Reklama

Paryskie pokolenie roszczeniowe

redakcja

Autor:redakcja

29 kwietnia 2020, 12:37 • 11 min czytania 5 komentarzy

Patrząc na ruchy zarządu PSG względem wychowanków, można dojść do wniosku, że nie ma na świecie drugiego klubu, który podejmowałby tak absurdalne decyzje kosztem absolwentów akademii jak oni. Biorąc pod uwagę liczbę zawodników, ich dalszy rozwój, cenę, jaką płacili zainteresowani, mamy do czynienia ze zjawiskiem z pogranicza absurdu. Co powoduje taki stan rzeczy? Dlaczego co roku z Paryża wyjeżdżają wagony diabelsko utalentowanych młokosów? I dlaczego wina nie musi leżeć po stronie klubu?

Paryskie pokolenie roszczeniowe

Żeby się w tym wszystkim nie pogubić, trzeba podzielić odrzuconych na dwie grupy. Tych, którzy w klubie mieli realną szansę zaprezentowania swoje umiejętności na boisku i tych, którzy owej szansy nie dostali. Zaczynamy od tych drugich.

Matteo Guendouzi 

Francuz z marokańskimi korzeniami opuścił akademię PSG wcześnie, w 2014 roku, mając 15 lat. Od tamtego momentu, rozwój chuchrowatego pomocnika nabrał na prędkości, a później Matteo przesiadł się do bolidu Formuły 1. Przeszedł do młodzieżowego zespołu Lorient, tam debiut na seniorskim szczeblu zaliczył dwa lata później. Pierwszy sezon z większą liczbą występów to natomiast zmagania w Ligue 2 17/18. Jednak to nadal było 18 meczów na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej. Szału nie ma.

Nie przeszkodziło to w transferze do Arsenalu. Unai Emery zauroczył się w Guendouzim, wywarł presję na zarządzie londyńczyków i wykupił Francuza za osiem milionów euro. Matteo nie dostał wiele czasu na adaptację, w pierwszych dwóch meczach miał na koncie komplet minut i imponował. Alan Shearer nazwał go „wojownikiem”, nawet pojawiły się głosy, że przez bezjajeczność ówczesnego składu, powinien zostać mianowany kapitanem. Pomocnik wystąpił w 33 meczach Premier League. Przesiadł się z gruchota do BMW i nie spalił silnika. Prezentował się na tyle dobrze, że w 2019 roku dostał powołanie do seniorskiej kadry Francji Didiera Deschampsa.

Reklama

Moussa Dembele

Tu jest lepiej o tyle, że PSG chociaż dostało jakieś ochłapy w wysokości 360 tysięcy euro za 16-letniego Dembele, który odszedł do Fulham. W Premier League zadebiutował dwa lata później, a w sezonie 15/16 strzelił na zapleczu 15 goli, dołożył do tego siedem asyst. Następnie zamienił Londyn na Glasgow. Fulham nie dostało za niego nawet złamanego pensa, a Moussa w dwóch sezonach w Szkocji zdobył około 50 bramek, plus około 20 asyst, wynik bardzo okazały.

Nikogo nie zaskoczyło, że w lecie 2018 roku wrócił do swojej ojczyzny, ale nie do PSG, a do Lyonu. Kwota transferu wyniosła 22 miliony euro. Nie przestał strzelać, więc i do grona zainteresowanych napastnikiem z rocznika 1996 dołączył m.in. Liverpool. Generalnie wydaje się, że Dembele wkrótce opuści Olympique. A pieniądze, które ewentualnie pójdą na zakup Francuza, raczej będzie można liczyć w dziesiątkach milionów euro.

Patrice Evra 

Zaskoczeni? Otóż tak, Evra wywodzi się z drużyn juniorskich Paris Saint-Germain, ale z klubem był związany na długo przed erą szejka Al-Khelaifiego. Z Francji Patrice wyjechał do Włoch, tam zwiedził dwa klubu, następnie wrócił do kraju, dokładnie do Nicei, by po dwóch sezonach zostać zakontraktowanym przez AS Monaco. Reszta, jak mówią, jest już historią.

