Reklama

Złotouści. Ranking imienia Grzegorza Skwary!

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

04 maja 2020, 18:20 • 22 min czytania 30 komentarzy

Złotouści. Piłkarscy krasomówcy, ale i ludzie, którzy w uroczy sposób wyrażają swoje wkurwienie. Piłka to teatr, a jednym z jego elementów są wypowiedzi po meczu, przed meczem, w przerwie meczu. I czasami zdarza się, że to o nich dyskutuje się więcej niż o boiskowych wydarzeniach. Zwłaszcza, że jeśli chodzi o boisko, zwykle nie ma o czym gadać.

Złotouści. Ranking imienia Grzegorza Skwary!

Wybraliśmy dla was czterdzieści kultowych rozmów okołomeczowych. Konwencja? Jak zwykle – bardzo luźna. Możemy spierać się „dlaczego roślinka Probierza niżej niż kurwa obudźmy się Malarza?”, ale nie o to w tym wszystkim chodzi – nie da się idealnie wymierzyć, który wywiad był barwniejszy, potraktujmy ten mini ranking raczej jako pretekst, by przypomnieć sobie wszystkie kultowe teksty. Nie narzuciliśmy też żadnych ram czasowych – po prostu wzięliśmy pod uwagę historię najnowszą, zdając sobie sprawę, że można kopać i kopać, a w latach 90. perełki zdarzały się co kolejkę.

No to co, zapraszamy!

***

40. Franciszek Smuda – „Walczymy o spadek”

Reklama

Ten mecz Górnika Łęczna z Lechem został zapamiętany głównie z występu Przemysława Pitrego, którego Smuda przestawił na środek obrony i… o dziwo wypaliło. Na tyle, że „Kolejorz” był u siebie bezradny i oddał rywalowi punkt.

Ale to także po tym meczu miała miejsce słynna wypowiedź Franciszka Smudy, który stwierdził: – Dla nas każdy punkt jest na wagę złota. Wiadomo, że nie walczymy o mistrzostwo, a o spadek.

Po sezonie mógł pękać z dumy, drużyna wypełniła plan w stu procentach.

39. Marcin Budziński – „Jak zwykle nie udało mi się pokonać bramkarza”

Wielu piłkarzy przez te wszystkie lata się na nas obraziło. Głównie wtedy, gdy nie szczędziliśmy mocnych pojazdów. Nie wiemy, czy do tego grona zaliczał się kiedyś Marcin Budziński, wiemy natomiast jedno – nikt tak pięknie się nie samobiczował. Nawet jeśli chcielibyśmy kiedyś pojechać z „Budzikiem”, nie zrobimy tego tak dosadnie jak on.

Reklama

„Zachowałem się jak zwykle, nie trafiłem”.

„Mogłem zmienić to oblicze meczu, jak zwykle nie udało mi się pokonać bramkarza”.

„Na moje życzenie znowu przegraliśmy”.

„Pierwszy mecz fatalny, nie dziwię się trenerowi Pasiece, że nie dawał mi szansy. Dobrze, że w ogóle się łapałem do osiemnastki”.

Klasyka. A to wcale nie pierwszy raz z wykonaniu Budzińskiego.

38. Michał Probierz – „Ich werde jetzt Deutsch sprechen”

W pewnym momencie Probierz przypominał opętanego. Na każdym kroku mówił o zagranicznych szkoleniowcach, Henningowi Bergowi wręczał rozmówki polsko-norweskie, a konferencję prasową zaczął… no, w niecodzienny sposób. „Będę teraz mówił po niemiecku i dzięki temu będę innym trenerem”.

Jak zawsze – Probierz miał w swoim przedstawieniu sporo racji, sami burzyliśmy się, że wystarczy, by trener mówił po angielsku i od razu jest traktowany jak wizjoner z innego świata. Po czasie spasował i wziął sobie na celownik innych.

37. Bogusław Kaczmarek – „Najlepsze połowy miał Dalmor”

Gdy jeden z dziennikarzy zagaił Kaczmarka o dobrą postawę jego zespołu w drugiej połowie, ten nie był zadowolony z tego, że jego drużyna zagrała nieźle tylko przez 45 minut. – Redaktorze, najlepsze połowy miał Dalmor – odparł.

I tu przydaje się wiedza z zakresu rybołówstwa. Dalmor to bowiem dalekomorska kompania połowowa, wcześniej nazywała się Przedsiębiorstwem Połowów, Przetwórstwa i Handlu. Bon-mot w stylu „Boba”, jeden z wielu, choć ten z uwagi na skrzyżowanie biznesu i futbolu zasługuje na szczególne uznanie.

