jednak już dziś budzą spore kontrowersje.

Losowanie awansów, dwóch wicemistrzów. Kobiece ligi pochłonął chaos

Dlaczego piłkarki tak długo czekają na decyzję? Portal „Tylkokobiecyfutbol.pl” w jednym z artykułów tłumaczył to tak: – Głośno mówiono o prowadzeniu konsultacji z klubami o możliwości wznowienia rozgrywek. Jak się później okazało, brutalnie sprawę zweryfikowali prezes Roman Jaszczak (Medyk Konin – przyp.) w wywiadzie dla lm.pl oraz prezes Szymon Kowalik (Rem Marco Bydgoszcz – przyp.). Szef beniaminka z Kujaw już pod postem na Facebooku Łączy Nas Piłka Kobieca wyjaśnił, że do nich nikt z konsultacjami nie zadzwonił. Sternik Medyka wyjawił natomiast, że pracownik PZPN dzwonił do niego, ale dopiero po zarządzie – czytamy.

W tym samym tekście czytamy, że powodem stagnacji mogło być to, że za piłkę kobiet w Polsce odpowiada Zbigniew Bartnik, czyli prezes LZPN. „Tylko Kobiecy Futbol” sugeruje, że był on zbyt pochłonięty sprawami Motoru Lublin, żeby zająć się futbolem kobiet. W PZPN „ktoś obudził się po dwóch i pół miesiącach”, wysyłając mailowo informację o spotkaniu konsultacyjnym w celu omówienia sytuacji. Jednym z uczestników tego spotkania był Łukasz Wachowski, dyrektor departamentu rozgrywek PZPN, który zaprzecza, że federacja nie interesowała się klubami. – Komisja ds. piłkarstwa kobiecego jest w stałym kontakcie z klubami. Jeżeli zadzwoni pan do każdego klubu, zapyta czy mają kontakt z przedstawicielami PZPN, to potwierdzą one, że taki kontakt jest. Nie ma możliwości żeby była cisza w eterze. Sprawa piłki kobiet leży na sercu całemu PZPN-owi, świadczą o tym nakłady, które na piłkę nożną kobiet ponosimy. To są niebagatelne kwoty, ponad 7 milionów.

No dobrze, ale do spotkania w końcu doszło i tu zaczyna się awantura. Znów odwołujemy się do portalu „Tylkokobiecyfutbol.pl”, który ujawnia wstępne ustalenia. Według nich decyzje podejmie nie zarząd PZPN, a Komisja ds. Nagłych. Sezon można uznać za zakończony, choć półfinały i finał Pucharu Polski mają się odbyć, tyle że we wrześniu. Największy chaos zapanuje w niższych ligach, bo na zapleczu Ekstraligi, w wyniku reorganizacji, spadek zaliczą drużyny z miejsc 7-12 z obydwu grup. Nie wiadomo natomiast kto znajdzie się w lidze zamiast nich. Dwa zespoły nie są pewne przystąpienia do rozgrywek, a baraż z udziałem pozostałej czwórki stoi pod znakiem zapytania. Zespoły zgłosiły gotowość do gry, jednak decyzja należy do PZPN. Według informacji cytowanego wcześniej portalu, dwa miejsca w lidze mogą zostać… wylosowane. Pokrzywdzeni będą też trzecioligowcy, z których żaden nie dostanie się na wyższy szczebel rozgrywek.

Ekstraliga natomiast zostanie uznana za zakończoną na podstawie tabeli po 12. kolejkach. I właśnie tu leży problem, bo jedna z drużyn ma na koncie 11 spotkań. Co więcej – ma o co walczyć, bo gdyby zgarnęła trzy punkty, awansowałaby na drugą pozycję w tabeli. Tą drużyną jest AZS UJ Kraków, który mocno liczył na historyczny sukces.

