Reklama

Karbownik w Hiszpanii? „Jako lewy obrońca miałby bardzo ciężko”

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

15 kwietnia 2020, 19:05 • 14 min czytania 27 komentarzy

„Jeśli Michał Karbownik pojedzie do Hiszpanii na lewą obronę, to ma przesrane, czeka go bardzo ciężkie życie”. 

Karbownik w Hiszpanii? „Jako lewy obrońca miałby bardzo ciężko”

„Na pewno w Hiszpanii czeka go inne granie. Takich chłopaków, jak on, jest tam więcej, znacznie więcej, więc też jego indywidualny czar na nikogo nie będzie aż tak działał”.

„Jeżeli dostałby ofertę, to radziłbym jedno: podpisuj, jedź, ucz się życia w gorącym w terenie”.

Michał Karbownik z Legii przebojem wziął Ekstraklasę. Prawonożny młodzieżowiec z powodzeniem występujący na lewej obronie, która dodatkowo nie jest jego nominalną pozycją, bo podobno najlepiej radziłby sobie na pozycji numer „8”, to materiał na dużej klasy grajka. To niewątpliwie. Dlatego też nic dziwnego, że jego agent Mariusz Piekarski deklaruje, że przebiera w propozycjach za jego usługi z lig top pięć. Dominuje zainteresowanie Hiszpanów. Sprawdziliśmy, co by go tam czekało, jeśli do takiego hitowego transferu doszłoby latem. 

***

Reklama

Rzućmy okiem na oceny, które wystawialiśmy mu kolejka po kolejce – 6, 7, 5, 5, 5, 8, 6, 4, 5, 7, 6, 5, 6, 6, 6, 6, 6, 6.

Usystematyzujmy.

Raz – czwórka

Pięć razy – piątka

Dziewięć razy – szóstka

Dwa razy – siódemka

Reklama

Raz – ósemka

Żeby nie było, nie przywiązujemy do not aż tak wielkiej wagi, ba, doskonale wiemy, że niekiedy są one mylące, ale pewien obraz pokazują. W tym wypadku obraz maksymalnie pozytywny. Ten 19-letni gość, który nawet nie zagrał jeszcze w reprezentacji U-21, na ekstraklasowych boiskach radzi sobie nie tyle dobrze, a stabilnie bardzo dobrze. Unika wahań formy, które są przecież tak typowe dla młodzieżowców w każdej lidze. Co więcej, skauci z całego świata często przymykają oko na to, że taki młodzian raz zagra wybitnie, a raz zupełnie nie będzie widoczny, bo to zupełnie naturalne. Ale w jego przypadku nie było mowy o takiej sinusoidzie.

Nic dziwnego, że dużo mówi się o jego potencjalnym transferze już tego lata. Najwięcej w tej kwestii ma rzecz jasna do powiedzenia jego agent, Mariusz Piekarski, który co rusz zdradza kulisy swoich rozmów z zachodnimi klubami. Najpierw w Misji Futbol na Kanale Sportowym zasugerował temat zainteresowania z topu jednej z lig top pięć na Starym Kontynencie, potem w radiu RDC skonkretyzował, że chodzi o Hiszpanię, a następnie tamtejsze media podały, że mocno zainteresowane usługami Karbownika są Sevilla i Betis.

– Rozmawialiśmy z trzema klubami z Hiszpanii. Natomiast wiadomo, że nie wszystkie będzie stać na Michała. Jego cena mimo wirusa nie spada, co jest zrozumiałe, bo to wielki talent polskiej piłki przyznał Piekarski w rozmowie z Canal+ Sport.

Czy cena nie spada? Nie chcemy spekulować, ale nie dalibyśmy głowy, że tak to będzie wyglądało. Choć na przykład Sevilla jest stabilnym finansowo klubem, któremu nie grozi bankructwo i upadek w trudnych czasach, bo wypracowała sobie bezpieczną poduszkę finansową, to wydaje się, że kryzys będzie musiał wpłynąć na rynek i potencjalna kwota za Karbownika koniec końców byłaby mniejsza od tej, na którą Legia mogłaby liczyć w sytuacji, w której sezon skończyłby się w normalnych warunkach.

