Reklama

Brescia, przystań genialnych pomocników. Tonali następcą Pirlo i Hamsika?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

12 maja 2020, 13:37 • 11 min czytania 2 komentarze

Niewiele klubów może pochwalić się wprowadzeniem na salony tylu światowej klasy pomocników, co Brescia. Jaskółki z Lombardii wypuściły w świat Andreę Pirlo czy Marka Hamsika, a w ich szeregach grali inni wielcy: Roberto Baggio i Pep Guardiola. Teraz najgorętszym nazwiskiem związanym z tym klubem jest Sandro Tonali. Kim jest 19-letni diament środka pola? Co łączy go z poprzednikami? Co ma w sobie Brescia, że niczym magnes przyciąga i wychowuje klasowych rozgrywających? 

Brescia, przystań genialnych pomocników. Tonali następcą Pirlo i Hamsika?

Włoska liga nie jest dobrym miejscem dla młodych piłkarzy. Według rankingu CIES, plasuje się ona w końcówce stawki z 7,7% czasu gry młodzieżowców w sezonie. Dla porównania – w Ekstraklasie więcej minut młodym piłkarzom gwarantuje sam wprowadzony niedawno przepis. Jeśli więc jesteś 19-latkiem, który spędził na boisku 87% całkowitego czasu gry, musisz być kozakiem. Sandro Tonali to właśnie taki kozak. Ciężko mówić inaczej o kimś, kto grając w Serie B był powoływany do reprezentacji Włoch. Trudno to podważać, skoro prezydent klubu mówi o nim tak: – Nigdy nie widziałem tak dobrego piłkarza w mojej drużynie. Pewnego dnia jego menedżer wraz z rodzicami mówił mi o klauzuli 50 milionów euro. Odpowiedziałem, że dla mnie wart jest 300 milionów!

Nie był to zwrot kurtuazyjny. Massimo Cellino zrobił wiele, żeby zatrzymać swój diament po awansie do Serie A. Dzięki temu Brescia mogła szczycić się kolejnym dużym talentem w środku pomocy. Ten niewielki – przynajmniej w porównaniu do sąsiadów – klub z Lombardii może się pochwalić wychowaniem kilku asów. Wystarczy zerknąć na podium wychowanków Rondinellich, żeby się o tym przekonać.

Cecha wspólna? Każdy operował w środkowej strefie boiska. Dalej zresztą kozaków też nie brakuje – jest Sergio Volpi czy Ottavio Bianchi. A to tylko ci, którzy w barwach Jaskółek wypływali na szerokie wody. Jeśli weźmiemy pod uwagę także tych, którzy przybyli do Brescii później, grono powiększą takie nazwiska, jak Roberto Baggio, Gheorghe Hagi i Pep Guardiola. Jeśli mielibyśmy zestawić linie pomocy wszystkich klubów z Lombardii, Brescia wcale nie ustępowałaby hegemonom z Mediolanu. A przecież pod każdym innym względem od razu widać, że to nie ten rozmiar kapelusza.

Reklama

Prawie jak Pirlo

Szybki rzut oka na młodziaka z Lodi. Długie, czarne włosy, miejsce na boisku tuż przed defensywą (choć akurat Pirlo wcielił się w tę rolę dopiero później – przyp.). Wykapany Andrea Pirlo. On też zaczynał młodo. Mircea Lucescu wciągnął go do pierwszego zespołu już w wieku 15 lat. – Z dnia na dzień zacząłem trenować z 30-latkami, poirytowanymi moją obecnością na boisku. Któregoś dnia okiwałem jednego z nich trzy razy z rzędu. Czwarty raz okazał się fatalny w skutkach. Gość z premedytacją wjechał mi w kostkę. Lucescu traktował mnie delikatnie, a do reszty pokrzykiwał tylko: podawajcie do Pirlo, on wie, co robić z piłką. Pierwszy prawdziwy sukces odniosłem wtedy, gdy koledzy z drużyny zaczęli podawać mi częściej niż mnie faulować – wspomina Maestro w swojej autobiografii.

Tonaliego i Pirlo łączy nie tylko fryzura i pozycja na boisku. Obaj na dobre rozbłysnęli w Serie B. Starszy z tego duetu zdołał zadebiutować we włoskiej ekstraklasie, jednak dopiero po spadku z niej otrzymał znaczącą rolę w zespole. Dzięki niemu Rondinelle powrócili na salony. Tonali natomiast nie miał okazji do gry w Serie A, dopóki nie wniósł do niej Brescii na swoich plecach. Nie bez powodu przecież wygrał nagrodę dla najlepszego młodego piłkarza w Serie B.

