Reklama

W Barcelonie kryzys podczas kryzysu. O co chodziło?

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

31 marca 2020, 19:54 • 5 min czytania 3 komentarze

W Barcelonie wiosny bywają gorące. Pogoda to jedno, piłka to drugie. Nie dość, że śródziemnomorski klimat sprzyja przyjemnej aurze, to jeszcze na wiosnę piłkarze Dumy Katalonii rok w rok, od wielu lat, rozgrywają najważniejsze mecze i zdobywają najważniejsze trofea. Jakoś w tym marcowym okresie zazwyczaj to wszystko się rozpoczyna. Tym razem też jest gorąco, ale z innego powodu – z powodu koronawirusa. Przez ostatnich kilkanaście dni wokół Barcelony toczyła się medialna wojna. Zarząd kontra piłkarze. Piłkarza kontra zarząd. I choć sprawa już się rozwiązała, to niesmak pozostał.

W Barcelonie kryzys podczas kryzysu. O co chodziło?

***

W poniedziałek Leo Messi rozpętał burzę. Wszystko przez jedno oświadczenie.

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Leo Messi (@leomessi)

Reklama

Spokojnie, spieszymy z tłumaczeniem:

„Na początku musimy rozwiać wszelkie wątpliwości i wyjaśnić, że zawsze byliśmy skłonni do przyjęcia obniżki naszych wynagrodzeń. Rozumiemy, że w tym wypadku chodzi o sytuację niestandardową, nigdy nie odmawialiśmy jednak żadnej pomocy klubowi, kiedy ten nas o to prosił. Tym razem nie jest inaczej. Jednocześnie jestem zszokowani tym, że w naszym klubie znalazły się nieżyczliwe osoby, które starały się zrzucać całą presję społeczną na nas, żeby zyskiwać na tym i zmuszać nas do czegoś, co i tak byśmy zrobili i co od początku planowaliśmy zrobić. Cały ten proces przedłużał się tylko dlatego, że szukaliśmy optymalnej formuły, która pomogłaby funkcjonować klubowi i jego pracownikom. 

Teraz wszystko jest już jasne. Ogłaszamy, że oprócz obniżki naszych wynagrodzeń o całe 70% na czas trwania przerwy w grze spowodowanej epidemią, wesprzemy również finansowo całe klubowe zaplecze, żeby pracownicy naszego klubu mogli otrzymywać pełne pensje w trakcie trwania tego kryzysu.”

Po tym wszystkim francuski dziennik „L’Equipe” umieścił Argentyńczyka na swojej okładce, wpisanego w charakterystyczną sylwetkę Che Guevary, który w połowie ubiegłego wieku wsławił się mocno lewicującymi radykalnymi poglądami, przywództwem rewolucji kubańskiej i charyzmatycznym stylem życia. To postać kontrowersyjna. Niewątpliwie niejednoznaczna, nieoczywista – jego wielbiciele mówią o nim jako o wyzwolicielu i bohaterze, a przeciwnicy jako o zbrodniarzy i zabójcy.

Tak czy inaczej, to postać, która wkradła się na dobre w świadomość światowej popkultury, więc wykorzystanie jego symbolu do opisania tego problemu ma jakiś sens. „L’Equipe” podkreśla, że Messi musi być już zmęczony ciągłym staniem w centrum, ciągłym wypowiadaniem się za wszystkich, ciągłym obrywaniem z każdej strony. Musi być zły, że władze i zarząd Barcelony są tak pyszne, tak dumne, tak zepsute, że na jego barkach leży całe dobro tego klubu. I choć to tylko hipotezy, tylko przypuszczenia, to coś w tym wszystkim może być. Przyjrzyjmy się uważnie tej sprawie.

Barcelona to klub, który wykazuje rokrocznie olbrzymie przychody, a tym samym wobec kryzysu związanym z koronawirusem bardzo dużo straci. O co dokładnie chodzi? Ano nie tylko o to, że Barcelona zarabiając krocie, bardzo dużo pieniędzy wydaje, ale też zwyczajnie – wraz z paraliżem życia codziennego – klub straci monstrualne fundusze z klubowych sklepów, biletów do klubowego muzeum, a także wszystkie wpływy z dnia meczowego. Co więcej i co najbardziej bolesne, Barca musiałaby dalej wydawać majątek na wynagrodzenia pierwszego zespołu. A to kupa kasy. 550 mln euro. Najwięcej na świecie.

Reklama

Żeby to wszystko sobie unaocznić, polecamy obejrzeć film z Kanału Sportowego.

Dlatego też w klubie podjęto decyzję o tym, żeby działać. Wszystko zaczęło się 20 marca. Wtedy to przedstawiciele zarządu Barcelony – Josep Maria Bartomeu i Oscar Grau – zorganizowali wideokonferencję z czterema kapitanami Barcelony, czyli z Leo Messim, Sergio Busquetsem, Gerardem Piqué i Sergim Roberto. Wedle tego co deklarują obie strony obyło się bez większych dyskusji. Zarząd przekazał zawodnikom prośbę o konieczności obniżenia pensji, bez zmiennych na czas trwania stanu alarmowego. Piłkarze nie oponowali. Podobno.