Reklama

Cytuję prezesa Zbigniewa Bońka: „chcemy podjąć decyzję fair play, nikogo nie skrzywdzić”. Tak mówił, jednak kluby zostały potraktowane jak skazańcy, którzy stoją przed ścianą i czekają na egzekucję. Prezes wraz z panem Wachowskim powiedzieli, że jest zakaz gry w piłkę poza Ekstraklasą, pierwszą, drugą i trzecią ligą. Natomiast jakimś cudem można rozegrać Puchar Polski. Tym cudem są Czarni Sosnowiec, którzy są jedyną wygraną drużyną tego rozwiązania w lidze. Po drugie Czarni wciąż grają w Pucharze Polski, gdzie do podziału jest ponad 500 tys. zł. Po trzecie, wysoko postawiony działacz Czarnych Sosnowiec zasiada w PZPN. To z decyzją fair play nie ma nic wspólnego. Poza tym prezes Boniek powiedział „biorę to na klatę, robimy dwóch wicemistrzów, przyznaję im po 100 tys. zł”. To jest cytat. Skok na kasę rodem z PRL-u… – tłumaczy nam Konrad Wełpa, prezes „Jagiellonek”.

Szef akademickiego klubu nie rozumie, dlaczego w przypadku walkowera nie zdecydowano o tym, że warto obydwu zespołom dopisać po trzy punkty. Trochę ten żal, tak po ludzku, rozumiemy, bo zaległy mecz dotyczy starcia z Rolnikiem Biedrzychowice, czyli czerwoną latarnią ligi, bez choćby punktu na koncie. Ale dyrektor Wachowski zasłania się przepisami. – Ze swojej strony próbujemy wyjść naprzeciw temu, co się teraz dzieje. Nie można grać w piłkę, więc trzeba zakończyć sezon. Musimy podjąć decyzję dotyczącą ostatecznego kształtu tabeli bez możliwości rozegrania jakichkolwiek spotkań. UJ nie grał bo sam o to wnioskował. Zgodziliśmy się na to, ale inne kluby nie mogą być teraz poszkodowane dlatego, że ktoś przełożył sobie spotkanie na inny termin. W innych rozgrywkach w Polsce nierozegrane mecze weryfikowano jako walkowery bez punktów, żeby każdy miał w tabeli tę samą liczbę spotkań. 

A dlaczego w ogóle krakowianki nie zagrały z Rolnikiem? Cóż, ta sytuacja jest mocno kuriozalna. Otóż mecz AZS-u z outsiderem Ekstraligi wypadł wtedy, kiedy „Jagiellonki”… rozgrywały mecz futsalu. – Pan z Czarnych Sosnowiec krzyczy do nas, że mamy oddzielić futsal od piłki nożnej. Zawodniczki UJ, ale też AZS-u Wałbrzych, są powoływane do reprezentacji kraju w futsalu w terminach meczów piłki 11-osobowej. Jeżeli nie damy dziewczyn na futsal, to dziewczyny są zawieszane. Gdzie tu logika? Zakazałby pan komuś gry z orzełkiem na piersi? Nie mam serca im tego zabronić. Wiceprezes ds. futsalu, Adam Kaźmierczak, chce stworzyć silny futsal w Polsce. Nam się to udało, ale zielony stolik nam to zabrał. Siedzę w przepisach prawnych, ale takiego gniota dawno nie widziałem – uważa Wełpa.

O co w tym całym zamieszaniu chodzi? Drużyna z Krakowa twierdzi, że o pieniądze. Wicemistrz ligi dostaje 100 tys. zł nagrody od PZPN. Trzecia drużyna 50 tys. zł. W wyniku „wykolegowania” AZS-u z obecności na podium, Czarni i Medyk zyskują najwięcej. Zwłaszcza że – zgodnie z zapowiedziami prezesa Bońka – kluby mają otrzymać taką samą nagrodę pieniężną. – Liga kończy się dwoma wicemistrzami… Afrykański kraj takich rozstrzygnięć nie stosuje! Trzecie miejsce nie zostanie przyznane, Jagiellonki, które rozegrały kapitalny sezon na boisku, wygrały z Czarnymi, przegrywają przy zielonym stoliku. Przepisy, na które panowie się powołują, są jasne. Albo idziemy trybem Motoru, gdzie drudzy są Czarni, bo mają lepszy bilans bramkowy, albo idziemy trybem Hutnika i drugi jest Medyk, który pokonał Czarnych 2:0 w Sosnowcu. Ja takiej żenady nie przeżyłem nigdy – mówi nam prezes klubu z Krakowa.

