Reklama

Drechsler: Im słabsza liga, tym powrót do stanu sprzed epidemii będzie trudniejszy

Jakub Olkiewicz

Autor:Jakub Olkiewicz

30 marca 2020, 12:13 • 13 min czytania 1 komentarz

Paweł Drechsler to jedna z najważniejszych postaci w Akademii ŁKS-u Łódź i Szkole Marcina Gortata, człowiek odpowiedzialny za przygotowanie motoryczne 300 dzieciaków skupionych w tych projektach. Poza tym to trener IV-ligowych rezerw, który pomaga również w przygotowaniu motorycznym pierwszego zespołu. O tym jak funkcjonuje w okresie epidemii jedna z najpopularniejszych szkół sportowych, jak zachować ciągłość szkolenia w ekstraklasowym klubie oraz ile potrwa powrót do stanu sprzed epidemii opowiada w rozmowie z Weszło.

Drechsler: Im słabsza liga, tym powrót do stanu sprzed epidemii będzie trudniejszy

Jak obecnie wygląda sytuacja w Szkole Gortata i w Akademii ŁKS-u?

Nie czekamy na to, kiedy zawodnicy będą mogli wrócić do szkoły, od samego początku działamy tak, jak zawodnicy seniorskich zespołów. Już pierwszego dnia po zamknięciu się w domach wysłałem wszystkim trenerom dla wszystkich kategorii wiekowych, od U-7 po rezerwy, plany treningowe. Blisko 300 zawodników otrzymało od razu rozpiski, na początku każdego tygodnia rozsyłaliśmy nowe, żeby uniknąć monotonii. Jutro też otrzymają świeży zestaw. Przez dwa tygodnie bazowaliśmy na tym, co nagrywaliśmy w ostatnich latach, to była spora baza ćwiczeń gotowych do pokazania, natomiast w ubiegłym tygodniu razem z Marcinem Pogorzałą nagraliśmy nowe ćwiczenia, również po to, by pokazać zawodnikom, że cały czas coś się u nas dzieje, żeby dostali nowy bodziec. Od poniedziałku chłopaki jadą już na nowych filmach.

Chcemy to robić tak, by treningi odwzorowywały tydzień pracy – poniedziałek to najczęściej dzień regeneracji, więc i indywidualny trening ma mieć taki charakter, bieg tlenowy, trochę techniki, dokładnie to, do czego są przyzwyczajeni na poniedziałkowych treningach. Wtorek to intensywność, mnóstwo zwrotów z piłką, tam są zresztą bardzo konkretne wytyczne, jak ma wyglądać ćwiczenie, jaki ma być stosunek pracy do odpoczynku, jaki dystans trzeba przebiec. Krótki skurcz mięśnia, duża częstotliwość… No nie ma tylko przeciwnika, bo teraz nie może być.

W akademiach, które stawiają mocno na techniczne wyszkolenie to chyba spory problem. Podania, dryblingi, kombinacyjna gra – w pojedynkę to wszystko wyćwiczyć jest dość trudno.

Reklama

Podanie bez partnera to jest kopnięcie piłki. Nie możemy tego nazwać podaniem, bo przecież nie ma wtedy przyjęcia, nie ma tego przemieszczającego się partnera, nie ma interakcji. Oczywiście, ćwiczenia z kopaniem piłki w określonych kierunkach znalazły się w naszych rozpiskach, ale to jasne, że interakcji boiskowych będzie bardzo brakowało. Liczymy się z tym, że trening będzie okrojony, więc staramy się przynajmniej, by większość tych zadań do wykonania polegała na ćwiczeniach z piłką. To nie mogą być polecenia typu: przebiegnij tyle i tyle kilometrów, koniec. Dlatego zresztą rozpiski są na sześć dni, tylko niedziela jest wolna, w każdym z tych sześciu dni jest piłka nożna.

Czyli nie tylko w domu?

Na to zwróciliśmy szczególną uwagę, to jest w ogóle osobny temat w naszych rozpiskach. W jaki sposób bezpiecznie ćwiczyć – las, miejsce odosobnienia, domowy ogród, nigdy boisko, na którym już ktoś ćwiczy. Rodzice też dostali tutaj zalecenia, odeszło im podwożenie dzieci na boiska akademii, ale w zamian mogą się włączyć w znalezienie bezpiecznego miejsca, nawet poza miastem. Myślę że da się to zorganizować tak, by stosować się do zaleceń dotyczących walki z epidemią. Nie ma też mowy o jakichś grupowych treningach, to wykluczone.