36. Daria Kabała-Malarz & Paweł Abbott & kibice Zawiszy – „Czarna, pokaż cycuszki”

Klasyka szalonych wyzwań typu „ja nie przerwę im wywiadu? Potrzymaj mi piwo”. Kto bywa regularnie na stadionach, choć raz widział, jak wychodząca z trybuny grupa – zwykle niesiona meczowym nastrojem – próbuje przerwać reporterom C+ rozmowę. Zwykle kończy się to na kilku jękach, które nie dochodzą do mikrofonów telewizyjnych.

Chyba że chórem krzyknie cała trybuna – o, wtedy mikrofony wszystko doskonale wyłapią. Tak było na meczu Zawiszy, gdy do wywiadu stanął Paweł Abbott. Ale to nie on był celem bydgoskich kibiców, a Daria Kabała-Malarz, którą trybuny prosiły o „pokazanie cycuszków”. Reporterka trzymała zimną krew do końca, podczas gdy Abbott był wyraźnie zbity z pantałyku. Smaczku sytuacji dodaje fakt, że reporterka C+ sympatyzuje z Polonią Bydgoszcz, której z kolei nie lubi Zawisza.

35. Orest Lenczyk – „orestowanie”

Orest Lenczyk to człowiek, dla którego konwenanse i zasady dobrego wychowania mają ogromne znaczenie. Młodsza osoba podaje mu rękę jako pierwsza – może spodziewać się chłodnego wzroku trenera i wypominanie sytuacji w przyszłości. Gdy Orest Lenczyk został zwolniony z Wisły, piłkarze widząc nowego trenera nie wiedzieli, co robić. Podawać rękę? Nie podawać? Głupieli.

Podanie ręki to nie wszystko, Lenczyk ma wiele innych podobnych zasad, których skrupulatnie przestrzega. Dlatego gdy Dariusz Pasieka nazwał go na konferencji prasowej po imieniu, Lenczyk szybciutko sprowadził młodszego kolegę do pionu. Najpierw wymownie odsunął się od niego krzesłem, zaczął robić miny, a później dał do zrozumienia, by mu nie „orestować”.

Dariusz Pasieka po takiej lekcji pewnie do dziś dwa razy pomyśli, zanim nazwie kogoś po imieniu.

34. Franciszek Smuda – „Wy macie taką tą Weszło”

Gdy dostajesz trudne pytanie, nie wiesz co powiedzieć, więc mówisz „wy macie taką tą Weszło”.

Franza przerosła nie tylko gramatyka, ale i gotowość do odpowiedzi na konkretne pytanie, której koniec końców nie udzielił. Wspaniałe to były czasy. Smuda na każdym spotkaniu z dziennikarzami paplał trzy po trzy, a nas władze związku nie chciały wpuszczać na oficjalne spotkania. Dano nam zakaz, ale i tak zrobiliśmy mały happening i jakoś weszliśmy w kilkuosobowej delegacji, by zadać selekcjonerowi kilka trudnych pytań.

No i dlatego właśnie mamy taką tą Weszło.

33. Franciszek Smuda – „Gdyby ktoś mu rzucił cegłę, to on zagłówkuje”

Smudzie zdarzały się wypowiedzi kompromitujące, burackie, ale ta jest po prostu barwna i nie wywołuje żadnej negatywnej emocji. Arkadiusz Głowacki – jakby to ujął Jacek Wiśniewski – zadupczył bramkę na Legii. Smuda wziął go w obronę mówiąc: – Nie kalkuluje, gdyby ktoś mu rzucił, nie wiem, cegłę czy kamień, to on zagłówkuje.


Barwne, fajne, pozytywne. No i w świetnym świetle stawia Głowackiego, który faktycznie – z odpuszczania raczej nie słynął. Wątpliwe jest, by taki kozak miał podłamać się po jednym błędzie, ale takie słowa trenera raczej go nie zdołowały.

32. Michał Probierz – „Polska liga jest słaba i trzeba to sobie powiedzieć wprost”

Wydaje nam się, że publiczne diagnozy Probierza na temat polskiej piłki, powinny mieć własną nazwę. Probierzki? Probierzyzmy? Nie wiemy, sugerujemy, pytamy. Natomiast faktem jest, że pan trener tak często lustruje polski futbol z każdej strony, że po prostu powinno powstać jakieś określenie na to zjawisko.

Właściwie moglibyśmy tutaj wrzucić też sławną konferencję z różowymi okularami, gdzie Probierz wypomina brak baz czy brak perspektyw dla trenerów młodzieży. Bardziej ujmujący jest jednak wywiad przedmeczowy przed kamerami Canal+. Dziennikarka właściwie nie zagaja o temat wprost, ale trener się rozkręca – wreszcie rzuca już sławne hasło „polska liga jest słaba i trzeba to sobie powiedzieć wprost”. Gdybyśmy mieli umieścić coś pod naszym logiem na stronie głównej, to byłby chyba ten cytat.

31. Bartosz Kwiecień – „To było jawne dymanie”

Widać, że piłkarze nam grzecznieją, bo widzimy tu najpierw element asekuracji, a później odpalone działo.

