Reklama

Boniek: Przeraża mnie brak wizji. 8-9 dni i kluby są w sytuacji podbramkowej

redakcja

Autor:redakcja

27 marca 2020, 14:49 • 8 min czytania 5 komentarzy

— To, co mnie najbardziej boli, gdzie czuję niepewność, to jak ten cały koronawirus wpłynie na mentalność. Na umiejętność zarządzania klubami sportowymi w Polsce. Dzisiejsza sytuacja, po 8-9 dniach, jest wręcz podbramkowa. Kluby na kolanach piszą jakieś uchwały dotyczące redukcji pensji piłkarzy, chcą żeby PZPN im je zatwierdzał. Widzę dużą nerwowość, która pokazuje, że zarządzanie jest przypadkowe. Ja zaczynam rozumieć, dlaczego nasze kluby są tak słabe na arenie międzynarodowej. To mnie przeraża – nie ma żadnej idei, wizji tworzenia drużyny na dłuższy okres. Żyje się z dnia na dzień — mówił Zbigniew Boniek w rozmowie z Wojciechem Pielą na antenie Weszło FM. Z prezesem PZPN porozmawialiśmy o szczegółach ogłoszonego dziś pakietu pomocowego dla polskich klubów.

Boniek: Przeraża mnie brak wizji. 8-9 dni i kluby są w sytuacji podbramkowej

Jakie z pana perspektywy są najważniejsze założenia pakietu pomocowego?

— Ma pan cały pakiet przed sobą, także wydaje mi się, że cokolwiek tutaj powiedzieć, to wszystko jest jasne i klarowne. Polski Związek Piłki Nożnej prowadzi rozsądną politykę, wprowadza wiele programów od siedmiu lat, ale potrafił też w tym czasie wygenerować nieco nadwyżki, której nie reinwestował w niepotrzebne rzeczy, tylko starał się mieć trochę kasy na czarną godzinę. Różne rzeczy mogły się przecież zdarzyć. Mogliśmy nie pojechać na mistrzostwa Europy, na mistrzostwa świata, a to by powodowało, że budżet by się obniżał. Oczywiście nikt nie myślał o koronawirusie. Ale tak się stało, że dzięki naszej mądrej polityce mieliśmy nieco pieniędzy na górce. Mogliśmy więc dzisiaj pokazać klubom, jak chcemy je zainwestować w momencie, gdy wystartują rozgrywki 2020/21 i w pewnych kwestiach – jak Pro Junior System – kiedy rozgrywki 2019/20 się skończą. Natomiast trzeba sobie jasno powiedzieć, że liczymy na światełko w tunelu wcześniej niż później i będzie można zacząć grać. Bo jeśli się okaże, że przez koronawirusa nie będziemy mogli grać przez rok-dwa, to nie ma takiego planu, który mógłby klubom pomóc.

Intryguje nas punkt, który pojawia się przy klubach ekstraklasy, odnośnie tych 30 milionów złotych dofinansowania. Apel, by te pieniądze rozdysponować z myślą o ciągłości szkolenia, o akademiach.

— Tych 30 milionów na pewno nie będzie dotyczyło bieżących wypłat piłkarzy, bo nie to jest naszym zadaniem. My na razie czekamy w ogóle, co się stanie z rozgrywkami, czy je zakończymy, czy nie. Kiedy je zakończymy. Czy będziemy zmuszeni rozstrzygać przy zielonym stoliku, czego bardzo chciałbym uniknąć. Nigdy takie rozstrzygnięcia wszystkich nie zadowolą. Zobaczymy, co się stanie, w jakich formatach kolejne rozgrywki wystartują. Tych 30 milionów jest między innymi po to, że jakby się zmienił format, ekstraklasa będzie zabezpieczona, by kluby nie musiałby tracić pieniędzy, gdyby nagle pojawiła się większa liczba drużyn. Poza tym chcemy przekazać tę kwotę klubom na wzmocnienie opłat dla akademii, dla trenerów młodzieżowych i tak dalej. My nie jesteśmy od tego, żeby dofinansowywać kluby, spółki akcyjne, jeśli chodzi o ich działalność piłkarstwa profesjonalnego. To nie leży po naszej stronie.

Reklama

Zamierzacie jakoś sprawdzać, czy te pieniądze nie idą na transfery przykładowych „starych Słowaków”, a faktycznie na utrzymanie ciągłości szkolenia?

— Niech się pan nie martwi, na pewno.