Staramy się natomiast dość mocno rozwijać w tym okresie rozumienie gry przez piłkarzy w akademii. Wysyłamy chłopakom fragmenty meczów do samodzielnej analizy, wysyłamy konkretne zadania czy polecenia, ostatnio na przykład poprosiliśmy ich o wskazanie zachowań, które my z nimi trenujemy na podstawie fragmentu meczu Manchesteru City z Realem Madryt. Nie mamy jakiegoś gotowca, te narzędzia, za pomocą których obecnie pracujemy, to też jest dla nas coś nowego. Trochę nauczanie online, ale to dotyczy całego świata, trzeba się dostosować. Ja ze swojej strony jestem zadowolony, że pewne technologiczne rozwiązania miałem wypracowane już wcześniej – my z zawodnikami już dawno prowadziliśmy jakieś wymiany opinii przez internet, zdarzało się nawet w ten sposób organizować odprawy. Miałem zaplecze filmowe, około 80 zestawów z różnymi ćwiczenami, które można było użyć już pierwszego dnia po zamknięciu akademii. Wystarczyło to właściwie pogrupować i rozesłać chłopakom. Teraz bazujemy na tym, co już zrobiliśmy plus tworzymy nowe treści, żeby też cały czas mieli coś świeżego.

Im chyba ciężko byłoby sobie zwizualizować niektóre ćwiczenia, zwłaszcza w młodszych grupach. Dzięki filmom w rolę korygującego jakieś błędy może się też wcielić rodzic.

A to osobny rozdział, mamy też w planach zbieranie odzewu od zawodników, to już są wytyczne dla poszczególnych trenerów: każdy z nich ma zbierać od swoich piłkarzy materiały filmowe. Teraz każdy może się nagrać na telefon, wysłać trenerowi. Oczywiście, nie chodzi o każde ćwiczenie, ale to na pewno pomaga nawet nie w kwestii poprawności ćwiczeń, ale też świadomości zawodnika, że jakąś jednostkę trzeba wykonać, udokumentować, przesłać do trenera. Chłopaki chyba mają też świadomość, że jeśli ktoś w okresie kwarantanny w ogóle odpuści treningi, to będzie od razu widoczne na zajęciach.

Reklama

Jak chłopaki w bursach? No i jak tam Adaś Ratajczyk, uczeń Szkoły Gortata i piłkarz ŁKS-u?

Wrócili do domów, mamy z nimi kontakt korespondencyjny, tutaj wszyscy działają na takich samych zasadach. Mamy sporo piłkarzy z Sieradza, Zduńskiej Woli, z Tomaszowa Mazowieckiego, oni też trenują według tych możliwości, jakie mają w swoich rodzinnych domach. A często mają te możliwości większe, niż chłopaki w Łodzi – albo mieszkają w domkach, gdzie można spokojnie ćwiczyć w ogrodzie, albo chociaż mają bardzo blisko do lasu, gdzie też da się bezpiecznie trenować. U nas na Bałutach trudno jest się przebiec tak, żeby ominąć skupiska ludzi, a co gorsza – przez okno widzę, że niestety wychodzi ich coraz więcej.

Jak to wygląda w kwestii współpracy między trenerami? W piłce młodzieżowej praktycznie bezustannie odbywają się staże, kursy, to jest bardzo istotny element dla was, którego obecnie praktycznie nie da się realizować.

Jeśli chodzi o naszą akademię – funkcjonujemy w obrębie grupy na Whatsappie, na szczęście to nie jest dla nas nowość, bo już wcześniej w ten sposób staraliśmy się wymieniać informacjami czy doświadczeniami. W tym momencie to nam służy również jako narzędzie edukacyjne. W każdym tygodniu szkoleniowcy dostają trzy-cztery zadania, które mają ich rozwijać. Aktualnie to na przykład przygotowanie konspektów treningowych według zasad szkolenia, które mamy w akademii: w pierwszym tygodniu kwarantanny to było otwarcie gry, potem faza budowania gry i finalizacji, obecnie przeszliśmy do analizy. Wycinanie fragmentów ze swoich meczów i przygotowanie ich dla nas. Obecnie więc spodziewamy się od naszych dwudziestu trenerów około 60 omówionych fragmentów ich spotkań. Myślę że trenerzy też się nie nudzą. Zwłaszcza, że poza tym mają się w taki sam sposób komunikować z własnymi zawodnikami – raz to może być odprawa online, innym razem przekazanie im zadań, które następnie podlegają ewaluacji przez samych trenerów, już nie tylko przeze mnie, koordynatora Kieracha czy dyrektora Przytułę.