– W drugiej połowie sezonu dyrygował grą zespołu, pokazując świetną technikę i przygotowanie mentalne. Tonali nie jest szybkim piłkarzem, ale gra na wysokiej intensywności, świetnie przewiduje wydarzenia na boisku, co daje mu przewagę, kiedy nie ma piłki. Z kolei kiedy jego zespół jest w posiadaniu, pokazuje predyspozycje do czytania linii podań i znakomite ułożenie ciała. Czekając na piłkę nieustannie skanuje boisko, co jest bardzo rzadkie dla piłkarzy w jego wieku – komplementował go portal „L’Ultimo Uomo”.

Wśród graczy Brescii znajdziemy jeszcze jedną osobę, która przeszła podobną ścieżkę rozwoju. Marek Hamsik, legenda Napoli, miał za sobą dwa sezony w Serie B, gdy przenosił się pod Wezuwiusz. W pierwszym – tak jak Sandro – grał jeszcze niewiele. W drugim był już liderem pełną gębą. Zupełnie jak Tonali.

Marekiaro

Znów ta fryzura. Pomocnicy, którzy trafiają do Brescii są chyba selekcjonowani według grzywy, a dopiero potem sprawdza się, czy przy okazji potrafią też grać w piłkę. Marek Hamsik uwagę skautów włoskiego klubu przykuł  dzięki nietypowej, jak na 16-latka fryzurze. Potem jednak przemówiło boisko. – Bardzo dobry w wymianie podań w środkowej strefie, a przede wszystkim w głębokim ataku – zapisał w swoim raporcie Maurizio Micheli. Łowca talentów ściągnął go do Włoch na rekonesans, obiecując, że przedstawi mu Roberto Baggio. Słowak przyjechał i został na dłużej, z czasem mnożąc swoją wartość z 60 tysięcy euro do 5,5 miliona, które zapłacił za niego zachwycony Aurelio de Laurentiis.

– Już w wieku 18 lat Hamsik świetnie rozumiał grę. Wiedział, kiedy pograć piłkę w środkowej strefie, a kiedy rozciągnąć piłkę do boku. Wyróżniała go intensywność, wręcz furia, z jaką poruszał się po boisku, nie tracąc przy tym swoich technicznych umiejętności – czytamy o słowackim piłkarzy w „Ultimo Uomo”.

Reklama

Miejską legendą, aczkolwiek rzekomo prawdziwą, stała się opowieść o tym, jak Hamsik został etatowym wykonawcą rzutów karnych w Brescii. Młody chłopak założył się, że nikt nie obroni jego strzału z jedenastu metrów. Podczas treningu zapakował kolejno 56 goli z wapna, a koledzy w geście uznania obdarzyli go jeszcze większym zaufaniem. Pavel Nedved w 2008 roku powiedział, że słowacki pomocnik jest najbardziej podobnym do niego piłkarzem, jakiego widział i do niego należy przyszłość futbolu. Czech się nie pomylił, podobnie jak Alessandro Del Piero. – Ten gość, to talent czystej wody. Musimy go mieć. Nie pozwólcie, żebyśmy przegapili okazję – apelował kapitan Starej Damy.

Techniczna wersja Gattuso

Oczywiście Juventus tę okazję przegapił, dlatego teraz nie chciałby przegapić kolejnej. A tak się składa, że podobne słowa ostatnio regularnie słyszy Sandro Tonali. – To najlepszy chłopak ze wszystkich naszych talentów – mówił kilka dni temu Francesco Totti w rozmowie z Christianem Vieirą. – Jest bardziej kompletnym piłkarzem ode mnie – wtóruje mu Andrea Pirlo, który dodaje jednak, że młodszy kolega sporo się od niego różni. – Nie sądzę, żeby był moim następcą. Łączy nas chyba tylko to, że mamy długie włosy i też grałem w Brescii.

Sam zainteresowany ma zresztą podobne zdanie na ten temat. Choć akurat niestosowność tego porównania dostrzega w czym innym. – Dla mnie porównania do Pirlo nie są trafione. Według mnie Pirlo miał nieosiągalną jakość i technikę. Nie wiem, kto mógłby go doścignąć, więc jak mogę się z nim równać? Poza tym mamy inne zalety. Powiedziałbym raczej, ze jestem bardziej techniczną wersją Gattuso – uważa sam zainteresowany.