Hasło zabawne, natomiast mieliśmy wówczas taką refleksję – czy piłkarzowi wypada publicznie oskarżać sędziego o celowe oszukiwanie? Wyobraźmy sobie, że to działa w drugą stronę i arbitrzy nagle zaczęliby sugerować, że piłkarze puścili komuś mecz. Nie sądzimy, by byłoby to dobrze odebrane przez środowisko. Można powiedzieć, że sędzia się pomylił, że był słaby (ALBO TENDENCYJNY!), ale że kogoś dymał?

30. Jarosław Kotas – „My jesteśmy piłkarsko debilami”

Tu mamy z kolei wątek filozoficzny, bo Kotas zdecydował się nad dość oryginalny podział inteligencji. Wyróżnia ten życiowy, prywatny. Ale i ten piłkarski. A pod tym względem jego piłkarze – jak sam stwierdził szkoleniowiec – byli debilami.

Jeśli by się tak dłużej zastanowić, to chyba trudno odmówić Kotasowi racji. Nie pod względem oceny potencjału jego ówczesnej drużyny, ale w kontekście tego, że bardzo rzadko widać punkty wspólne między inteligencją boiskową i tą życiową.

29. Bogusław Kaczmarek – „To, co zaprezentował dziś Lamptey, to wypoczynek i statystyka”

Odartey Lamptey nie zapisał się złotymi literami w historii polskiej piłki swoją grą, choć obrońcą był niezłym, natomiast Dyskobolia nie była do niego na tyle przekonana, by został w Grodzisku na dłużej. Natomiast dzięki komentarzowi Kaczmarka Ghańczyk został w naszej świadomości. „Wypoczynek i statystyka” – przecież to jest doskonałe skwitowanie postawy piłkarza. Cenimy kreatywność, bo przecież „Bobo” mógł zostać przy wyświechtanym „Iksiński przeszedł obok meczu”.

28. Grzegorz Krychowiak – „Dida, Bierhoff”

Grzegorz Krychowiak założył się z Wojtkiem Szczęsnym. Miał wymienić na konferencji prasowej nazwiska dwóch wielkich piłkarzy z przeszłości. Wiecie, można z takiej sytuacji wybrnąć na sto sposobów i powiedzieć coś w stylu:

– Mamy w bramce fantastycznego bramkarza, prawie tak dobrego, jak kiedyś Dida, a Lewy to dla nas ktoś taki jak Bierhoff dla reprezentacji Niemiec.

No, możliwości jest sto, zwłaszcza, że nie musieli być to ci konkretni piłkarze. Krychowiak nie bawił się jednak w żadne przygotowane wcześniej formułki i wypalił w losowych momentach „Dida” i „Bierhoff”. Wyszło całkiem zabawnie, Szczęsny prawie sturlał się pod stół.

27. Aleksander Kwiek – „Każdy wali nas w dupę i to nie jest fajne”

Proza życia. Ileż powiedzeń i przysłów moglibyśmy znaleźć, by opisać naszą prostą i często trudną egzystencję na tym świecie? Sypać można jak z rękawa – raz na wozie, raz pod wozem; myślał kogut o niedzieli, a w sobotę łeb ucięli; nieszczęścia chodzą parami…

Piłkarski świat nie mógł być gorszy. Mądrość wypowiedziana przez Aleksandra Kwieka po kolejnym słabym meczu Górnika Zabrze zakończona puentą „każdy wali nas w dupę i to nie jest fajne” – czy można opisać lepiej uczucia drużyny, która pikuje w tabeli? To wszystko połączone z niemal zerową ekspresją na twarzy piłkarza podczas rzucania tego tekstu – cóż, aż obudziła się w nas empatia.

26. Patryk Małecki – „Pikniki na drugą stronę Błoń”

Klasyczny Patryk – wystarczy chwila, a już z uszów leci para. Mecz z Lechią, 2011 rok, Wisła przegrywa u siebie 0:1. Małecki schodzi z boiska, z jednej z trybun słychać gwizdy pod jego adresem. Wystarczyło, by dziennikarze podstawili dyktafony, by „Mały” się odpalił.

– „Pikniki”, którzy przychodzą na stadion tylko po to, by zjeść kiełbasę i oglądnąć mecz, powinni przenieść się na drugą stronę Błoń, bo tam jest ich miejsce!

– Kibic powinien być z drużyną na dobre i na złe, tak jak nasi fani dopingujący z trybuny za bramką. Oni są z nami nawet wtedy, gdy przegrywamy. Chciałbym, by „pikniki” w ogóle nie przychodziły na stadion Wisły. Irytują mnie, bo gdy wszystko jest dobrze, to klepią nas po plecach, a gdy tylko coś się nie uda, to gwiżdżą. Nie pomagają nam, a tylko przeszkadzają. Naprawdę wolałbym grać tylko dla pięciu tysięcy fanatyków 

Bezcenne – kibice przychodzą na stadion, płacą za bilety, składają się na pensję pana piłkarza, więc – co naturalne – wymagają dobrej gry. A pan piłkarz na to: spadówa, idźcie se na Cracovię! Tym wywiadem Małecki jeszcze bardziej zapunktował u Sharksów, z którymi się bujał.