Tak czy inaczej, zainteresowanie z Hiszpanii jest, przede wszystkim ze stolicy Andaluzji. I tak jak w przypadku bardziej klasycznych kierunków włoskich czy niemieckich moglibyśmy poruszać się po przetartych szlakach, tak w przypadku Półwyspu Iberyjskiego współczesna historia przygód polskich piłkarzy w tamtejszej lidze jest bardzo uboga – Smolarkowi nie wyszło, Dudek grzał ławkę, Dudka i Wilk zaliczyli nieznaczące epizody, a Pawłowskiemu jeszcze długo nie dojeżdżała głowa i został zapamiętany tylko z efektownego gola na stadionie Valladolid. Udało się tylko w mniejszym stopniu Tytoniowi (miewał momenty) i w znacznie większym stopniu Krychowiakowi (przeżywał w Sevilli najlepsze momenty w swojej karierze).

Przyzwoite przygody w Hiszpanii robili za to polscy piłkarze w latach 90. Jan Urban zbudował sobie pomnik w Osasunie Pampelunie. Roman Kosecki momentami błyszczał w Atletico Madryt. Nie zginął tam też chociażby Jacek Ziober, a świetne momenty miewał Wojciech Kowalczyk. I to właśnie Kowala pytamy, o to, czy Karbownik może być pierwszym ofensywniejszym zawodnikiem od dawna, któremu powiedzie się w La Lidze.

– Jeśli Karbownik wylądowałby w lidze hiszpańskiej, to już byłby olbrzymi sukces tego zawodnika i Mariusza Piekarskiego. W tamtej lidze ofensywni zawodnicy mają wiele możliwości do popisu, tylko faktycznie muszą być to zawodnicy ofensywni. Jeśli już tak jest, to w każdym klubie mają szanse na dryblingi, straty, szarże, ataki, mogą wszystko – tak było, tak jest, tak będzie. Dużo więc zależy od tego, na jaką pozycję tam Polak jedzie? Jeśli na lewą obronę, to ma przesrane. Utytułowany Jordi Alba ma przesrane. Ile razy go kręcili w lidze? Mnóstwo razy. Utytułowany Marcelo ma przesrane. Ile razy go kręcili w lidze? Mnóstwo razy. I to za ich najlepszych czasów. Oni grali w najlepszych klubach, a kręcili nimi zawodnicy przeciętniaków – Celty, Levante, Granady i tym podobnych. Obrońcy w Hiszpanii, niezależnie od przynależności klubowej, mają przesrane. Naprawdę, brzmi to mocno, ale tak jest. To najlepsza technicznie liga na świecie. Liczba piekielnie zdolnych ofensywnie zawodników jest tam olbrzymia. Każdy zawodnik ma tak wielką dowolność w ataku, że to raj na ziemi dla pomocników, skrzydłowych i napastników. Oni tam obserwują, ściągają, obserwują, ściągają, obserwują, ściągają – mówi nasz ekspert.

I zaraz dodaje:

– Czasami ktoś zastanawia się, dlaczego piłkarz Levante ogrywa reprezentanta Hiszpanii czy Brazylii, wkręca go w ziemię, kompromituje, ale odpowiedź jest prosta: tam to nic dziwnego, tak jest, zwyczajnie. Dlatego na bok obrony nie życzę Karbownikowi wyjazdu, bo będzie tam kręcony non stop. Czeka go przykre życie. Jeśli on w polskiej lidze w kilku meczach zostawał niemiłosiernie ograny, bo on jest typowo piłkarzem ofensywnym, to co dopiero w dużo lepszej lidze. La Liga nie przebacza. Tamtejsi dziennikarze nie przebaczają. Potrafią śmiać się ze swoich – Jordi Alba w Hiszpanii nie jest przy swoich błędach uwielbiany, a to jest jednak Jordi Alba, a nie obcokrajowiec Karbownik. Na lewej obronie będzie mu ciężko, bardzo ciężko. 

