Reklama

Leci z Polski do Bredy, lecę z Bredy do Polski…

Samuel Szczygielski

Autor:Samuel Szczygielski

19 maja 2020, 22:00 • 7 min czytania 1 komentarz

Tym razem patrząc w przyszłość udaliśmy się do… Niepołomic. A to dlatego, że w Puszczy występującej na zapleczu Ekstraklasy gra wypożyczony z holenderskiego NAC Breda Karol Niemczycki. Rocznik 1999, a historii do opowiadania już co niemiara, o czym zaraz się przekonacie. Debiut w Eredivisie już odhaczony, ale kolejne ciekawe wyzwania przed bohaterem naszego cyklu. A za nim wiele wyrzeczeń. Poznajcie Karola!

Leci z Polski do Bredy, lecę z Bredy do Polski…

Egzamin dojrzałości – w piątek matura, w niedzielę debiut w Eredivisie

– W piątek w Polsce pisałem maturę z polskiego, od razu po niej na lotnisko, wsiadłem w samolot i wylądowałem w Holandii. W sobotę graliśmy bardzo ważne spotkanie w zespole U-19 Bredy, zagrałem w nim i w niedzielę pojechałem w szerokiej kadrze na mecz pierwszego zespołu. Byłem trzecim bramkarzem, ale zawsze jeździliśmy w trójkę. Weekend jak weekend, tym razem już ostatnie spotkanie sezonu, a trener powiedział mi, żebym był gotowy, bo za postawę w ciągu całego roku, za ciężką pracę chce mnie wynagrodzić wejściem na końcówkę. Mecz na Twente. I to Twente spadającym z ligi, więc była zadyma, dwukrotnie przerwany mecz, schodziliśmy do szatni, race rozpalały się non stop, kibice bojkotowali to, co dzieje się z ich drużyną. Zagrałem 10 minut, gola nie puściłem, zdążyłem wykopać trzy „piątki”. Niedziela minęła… a w poniedziałek z samego rana wracałem do Polski na maturę z matmy… Bardzo intensywny czas, zrobiłem wtedy chyba 8 lotów, rekord. 

W taki sposób Karol Niemczycki zadebiutował w Eredivisie… Został najmłodszym bramkarzem z debiutem w oficjalnym meczu w barwach NAC. A nie jest to jego jedyny występ w najlepszej lidze w Holandii, dostał też szansę w kolejnym sezonie, tym razem całe 90 minut. Było to efektem ważnej decyzji podjętej w wieku 17 lat. Zostawić dotychczasowe życie i dać sobie szansę na przeżycie wielkiej przygody czy stabilnie iść swoją drogą…

Reklama

Sam Karol opowiada o tym tak: – W moim przypadku nie ma romantycznej historii, nie było tak, że piłce poświęciłem swoje życie i zawsze to był mój jedyny plan na przyszłość. Od zawsze równie stawiałem na naukę i rodzice przykładali do tego taką samą wagę. Miałem dobre stopnie i wiedziałem, że mogę ułożyć sobie życie w inny sposób. To, że gram w piłkę, to tak naprawdę mój świadomy wybór, który podjąłem jako młody chłopak – z pasji, postanowiłem, że idę w to w stu procentach. 

Bohater cyklu „Patrzymy w Przyszłość” miał inne możliwości. – Chodziłem do bardzo dobrego liceum w Krakowie i po półtora roku musiałem podjąć decyzję. Postawiłem na piłkę. Wyjechałem szybko do Bredy, w sumie dopiero później załatwiłem kwestię tego, jak mam skończyć liceum. Nie uczyłem się eksternistycznie, ostatecznie to była nauka na odległość, a do Polski przylatywałem tylko na ostateczne egzaminy. Maturę zdałem bez żadnego problemu, więc przy przeciwnym wyborze mógłbym pójść na dobre studia i też mieć fajne życie, tak uważam. 