Wasza trójka ma chyba więcej roboty niż przed epidemią.

Tak, czasu jest trochę więcej, bo nie trzeba jeździć do klubów czy prowadzić treningów, ale za to staramy się przygotowywać sporo sprzed komputera. Ja na przykład napisałem już około 60 stron programu przygotowania motorycznego na kolejny sezon. Siedzę i tworzę środki treningowe, mam nadzieję, że jak skończy się kwarantanna, będziemy mieć gotowy produkt.

A współpraca z innymi akademiami? Wszystko kompletnie stanęło?

Tydzień przed decyzją o zamknięciu akademii byliśmy na szkoleniu w Warszawie, była tam cała Ekstraklasa. Mieliśmy podogrywane turnieje, m.in. z klubami z grupy Big Six, sami mieliśmy jeden organizować. Dwa terminy już przepadły, dzisiaj powinniśmy być w Lubinie, wyskoczyło mi nawet powiadomienie na telefonie. Wiadomo, to wszystko nie dojdzie do skutku teraz, ale mam nadzieję, że gdy akademie powrócą do działania, od nowa wszystko wdrożymy. Obecnie komunikacja między klubami jest niewielka, wszyscy zamknęli się we własnych środowiskach i chyba starają się ulepszać własne projekty od wewnątrz, wreszcie jest na to czas. Teraz możemy co najwyżej wymieniać doświadczenia na temat podejścia do kwarantanny.

Musimy przejść do cięższego tematu. Nie obawiacie się, że pod nóż przy cięciach budżetowych spowodowanych przez epidemię jako pierwsza pójdzie akademia?

Dostałem zapewnienie, że nikt nie zostanie zwolniony, ale że musimy być przygotowani na obniżki wynagrodzeń, tak jak wszystkie osoby w klubie. To nie jest jeszcze pewne, decyzja nie została podjęta, ale chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę, jaka jest sytuacja. U nas jednak pewnie zacznie się od pensji zawodników, dopiero potem trenerzy. Siłą rzeczy nie wiemy na razie, jaki to będzie procent zarobków.

W ŁKS-ie prezes Salski wielokrotnie podkreślał, jaka ważna jest dla niego akademia, pod tym względem chyba możecie czuć się bezpieczniej, niż koledzy po fachu w innych klubach.

Na pewno, ja zresztą widzę tu od kuchni, że żaden z trenerów nie panikuje, nikt do mnie wydzwania, nikt się nie wypytuje, co to z nami dalej będzie, bo wszyscy wiedzą, że podejście klubu nie ulegnie zmianie. Wchodząc do klubu, zatrudniając się w ŁKS-ie, czujesz, że ta akademia jest w centrum, tak było od początku mojej pracy tutaj i tak to widzę również w tym momencie. Jest kryzys, jest lekkie zawahanie, ale ja nie czuję, że nie będziemy mieli dokąd wrócić. Nie po to budowaliśmy coś przez trzy lata, żeby teraz to zamykać, czy zwalniać ludzi. Napisałem też dyrektorowi, że klub to ludzie, którzy w nim pracują. Nie jest sztuką zwolnić wszystkich, potem zatrudnić nowych. Ale my przez trzy lata praktycznie cały czas szukaliśmy trenerów, wybraliśmy 23 z największym potencjałem, z największą pasją, nie dałoby się ich ot tak zastąpić. Trudno, będą dwa, może trzy cięższe miesiące, ale tak to w życiu bywa. Trzeba to wytrzymać. Myślę też, że ci spokojniejsi i bardziej cierpliwi, wyjdą z tego mocniejsi. Paniczne ruchy czy wykonywane pod wpływem emocji, mogą się zemścić.

To chyba banał, ale teraz akademie będą w centrum zainteresowania. Najmocniejsze z tego kryzysu mogą wyjść kluby pokroju Ajaksu.

Zdecydowanie, nawet jeśli jacyś zawodnicy ze względów finansowych odejdą z klubu, mogą zostać zastąpieni przez wychowanków z akademii. W idealnym świecie tak to powinno chyba wyglądać.

Dla was, kadry trenerskiej, komfort daje chyba też ta współpraca ze Szkołą Gortata. Nawet przy cięciach w akademii, zostaje pensja nauczyciela.