Eksperci zwracają jednak uwagę, że i to nie jest do końca trafne. Bo choć Tonali jest defensywnym pomocnikiem, ciężko porównywać go do rottweilera, jakim był Gattuso. Były pomocnik Milanu dopadał rywala i gryzł, aż odebrał piłkę. Sandro ma inną taktykę. – Ma flegmatyczny temperament. Jego zadaniem w fazie obronnej jest ochrona strefy, a nie agresywne wychodzenie do pojedynków. Często pozwala się minąć dryblingiem, jednak jest w stanie chronić strefę zbierające piłki dookoła siebie. Nie ma potężnych warunków fizycznych, ale umiejętnie ich używa: tak w starciach z rywalami, jak i w samych ruchach ciała – opisują go dziennikarze „L’Ultimo Uomo”.

A może jednak Jorginho?

Dlatego też, jeśli mamy porównywać Tonaliego do któregoś z włoskich piłkarzy, najbliżej mu do Jorginho. Naturalizowany Brazylijczyk ma praktycznie taki sam zestaw atutów oraz wad. Mimo słabych predyspozycji do pojedynków fizycznych, obaj wiele zyskują dzięki boiskowemu intelektowi. Dla Sandro przeskok między Serie B i Serie A nie był tak łatwy, jakby się mogło wydawać. Mimo że mówimy o wielkim talencie, pomocnik Rondinellich potrzebował czasu, żeby przywyknąć do szybszego tempa gry. Podobny przeskok przeżył Jorginho, o którym pisaliśmy, że w pierwszym sezonie w Premier League miał problem z wysokim pressingiem rywali. To samo odczuł Sandro, który tak jak starszy kolega zwykł schodzić nisko po piłkę, uwalniając się spod krycia. Cóż, w Serie A tak łatwo go już nie gubił. Tym bardziej, że – jak zwraca uwagę „Ultimo Uomo”, Brescia nie jest zespołem, który dysponuje świetnymi budowniczymi z tyłu, więc Tonaliemu ciężko było zaprezentować swoje największe atuty.

Pomocnik Brescii z racji podobieństwa do Jorginho znalazł się na celowniku Maurizio Sarriego i Juventusu. Nie jest jednak powiedziane, że podąży drogą reprezentanta Włoch. – Pokazał, że ma predyspozycje, żeby grać jako pół-skrzydłowy lub trequartista. Wciąż jest na tyle młodym piłkarzem, że można go odpowiednio koordynować i rozwijać – pisze „La Gazzetta dello Sport”.

„LGdS” zastanawia się też, czy gdy sezon zostanie wznowiony, Tonali nie zostanie użyty w bardziej ofensywny sposób. Po pierwsze dlatego, żeby zaprezentować szerszy wachlarz możliwości potencjalnym kupcom. Po drugie dlatego, że wciąż jest szansa na uratowanie ligi dla Jaskółek, jednak ekipa z Lombardii musi zacząć wygrywać. Sandro natomiast wie, co zrobić z piłką. Żaden piłkarz klubu z dolnej połowy tabeli nie ma tak wysokiego współczynnika xGBuildup, który określa xGoals dla sytuacji, w które był „zamieszany”, z wyjątkiem kluczowych podań i strzałów. U Tonaliego jest to 6.32. Poza tym Brescia może skorzystać dzięki jego stałym fragmentom gry. Żaden piłkarz we Włoszech nie asystuje częściej ze stojącej piłki niż on. Tonali pod tym względem ledwo ustępuje… Leo Messiemu. Argentyńczyk zaliczył pięć asyst po SFG, a Sandro cztery. A i załadować bramkę z wolnego potrafi nie gorzej niż Messi czy… Pirlo.

Zresztą dla Tonaliego gra na pozycji pół-skrzydłowego nie byłaby nowością. – Kiedy z nim pracowałem, próbowałem ustawiać go w roli mezzali (pół-skrzydło – przyp.). Myślę, że sprawdziłby się na tej pozycji – stwierdził Sergio Volpi, były szkoleniowiec pomocnika.

Jest jeszcze Volpi…

Czy jest więc szansa, że zobaczymy Tonaliego w bardziej ofensywnym wydaniu? Cóż, raczej niewielka. Mimo wszystko nawet Volpi zauważa, że to zawodnik skrojony pod dyrygowanie z drugiego szeregu. – W Serie A zmieniło się to, że ma mniejszy margines błędu. Chciałbym, żeby mógł zagrać sezon w drużynie, która ma spokojniejszą sytuację w tabeli. Tak, żebyśmy mogli częściej oglądać go przy piłce – ocenia piłkarz, który sporo wie o tym, jak wygląda gra na pozycji registy.