Znajomość lewego obrońcy urodzonego w Dakarze i hegemona Ligue 1 jest bardzo toksyczna. Evra pojawił się na Parc des Princes na meczu Ligi Mistrzów pomiędzy jego ukochanym Manchesterem United a paryżanami, po którym Anglicy awansowali do następnej rundy w aurze kontrowersji po karnym, którego pewnie wykorzystał Marcus Rashford. Patrice po meczu krzyczał: „Paryż, jesteście pedałami!”. Organizacje Mousse i Stop Homophobia złożyły pozew, a Evra kilka tygodni później tłumaczył się prokuraturze.

Reklama

Dan-Axel Zagadou 

Kolejny zawodnik wypuszczony za nic, a i „pech” chciał, że od razu Zagadou wszedł do pierwszego składu BVB. Stoper bardzo przypadł do gustu Peterowi Boszowi, który nie bał się postawić na tego rosłego, ówczesnego 18-latka. Gdyby nie liczne problemy z mięśniami, to Dan-Axel zaliczyłby jeszcze lepszą inaugurację swojej seniorskiej kariery. W trzy lata obrońca w Dortmundzie rozegrał około 60 spotkań.

Tę listę możemy wydłużyć o kolejne ciekawe nazwiska: Gabriel Obertan, Yacine Brahimi, Boubakary Soumare, Sebastien Corchia. Przejdźmy teraz do wychowanków, którzy owszem, przez chwilę zabawili na Parc des Princes, ale chwilę później trafili do innych klubów.

Adrien Rabiot

Najgłośniejsza historia związana z wychowankiem PSG. Saga związana z parafowaniem nowej umowy przez środkowego pomocnika była długa i męcząca, a do tego pośrednikiem negocjacyjnym była matka-menadżerka zawodnika, Veronique Rabiot. Koniec końców rozmowy ostały się w martwym punkcie, Adrien obraził się na zarząd, zarząd na Adriena i w efekcie młodego piłkarza po 5 grudnia 2018 roku na boisku nie obejrzeliśmy ani razu. Ciężko winić sam klub, bo to była decyzja rodziny Rabiotów. Koniec końców Francuz wylądował w Juventusie u Maurizio Sarriego.

Kingsley Coman

Synonim sukcesu. Coman ma 23 lata, a pucharów na koncie 17, w tym osiem mistrzostw kraju. Do tego jeden z większych wyrzutów sumienia PSG, bo choć Kingsley jest niezwykle podatny na kontuzje, to widać w nim piłkarską jakość i nie ulega wątpliwościom, że przydałby się obecnie Thomasowi Tuchelowi. Paryż opuścił po wygaśnięciu kontraktu, a potem Bayern w ratach zapłacił za niego Juventusowi 28 milionów euro. I Bawarczycy pewnie nie żałują ani jednego centa.

Christopher Nkunku oraz Moussa Diaby 

Tę dwójkę wrzucamy do jednego wora, bo obie historie są całkiem podobne. Obaj trafili do Bundesligi, do trenerów, którzy preferują ofensywny futbol, opuścili Paryż za kwotę rzędu 15 milionów euro. Na razie większą furorę robi starszy Nkunku, pewnie dlatego, że Lipsk na razie jest bardziej spektakularny od Bayeru Leverkusen, a sam zawodnik notuje lepsze liczby od byłego kolegi z zespołu. Dlaczego opuścili Paryż? Wyjazd do słabszych klubów wydawał się przepustką do większej liczby okazji do gry, a co za tym idzie, błyskawiczną zmianą barw na dużo lepsze, być może ponownie do drużyny z europejskiego topu.