25. Euzebiusz Smolarek – „Chciał wsadzić palec tam, gdzie mi się nie podoba”

Łokieć na meczu, czerwona kartka, przepychanki w tunelu i ostry wywiad. Gównoburza pełną gębą – Smolarek zagotował się na Arboledę za to, że ten „chciał wsadzić palec tam, gdzie mu się nie podoba”. Po łokciu od Ebiego Arboleda oczywiście – jak miał to w zwyczaju – kompletnie się popłakał, wezwał służby medyczne, cud, że w ogóle przeżył!

Wspaniała to była aferka. Zwłaszcza, że padło na Arboledę, który na ligowych boiskach irytował od dłuższego czasu i aż prosił się o cios w szczękę, a także na Smolarka, dla którego – niestety – był to jedyny zapamiętany występ na ligowych boiskach.

24. Michał Probierz – sadzenie roślinki

Probierz dostał bardzo, baaaardzo duże zaufanie – zwłaszcza jak na Cracovię, która wymieniała wcześniej trenerów częściej niż – nomen omen – ziemię w kwiatkach. Mógł budować drużynę po swojemu, ufano mu nawet, gdy początkowo nie szło, z czasem awansował na wiceprezesa.

Nie od razu miał samych zwolenników – na efekty budowania Cracovii trzeba było czekać, mimo że Probierz co roku wymieniał połowę drużyny. Naturalne – zaczął dorabiać się w Krakowie coraz większej liczby krytyków.

To była kultowa konferencja prasowa. Wszystko perfekcyjnie odegrane. Probierz wyciąga z siatki ziemię, nasiona, doniczkę, wsypuje ziemię, dodaje nasiona, wszystko podlewa wodą. – Nie rośnie, może za pięć minut wyrośnie – rzuca i przechodzi do wykładu o szkoleniu, warunkach, hejtowaniu, cierpliwości i polskiej myśli trenerskiej.

Trochę czasu minęło, patrzymy w tabelę – chyba coś wyrosło.

23. Bogusław Baniak – „Różnie bywa z trenerami”

Kategoria – proroctwa. Konferencja po meczu Floty Świnoujście z Miedzią Legnica. Baniakowa Flota wygrała w Legnicy, a już wcześniej przebąkiwano, że grunt pod nogami trenera Ulatowskiego nie jest zbyt stabilny. No i na to wjechał Baniak. Nie wiemy, co lepsze – tekst „Bebeto” czy mina Ulatowskiego:

Życzenie Baniaka się nie spełniło – Ulatowski został zwolniony z Miedzi jakoś miesiąc po tej konferencji.

22. Arkadiusz Malarz – „Obudźmy się, kurwa. My jesteśmy Legia Warszawa, kurwa!”

Klasyczny przykład autozjebki przed kamerami. Piłkarze doskonale wiedzą, że kibice mają dość memlania o tym, że ten mecz nie wyszedł, że taka jest piłka, że trzeba zapomnieć o tym niepowodzeniu i wyciągnąć wnioski. A jeśli posypie się publicznie głowę popiołem, dorzuci do tego w gratisie ze dwa bluzgi – no, widać, że zawodnikowi zależy! Malarz w rozmowie z Sonią Śledź zroastował całą drużynę, która miała wówczas problemy z łączeniem gry w Ekstraklasie z europejskimi pucharami. Poszła fama, że Legia spina się na europuchary, a polskie podwórko ma w nosie.

No i w Łęcznej było to wówczas widać. „Obudźmy się, kurwa!”, zgrabne odwołanie do estymy Legii, brakowało jeszcze całusa w herb i kałużnowego „ktoś powinien kopa w ryja dostać”. Niemniej – cenimy taką szczerość zamiast okrągłych słówek.

21. Grzegorz Lato – „Nie chcę podejmować decyzji pochopnie, ale decyzja jest nieodwołalna”

Wywiad-symbol. Zawsze, gdy zastanawiamy się, w którą stronę idzie nasza piłka, przypominamy sobie Grzegorza Latę i jego poszczególne „wyczyny”. Jednym z nich było zwolnienie Leo Beenhakkera w TVN-ie.

„Ja myślę, że trener czuje, powiem uczciwie. Ja mówię uczciwie państwu, nie chcę podejmować decyzji zaraz po meczu pochopnie. Ale decyzja jest nieodwołalna, Leo Beenhakker przestaje być trenerem reprezentacji Polski”.