O Volpim wspominaliśmy już wcześniej, jako o kolejnym wybitnym talencie z Brescii. To prawda. Choć nie jest to tak popularny gość, jak Pirlo, Volpiego swego czasu widział w swoich szeregach… Real Madryt. – Był piłkarzem, który potrafił zapewnić czas drużynie. Jego inteligentne rozwiązania zapewniały zespołowi wiele alternatyw tak na krótkim, jak i dłuższym dystansie – pisało o nim „L’Ultimo Uomo”.

Każde z powyższych zdań śmiało możemy przypisać również Tonaliemu. Tak samo zresztą, jak i charakterystykę Pepa Guardioli w Brescii, którą w swojej biografii nakreślił Juanma Lillo, jego kolega z zespołu. Cytuje ją wspomniany wcześniej portal taktyczny. – Półtora miesiąca po jego przybyciu, Brescia grała tak, jak on to sobie wyobrażał. To była bardziej jego wizja niż wizja Mazzone. Trener nie potrafił i nie chciał przeciwstawić się pomysłom rzucanym przez Pepa. Pewnego dnia Guardiola przyszedł do nas i stwierdził, że zrobimy analizę taktyczną najbliższego rywala. W Brescii nikt wcześniej na to nie wpadł.

Oczywiście nie podejrzewamy Tonaliego o dyrygowanie szatnią i narzucanie kolegom nowinek technicznych. Ale patrząc na to, jak często Rondinelle zmieniali szkoleniowców tym sezonie, możemy stwierdzić, że beniaminek gra bardziej na modłę Sandro niż któregoś z trenerów. Albo inaczej – Tonali gra wbrew temu, co proponują trenerzy. Brescia, tak jak wspomnieliśmy wcześniej, nie ma w swoich szeregach piłkarzy nastawionych na grę krótkimi, szybkimi piłkami. To raczej „laga na Vardy’ego” niż tiki-taka.

Sandro owszem, lubi i potrafi zagrać perfekcyjną, długą piłkę, jednak wrzucanie go w taki styl gry kompletnie rujnuje cechy, które wyróżniają takich jak on, Pirlo, Volpi czy Jorginho. Każdy z nich potrafi asystować przez pół boiska, jednak robi to gdy musi, a nie cały czas. Dlatego też, mimo że Tonali góruje w xGBuildup, dopiero gdy wskoczy do zespołu grającego w piłkę, zobaczymy pełnię jego talentu.

***

Transfer, który zapowiadamy – zresztą nie tylko my – zapewne wkrótce się przydarzy. Kolejka chętnych po diament z Brescii jest ogromna, a stoją w niej tak Manchester City, jak i Inter czy Juventus. Stoi też Milan, który ponad dekadę temu pokpił sprawę. – Niestety myśleli, że nie jest gotowy. Niestety dla nich, bo teraz muszą wydać na niego horrendalne pieniądze – mówi „The Athletic” Davide Gatti, który prowadził Sandro jako młodego chłopca w jednej ze szkółek.

Oczywiście nie ma co się łudzić, Milan jest w tej wojence bez szans. Mimo że Tonali ponoć kibicuje Rossonerim – co zresztą logiczne, skoro podpatrywał Pirlo i Gattuso – to nie ta półka. Zarówno finansowa, jak i sportowa. Jedynym, co mediolańczycy mogą zaoferować piłkarzowi jest… miłość. A to wbrew pozorom, bardzo ważne. – Kto chce go mieć u siebie, musi okazać miłość nam i jemu. Niech pokażą szacunek, to liczy się bardziej niż pieniądze – uważa Massimo Cellino, prezydent Brescii.

Ale – nawet jeśli nie w Milanie – Tonali najpewniej zostanie we Włoszech. Jego agent, Beppe Bozzo, stwierdził niedawno, że byłoby wstydem dla Serie A, gdyby wypuściła z rąk takiego piłkarza. I my się pod tymi słowami podpisujemy. W końcu po stracie Jorginho (Chelsea) oraz Verrattiego (PSG), calcio musi utrzymać choć jednego registę wysokiej klasy. Bez takich artystów prędzej czy później wrócimy bowiem do mitu o siermiężnej Serie A.

SZYMON JANCZYK

Calcio w pigułce – inne teksty o włoskim futbolu

Życie w stylu „Rock & Gol”. Wszystkie szaleństwa Pablo Osvaldo

Simone Barone – zapomniany mistrz świata z 2006 roku

Własne piwo, korupcja i objawienie sezonu. Szalona kariera Francesco Caputo

Dezerter Higuain, czyli brzydki koniec Pipity w Europie

Fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
10
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
1 liga

Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Bartosz Lodko
6
Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków
Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
5
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Weszło

Komentarze

2 komentarze

Loading...