Reklama

„Chrobry płaci tyle, ile może. Inni obiecują więcej i nie płacą, to nieuczciwa walka”

Samuel Szczygielski

Autor:Samuel Szczygielski

03 maja 2020, 22:31 • 9 min czytania 4 komentarze

Chrobry Głogów to klub, który jest nieodłącznym elementem pierwszej ligi. Na zapleczu Ekstraklasy w bieżącym sezonie jest mu trudno, ale obecnie zajmuje bezpieczne, 13. miejsce w tabeli. Nad strefą spadkową ma trzy „oczka” przewagi, tyle że na zapleczu Ekstraklasy spadku może się obawiać właściwie każdy klub od ósmej lokaty w dół. Porozmawialiśmy z dyrektorem klubu Zbigniewem Prejsem o problemach w czasach koronawirusa, ale przede wszystkim o odpowiedzialności finansowej i byciu fair wobec innych klubów.

„Chrobry płaci tyle, ile może. Inni obiecują więcej i nie płacą, to nieuczciwa walka”

Pierwsza liga ma zostać wznowiona pomiędzy 30 maja a 6 czerwca. Jak patrzy pan na to z perspektywy Chrobrego? Klubu, który nie jest najbogatszy, ale na pewno poukładany.

W tym momencie włosy stają mi dęba. To wszystko jest dla nas nowe. Plan wznowienia rozgrywek, formularz oceny medycznej. Wychodzimy z założenia, że wznowimy rozgrywki pod koniec maja, a to wymagające wyzwanie. To co pan powiedział – może nie jesteśmy najbogatsi, ale poukładani. Na pewno nie jest to łatwe. Jestem już sześć lat dyrektorem Chrobrego Głogów, ale taka sytuacja jest dla nas zupełnie nowa. Trudno tutaj filozofować. Krok po kroku się ze wszystkim mierzymy, uczymy się tego. 

Jak zapatrujecie się na pierwszoligową kwarantannę? 

Ja jestem legalistą, więc podporządkujemy się kwarantannie. W naszych warunkach nie jesteśmy w stanie robić zawodnikom zakupów, tak jak słyszy się, że wygląda to na zachodzie, ale podchodzimy do tego bardziej po ludzku. Ostatnio widziałem cały swój zespół 14 marca… Od tamtego czasu już tylko pojedynczo, kiedy najpierw spotykaliśmy się z piłkarzami na rozmowy o obniżeniu kontraktów, a potem też w sprawie ich przedłużenia. 

Reklama

Jak planujecie kolejne miesiące?

Spotkaliśmy się z trenerem Djurdjeviciem na dłużej, żeby porozmawiać już nie o przeszłości, a o przyszłości. Jak on to widzi dalej, z kim oczekuje przedłużenia kontraktów. To zawieszenie ligi jest pustką neutralną. Wydawać by się mogło, że jak w klubie nie ma piłkarzy, to życie zostało zastopowane i mamy mniej pracy, ale jest wręcz przeciwnie. Z moją najbliższą administracją klubową mieliśmy bardzo dużo pracy. Musieliśmy wprowadzić do systemu do 5 kwietnia dokumenty związane z certyfikacją, nagle liga została zawieszona, dalej pojawiła się uchwała z propozycją obniżenia piłkarzom i trenerom pensji o połowę, potem podpisywanie porozumień z każdym zawodnikiem indywidualnie.

Później mieliśmy do złożenia skomplikowane dokumenty licencyjne na grę w pierwszej lidze w przyszłym sezonie. A wiadomo – póki piłka w grze, to nic nie wiadomo, na razie mamy kilka punktów przewagi nad strefą spadkową. Chrobry Głogów wywiązał się na czas ze wszystkiego, jeśli chodzi o licencje. Składając do PZPN-u wniosek mieliśmy w pełni popłacony nie tylko obowiązkowy grudzień, ale także styczeń, luty i marzec. Podchodzę do tego nieco krytycznie, jeśli chodzi o kwestie licencyjne, bo niektórzy śmiali się z Chrobrego na początku sezonu, że my to pierwszy kandydat do spadku. A potem pojawiły się głosy, że się podnieśliśmy, wytrzymaliśmy napięcie i fajnie gramy. A wskazywano nas palcem, w tabeli byliśmy na „czerwonym” i po ośmiu meczach mieliśmy zaledwie punkt.

Było mi bardzo przykro, że kończy się liga, my mamy wywalczone swoje punkty, a zespoły, które są o kilka „oczek” nad nami nagle ogłaszają, że nie mają za co płacić zawodnikom. To co weryfikujemy? Wypłacalność i wiarygodność klubu czy machanie szabelką? Tu mówimy o wznowieniu ligi, a jednocześnie słyszymy, ile klubów ma problemy. I teraz zastanawiają się – czy sprostamy temu wyzwaniu, które spadło na nas jak piorun z jasnego nieba? 

