Reklama

Pierwsze wyzwania przed nowym właścicielem Arki

redakcja

Autor:redakcja

08 maja 2020, 19:16 • 4 min czytania 11 komentarzy

Arka ma nowego właściciela i wszyscy w Gdyni odetchnęli z ulgą, bo trudno sobie wyobrazić, co musiałby Michał Kołakowski wyprawiać, żeby przebić rządy Midaków. Chyba rozwiązać pierwszą drużynę i urządzić zespół tańca oraz śpiewu, może wtedy byłby gorszy. Ale wiadomo: nie ma zamiaru być gorszy, tylko lepszy, czyli stoją przed nim określone wyzwania. Jakie?

Pierwsze wyzwania przed nowym właścicielem Arki

1. Uregulować finanse

Punkt pierwszy i zdecydowanie najważniejszy. Kasa klubu stoi pusta, piłkarze otwarcie przyznają, że się im nie płaci, więc jeśli tak, to trudno sobie wyobrazić grę na sto procent we wznowionym sezonie. – Nie wyobrażam sobie, że jeśli do 29 maja nic się nie zmieni i nie dostaniemy żadnych pieniędzy, to wszyscy będą chętni do gry. Czysto ludzko każdy może zadać sobie to pytanie i odpowiedzieć, jak to będzie wyglądało – mówił nam Michał Nalepa parę dni temu.

No można się wkurzyć, jeśli klub oczekuje od piłkarza zejścia z pensji o połowę, a jeszcze nie płaci mu całości wynagrodzenia wcześniej. Teraz to musi się zmienić.

Natomiast nowy właściciel zastanie naprawdę spory dług. Osiem milionów złotych to nie jest kwota w kij dmuchał, jeśli chodzi o polskie warunki. A mówimy tylko o tym sezonie. O kolejnym też trzeba myśleć, jeśli chce się utrzymywać choćby Vejinovicia i jego ogromną pensję. No chyba, że Holender odejdzie, tego dziś przecież nie wiemy.

Reklama

2. Zainwestować

Łączy się to z pierwszym punktem, ale chcemy to podkreślić – nie da się robić sukcesów bez inwestycji. Midakowie inwestować nie chcieli. To znaczy chwilę chcieli, ale potem sędziowie nie dali trzech karnych i się obrazili. To był wielki błąd i kompletna bzdura, bo klub to nie trzy mecze na krzyż, tylko długofalowa inwestycja. O tym warto pamiętać.

3. Dojść do porozumienia z miastem

Odejście miasta od finansowania Arki było właściwie gwoździem do trumny nieudolnych rządów Midaków. Miasto stanowiło istotny punkt finansowego planu klubu, ale prezydent Szczurek widząc, że ma do czynienia z niepoważnymi ludźmi, wziął zabawki i sobie poszedł. Nic dziwnego. Czytaliśmy:

Pod koniec sierpnia ubiegłego roku wyraziłem oczekiwanie, że większościowy udziałowiec spółki realizować będzie strategię długofalowego rozwoju naszej Arki. Minęły cztery miesiące, tymczasem w działaniach właściciela trudno dostrzec konsekwencję – brak jakiegokolwiek planu, mającego na celu ustabilizowanie sytuacji. Szczególnie alarmujące są informacje dotyczące stanu klubowych finansów. Złożone publicznie obietnice, nie zostały dotrzymane. Dopóki sytuacja nie zostanie unormowana, Miasto nie będzie wspierać finansowo Klubu. Oczekuję podjęcia natychmiastowych działań zmierzających do zbilansowania budżetu spółki.

Klub w dość marny sposób udawał, że nic się wielkiego nie dzieje, ale miał pełną świadomość, że dostał mocno po głowie. Teraz konieczny jest powrót miasta do klubu. Pytanie, czy tak się stanie, bo przecież jesteśmy w momencie epidemii i władze Gdyni mają sporo wydatków. Sądząc jednak po tej wiadomości…

Reklama

… wydaje się, że będzie dobrze.

4. Poukładać kadrę klubu

Arkę przed tym sezonem zbudowano w sposób, no sorry, dość idiotyczny. Naściągano masę środkowych pomocników, w tym takich asów jak Busuladzić, kiedy zespół miał problemy na innych pozycjach. Na przykład na skrzydle, ale stwierdzono: hej, rzucimy młodzieżowca, będzie git. Nie było, popisy choćby Kamila Antonika czy nawet Mateusza Młyńskiego pokazały, że Arka w tej strefie boiska jest uboga. Z obcokrajowców miał się tam sprawdzić Nando, ale zapamiętamy go tylko z brutalnego faulu.

Ponadto trzeba zadbać o to, by do klubu trafiali nie tylko dobrzy obcokrajowcy, z tym było ciężko, ale też tacy, którzy zaaklimatyzują się w klubie. Arka ma z tym dużym problem, w drużynie jest podział na piłkarzy zagranicznych i piłkarzy z Polski, właściwie tylko Maghoma (z tych względnie nowych) starał się spinać tę dziurę, ale co jeden chłopak może.

To niewątpliwie był i jest kłopot, który znajdował potem swoje odzwierciedlenie na boisku.

5. Dojść do porozumienia z kibicami

Fani Arki mają prawo mieć wątpliwości. Przecież przed chwilą ich klubem też rządził duet ojciec-syn i wszyscy wiemy, jak dramatycznie się to skończyło. Teraz też do ich świątyni wchodzą ojciec z synem. Oczywiście, nazwisko „Kołakowski” jest dużo poważniejsze w polskim futbolu niż nazwisko „Midak”, ale porównania same się nasuwają.

A relacja z kibicami będzie bardzo ważna, to nie jest klub bez bazy fanów. Ci, którzy przychodzą na Olimpijską, są mu bardzo oddani. Oczywiście czasem aż do przesady, bo cokolwiek powiedzieć o Midakach, to niektóre akcje wymierzone w nich przez fanów były poniżej krytyki, natomiast wciąż: fani to skarb, a nie problem.

I przeszłość pokazała, że potrafią się zebrać w pokaźną frekwencję, bo gdy zespołowi szło za czasów Ojrzyńskiego, na Arkę naprawdę była moda.

*

Pięć punktów, które są tak naprawdę podstawą i początkiem do porządnego funkcjonowania, bo wyzwań będzie więcej. Tym bardziej, jeśli Arka na dobre ma stać się solidnym klubem. Wypada życzyć nowym właścicielom sukcesu, bo poprzedni – jeśli chodzi o wyzwania – wyłożyli się od razu.

Fot. Newspix

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
0
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Komentarze

11 komentarzy

Loading...