Reklama

Zakażony piłkarz w Czechach. Czy liga stanie w miejscu na ostatniej prostej przed powrotem?

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

18 maja 2020, 18:12 • 5 min czytania 7 komentarzy

Czechy powoli wracają do życia sprzed dwóch miesięcy. Zniesiono stan wyjątkowy, ludzie wrócili na ulicę, od dłuższego czasu przywracane są kolejne sektory gospodarki, do ogródkach barów i pubów wrócił brzdęk kufli z piwem, więc faktycznie świat naszych sąsiadów powoli wraca do porządku. Gdzieś pomiędzy ruchem na ulicach a wypijanymi piwami w ogródkach wraca też tamtejsza Fortuna Liga. Pierwszy mecz już 23 maja, kolejne 26 i 27. I kiedy już wszystko się rozpędzało, kiedy wszystko już przyspieszało, okazało się, że u jednego z piłkarzy ligi wykryto koronawirusa. Na razie niczego to nie zmienia, wielkiego cofania się rakiem nikt nie przewiduje, ale… tak naprawdę nic nie wiadomo. 

Zakażony piłkarz w Czechach. Czy liga stanie w miejscu na ostatniej prostej przed powrotem?

Najpierw kontekst. Czesi podjęli węziej zakrojone środki bezpieczeństwa niż chociażby Niemcy czy Polacy. Ci pierwszy testowali piłkarzy już pięciokrotnie, a przecież niedługo bundesligowych piłkarzy czekają kolejne badania, zaś w Ekstraklasie pierwsze testy odbyły się na początku maja po dwutygodniowej izolacji (dobra, przepisowej izolacji, wielu miało ją w mniejszym lub większym poważaniu), a kolejne odbędą się we w tygodniu poprzedzającym pierwszą kolejkę po odmrożeniu rozgrywek. A u Pepików? Ponad 700 piłkarzy i członków zespołów zostało przebadanych po raz pierwszy na trochę ponad tydzień przed ponownym startem ligi.

– Jeśli wszyscy zawodnicy i członkowie zespołów przejdą testy na obecność koronawirusa, to nic nie będzie stało na przeszkodzie, by rozpocząć rywalizację – zapowiadał Rastislav Madar z czeskiego ministerstwa zdrowia.

To już wiadomo, że nie wszyscy przeszli. Dziennikarze seznamzpravy.cz ujawnili, że przypadek zakażenia koronawirusem został wykryty u jednego z piłkarzy FK Mlada Boleslav. Dowiedzieli się też, o którego zawodnika chodzi, ale postanowili tę informację zachować dla siebie. Takie ich prawo. Doniesienie potwierdziła rzeczniczka środkowoczeskiego oddziału sanitarnego, Dana Salamunova, która przy okazji zdradziła kulisy tego niespodziewanego zdarzenia.

O pozytywnym wyniku odpowiednie organy dowiedziały się w sobotę. W ten sam dzień piłkarz, wraz z całą drużyną, brał udział w wewnętrznym sparingu. Piłkarze nie korzystali z szatni, biegali po boisku, a potem w normalnym trybie pojechali do domów. Dlatego też władze podjęły decyzję o wysłaniu na dwutygodniową kwarantannę tylko tego jednego zakażanego piłkarza, a nie całą drużynę. Oprócz niego odizolowani zostaną też ludzie, z którymi miał bliski kontakt, ale też nie ma wśród nich nikogo ze środowiska piłkarskiego.

Reklama

Jego kolegów czekają za to kolejne testy. Będą one przeprowadzone we wtorek, a na wyniki klub będzie musiał poczekać co najmniej dwadzieścia cztery godziny – jest to bowiem zależne od obciążenia laboratorium, w którym badane będą próbki. I tam też, w tym laboratorium, wykrystalizuje się kalendarz rozgrywek. FK Mlada Boleslav miała grać ze Slavią Praga 26 maja o 20:00. Decyzję o tym, czy mecz odbędzie się wedle planu podejmą odpowiednie służby sanitarne po przeanalizowaniu wyników testów całej drużyny. Jeśli część z nich będzie pozytywna, będziemy mieli pewnie do czynienia z podobnym casusem, jak w przypadku Dynama Drezno w 2. Bundeslidze, gdzie cała drużyna została skierowana na przymusową domową kwarantannę po wykryciu trzech pozytywnych wyników zakażenia wirusem.

Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, że znacznie utrudniłoby to przeprowadzenie rozgrywek w trybie, jaki jest był planowany przez władze czeskiej ligi, które ustaliły, że w idealnym scenariuszu pożądane jest zakończenie ligi do 19 lipca.

***

Rzut oka na tabelę czeskiej ligi.

Niby wszystko jasne, nie? Slavia ma porządną przewagę nad Victorią Pilzno, ale tylko pozornie.

Reklama

– Czytałem sporo wypowiedzi zawodników różnych drużyn i wszyscy chcieli grać. Nie było właściwie nikogo, kto by oporował, kto by nie chciał. Niektórzy trenerzy mieli wątpliwości, jakby nie chcieli, szczególnie z niższych rejonów tabeli, a jeden prezydent z Przybram, które jest na ostatnim miejscu, chciał nawet ostatecznie zamknąć rozgrywki już w tym roku. Reszta chciała grać. W czeskiej piłce liczy się tylko awans do Ligi Mistrzów dla jednego, dla dwóch klubów – tam są pieniądze. W Czechach nie ma tylu pieniędzy, ile w Polsce. Chodzi o to, że Slavia miała po jesieni czternaście punktów przewagi nad Pilznem, a po czterech wiosennych kolejkach ma już tylko osiem. To znaczy, że kibice Slavii nie chcieli już grać, nie chcieli ryzykować zmarnotrawienia tej przewagi. Myślę, że tak czy inaczej liga w tym roku będzie bardzo ciekawa – przekonywał znany i lubiany Libor Pala w rozmowie z prowadzącymi Misji Futbol na antenie Kanału Sportowego.

Generalnie specyficzny trener, który swojego czasu polecał zawodnikom pobieranie energii z drzew, przedstawił ciekawy kontekst piłki w Czechach. Według niego los wielu tamtejszych klubów zależy od powrotu rozgrywek, które mają również duże znacznie społeczne i – przykładowo w przeciwieństwie do Bundesligi, gdzie z sond wynika, że ludzie są przeciwni powrotowi piłkarzom na murawy – są wielkimi zwolennikami odmrożenia rozgrywek nawet, jeśli nie ma możliwości oglądania ich z trybun.

Rozpoczynamy już teraz w systemie środa-sobota. Niektórzy płaczą, że nie dadzą rady. Głównie te drużyny, które nie mają tyle ludzi, tylu zawodników zakontraktowanych, ale myślę, że ostatecznie będzie wszystko dobrze. Na meczu może być tylko sto osób na stadionie. Tylko modlę się, żeby nie było drugiej fali koronawirusa, bo to skończyłoby czeską piłkę w tym sezonie. U nas, w Czechach, od trzeciej ligi po okręgówki, już się nie gra. To są ligi zamknięte.  Są kluby, które mają pieniądze tylko LFA, od paru sponsorów i ze sprzedaży zawodników. Naprawdę są kluby, które nie mają bogatych właścicieli, więc myślę, że jedna trzecia klubów mogłaby być na granicy bankructwa – dodawał Pala.

Tak czy inaczej, wiadomo już, że nie będzie łatwo wrócić do biegu rozgrywek, jaki znaliśmy z czasów przed pandemią. Właściwie jeden przypadek zakażenia koronawirusem może postawić trwanie ligi pod dużym znakiem zapytania, zablokować kolejkę, zmienić terminarz, przynieść za sobą kolejne zakażenia. I naprawdę, ale to naprawdę chcielibyśmy, żeby w Czechach skończyło się na tym jednym zakażeniu wśród piłkarzy. Nie jesteśmy fanami tej ligi, nie zasiadamy do kompulsywnego oglądania starć potomków Szwejka, ale zwyczajnie najlepiej byłoby, jakby w każdej ze światowych lig takich komplikacji było, jak najmniej.

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Xavi: To odpowiedni moment, żeby powiedzieć dość. Nie będę tolerował kłamstw

Damian Popilowski
0
Xavi: To odpowiedni moment, żeby powiedzieć dość. Nie będę tolerował kłamstw
Niemcy

Bayern sonduje dwóch szkoleniowców. Kto zastąpi Thomasa Tuchela?

Piotr Rzepecki
0
Bayern sonduje dwóch szkoleniowców. Kto zastąpi Thomasa Tuchela?

Komentarze

7 komentarzy

Loading...