Europejskie standardy, klasa, elegancja, uczciwość, szacunek. Wartości, których oczywiście nie można przypisać do Grzegorza Lato.

20. Maciej Skorża – „Liga będzie ciekawsza”

2009 rok, będąca na czele ligowej tabeli Wisła przegrywa u siebie z Legią. Maciej Skorża wzorem motywacyjnych coachów nawet i z porażki z rywalem do tytułu potrafi wyciągnąć pozytywy.

– Liga będzie ciekawsza.

To zdanie zostanie już z nim na lata. Zostaje przypominane zawsze, gdy faworyt przegra kluczowy mecz dla ligowej tabeli. Liga będzie ciekawsza – no, szklanka zawsze do połowy pełna. Jak pokazało życie, ciekawa faktycznie była, ale na końcu najbardziej cieszył się Lech.

19. Prejuce Nakoulma – „będę go zjadł”

Pocieszny chłopak z Afryki, bohater kilku znakomitych anegdot, a przy tym dobry piłkarz, który miał w Zabrzu mały problem – co robić z tymi wszystkimi kogutami, które wręczają mu po meczach? No i kiedy został o to zapytany przez Bartka Ignacika, odpowiedział:

– Będę go zjadł.

Przeurocze. Polska gramatyka to nie jest lekki kawałek chleba, ale dla „Prezesa” i tak szacunek, że nauczył się polskiego i do tej pory można z nim w naszym języku porozmawiać.

18. Michał Kucharczyk – „Fatalny to ty jesteś”

Klasyczny przykład nieporozumienia w komunikacji. O takich życiowych sytuacjach powinni uczyć trenerzy mentalni podczas szkoleń w korporacji. Przecież dziennikarz nie miał złych intencji, chciał objąć werbalnym ramieniem smutnego Kucharczyka, tymczasem dostał niemiłą ripostę, a na dodatek został wykreślony z listy pytających. Bo – jak usłyszał – Michał z panem już nie rozmawia.

17. Marcin Szulc – „Użył słów powszechnie uważanych za obraźliwe”

Oj, jak my paskudnie tęsknimy za czasami, by sędziowie udzielali rozmówek pomeczowych. Przypuszczamy, że wielu arbitrów chętnie podzieliłoby się swoim spostrzeżeniami z boiska. Wytłumaczyło decyzję, sprzedało kulisy czy zdemaskowało słowa uważane za obraźliwe.

Rozbrajająca jest ta dłuższa chwila ciszy po odpowiedzi Szulca na temat niegodziwego zachowania Mariusza Ujka. Redaktor Lipiński szukał pytania, które pociągnęłoby rozmowę. No i padło – czy komentarz o skurwysynie jebanym można puścić mimo uszu?

Jak to było w klasyku polskiej kinematografii – w y k l u c z o n e.

16. Nenad Bjelica – „VAR to cirkus i skandaloza”

Bjelica szybko nauczył się języka polskiego. Z jednej strony było to dla niego zbawienie, bo kupił tym dziennikarzy, łatwiej dogadywał się w szatni, piłkarze też widzieli, że trener się stara i nie olewa swoich obowiązków. Z drugiej jednak strony – czasami Chorwat uprawiał jakiś dziwny mix polsko-chorwacki, który wyglądał… no, tak jak w rozmowie pomeczowej o VAR.

Cirkus i skandaloza od tamtego wieczora już zawsze będą z nami. Szybko zostały przemaglowane przez wszelakie memy i trochę już się znudziły, ale sami przyznacie, że ostatnio chyba żaden zagranicznych trener nie ubogacił tak piłkarskiej polszczyzny. Błąd sędziego? Kontrowersja związana z VAR? Na myśl z miejsca nasuwa się cirkus i skandaloza. Może Bjelica nie zostawił w gablocie Lecha żadnego trofeum, ale i taka spuścizna jest cenna.

15. Sebastian Madera – „Oni ciągle są osrani na tym boisku”

Wbrew pozorom – nie jest to hasło z reklamy Stoperanu. Sebastian Madera i jego roast polskich sędziów po meczu z Legią Warszawa:

Zwracamy uwagę na to, jak zawodnik Jagiellonii rozkręcał się z każdym zdaniem. Początkowo frustracja wylewa się z jego mimiki, widać po nim opory przed tym, by rozwinąć skrzydła wulgaryzacji. Ale później jest jak z pęknięciem na tamie – gdy już poszło, to po całości. Latają „kurwy”, jest krytyka bardzo dokładnie zaadresowana, no i legendarne „oni ciągle są osrani”.

14. Radosław Kałużny – „Ktoś powinien kopa w ryja dostać”

Przykład na to, że w złych okolicznościach nawet niewinne pytanie dziennikarza może być dla wywiadu jak mentos wrzucony do coca-coli. Reporter Canal+ nie chciał przecież prowokować Kałużnego, a wyszło tak, że tylko rozsierdził bestię.