To w kwestii typowo indywidualnej. Pytanie jednak, co czekałoby na 19-latka bezpośrednio w drużynach, do których mógłby trafić, czyli w Sevilli i w Betisie? Jaka czekałaby go tam rywalizacja, z kim przyszłoby mu się mierzyć i czy faktycznie miałby się szansę na jakiekolwiek okazje do gry?

Oddajmy głos drugiemu ekspertowi.

– Nie do końca zgadzam się z tym, że w lidze hiszpańskiej wyjdą deficyty Karbownika w grze defensywnej. Co więcej, uważam, że ma większą szansę zaistnienia jako lewy obrońca niż jako środkowy pomocnik. Oczywiście, wiadomo, że Mariusz Piekarski i sporo osób z jego otoczenia cały czas deklarują, że jego optymalną pozycją jest „8”, ale trzeba wziąć pod uwagę to, że zarówno Sevilla, jak i Betis mają spory problem z lewą obroną. A Betis to już w ogóle, bo tam istnieje możliwość odejścia obu zawodników z tej pozycji już tego lata. W Sevilli też nie jest dużo lepiej – jest stary i wiecznie kontuzjowany Escudero i Reguilon, któremu kończy się wypożyczenie po tym sezonie. 

Reguilonowi podoba się w Sevilli i całkiem nieźle się tam prezentuje. Moim zdaniem jego przyszłość jest zależna od innych czynników. Hiszpanie mówią czasami, że coś jest „en el aire”, czyli w powietrzu, i tak jest w jego przypadku, bo wszystko zależy od tego, co Zidane postanowi w kwestii Marcelo. Mendy posadził Brazylijczyka na ławce. Nic dziwnego, bo ten ostatnio grał bardzo słabo i zwyczajnie nie zasługiwał na regularne występy. Inna sprawa, czy Zidane będzie chciał zostawić Marcelo na następny sezon w kadrze czy nie, a to nie jest takie oczywiste, bo ma do niego ewidentną słabość. Myślę, że bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest kolejne wypożyczenie Reguilona. Pytanie: jeszcze raz do Sevilli czy już gdzieś indziej?  Jeżeli zostałby Reguilon, to Karbownik na lewej obronie najpewniej byłby jego pierwszym zmiennikiem. I w takim układzie, jeśli na ławce trenerskiej zostanie Lopetegui, to nie jest to aż tak zła sytuacja, bo Hiszpan naprawdę lubi rotować składem. 

Zupełnie inaczej sprawa wyglądałaby, jeśli miałby grać w pomocy, bo tam rywalizacja jest duża i prawdopodobnie Polak miałby problem z regularnymi występami. Generalnie faktycznie w Hiszpanii jest sporo świetnie wyszkolonych technicznie pomocników, skrzydłowych i napastników, więc na pewno momentami ktoś by nim kręcił, ale to jest też kwestia otrzaskania się i złapania rytmu. Na dłuższą metę to nie powinien być problem – większe jest zapotrzebowanie na dobrego lewego obrońcę niż środkowego pomocnika – wnikliwie analizuje Krzysztof Rot, który zwyczajowo na antenie WeszłoFM prowadzi audycję Estadio Weszło, poświęconą hiszpańskiemu futbolowi w każdym wydaniu.

Sergio Reguilon to jedna dużo wyższa półka niż Karbownik. Gość jest młody, doświadczony, ma na koncie występy w reprezentacji Hiszpanii, jest na wypożyczeniu z Realu i w bezpośredniej rywalizacji Polak nie miałby z nim większych szans. Dlatego może lepiej spojrzeć na to, co na ten moment mogłoby czekać zawodnika Legii w Betisie.