Program jest dość kompleksowy, jest w nim mowa o piłce kobiecej, o rozgrywkach od III ligi w dół…

— Proszę zauważyć, że w programie nie poruszyliśmy tylko futsalu, który uważamy za ważną, sympatyczną gałąź. Tutaj będziemy mieli jednak nieco czasu, by się sprawie przyjrzeć i futsalowi również pomóc. Natomiast pewnych sportów związanych z piłką nożną – jak choćby piłka plażowa – nie dotykaliśmy, co nie znaczy, że się nad tym nie pochylimy. Natomiast na dzień dzisiejszy chcieliśmy dać klubom wizję, na co mogą liczyć, gdyby rozgrywki 2020/21 zaczęły się w terminie. Gdzie możemy im pomóc, co z Pro Junior System w tym roku. Nie zapominajmy, że mamy PJS od ekstraklasy do III ligi w tym roku i właściwie dzisiaj zawieszamy rozgrywki. Jakbyśmy chcieli, to moglibyśmy z kwoty 18 milionów zatrzymać 7 milionów, bo taka jest wartość meczów, jakie się nie odbędą. Natomiast jest to wiadomość do wszystkich partnerów, sponsorów, Ekstraklasy, że my jako PZPN nie odciągamy sobie tej kwoty, której się nie ugrało na boisku. Przeciwnie – w tym nadzwyczajnym czasie solidaryzujemy się i wypłacimy klubom wszystko. A poza tym jeszcze 3,5 miliona dopłacimy tym klubom, które na dzień dzisiejszy nie są na premiowanych pozycjach. W I lidze każdemu damy po 120 tysięcy, w II lidze po 100, a w III po 40 tysięcy.

To, co mnie najbardziej boli, gdzie czuję niepewność, to jak ten cały koronawirus wpłynie na mentalność. Na umiejętność zarządzania klubami sportowymi w Polsce. Dzisiejsza sytuacja, po 8-9 dniach, jest wręcz podbramkowa. Kluby na kolanach piszą jakieś uchwały dotyczące redukcji pensji piłkarzy, chcą żeby PZPN im je zatwierdzał. Widzę dużą nerwowość, która pokazuje, że zarządzanie jest przypadkowe. Ja zaczynam rozumieć, dlaczego nasze kluby są tak słabe na arenie międzynarodowej. To mnie przeraża – nie ma żadnej idei, wizji tworzenia drużyny na dłuższy okres. Żyje się z dnia na dzień Mam nadzieję, że kluby wyciągną wnioski, zresetują się w tym okresie i wypracują koncepcję budowania piłki, ale też mocne podstawy finansowe, bo bez tego nie ma żadnej działalności.

A co z piłką młodzieżową? Niektórzy zastanawiają się, czy najmniejsze szkółki tam, gdzie nie ma seniorskich drużyn nie ucierpią. Czy im PZPN zamierza jakoś pomóc?

Reklama

— Za mojej kadencji wszsytkie kluby młodzieżowe nie wnoszą żadnych opłat za grę w rozgrywkach. Wszystkie kluby młodzieżowe mogły przystąpić do programu certyfikacji, pracować według określonych standardów. Dzisiaj zwolniliśmy wszystkie kluby z opłat ryczałtowych przez okres jednego roku, a wszystkie pieniądze, czyli ponad 2,5 miliona, każdy wojewódzki związek przeznaczy na kluby młodzieżowe w swoim regionie.

Czy PZPN zamierza wypracować odgórne założenia, o ile kluby powinny procentowo „zejść” z kontraktów? Zalecenia w związku z tym, jak piłkarze powinni się ustosunkować do całej sytuacji? Czy pozostawiacie to wyłącznie w gestii klubów, by dogadali się ze swoimi pracownikami?

— Tworzenie na siłę specuchwały, która pozwoliłaby klubom obniżać wypłaty zawodnikom jest nie na miejscu. My nie możemy podejmować uchwał oderwanych od rzeczywistości. Każdy klub ma dziś prawo obniżyć pensje swoim piłkarzom, bo w 99% piłkarze mają umowy cywilnoprawne. Każdy, kto jest na umowie cywilnoprawnej, jeżeli nie świadczy usług, to może mieć i obniżoną pensję, i przede wszystkim mieć rozwiązany kontrakt. Nie chcemy do tego dojść. Sytuacja jest zagmatwana. Ja się przede wszystkim zastanawiam, dlaczego klubom tak bardzo zależy na tej ustawie. Jakbym był piłkarzem, gdybym do dnia dzisiejszego dostał od klubu wszystkie pieniądze i klub zwrócił się do mnie, że musi mi na trzy miesiące obniżyć wypłatę o 50%, bo chce przetrwać, bo chce zapłacić pani, która mi pierze majtki po treningu, facetowi, który kosi trawę, to bym był pierwszym, który powie: „tak”. Nie do końca rozumiem kluby, które boją się twarzą w twarz stanąć z piłkarzami. Większość klubów ma takie zaległości, że piłkarze im nie uwierzą, że redukcja wynagrodzeń spowoduje egzekucję tych wynagrodzeń. Natomiast z drugiej strony jeśli to prawda, że jeden klub, który płacił piłkarzom wszystkie pieniądze od A do Z, zwrócił się do nich, że chce im na trzy miesiące obniżyć pensje, a oni odpowiedzieli, że ich ten problem nie interesuje… Że to ich kontrakty i muszą być w stu procentach wypłacone…