Czyli są równi i równiejsi?

Kiedy takie kluby jak Chrobry Głogów, chwalone za wiarygodność, będą traktowane poważnie? Dlaczego ja mam rywalizować z klubami, które zatrudniają zawodników, na których ich nie stać i chwali się je za zdobywane punkty, jak dobrze sobie radzą w lidze, a potem te same kluby rozkładają ręce w kwestii płacenia piłkarzom?

Reklama

Chrobry bierze tych, na których was faktycznie stać.

Chrobry jest poukładany i słynny z tego, że płaci. Ale to nie jest tak łatwe jak się wydaje. Ostatnie dwa lata były dla nas bardzo trudne. Każdy beniaminek z drugiej ligi miał od razu ambicje na awans do Ekstraklasy, sztucznie podbijano wartość zawodników w pierwszej lidze. Każdy klub chcący się utrzymać musiał się do tego dostosować, żeby tylko uniknąć spadku i aktualnie mamy sytuację jaką mamy. Bardzo niewesołą finansowo.

Jest pan wkurzony, że kluby takie jak GKS Bełchatów, walczące bezpośrednio z wami o utrzymanie, nie płacą regularnie piłkarzom? W Chrobrym ściągacie piłkarzy, na jakich was stać finansowo i osiągacie wyniki równomierne z ich umiejętnościami. Natomiast niektóre walczące o utrzymanie kluby biorą piłkarzy za drogich, przepłacają, czym tak samo utrudniają negocjacje innym drużynom, a potem okazuje się, że przez miesiące nie płacą pensji. 

Święte słowa. I teraz co dalej? W tym momencie już się tego nie boję. Udowodniliśmy, że wiemy co robimy. Zmieniliśmy sztab trenerski, doszliśmy do wniosku, że tak należy po poprzednim sezonie, w którym do końca biliśmy się o utrzymanie. Za tym poszły też ruchy personalne w drużynie, pożegnaliśmy dwunastu zawodników. A wzięliśmy takich, na jakich mogliśmy sobie pozwolić. I przez rundę jesienną trener Djurdjević zrobić z tego wiarygodny zespół. Ale jak się spojrzy na historię, na ironię rzucaną często w kierunku Chrobrego, że to pierwszy zespół do spadku, to powiem panu wprost. Nas cofnięto z drogi na wyjazd na mecz ze Stomilem Olsztyn. Ja przyjechałem wcześniej specjalnie do klubu i powiedziałem zawodnikom: „panowie, nie latałem do was do szatni, po złych meczach i porażkach nie robiłem żadnych awantur, teraz dobrze, że dwa mecze nam wyszły, ale pamiętajcie, że macie odpowiedzialność za rodziny, za swój honor. Pamiętajcie, że jeszcze długa droga przed nami, dłuższa niż do Olsztyna. Bądźcie waleczni jak nakazuje nazwa Chrobry Głogów”. Nie jest lekko, bo to naprawdę jeszcze dużo pracy, mamy przed sobą dwanaście spotkań.

Dwanaście spotkań do zagrania intensywnie, w dosyć okrojonej kadrze.

Wziąłem zawodników, na których było nas stać, zarabiających często poniżej 10 tysięcy złotych. Oni dali nam sumę punktów, która na ten moment dają nam bezpieczeństwo utrzymanie w lidze. Ale co ma się wreszcie w tej lidze liczyć? Odpowiedzialność czy szaleństwo?

W tej lidze mamy przykłady – i to sporo przykładów – piłkarzy zarabiających po 30 tysięcy złotych miesięcznie oraz więcej. Czyli pan nie płaci każdemu poniżej 10 tysięcy?

Nie do końca, w kadrze mamy też zawodników, którzy zarabiają powyżej 10 tysięcy złotych. Ale po zmianach latem – kiedy odesłaliśmy wielu piłkarzy i zakontraktowaliśmy nowych – to teraz zwycięstwo dawali nam wszyscy zawodnicy, którzy przyjęli kontrakty na możliwości Chrobrego w tym momencie, czyli poniżej 10 tysięcy złotych. Miałem droższy zespół w tamtym sezonie, co przyniosło nam trudną walkę, aby uniknąć spadku do drugiej ligi. Podjąłem decyzję o podziękowaniu pewnym zawodnikom, to też się wiąże z pewnymi negocjacjami, odprawami. Potem nie byliśmy gotowi na śmiałe ruchy transferowe, jeśli chodzi o finanse. Dlatego pozyskaliśmy zawodników, na których było nas stać. I to bardzo późno, podpisywaliśmy umowy w końcówce okienka transferowego, a potem już poza nim kontraktowaliśmy wolnych zawodników. To ciężki okres. Dla mnie bardzo bolesny, bo od sześciu lat skutecznie utrzymujemy się, gramy na poziomie pierwszej ligi. Przez ten czas w każdym roku zawsze byliśmy z zawodnikami kwita do 31 grudnia. Chyba mało jest klubów, które 25 grudnia celowo dzwonią jeszcze do piłkarzy i trenerów prowadzących własną działalność gospodarczą, by przysłali faktury i żebyśmy zapłacili im należne pieniądze przed końcem miesiąca. A inne zespoły wydają ponad stan i w połowie sezonu okazuje się, że nie mają z czego płacić regularnie. A mówię – my musimy równać w tabeli do takich zespołów.