– Alex Moreno do Betisu przyszedł z Rayo Vallecano, ubiegłorocznego spadkowicza. Od razu stał się pierwszym wyborem, chyba że był kontuzjowany, choć akurat nie brakowało rotacji, nie było tak, że grał cały czas. Na pewno to zawodnik z inklinacjami ofensywnymi, dużo bardziej niż jego zmiennik Alfonso Pedraza. Ten drugi za to jest wypożyczony z Villarealu i też obaj mogą odejść po sezonie. Moreno jest skautowany przez wiele klubów z Premier League i Bundesligi. I też ostatnio czytałem, że raczej przebiera w ofertach, więc raczej odejdzie z Betisu, głównie ze względu na kasę. Może się zaraz okazać, że Karbownik przyszedłby do Betisu jako jedyny lewy obrońca i teraz pytanie, czy widzieliby go tam jako pierwszy wybór i dodali mu jakiegoś zmiennika, czy ściągnęliby kogoś do pierwszego składu i usytuowali go w roli rezerwowego – zastanawia się Krzysztof Rot.

No, wygląda to już lepiej.

***

Kowal: – Spokojnie, lodu na głowę, dzisiaj mówimy o zawodniku, który nie zadebiutował nawet w polskiej reprezentacji. Zainteresowanie klubów hiszpańskich wynika z tego, że ktoś obserwował go w meczach młodzieżowych kadr, gdzie uznano, że to fajny, ofensywny, techniczny zawodnik. Tam grał w środku pomocy. Widzieli jego technikę. Potrafi rozegrać, potrafi pograć, może to zauważyli. Przybyszom z Hiszpanii musiało się to spodobać. Jestem przekonany, że jeśli wezmą go pod skrzydła, to po to, żeby z nim popracować, żeby go rozwinąć, zwrócić mu uwagę na wiele szczegółów koniecznych do regularnej gry w Primera Division. Najważniejsza jest technika, oczywiście, więc tym zapunktował – tam nie biorą przecinaków, średniaków, toporów ze środka pola.

To nie jest zawodnik od razu do grania. On musi się tam ciągle uczyć. Popracować nad przygotowaniem motorycznym, techniką, ustawieniem się, graniem szybko z pierwszej piłki, nieholowaniem futbolówki – może na tym wyłącznie skorzystać. Tylko to jest kwestia kilku lat. Nie pozwolą mu na grę od początku meczów, bo to za ciężka liga dla kogoś, kto do tej pory grał w słabej lidze – tam trzeba grać w piłkę, to nie jest wybijanka i gonitwa. Nasza liga – zachowując wszelkie przyzwoite proporcje – bardziej przypomina ligę angielską, czyli raz w jedną, raz w drugą, ale tak jak na Wyspach trzeba jeszcze umieć dryblować, tak w Hiszpanii nie tyle, co trzeba umieć dryblować, co dodatkowo masz nakaz dryblowania na połowie rywala. Tak jak od czwartku wchodzi nakaz noszenia maseczek, tak w Hiszpanii jest nakaz gry ofensywnej. 

Cały czas mówimy o zawodniku młodym, który choć jest bardzo dobry technicznie, to tam stanie się jeszcze dużo, dużo lepszy, jeśli tylko będzie chciał pracować. Tam czekają go treningi indywidualne. Bez względu na to, czy przyjdzie za 7-8 czy 9-10 milionów, to swoje indywidualne treningi będą go czekać. Ja tak miałem w latach 90., choć szedłem do Betisu w wieku 21 lat i w pewnym momencie byłem najdroższym zawodnikiem w klubie. Odbywałem dodatkowe zajęcia z trenerami, którzy dbali, żebym się rozwijał i stawał coraz lepszy. Granie na pierwszy kontakt, góra na dwa, zagrywanie do tyłu raczej niedozwolone, i tak dalej, i tak dalej. W jego przypadku będzie podobnie, jest dobry, radzi sobie z techniką, więc to musi być kluczowe w jego przypadku, bo przecież w ostatnich latach nie brakowało młodych chłopaków, którzy wypadali lepiej niż Karbownik w polskiej lidze, a Hiszpanie się nimi nie interesowali. 