Jestem po rozmowie z dyrektorem Feterem, nie przewiduje żadnych cięć, żadnej redukcji etatów, co więcej, otrzymamy pełne wynagrodzenie. Oczywiście jesteśmy zobowiązani do pracy poprzez platformę e-learningową. To dotyczy wszystkich nauczycieli, tych pracujących w akademii i tych odpowiedzialnych za inne przedmioty. W naszym przypadku to m.in. analizy czy realizacja treningu indywidualnego, po otrzymaniu od uczniów informacji zwrotnej, zaliczamy dany tydzień zajęć i ruszamy z planowaniem kolejnego. Szkoła mocno wspiera akademię, dyrektor Feter z kolei też zdaje sobie sprawę, że nie można sobie pozwolić na utratę takiej kadry nauczycielskiej, bo była kompletowana bardzo długo i uważnie.

Jesteś też trenerem IV-ligowych rezerw. Myślicie w ogóle o spadkach, awansach, dokończeniu sezonu?

Nie mamy żadnych oficjalnych ani nieoficjalnych wieści, ale wszystko wskazuje na to, że od IV ligi w dół sezon zostanie po prostu skasowany, tak jak to się stało w niższych ligach angielskich. Nasz drugi zespół jest na piątym miejscu, więc o awans byłoby ciężko, ale mamy też trzecią drużynę w B-klasie, która wygrała wszystkie mecze i jest liderem. Tutaj na pewno bylibyśmy stratni, bo ten pierwszy sezon projektu trzeciej drużyny byłby stracony, w przyszłym sezonie znów gralibyśmy w B-klasie. Oczywiście, tutaj chodziło bardziej o ogranie w seniorskiej piłce, zdobycie doświadczenia, ale awans był w zasadzie pewny.

Z drugiej strony – nie sądzę, by można było coś z tym zrobić. Jeśli wrócilibyśmy do grania nawet w połowie maja, mielibyśmy czas do końca czerwca na zagranie praktycznie całej rundy. Pod kątem obciążeń to bardzo ciężkie. Pod kątem logistycznym – jeszcze cięższe. My mamy to ułatwienie, że wszystkich zawodników mamy na miejscu, poradzilibyśmy sobie. Ale zawodnicy w IV lidze często normalnie pracują. Mieliby się teraz zwalniać co trzeci dzień z pracy? A co z ich zdrowiem? Nie wydaje mi się, by zawodnik IV-ligowy czy V-ligowy po trzech miesiącach bez treningu mógł wejść i z marszu grać mecze co trzy dni. Ja bym na pewno nie wpuścił zawodników na mecz po tygodniu treningów, jeśli wrócimy do zajęć 1 maja, to pierwszy mecz na pewno nie mógłby się odbyć już 7 maja, tylko później. W innym wypadku trzech kontuzjowanych, potem trzy dni, znowu trzech kontuzjowanych. Do czerwca bez urazów by dotrwało pół zespołu. I pomimo tego, że my cały czas trenujemy indywidualnie.

Raczej w IV lidze to nie jest standard.

Są zespoły, które przed pandemią trenowały trzy razy w tygodniu, czwarte spotkanie mieli na meczu. Nie sądzę, by teraz sumiennie pracowali według indywidualnych planów treningowych, zwłaszcza, że i świadomość jest tam zupełnie inna. Dlatego staram się nie patrzeć na to przez pryzmat naszego zespołu, gdzie zawodnicy zajmują się jedynie trenowaniem i nauką, a i my jesteśmy skupieni w stu procentach na nich, ale od strony tych klubów, gdzie teraz właściwie nie dzieje się zupełnie nic. Oni zwyczajnie nie powinni wyrażać zgody na dogranie sezonu, sytuacja losowa, dotyczy całego świata, nic się z tym nie zrobi. Spotykamy się, gdy już będzie można grać, w lipcu czy sierpniu i zaczynamy ten sezon raz jeszcze, grając normalnie co tydzień.

Wyobrażam sobie też zawodników np. z pierwszego zespołu ŁKS-u, którzy schodzą do rezerw i wychodzą na mecze z przeciwnikami, którzy przez 3 miesiące nie robili nic.

Trochę tak jak z tym pomysłem dotyczącym Ekstraklasy, skoszarowania wszystkich piłkarzy, którzy mieliby w krótkim okresie zagrać całą ligę. Ci zawodnicy tego nie wytrzymają, nie po takiej przerwie, gdy będzie trzeba niemal z marszu wejść do grania co trzy dni. Musisz się do tego naprawdę dobrze przygotować, albo to się odbije na twoim zdrowiu. Jeśli się odbije na zdrowiu – trzeba będzie grać zawodnikami numer trzynaście, czternaście, piętnaście, co też będzie wizerunkowo wyglądało źle.

Propozycja przygotowań była taka, żeby zanim ruszy ten maraton meczów, odbyć 2-tygodniowe zgrupowania. Da się w takim okresie optymalnie przygotować?