– Nkunku oraz Diaby nie wyróżniali się jakoś bardzo. Dostali szansę, grali nieźle, może gdyby chwilę poczekali, to by się przebili, a może nie. Skasowano na nich kilkanaście milionów. PSG nie jest klubem jak Lyon, który kupi za osiem milionów, odda za 50 i jest zadowolony, tak jak zrobiono z Tanguyem Ndombele. Dodatkowo, jak popatrzymy, jakich zawodników wypuściło PSG, przykładowo Matteo Guendouziego lub właśnie Diaby’ego, to póki co, nie są oni jakimiś perłami. Jasne, mówimy o bardzo młodych graczach, trudno oceniać, jak będą grali za kilka lat, ale poza Kingsleyem Comanem, żaden z nich nie byłby obecnie bardzo potrzebny w Paryżu – wyjaśnia Wojciech Adamczak, ekspert od ligi francuskiej. 

Lista zawodników, którzy mają na koncie występy w seniorskim Paris Saint-Germain jest o wiele dłuższa, bo choćby zaliczają się do niej Jonathan Ikone, Mike Maignan czy syn George’a Weah, Timothy. Mowa o kilkunastu zawodnikach, którzy prędzej czy później znajdą się w kręgu europejskiej czołówki. A skoro tak, można pomyśleć, że PSG dysponuje świetną szkółką, a już na pewno wybitnym skautingiem. Oczywiście, ani jednego, ani drugiego nie negujemy, ale sprawa wydaje się nieco bardziej złożona, co tłumaczy Adamczak. 

– PSG dysponuje jednym z najmocniejszych działów juniorskich i pewnie najlepszą szkółką, ale nie wynika to z tego, że jakoś świetnie szkolą. Mają potężny kapitał ludzki, korzystając z regionów wokół Paryża. Mówimy o kilkunastu milionach ludzi. Tam cały czas gra się na ulicy czy podwórku. Wszyscy najlepsi trafiają później do PSG. Nie wymaga to wybitnego skautingu. Przewaga nad Monaco i Lyonem jest nieporównywalna, a te zespoły też mają przecież bardzo dobre szkółki. Monaco musi wyszukiwać po całej Francji, między innymi dlatego, że konkurencyjny region im nie pomaga, a Paryż posiada ogromną siatkę, z której czerpie pełnymi garściami. Niektórzy zawodnicy z tej okolicy mocno przerzucają się na południe, tak jak Kylian Mbappe, który w bardzo młodym wieku pojechał do szkółki AS Monaco. Dominacja PSG w regionie nie znajduje swojego potwierdzenia w wynikach rozgrywek juniorskich. Rzuciłem okiem na wyniki Pucharu Gambardella, to są takie mistrzostwa Francji U-19. W gronie zwycięzców z ostatnich lat paryżan nie ma.

Najlepsza szkółka we Francji, ale w seniorach tylko jeden zawodnik, który spędził u starszych więcej niż dwa sezony, czyli Presnel Kimpembe. Co najbardziej dziwi, to sama ranga klubu, o jakim mówimy. Przecież chodzi o PSG. Nie o Benficę, nie o Salzburg, nie o większość organizacji, która z tych kwot żyje. Rozmawiamy o francuskim hegemonie, o złotym dziecku Nassera Al-Khelaifiego. Oni mogą w okienku wydać lekką ręką 200 milionów i na nikim nie robi to specjalnego wrażenia. Ligę z palcem w nosie wygrywają co roku, tym bardziej widzimy o wiele większe pole do popisu, jeśli chodzi o wprowadzanie a w kolejnym etapie kreację gwiazd. Bez pójścia na skróty.

Akademia PSG może nie ma renomy portugalskiego Seixal, ale warunki w niej panują wymarzone. Nie ma przypadku w tym, że ubiegłego lata Barcelonę na PSG zamienił Xavi Simons, wówczas 16-latek. Diament w koronie La Masii, na którego chuchano i dmuchano. Miał być w końcu porządnym produktem szkółki „Dumy Katalonii”, ale wybrał Francję.Xavi w tym roku skończy 17 lat. Nie znamy planu zarządu klubu i Thomasa Tuchela na wprowadzanie do seniorskich rozgrywek Holendra, ale zakładamy, że nastąpi to wkrótce.