Dlaczego podobno? Ano dlatego, że zanim ogłoszono wszystko oficjalnie, to zdążyło minąć dziesięć dni, a przez hiszpańską prasę przetoczyły się dziesiątki artykułów o tym, jak to zepsuci są piłkarze Barcelony. Wszystko przez to, że tego porozumienia w żaden sposób nie ogłoszono. Tym bardziej, że zgody na obniżki swoich wynagrodzeń ogłosili zawodnicy i zawodniczki innych sekcji sportowych klubu – od koszykówki, przez futsal, po hokej.

Piłkarze Barcelony milczeli. A im dłużej milczeli, tym więcej było spekulacji. Można było przekonać się, jak wielką władzę i jak wielki wpływ na kształtowanie nastrojów społecznych mają media. W kilku największych katalońskich i hiszpańskich gazetach przez tych dziesięć dni ukazało się kilkanaście anonimowych wypowiedzi pracowników klubu, członków zarządu i samych piłkarzy. Żadna z tych wypowiedzi nie wpływała pozytywnie na wizerunek tych ostatnich.

Dlatego też Messi nie wytrzymał i w swoim oświadczeniu uszczypnął zarząd, zarzucając mu, jakoby ten specjalnie podburzał opinię publiczną przeciw zawodnikom. Ostatecznie znaleziono porozumienie, ale kwas pozostał. Nie dość, że już wcześniej bywało gorąco na linii gracze-zarząd, to teraz ten cały konflikt jeszcze bardziej się zaostrzył.

Do tego wszystkiego, tuż po oświadczeniu Messiego, odniósł się Josep Bartomeu.

– Na żadnym etapie nie było między nami niesnasek. Trwało to tyle, bo mieliśmy mnóstwo formalności do załatwienia. To przecież wcale nie taka oczywista sprawa. Od początku chcieliśmy, żeby doszło do tego za porozumieniem stron, za sprawą kompromisu. Nikt nie chciał nikomu narzucać swojej woli, nawet mimo tego że w świetle prawa mieliśmy taką możliwość. Ostatecznie jednak wypracowaliśmy najlepsze rozwiązanie dla wszystkich, a przede wszystkim dla klubu. I chciałbym jeszcze tylko podkreślić, że piłkarze od początku byli pozytywnie nastawieni do naszej propozycji. 

Miesięczne oszczędności, te pochodzące od 70-procentowej obniżki, to 14 milionach euro z pensji zawodników pierwszego zespołu i 2 miliony z innych zespołów. Jeśli aktualny stan rzeczy potrwa tylko miesiąc, to zaoszczędzimy 16 milionów, co daje 5,75% pensji rocznej. 45 dni to 8,6%, a dwa miesiące – 11,5%. Tak to wygląda na ten moment wedle naszych przewidywań.

Poza tym w Barcelonie pracuje jeszcze mnóstwo osób zatrudnionych w działach administracyjnych i organizacyjnych klubu. Duża część z nich zostanie objęta postępowaniem czasowej regulacji zatrudnienia (ERTE), które pozwala w sytuacji podyktowanej siłą wyższą zwolnić na czas określony część lub cały zespół. Oczywiście, nie jest to całkowite zostawienie ludzi na lodzie, bo nie dość, że w takiej sytuacji pomaga państwo, to jeszcze Messi i spółka zadeklarowali się wspomóc finansowo pracowników, a po wszystkim będą oni mogli wrócić do pracy na starych zasadach i starych umowach. Tak czy inaczej, nic przyjemnego.

Piłkarzy ERTE nie dotknie. Oni tego uniknęli. I choć wszystko jest już jasne, nie będzie już więcej dywagacji o ich pensjach, to chyba wszyscy woleliby takiej sytuacji uniknąć…

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Igrzyska

Ładne czy nie? I dlaczego akurat Adidas? Zamieszanie wokół strojów olimpijczyków

Kacper Marciniak
2
Ładne czy nie? I dlaczego akurat Adidas? Zamieszanie wokół strojów olimpijczyków

Hiszpania

Hiszpania

Dudek: Real zawdzięcza półfinał Łuninowi. Dobrze zastępuje Courtoisa

Szymon Piórek
1
Dudek: Real zawdzięcza półfinał Łuninowi. Dobrze zastępuje Courtoisa
Hiszpania

Araujo bliski przedłużenia kontraktu z Barceloną. „Idzie to w dobrym kierunku”

Arek Dobruchowski
0
Araujo bliski przedłużenia kontraktu z Barceloną. „Idzie to w dobrym kierunku”
Hiszpania

Araujo: Wolę zachować dla siebie to, co myślę o słowach Gündogana

redakcja
2
Araujo: Wolę zachować dla siebie to, co myślę o słowach Gündogana

Komentarze

3 komentarze

Loading...