Młody duch Puszczy

W Ekstraklasie sezon o młodzieżowcu to coś świeżego, natomiast na jej zapleczu przepis został wprowadzony lata temu. Jaką pozycję można obsadzić młodzieżowcem? Teoretycznie każdą, choć wiele klubów starało się dobrać na przykład na skrzydło dwóch czy trzech młodych, by można było nimi rotować choćby z powodu braku pewności co do ich formy lub nawet kondycji. Tymczasem w Niepołomicach ktoś wpadł na ciekawe, ale też odważne rozwiązanie. Stawianie na młodzieżowca między słupkami. 

W poprzednim sezonie trener Tomasz Tułacz nie sparzył się na tym sposobie, młody Miłosz Mleczko zbierał dobre recenzje i był pewniakiem w bramce. Podobnego zdania był Lech Poznań, który po sezonie ściągnął wypożyczonego piłkarza do siebie, tym bardziej szkoda, że w bieżących rozgrywkach trzyma go na ławce. Swoją drogą – Niepołomice lubią wypuszczać swoich bramkarzy na szerokie wody i dostarczać ich do drużyny narodowej. Mleczko – tak jak Niemczycki – był kadrowiczem Jacka Magiery w U-20.

Jak na ofertę pierwszoligowej Puszczy zareagował Karol Niemczycki? – Wiedziałem, że w Holandii widzą mnie jako rezerwowego, bo od lat NAC funkcjonuje pomiędzy Eredivisie a Eerste Divisie, gra albo o utrzymanie albo o awans. Wiedziałem, że muszę znaleźć klub, gdzie będę miał szansę regularnej gry i normalną rywalizację. Było sporo opcji z pierwszej ligi, pojawiały się możliwości w Ekstraklasie, ale to właśnie na temat Puszczy zebrałem od ludzi dobre opinie, wiedziałem, że stawia na młodzieżowców w bramce. 

Reklama

Leci z Polski do Bredy, lecę z Bredy do Polski

Taki podtytuł moglibyśmy wykorzystać już na początku przy anegdocie o maturze i debiucie w Eredivisie. Ale te słowa nieco sparafrazowane z piosenki Quebonafide i Taco Hemingwaya mają głębszą historię… Rzucenie szkoły w normalnym trybie, wyprowadzka od rodziców, rozłąka z dziewczyną i wyjazd w nieznane. Takie wydarzenia życiowe zapewnił sobie Niemczycki w wielu 17 lat… Holandia była możliwością, ale także wyzwaniem, a już na pewno wymagała wyrzeczeń. – W mojej głowie dużo to zmieniło. Nauczyłem się odpowiedzialności i tego, że poza krajem liczę tylko na siebie. Nie zaoferowano mi od razu kontraktu profesjonalnego. Dostałem dach nad głową i możliwości treningów, do tego śniadanie czy jakiś posiłek potreningowy w klubie i tyle. Są kluby, gdzie młody piłkarz leci i dostaje wszystko na tacy. W takiej Chelsea nie musisz robić nic, tylko wyjść codziennie na trening i tam sobie poradzić. W przypadku Bredy o resztę trzeba było zadbać samemu. Przez pierwsze pół roku pokazałem na co mnie stać, pojawiło się zainteresowanie innych klubów i wtedy NAC zdecydowało się podpisać mnie na 5,5 roku. 