Tymczasem wydaje się, że na Parc Des Princes robi się wszystko, tylko nie to co trzeba, w kontekście szkółki. Ale, no właśnie, jak to jest?

– Jeszcze parę lat temu, gdy PSG weszło do tej elitarnej grupy zespołów, to jak na te największe kluby, solidnie stawiali na wychowanków. Ich nie możemy porównywać do Lyonu, Marsylii, Ajaxu, tylko trzeba patrzeć na Real Madryt, Liverpool, Manchester City i tam tych wychowanków jest mało, może trafi się jeden, dwóch. PSG na początku miało sporą grupę dobrze rokujących młodych piłkarzy. Z tej ekipy został tylko Presnel Kimpembe, był jeszcze Adrien Rabiot. Przykład Rabiota pokazuje, jak szybko ci młodzi stają się bardzo roszczeniowi. Trudno oczekiwać od PSG, żeby wystawiało tych juniorów tylko dlatego, że są juniorami, bo nie mają takiej potrzeby finansowej, jak choćby Lyon. Paryż cierpiał z powodu krótkiej ławki. Mówiło się, iż za dużo wydali na Neymara, Mbappe i potem nie było rezerwowych. W odwodzie pozostała młodzież, dlatego grała młodzież, nierzadko w ważnych spotkaniach, Okazywało się, że ci juniorzy nie są na aż tak wysokim poziomie. PSG całościowo sporo zarobiło na tych zawodnikach, oddając graczy typu Moussa Diaby za 15 milionów, niepotrzebnych, będących którymś do gry na pozycji skrzydłowego czy środkowego pomocnika. Sprzedasz trzech-czterech takich i masz za to solidnego piłkarza do pierwszego składu. Młodzi Francuzi teraz bardzo dobrze stoją na rynku, więc ludzie za nich płacą, zwłaszcza kluby Bundesligi czy Premier League. – kontynuuje Adamczak.

Rok 2019 stanął pod znakiem sporych zmian w myśleniu paryskich decydentów i Al-Khelaifiego. W okienku pierwszy raz od 2014 roku wydano mniej niż 100 milionów euro, stawiając na zawodników dobrych, ale nieokrzyczanych. Ściągnięto Pablo Sarabię, Idrissę Gueye, Andera Herrerę, Abdou Diallo. Jedynym graczem z większym nazwiskiem był Mauro Icardi, ale w tym przypadku postawiono na wypożyczenie bez zbędnego ryzyka. Rok wcześniej, gdyby nie obowiązkowe wykupienie Kyliana Mbappe, bilans finansowy wypadłby kapitalnie. Juan Bernat trafił do nich za pięć milionów euro, Thilo Kehrer za 37, plus wielki powrót do lig top5 zanotował Leandro Paredes, ale to w zimie, za 40 baniek. Francuskie Harlem Globetrotters postawiło na uzupełnienia składu, bo największe gwiazdy już od wielu miesięcy mieszkały w stolicy. Naturalnym krokiem byłaby większa dbałość o adeptów z akademii, w celu budowania tożsamości. Jednak tę tożsamość w Paryżu buduje się inaczej.

– PSG nie pozwoli sobie na spełnianie każdej zachcianki takiego juniora. W Manchesterze City jest David Silva czy był Vincent Kompany, czyli postacie, w których trybuny są zakochane, a przecież nie są wychowankami. W stolicy Francji mają Cavaniego, Thiago Silvę, Marquinhosa. Tacy piłkarze na Parc des Princes są królami. Byłem w zeszłym roku na meczu domowym PSG. Wrzawa przy Neymarze, a przy Cavanim, to coś zupełnie innego. Cavani jest ich ulubieńcem i traktuje się go jak wieloletniego kapitana, choć nigdy nim nie był. W Paryżu buduje się więc tożsamość wokół piłkarzy zakochanych w mieście i w klubie – tłumaczy ekspert –PSG nie chce pójść w model Chelsea, czyli mieć wypożyczonych 40 chłopaków, bo ci zawodnicy są prostu za dobrzy. Zanim juniorzy podpiszą profesjonalny kontrakt, mogą odejść za darmo do któregokolwiek zespołu. Jest olbrzymia presja, żeby dawać im szansę gry, bo inaczej nie podpiszą umowy. Była gruba sprawa w Marsylii z Isaaciem Lihadjim, 18-latek, duży talent. Negocjował, ale nie chciał parafować papierów i teraz co z nim zrobić. Poszedł przykaz z góry do Andre Villasa-Boasa, że skoro tak, to my go nie będziemy ogrywać, więc trener nie mógł go wystawiać.