Rot: – Przeczytałem też, że różnica polega na tym, że w Betisie naprawdę Karbownik się podoba i bardzo chcą go sprowadzić, a w Sevilli jest jedną z wielu opcji, które Monchi sonduje na rynku. Widoczna różnica w nastawieniu. Czy Karbownik mógłby grać w Betisie w środku pola? Ciężko, naprawdę ciężko, choć akurat środek pola nie wygląda tam najlepiej, tym bardziej, że Lo Celso poszedł do Tottenhamu, jest tam Nabil Fekir. Pytanie, czy Karbownik poszedłby tam jako „6”, czy jako „8” Inna sprawa, że tam są za mocne postaci w tej części boiska, żeby Polak z miejsca mógł wejść do gry. Zresztą tak samo w Sevilli, nawet w przypadku, kiedy klub po sezonie opuszcza Ever Banega.  Betis w tym sezonie zawodzi. Głęboko wierzę, że jeśli którykolwiek Polak z Ekstraklasy mógłby teraz poradzić sobie w La Lidze, to właśnie Karbownik. 

Kowal: – Nieprzypadkowo Mariusz Piekarski cały czas mówi, że Hiszpanom sprzedaje środkowego pomocnika, a nie lewego obrońcę. Tu jest teraz walka. Na wszystkich frontach. Słyszy się już teraz, że rynek się zmienia, ceny będą niższe, jakiś tam napastnik, który miał być wart 120 milionów, teraz będzie kosztował 60 milionów. Ktoś może zaryzykować, to inwestycja, widzieli Karbownika, wiedzą, że stać go na dużo, ale też wiedzą doskonale, że za środkowego pomocnika mogą dać 10 milionów, ale za lewego defensora w życiu tyle nie dadzą. Stąd te wszystkie słowa Piekarskiego. Bo co ten lewy obrońca może nam dać? Za „8” oczywiście, zapłacą, stać na to Hiszpanów.

Rot: – Przed kryzysem oba kluby – Betis i Sevilla – mogły sobie pozwolić na zapłacenie 10 milionów Legii, ale teraz rynek pewnie się zmieni i myślę, że transfer zakręci się w granicach 7-8 milionów euro. I to też jest kwota w zasięgu zespołów z Andaluzji. O kwestie finansowe absolutnie bym się nie obawiał i myślę, że raczej Hiszpanie będą chcieli wykorzystać ten kryzys, żeby zapłacić mniej niż w rzeczywistości byłoby ich stać.  Sevilla to na ten moment lepszy klub. Po prostu. Większe szanse na grę w europejskich pucharach, lepsza drużyna, dla Karbownika byłaby to z tego względu zdecydowanie lepsza. Wszystko zależy jednak od tego, co stanie się tam z lewymi obrońcami, bo on jest skautowany, tutaj powtórzę, właśnie jako lewy obrońca. Tak to jest nawet przedstawione w mediach. Jeśli Reguilon zostałby wypożyczony na kolejny sezon do Sevilli, co też nie jest wykluczone, to moim zdaniem Karbownik nie mógłby liczyć na regularną grę, więc akurat w tej kwestii lepiej byłoby mu w Betisie. Po biało-zielonej części Sewilli sprawa też nie jest oczywista, bo wszystko zależy od sytuacji na rynku – Pedraza pewnie wróci do Villarealu, Moreno raczej odejdzie, więc mógłby Polak pograć.  W Betisie jest się od kogo uczyć i z kim grać, bo tam też są duże nazwisko. Wydaje mi się, że dużo tam zależy do trenera – bardzo możliwe, że w ciągu najbliższych dwóch-trzech lat mogą zacząć częściej łapać się do europejskich pucharów, do Ligi Europy na pewno, a niewykluczone, że nawet do Ligi Mistrzów przy dobrych wiatrach. 