No jest to krótkowzroczne myślenie. Natomiast przechodząc dalej, myśli pan, że jest szansa, by dokończyć rozgrywki w lipcu-sierpniu i sprawić, by ten kolejny sezon był lekko „wynaturzony”, czy jeśli nie uda się tego zrobić do końca czerwca, według obecnych przepisów UEFA, to po prostu trzeba będzie zamknąć ten rozdział?

— My kończymy rozgrywki 28 czerwca. Jak do 28 czerwca nie zakończymy rozgrywek, to zostaje tabela w takiej postaci, w jakiej była do 28 czerwca. Jeśli byłaby taka możliwość, by od lipca grać w piłkę, to nie wykluczam, że może zrobilibyśmy tylko play-offs w I i II lidze, żeby było sprawiedliwie. Nie wykluczam też dokończenia Pucharu Polski, bo to kwestia półtora tygodnia. Ale to tylko teoria. Dosłownie dwa tygodnie temu był mecz Legia – Piast na Ł3, pełno ludzi. Po dwóch tygodniach mamy inną rzeczywistość. Ja nie wiem, co będzie się działo za dwa tygodnie.

Nie wierzy pan w to, że ekstraklasa może dokończyć sezon w lipcu?

— To mi się wydaje niemożliwe, bo nie wiem, jakie potem byłyby zasady eliminacji, awansów do europejskich pucharów. Dziś nie ma takich wytycznych. Poza tym proszę wziąć pod uwagę fakt, że niektóre kontrakty wygasają 30 czerwca. Licencje klubów wygasają 30 czerwca. Musiałaby więc być jakaś odgórna decyzja FIFA, UEFA. Piłkarze są ubezpieczeni do pewnego czasu. To jest tyle problemów… Uważam, że puchary europejskie mogłyby się nawet i w lipcu skończyć. To tak wielka kasa dla piłki, dla UEFA. Natomiast nie wierzę w to, żeby do lipca były przeciągane rozgrywki ligowe. Mogę się mylić, ale nie wierzę.

Rozmawialiśmy nieco o kontraktach, o problemach klubów z wypłacalnością. W programie pojawiły się także i te kwestie – przesunięcie ostatecznych terminów spłaty zobowiązań, że piłkarz nie może rozwiązać kontraktu, jeśli nie ma płacone, po dwóch miesiącach, tylko po czterech…

— Tak, jasne. Ale piłkarze mogą spać spokojnie. Jeśli zawodnik nie dostaje pieniędzy przez cztery miesiące, to to nie jest sytuacja normalna i ja nie rozumiem klubu, który do niej dopuszcza. Ale piłkarz i tak wie, że na koniec te pieniądze odbierze, nawet jak po czterech miesiącach jednostronnie rozwiąże kontrakt. Bo te pieniądze cały czas pozostają w rubryce z zaległościami klubu i w kolejnym procesie licencyjnym musi on wykazać, że ten dług w stosunku do zawodnika spłacił. Oczywiście, idziemy trochę na rękę klubom. Ale żeby one sobie nie pomyślały, że teraz mogą jeszcze bardziej hulać i robić jakąś wirtualną księgowość, zatrudniać piłkarzy do niczego im niepotrzebnych.

Będzie wzmożona kontrola?

— My nie jesteśmy od tego, by tylko nadzorować i sprawdzać. Chcemy budować piłkę, tworzyć dla niej koncepcje, plany. PZPN nie jest od tego, żeby wyłącznie sprawdzać spółkę jakiegoś faceta i szperać, czy on przypadkiem nie oszukuje. Są pewne zasady, pewne kryteria, które powodują, że możemy na pewne rzeczy spojrzeć. Natomiast to jest kwestia kultury zarządzania firmą przez jej właścicieli. To nie jest do końca nasza sprawa. Przykre to, ale mam nadzieję, że ten kryzys zmieni mentalność. Zaczniemy myśleć na kilka miesięcy, lat do przodu. Nie tylko tu i teraz. „Mamy słabego lewego obrońcę? Jedziemy, kupujemy, szybko, już. Tu proponują nam tego. A jak on gra? Nie wiem, nie widziałem go nigdy, ale bierzemy”. Tak nie można funkcjonować.

Rozmawiał WOJCIECH PIELA

fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
1
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
1 liga

Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Bartosz Lodko
4
Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków
Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
4
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Komentarze

5 komentarzy

Loading...