*

W lecie 2019 roku, PSG pozbyło się Christophera Nkunku oraz Moussy Diaby’ego, za to na horyzoncie pojawił się nowy, wielki talent -Tanguy Kouassi. 17-latek, który próg dorosłości przejdzie w czerwcu, a w tym sezonie w barwach paryżan wystąpił 15-krotnie. Kolejnym racjonalnym krokiem wydawałoby się podpisanie nowego kontraktu i danie większej liczby szans w przyszłym roku. Otóż nie, coraz częściej mówi się o odejściu juniora, zainteresowany RB Lipsk. Piłkarz chce gwarancji, że będzie grał więcej, ale nikt nie zamierza mu takiej gwarancji dawać.

Często w tych rozmowach młodych dochodzi do sytuacji patowej. Piłkarz i jego agent domagają się składania obietnic, a zarząd nie może i nie musi tego robić, bo mają ciężarówki załadowanie gotówką. Mogą sobie pozwolić na sprzedaż za ogryzki, aby za trzy lata wjechać z grubymi milionami w celu odkupienia danego zawodnika, tak choćby próbowano zrobić z Matteo Guendouzim, ale Arsenal zażyczył sobie astronomicznej kwoty. Często sami zawodnicy nie chcą wracać, bo lepiej im jest w innych ligach, mają inne ambicje itd. Cały ten exodus młodzieży nie wynika w głównej mierze z decyzji zarządu, choć odgrywa on znaczącą rolę w rozmowach, tylko z pewnego rodzaju rozpuszczenia zawodników, ale też sytuacją majątkową francuskiego hegemona. Wracając do Tanguya Kouassiego, który jest znakomitym przykładem. Chłopak z mlekiem pod nosem, ledwie 17-letni, dostał kredyt zaufania od Tuchela, który konsekwentnie spłacał. Gdy w lecie jednak zdecyduje, że woli zostać w Paryżu, niemiecki szkoleniowiec da mu kolejne szanse. W środku pola może być trzeci do gry, a może nawet drugi, bo w systemie 4-2-2-2, gdzie Tuchel stawia raczej na dwie „szóstki”, nie do ruszenia jest wyłącznie Marco Verratti.

Mimo wszystko wydaje się, że Kouassi pójdzie w ślady Nkunku, Diaby’ego, Rabiota i reszty wyżej wymienionych. Paryżanie nie będą z tego powodu płakać, więcej szans otrzyma Loic Mbe Soh, Adil Aouchiche, czy może, najmłodszy z trójki, Xavi Simons.

Nie możemy wykluczyć, że podobny scenariusz spotka któregoś z nich.

Takie problemy ma i będzie mieć pewnie większość z akademii. Może nie tego samego kalibru, ale jednak. Co więcej, w większości przypadków nie będzie to wina klubu.

Młodzi stają się po prostu coraz bardziej roszczeniowi.

Dominik Klekowski

 

Najnowsze

Polecane

Safety first? Nie tym razem, panie Pertile. Ryoyu Kobayashi walczy o skok… na 300 metrów

Sebastian Warzecha
0
Safety first? Nie tym razem, panie Pertile. Ryoyu Kobayashi walczy o skok… na 300 metrów

Komentarze

5 komentarzy

Loading...