„Tata” wykazuje zdolności autokrytyczne, ale i nie do końca, bo między wierszami wyczytać można, że ten kop w dupę (albo w ryja, za przeproszeniem) należy się bliżej niezidentyfikowanej osobie z drużyny. I raczej nie jest nim pan Radosław.

Kałużny przemyca też pewne nowatorskie pomysły na ewolucje języka polskiego („flustracja”), skontrowany przez dziennikarza uruchamia też aspekt autorefleksyjny za publiczne wulgaryzmy („przepraszam za wyrażenie”). Występ kompletny.

13. Piotr Świerczewski – „Ja nie wiem co mam z tymi rękami zrobić, chyba je sobie gdzieś wsadzę”

Schyłkowy Piotr Świerczewski ładuje Wiśle Kraków gola z połowy boiska, ale sędzia go nie uznaje. „Świr” wpada przed kamery Canal+ i już po samej minie wiemy, że krew w nim buzuje. No i się zaczyna:

Ten pan nie powinien sędziować, to są mecze na najwyższym poziomie! Najbardziej uroczy w tej całej rozmowie jest kontrast między treścią, a formą. Spisane tekst brzmi jak najcięższa pojechanka po arbitrze, tymczasem ten miękki głos Świerczewskiego wygładza przekaz. Gdy wydaje się, że cała wypowiedź pójdzie jednak w stronę kąśliwej szyderki, a nie ciężkich obelg, wówczas na arbitra spada ciężki sierpowy w postaci „do dupy jest ten sędzia”.

12. Adam Nawałka – „niski pressing”

Strategia konferencyjna Nawałki przez większość kadencji wypalała – Polska grała jak z nut, a on opowiadając dziennikarzom same komunały nie stwarzał okazji, by ktokolwiek złapał go za słówko. Nie musiał udzielać wywiadów, trudnych pytań raczej nie dostawał, a nawet jak dostawał, to opowiedział coś o transferze pozytywnym czy zarówno w defensywie, jak i w ofensywie.

Nawałka wszystko, absolutnie wszystko sprowadzał do jakichś taktycznych frazesów. Gdy po meczu Polska – Japonia na mundialu spytaliśmy go o heroiczną końcówkę w wykonaniu obu drużyn, odpowiedział: – Gdy jest realizowany cel, zawsze jesteśmy zadowoleni. Czas na dokładną analizę przychodzi już na spokoju, nie na gorąco. Dla nas się liczyły trzy punkty. Owszem, wynik był satysfakcjonujący dla drużyny Japonii, natomiast my cały czas mieliśmy w planie grę w niskim pressingu, przyjmowanie przeciwnika na swojej połowie i wyprowadzanie szybkich kontr. Jeśli prowadzimy 1:0, strategia gry nie zmienia się.

Było to jedno z najbardziej absurdalnych tłumaczeń w historii polskiej piłki, a na pewno najlepsza wypowiedź rosyjskiego mundialu.

11. Stanislav Levy – „Cały dzień nic nie piłem”

Szydera ze Staszka Levego zaczęła się już w momencie, gdy przyjechał do Polski. A nawet wcześniej – gdy wypłynęło jego zdjęcie. Stylówka melinowego biesiadnika, wąs, kilkudniowy zarost, przerzedzony fryz, kurteczka. Wigry 3, fioletowa ambrozja, Ołomuniec, ekskrementy. Komentarze na Weszło z tamtego okresu do tej pory wspominamy jako fenomen.

No i tenże Staszek Levy podczas meczu z Lechem miał swoją gorszą chwilę, co później wytłumaczył: – Zasłabłem, bo cały dzień nic nie piłem.

Śmiano się z chłopa, w internetowych komentarzach stał się pierwszym do spożywania trunków po wrocławskich piwnicach, a tu BANG! Zasłabł, bo cały dzień nic nie pił. Nawet najlepsze pióra internetowej szydery oszalały po tych słowach.

10. Krzysztof Przytuła – „Sport w Łomży ginie”

Krzysztof Przytuła nie cieszył się w tamtym okresie zbyt dobrą sławą. Nigdzie nie osiągał wyników, pracę trenera łączył z posadą w telewizji, w której najbardziej aktywny musiał być w weekendy. Jego konferencja prasowa w Łomży przeszła jednak do legendy. Przyszedł na wkurwie, wylał wszystko, co leży mu na wątrobie, spróbował ostatni raz zmobilizować środowisko Łomży.

Czy się udało? Niekoniecznie. Niedługo po tej konferencji prasowej został wyrzucony dyscyplinarnie za celowe działanie na szkodę klubu (wystawił do gry nieuprawnionych zawodników, co ŁKS przypłacił walkowerem). Ta konferencja prasowa zostanie z nim na zawsze. Jest tu wszystko – dramatyczne wołanie o pomoc, wylanie żali, brutalna ocena sytuacji i miasta. Przytuła zdecydowanie wyglądał jak gość, który za swoją drużynę skoczyłby w ogień.