Powiem panu, że na początku sezonu w „Pierwszoligowcu” trochę was krytykowaliśmy za to, że Chrobry Głogów zaraz zaczyna sezon, a Ivan Djurdjević ma bardzo wąską kadrę i do dyspozycji 16 czy 17 zawodników pierwszego zespołu. Teraz patrzę na to z większym zrozumieniem. 

U nas jest spółka miejska, większość pieniędzy to pieniądze podatnika, dlatego trzeba je szanować, kilkukrotnie oglądać, żeby nie zrobić przykrości miastu i utrzymać się w lidze. 

Kontrakty przedłużane na lipiec – widzi pan to?

Jeszcze miesiąc temu bym się z tego śmiał. Zajmowaliśmy się certyfikacją złotej odznaki szkolenia, licencjami, rozmowami z zawodnikami. A teraz patrząc na lipiec nie będę się szczególnie martwić. Po spotkaniu z trenerem dostałem od niego pełną listę zawodników, których widzi w pierwszym zespole. I nie dostałem, jakby to powiedzieć, kota w worku. Ten zespół się sprawdził, nagle starzy zawodnicy na wiosnę wybiegli na boisko, wygrali rywalizację z tymi, których ściągnąłem w okienku zimowym i udowodnili swoją wartość. W większości nasi zawodnicy lub ich menedżerowie otrzymali propozycje kontraktów. Ale że to spółka miejska, też nie wiemy, jak to będzie wyglądać finansowo. Czy miasto, które daje nam 3 miliony na utrzymanie naszego Chrobrego, na obiekty i też jako dotację do klubu, będzie miało przychody. Czekamy też na to, co się wydarzy z wirusem. Przedłużymy te kontrakty mając pewność, że mamy z czego je wypłacić. Taka jest zasada. A żeby wypłacić, trzeba te pieniądze mieć. Ja ich nie dodrukuję. Nie myślę o przedłużaniu umów na lipiec jako o dokończeniu tego sezonu, tylko myślę już o następnym, czyli sezonie 2020/21. Ale ten dodatkowy miesiąc gry to jest pewien problem. Jeżeli negocjowałbym z zawodnikami i z niektórymi by mi się nie udało, a ci zawodnicy byliby zaraz dogadani z zespołami, z którymi być może w lipcu będziemy walczyć o życie, to dla mnie jest to problem. 

Trudno było namówić piłkarzy do obniżki kontraktów? Bo jak rozumiem, u was to aż 40 procent. 

Do 40 procent. Chrobry do tego podchodzi z rozwagą. Jeżeli ktoś miał – powiedzmy – 8500 zł i jest podstawowym zawodnikiem, to trudno, żebym obciął mu pensję aż o 40 procent i żeby on się za to utrzymał z rodziną, skoro jest na miejscu i indywidualnie trenuje. Ci zarabiający najwięcej, przyjęli na siebie większe obniżki, by ich koledzy mogli z rodzinami godnie żyć. Tak ustaliliśmy z radą drużyny – patrzymy solidarnie na cały klub. Najpierw była rozmowa z radą, a potem oczywiście z każdym piłkarzem indywidualnie z konkretną propozycją. Po dziesięciu dniach negocjacji, powiedziałbym, że z 70-80 procentami piłkarzy poszło to łatwo i szybko, z resztą trochę dłużej, ale ze wszystkimi się dogadaliśmy. Bez żadnych przepychanek, wojenek. To dla nas najważniejsze – zespół ma mieć do nas zaufanie, być za klubem i na boisku, i w szatni. 

Ile Chrobry stracił pieniędzy przez koronawirusa?

Na marzec nie były to duże straty. Około 200 tysięcy złotych. Ale my zawiesiliśmy ligę 14 marca. Dopiero teraz, w tym kwartale będą dużo mniejsze przychody. 

Na koniec – czy jest jakiekolwiek ryzyko, że Chrobry będzie miał problemy, żeby przystąpić do przyszłego sezonu?

Nie ma takiego problemu, jeśli chodzi o wypłacalność. Po to tu jestem. Po to siedzimy z księgową i liczymy, ile i na co możemy przeznaczyć pieniędzy. Robimy tak, by być wypłacalnym klubem.

Rozmawiał Samuel Szczygielski

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

4 komentarze

Loading...