Kowal: – Sevilla czy Betis? Bez znaczenia. Kapitalne miejsce do życia. Fantastyczne trybuny z fantastycznymi ludźmi. Co tu więcej mówić? Oczywiście, Sevilla zdominowała miasto, wygrała europejskie puchary, zajmowała wyższe miejsca w lidze. Betis próbował się wygrzebać, ale teraz to się powoli wyrównuje, choć dalej Sevilla jest wyżej. Betis stoi na fajnej pozycji finansowej, sportowej, organizacyjnej. Jakbym miał dzisiaj wybierać, to wszystko jedno, jeżeli możesz wylądować w tym mieście w Andaluzji, to ląduj, nie zastanawiaj się. Tam się nic nie zmienia. Nikt cię nie pobije, że grasz w tym czy w tym klubie. Presja? Pewnie jest, ale jesteś zawodnikiem świetnego klubu, w świetnym mieście, w świetnej lidze i z tym tylko trzeba sobie poradzić.

Rot: – Oba zespoły to ciekawe opcje. Na pewno w Hiszpanii czeka go inne granie. Takich chłopaków jak on jest więcej, znacznie więcej, więc też jego indywidualny czar nie będzie aż tak na nikogo działał. Weźmy chociażby takiego Alexa Morena – ma braki w defensywie, ale w ofensywie jest bardzo przebojowy. Na pewno cechy Karbownika nie są tak wyjątkowe, jak je odbieramy, kiedy spojrzymy na nie z hiszpańskiej perspektywy. Moim zdaniem nie stawia go to przy tym na straconej pozycji. Pytanie, jak się dostosuje do dużo wyższego poziomu, ale jeśli mu się to uda, to będzie oznaczało to, że zyskaliśmy naprawdę klasowego lewego obrońcę. Ciekawe też, czy trafi na trenera, który będzie skłonny takiego młodego chłopaka rozwijać. Julen Lopetegui nie jest takim szkoleniowcem. A Rubi? Ciężko cokolwiek o nim powiedzieć. Nie ma doświadczenia w prowadzeniu większych zespołów, co widać w tym roku, gdzie większość kibiców Betisu domagała się jego zwolnienia, aż przyszedł kryzys pandemiczny i na razie wszystko ucichło. Poza tym nie grał zbyt często młodymi zawodnikami, nie odkrywał nowych piłkarzy. No, może gdyby dostał takiego Karbownika, to spojrzałby na to inaczej.  Kwota oscylująca w granicach 10 milionów nie byłaby specjalnie szokująca, ale na pewno taka, że nie dałoby się jej zlekceważyć. Tak czy inaczej, zaporowa cena to nie jest. 

***

Przy tym oczywiste jest, że wszystko na razie pozostaje w orbicie spekulacji. Nie wiemy, jak zaawansowane są rozmowy. Nie wiemy, jak na wszystko zapatrywać się będzie Legia. Nie wiemy, jak na wszystko zapatrywać się będzie sam Karbownik. Nie wiemy, jakie kwoty wejdą w grę. Właściwie znaków zapytania jest dużo, a odpowiedzi praktycznie nie ma. Świat stoi w obliczu takiej niepewności, takiego kryzysu, takiego momentu w historii, że wszystko jawi się jako jeden wielki znak zapytania.

Ale cóż, opcja z wypróbowaniem Karbownika w hiszpańskim klubie, do tego w całkiem niezłym, wydaje się ekscytująca i wcale nieskazana na niepowodzenie.

– Jeżeli dostałby ofertę, to radziłbym jedno: podpisuj, jedź, ucz się życia w gorącym w terenie – puentuje Wojciech Kowalczyk.

Fot. FotoPyK

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
0
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu
Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
11
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

27 komentarzy

Loading...