9. Marcin Wasilewski – „Sznureczki pękają”

Czasem prozaiczne rzeczy potrafią urastać do rangi prawdziwych kataklizmów. Kamyk w bucie potrafi zepsuć dzień, żyłka w mięsie może zepsuć całą przyjemność z jedzenia obiadu, a sznureczki zabijają możliwość skupienia się na grze.

W wyznaniu Wasilewskiego najbardziej rozbraja nas kontrast między poważną do bólu miną i narzekaniem na przykrości życia, które są – co tu dużo ukrywać – relatywnie błahe. Do tego dochodzą takie smaczki, jak wyciąganie sobie trawy z języka w trakcie mówienie „nie, nie wiem”. Sznureczki pękają tak, jak brzuchy, gdy oglądamy ten wywiad po raz tysięczny. Kompletnie, konkretnie.

8. Radosław Majdan – „I wiesz, on go kurwa kopał, z trzy razy, nie…”

Ten film widział chyba każdy, komu internet podłączono wcześniej niż tydzień temu.

Ciekawa w sumie jest historia tego nagrania, bo z tego co słyszeliśmy – rozmówka wcale nie poszła live w telewizji. Ktoś z realizatorki wypuścił Majdana na rozmówkę poza livem, a następnie wypuścił go po raz kolejny tym, że naściemniał o tym, że są już na wizji. Pytanie jest jednak takie – kto puścił go w eter?

Niemniej Majdan zademonstrował bardzo klarownie, że piłkarze w prywatnych gadkach nie rzucają pustosłowia o wyciąganiu wniosków, o skupianiu się na następnym meczu. Jest mięso, proste pytania, proste odpowiedzi.

7. Michał Probierz – „Pierdolnę sobie whisky, bo co mi zostało”

Do tamtego wieczora najsłynniejszym pierdolnięciem w polskiej piłce było to z lewej nogi Jacka Krzynówka. Zmiana na whisky pokazuje też zmiany społeczne, które zachodzą w polskiej kulturze. Wódka i piwo wciąż królują na polskich stołach, natomiast coraz chętniej sięgamy po alkohole nieco droższe.

Z tamtej konferencji nieco bokiem przeszły za to też całkiem niezłe cytaty – „zastanówmy się nad sensem polskiej piłki” czy „zastanówmy się po co trenować, po co grać”. Wcześniej podawaliśmy przykłady autokrytyki, były momenty potężnej frustracji (i flustlacji), tu za to mamy klasyczny model wypowiedzi nasyconej rezygnacją. Tylko siąść wieczorem i… no, wy już wiecie co.

6. Radosław Janukiewicz – „Ogólnie jedno wielkie wkurwienie”

Wspaniała autopojechanka po zawalonym meczu. Od pierwszych słów słychać, że Janukiewicza – jakby to powiedział Skwara – po prostu rozsadza i nie może powstrzymać emocji. Kanon samobiczowania został wyczerpany – jest bluzg, jest odwołanie do wartości klubowych, jest bicie się w pierś i przeproszenie kibiców, jest słowo poświęcone rywalom.

Kto choć raz w życiu zawalił coś w robocie przed urlopem świątecznym, ten też doskonale zrozumie słowa o tym, że „święta mamy do dupy”. Podoba nam się też rozwój ekspresji udzielającego wywiadu – początek jest mocny, choć jeszcze spokojny, ale po dwóch minutach następuje totalne odpięcie wrotek, czyli „każdy powinien z nas zadać sobie pytanie – czy chce grać dla Pogoni? Jak nie, to wypierdalać”. No i klasyczek o dziewięciu gościach z Rosji i Uzbekistanu. Poezja.

5. Tomasz Wróbel – „wydymani jak dziwka po gangbangu”

Jeżeli wygrywasz 1:2, a przegrywasz po życiówce Marcina Krzywickiego – można się wkurwić. Tomasz Wróbel, zdecydowanie wykraczający poza stereotyp piłkarza, udzielił po meczu w sezonie 10/11 jednej z najbarwniejszych pomeczowych wypowiedzi w historii polskiej piłki.

– Może pan zacytować niecenzuralne słowa? – najpierw się upewnił.

A później pojechał: – Proszę powiedzieć, że ja się czuję, jak dziwka wydymana po jakimś gangbangu. To są moje słowa.

Jest piękne wkurwienie? Jest. Ale jak plastycznie oddane! Jaka boska jest ta metafora! Nie jakieś „kurwa, przejebaliśmy”, tylko gangbang. Gangbang! Wydymani jak po gangbangu! No, wpadlibyście na to?