Optymalnie na pewno nie, można się przygotować do przetrwania tego okresu. Ale zawodnicy będą świadomi, że nie mogą grać na 100%, że ich organizmy tego nie wytrzymają. Albo będą grać z mniejszą intensywnością, albo to się będzie odbijało na ich zdrowiu. Już po pierwszym meczu mogłyby być problemy, a przecież potem dojdzie też brak odpowiedniej regeneracji. Możesz to rozplanować przy grze środa, sobota, środa. Ale sześć meczów w 3 tygodnie? 11 kolejek w 6 tygodni? Właściwie nie ma miejsca na regenerację, a dochodzi jeszcze zmęczenie mentalne. Dwa miesiące z tą samą grupą ludzi gdzieś w hotelu, wszyscy odcięci od rodzin… To byłoby ogromne wyzwanie, i pod względem przygotowania motorycznego, i pod względem strefy mentalnej.

Jak w ogóle – jako ekspert od przygotowania motorycznego – widzisz powrót do grania? Na logikę – intensywność będzie mniejsza, to chyba idzie czas techników?

Im lepsza liga, tym szybszy będzie powrót do normalnej gry, do stanu, który pamiętamy sprzed pandemii. Z jakiegoś powodu ci najlepsi zawodnicy są na topie, wśród przyczyn jest na pewno ich genetyka, ale też sposób pracy. Oni szybciej dojdą do pewnej sprawności. Pierwsze kolejki oczywiście nigdzie nie będą wyglądały jak Liverpool z Atletico, ale po miesiącu czy dwóch wszystko wróci do normy. W tych słabszych ligach ten czas pewnie będzie odpowiednio dłuższy. Tempo gry było słabsze jeszcze przed przerwą, ci zawodnicy byli słabiej przygotowani, z jakiegoś powodu nie weszli na ten najwyższy poziom, więc i będą potrzebowali więcej czasu. Podobnie będzie na poziomie młodzieżowym, ci lepsi dojdą szybciej do pełnej formy, ci słabsi wolniej, albo i wcale. Trzeba pamiętać, że jeśli przerwa potrwa dłużej, to pewne okna, w których organizm rozwija się bardzo szybko mogą po prostu przeminąć. U każdego na pewno ten przebieg będzie wyglądał inaczej, ale o Ligę Mistrzów, hiszpańską czy angielską raczej byłbym spokojny. Myślę że szybko wróci też „do normy” dół La Liga czy jeszcze niższe hiszpańskie ligi. Oni się rzadko spieszą, grając na mniejszej intensywności, tam jest o wiele więcej techniki i taktyki, dryblingów, wychodzenia na pozycję, małej gry, ataków pozycyjnych. Piękny futbol, ale nie w stylu box to box, znanym choćby z Anglii. Im będzie wrócić do życia łatwiej, bez wątpienia.

Okej, zakładamy, że przerwa trwa 4 czy 5 miesięcy. To prawie jak zerwane więzadło…

To raz, a dwa że po takiej przerwie mogą się pojawić faktyczne kontuzje, bo organizm nie będzie przystosowany do natychmiastowego powrotu do dawnych wyzwań. Rowerek czy bieg nie zastąpią sytuacji meczowych, dlatego zresztą już teraz staramy się faktycznie organizować te ćwiczenia, by były możliwe zbliżone do tego, co czeka piłkarzy po powrocie na boisko. Zwroty, zmiany kierunku, zahamowania, przyspieszenia. To są momenty, gdy o kontuzję najłatwiej. Poza tym trenerzy też będą tutaj musieli się wykazać cierpliwością, żeby nie ruszać nagle do gwałtownego nadrabiania straconego czasu, tylko powoli dać piłkarzom czas na stopniowy powrót do formy. To na pewno będzie wymagające, bo jest jasne, że już od pierwszego meczu po powrocie presja, by grać jak najintensywniej, będzie spora.

Fot.400mm.pl

Łodzianin, bałuciorz, kibic Łódzkiego Klubu Sportowego. Od mundialu w Brazylii bloger zapełniający środową stałą rubrykę, jeden z założycieli KTS-u Weszło. Z wykształcenia dumny nauczyciel WF-u, popierający całym sercem akcję "Stop zwolnieniom z WF-u".

Rozwiń

Najnowsze

Tenis

Iga Świątek awansowała do 1/2 turnieju w Stuttgarcie. Nie było łatwo

Kacper Marciniak
0
Iga Świątek awansowała do 1/2 turnieju w Stuttgarcie. Nie było łatwo

Komentarze

1 komentarz

Loading...