Przeanalizowałem to sobie i jasno wychodzi, że w tym piekielnym kotle miesza człowiek popierający Czarnych Sosnowiec, jak za Edwarda Gierka. Najprawdopodobniej było tak, że pan prezes Jaszczak z Medyka Konin, który jest w opozycji do PZPN, został ułagodzony tym, że i tak będzie wicemistrzem i dostanie te 100 tysięcy. Ja mu się nie dziwie. Czarni Sosnowiec też mają dostać 100 tysięcy złotych jako wicemistrz. Ja nigdzie nie na świecie nie mogę znaleźć, żeby było dwóch wicemistrzów. Szkoda, że ja tego nie nagrałem. To, co ja myślę o władzach PZPN, nie nadaje się nawet do rozmowy. Trójka silnych się dogadała, podzieliła łupy między sobą. Dwa razy zabierałem wczoraj głos na wideokonferencji, prosiłem kilka razy o wyjaśnienie sytuacji, ale nie było rozmowy – słyszymy od sternika AZS-u.

Reklama

Łukasz Wachowski twierdzi jednak, że deklaracji o równej nagrodzie dla Medyka i Czarnych nie pamięta. – Nie będę tego komentował, bo takich słów nie pamiętam. Na pewno będzie to tak zrobione, by miało to oparcie w przepisach – tłumaczy, ale też dodaje, że możliwość wyłonienia dwóch wicemistrzów istnieje. – Formalnie w regulaminie faktycznie jest tak, że jest drużyna pierwsza, druga i trzecia, które dostają nagrody w poszczególnych wysokościach. Dwóch wicemistrzów, tak tytularnie… Jest to jakiś wariant, ale przynajmniej na teraz jest na to za wcześnie. Decyzję podejmie komisja. 

Jak podkreśla Konrad Wełpa, dla piłkarek z Krakowa pieniądze nie mają znaczenia. Chodzi im po prostu o medal, który – według niego – AZS stracił poza boiskiem. – Zgodnie z regulaminem kończymy po ostatniej pełnej ligowej kolejce. A to, co teraz zrobiono, to jest zwykłe draństwo. Chodzi o blaszkę,  dla nas historyczną. Proponowałem: ustaliliście jednego mistrza, dwóch wicemistrzów, to dajcie brązowy medal Jagiellonkom. Nawet nie potrzeba tych 50 tysięcy, bo tu chodzi o brudną kasę. UJ bez 50 tysięcy sobie poradzi. My gramy dla sportu, tak jak prezes Boniek mówi, fair play. Nas interesuje rozwój zawodniczek, dajemy im szansę na grę w piłkę i skończenie studiów, czyli zaistnienie w społeczeństwie po karierze. Ręce opadają… George Lucas i Steven Spielberg takiego scenariusza by nie wymyślili!

Przedstawiciel PZPN odpowiada jednak, że wspomniane przez Wełpę propozycje nie padły. – Wczoraj ze strony AZS UJ żadnych tego typów wniosków nie było, a traktowaliśmy to spotkanie jako konsultacyjne. Wszystko można rozważyć – słyszymy od Wachowskiego, który zaznacza, że sprawa nie jest jeszcze zamknięta. – Formalnych decyzji jeszcze nie było, podejmie je zarząd lub Komisja ds. Nagłych. Możemy się ich spodziewać w przyszłym tygodniu.

Jak zakończy się temat? Cóż, liczymy, że obydwie strony jakoś się dogadają. Skoro chodzi tylko – i aż – o medal, to nie wygląda to na misję niemożliwą do wykonania.

SZYMON JANCZYK

Fot. Krzysztof Porębski/Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Sebastian Warzecha
1
Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Komentarze

15 komentarzy

Loading...