4. Piotr Ćwielong – „Niedziela, godzina 17…”

Był „Wasyl” z problemami przyziemnymi, jest i Ćwielong z problemami meteorologicznymi. Widzieliśmy i słyszeliśmy tysiące wymówek, dlaczego akurat w tym meczu piłkarzom nie idzie – ciężkie nogi, trudny rywal, daleka podróż w tygodniu, presja kibiców, presja wyniku… Ale dzień meczu i pogoda?

Tyle pytań, tak mało odpowiedzi. Dlaczego godzina 17 jest zła? Co jest nie tak z niedzielą? Dlaczego kilkanaście stopni Celsjusza na termometrze nie pomaga? Wciąż chcemy wierzyć, że dla pana Piotra optymalną godziną do gry jest środowy wieczór w Lidze Mistrzów, natomiast najpierw trzeba zmierzyć się z trudami niedzieli, by mieć przywilej gry w środku tygodnia. I to jeszcze wieczorem.

3. Przemysław Cecherz – „Można przeklinać?”

Wypowiedź z wątkami teistycznymi i sędziowskimi, czyli trener Cecherz w pełnej krasie. To być może najsłynniejsza polska pojechanka po arbitrze na pamiętnej konferencji po meczu Olimpii Grudziądz z Sandecją Nowy Sącz.

– Nie wiem z czego. Nie mam pojęcia. Może ze słabości? Proszę pana… W meczu jedenaście kartek pokazać? JEDENAŚCIE? Teraz w meczu, gdy dwóch piłkarzy styka się głowami, to kartę dostaje dwóch. A u mnie dostał tylko Szufryn. Dlaczego? Bo jest słaby. Można przeklinać? Bo jest, kurwa, słaby. Albo tendencyjny. Albo tendencyjny… Dlaczego widzi dwa karne w jedną stronę, a dla nas nie widzi? Ja się pytam. To jest meczowa sytuacja. Czy boje się tych słów? Proszę pana, ja się boję Boga, nikogo więcej – pach, pach, pach, Cecherz nie bierze jeńców.

2. Jacek Wiśniewski – „My trenujemy… szkoda gadać, co my trenujemy”

Wywiad demaskatorski, czyli połączenie probierzyzmu w węższym zakresie ze skwaryzmem. Proces takiego wywiadu pomeczowego wygląda następująco – musi nastąpić pewien moment spustowy (np. przegrany mecz lub prowokacyjne pytanie dziennikarza), następnie mamy otwarcie księgi, którą w tym przypadku jest piłkarz, a w konsekwencji dostajemy pigułkę brutalnej prawdy zza kulis.

Tu Jacek Wiśniewski obnażył warsztat trenerski szkoleniowca GKS-u Jastrzębie. „Jakieś, kurwa, gry na chodzonego” – zgadzamy się z panem Jackiem, to trzeba powiedzieć. Prawdy jest tam tyle, że powtórzone ośmiokrotnie „taka jest prawda” uznajemy za kompletnie zbędne. 45 sekund czystej, brudnej prawdy zakończone puentą o urywaniu łba. Trochę dziwić może fakt, że to nagranie nie zdobyło nominacji do Oscara za najlepszy film krótkometrażowy…

1. Grzegorz Skwara – „No zgadza się, jesteśmy dziadami”

Gdyby Skwary zabrakło w zestawieniu najlepszych piłkarskich cytatów, to tak, jakby w Rafaello nie było kokosowej posypki. To tak, jakby we „Władcy Pierścieni” zgubiono pierścień. Jakby po „brawa” nie dodano „dla Gorzowa”.

Jeśli chodzi o występy pomeczowe z kategorii tych sfrustrowanych, to Skwara zaprezentował wzór, którego długo już się nie doścignie. Mamy tu absolutnie wszystko. Autokrytyka, indywidualne pociśnięcie koledze z zespołu, docenienie klasy rywala, kurwa wypowiedziana z taką refleksją, że Bogusław Linda zdejmuje cylinder i kłania się z uznaniem.

Skwara strzela jak z karabinu, a co linijka, to lepszy cytat. Zresztą – ile z nich przeszło dziś do klasyki piłkarskiej polszczyzny? No zgadza się, jesteśmy dziadami. Niech pan zapyta Foszmańczyka. Ta liga nam się nie należała. Brawa dla Gorzowa. Po prostu maestria, wywiadowa środa popielcowa.

DAMIAN SMYK

JAKUB BIAŁEK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
5
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Weszło

EURO 2024

Yma o Hyd! Jak futbol pomaga ocalić walijski język i tożsamość [REPORTAŻ]

Szymon Janczyk
8
Yma o Hyd! Jak futbol pomaga ocalić walijski język i tożsamość [REPORTAŻ]
Inne kraje

Sto lat za Anglikami. Dlaczego najlepsze walijskie kluby nie grają w krajowej lidze?

Michał Kołkowski
10
Sto lat za Anglikami. Dlaczego najlepsze walijskie kluby nie grają w krajowej lidze?

Komentarze

30 komentarzy

Loading...