Szczerze poruszająca jest sprawa sercowa, bo Karol i jego dziewczyna musieli wytrzymać w związku na odległość. W końcu sprawę rozwiązali najlepiej jak mogli, czyli jej przyjazdem do Holandii, ale niedługo po tym otworzyło się okienko transferowe, które młodego bramkarza pokierowało z powrotem do Polski… – Niestety tak to wyglądało. Wiedziałem, że Natalia przyleciała specjalnie do Holandii, żeby tam ze mną być i studiować na miejscu. Mieszkaliśmy tam razem przez rok, studiuje na dobrej uczelni w Holandii na Erasmusie, a planuje też wyjazd na 6 miesięcy do Japonii, więc niestety nie będziemy się widzieć trochę czasu. Transfer do Puszczy był dla mnie trudną decyzją, nie tyle sportową, co prywatną. Ale wiedziałem też, że NAC widzi we mnie bardziej „dwójkę” niż „jedynkę”. Nie chciałem doprowadzić do sytuacji, w której za cztery lata ktoś nadal mówiłby o mnie, że jestem młodym, perspektywicznym bramkarzem, a ja na koncie miałbym… dziesięć meczów w seniorskiej piłce. A mam cel zapisania w statystykach stu rozegranych meczów przed skończeniem 23 lat. 

Kwarantanna w rękawicach

Na zapleczu Ekstraklasy gra wróci 2 czerwca. Przerwa była długa, a przed Puszczą gra o utrzymanie. Pozycja w tabeli wydaje się bezpieczna, ale to tak nieprzewidywalna liga, że nawet trzy mecze mogą zawarzyć o tym, czy ostatnie kolejki będą nerwowe i z widmem spadku w tle czy jednak uda się awansować do baraży, a tym samym znacznie przybliżyć się do… Ekstraklasy. W tym niewiadomym czasie treningi były oczywiście mocno ograniczone, choć zdaniem naszego rozmówcy… – Bramkarze mają pewnie łatwiej w okresie pandemii. Miałem dwutygodniowy program siłowy dla podtrzymania mocy, szybkości i skoczności. Zainwestowałem w mały sprzęt do domu, typu hantle czy kettle. Siłownie są zamknięte, był moment, kiedy w ogóle mieliśmy nie wychodzić z domu, a uważam, że podtrzymanie formy było obowiązkiem piłkarza. Teraz po powrocie do treningów zespołowych nie widzę dużych spadków siły czy skoczności. Zorganizowałem sobie centrum treningowe w garażu. Poza rzucaniem piłki o ścianę i łapaniem jej, mam taką siatkę, która odbijała mi piłkę, więc dbałem o technikę, chwyt. Do tego ćwiczyłem piłką tenisową jak Keylor Navas. Miałem trenera bramkarzy w Holandii, który lubił robić nam treningi z gierkami, ćwiczeniami, na które inni nie wpadają, a ulepszają percepcję czy refleks. Myślę, że jak ktoś jest kreatywny i się postara, to znajdzie rozwiązanie w każdej sytuacji. 

Latem szykuje się powrót do Holandii, ale czy Karol przyszły sezon rozegra w barwach NAC Breda? – Za dwa miesiące może mnie w Niepołomicach już nie być. Nie wiem, w jakim będę grał klubie, w jakim mieście mieszkać. Dlatego staram się po pierwsze wykorzystać ten czas w barwach Puszczy, po drugie doceniać, że jestem teraz z bliskimi w rodzinnym domu.

W kontekście piłkarskiej kariery Niemczyckiego, domem ewidentnie można Polskę jako reprezentację. Na razie młodzieżową. – Kadra to było spełnienie marzenia, na które pracowałem bardzo długo. Byłem kiedyś na konsultacji kadry U-15. Wtedy nie byłem wystarczająco dobry, żeby zostać i powiedziałem sobie, że zrobię wszystko, żeby trafić do niej w przyszłości. Dlatego jak kilka lat później, pamiętam że jechałem autem, odebrałem telefon od Jacka Magiery, to byłem w szoku i cieszyłem się jak dziecko. Mój pełny debiut przypadł na mecz z Niemcami. To coś, czego się nie zapomina, doczesna nagroda pokazująca, że stać cię na wiele i z młodzieżowej reprezentacji możesz zajść jeszcze bardzo daleko.

Przygotowali Samuel Szczygielski i Adam Zoszak

Najnowsze

Komentarze

1 komentarz

Loading...