Reklama

Finansowy odpływ pokaże, że bardzo wielu piłkarzy pływało bez majtek

redakcja

Autor:redakcja

25 marca 2020, 12:23 • 10 min czytania 2 komentarze

– Dopiero gdy idzie odpływ, widać, kto pływał bez majtek. Pływanie bez majtek to brak spojrzenia na alternatywy, na to, co się może stać. Nie można powiedzieć, że piłkarze jako grupa będą bezradni. Bezradni będą ci, którzy nie byli świadomi, że życie piłkarza nie trwa wiecznie i zarobki mogą się skończyć w momencie kontuzji czy czegokolwiek innego. Przezorni nie będą bezradni, kryzys – wywołany w ten czy inny sposób – był do przewidzenia. Natomiast kryzys w zwyczajowej formie nie dotykał środowiska sportu tak mocno. A to, co się dzieje dzisiaj, dotyka mniej więcej wszystkich branż równo, poza takimi, które z oczywistych względów mogą skoczyć i na nim skorzystać. Nigdy wcześniej kryzys nie dotykał tak mocno piłkarzy. Dziś możemy tylko teoretyzować, ile będzie jeszcze grania w tym sezonie i czy w ogóle będzie. Jak mocne będą skutki tej przerwy – to się okaże. Ale zapowiada się, że będzie bardzo nieciekawie. Teraz tylko miliarderzy mogą być pewni, że wyjdą obronną ręką – mówi Maciej Zakrzewski, doradca finansowy piłkarzy. Rozmawiamy o sprawie, która jest ostatnio na tapecie: dlaczego zawodnicy w dużej mierze nie umieją oszczędzać? Zapraszamy.

Finansowy odpływ pokaże, że bardzo wielu piłkarzy pływało bez majtek

Napisałeś u siebie na Facebooku – teraz się okaże, kto pływał bez majtek. Sądzisz, że tych piłkarzy bez majtek jest wielu?

Myślę, że tak. Bardzo wielu. To jest moja subiektywna obserwacja, ale rozmawiam z piłkarzami w Polsce na każdym poziomie – i tymi, którzy zahaczają o reprezentację, i tymi, którzy są oderwani od piłki finansowo. Cóż: zawodnicy z drugiej grupy, grający w czwartej lidze, choć mają mniejszy budżet, lepiej zarządzają swoimi finansami i lepiej korzystają z okazji, jakie przynosi im życie.

Z czego wynika to oderwanie?

Czynników jest wiele. Trzeba zacząć od kilku kroków w tył i sprawdzenia, jak życie przygotowuje nas do zarządzania finansami. To, że ktoś ma pieniądze wystarczające na zaspokojenie czegoś więcej niż podstawowych potrzeb, jest stosunkowo rzadkie. W szkole nie mówią, co masz zrobić, jeśli masz wolne 20 tysięcy złotych. Są zajęcia z podstaw przedsiębiorczości, ale one są w dużej mierze abstrakcyjne. System nie szkoli. Z drugiej strony trzeba sobie powiedzieć, że różne środowiska mają różne kultury. Ja bym mimo wszystko upatrywał w piłkarzach stereotypu, który się pojawia. On nie jest w stu procentach obecny, ale niestety jest po części prawdziwy. To jest środowisku lansu. Piłkarz musi mieć fajny samochód i tak dalej. Podstawowym brakiem refleksji jest to, że piłka nożna jest tylko przejściowym etapem w życiu. A co za tym idzie: zarobki płynące z futbolu też są tylko przejściowe. Nie ma rozłożenia zarobków w kontekście 60 lat. A często jest tak, że jeśli ktoś zarabia 30 tysięcy, to traktuje to jako wypłatę, która będzie zawsze. Niestety tak nie jest.

Reklama

Świadomość piłkarzy idzie mimo wszystko ku lepszemu?

Tak. Jednak poniekąd rykoszetem: rynek w Polsce się profesjonalizuje. Futbol jest coraz bardziej interesujący, coraz więcej osób widzi w tym biznes. Możemy spojrzeć choćby na ubezpieczenia. Nad tym się pochylono w dużej mierze nie dlatego, bo piłkarze mają problemy, ale dlatego, że jest w tym biznes. Z jednej strony ktoś się może na tych mechanizmach uczyć, bo robi to też jego kolega z szatni, ale z drugiej zawsze można skręcić w bok. I wybrać złe ubezpieczenie. Tak jak wybiera się złą albo dobrą inwestycję. Czyli na przykład inwestować w nieruchomości nie wtedy, gdy jest bańka, ale wtedy, gdy jest bessa.

I dziś jest ostra szydera z piłkarzy, że w obliczu kryzysu są bezradni. Słusznie?

Bezradność zależy od stopnia zabezpieczenia. Każdy z nas żyje w takim środowisku ekonomicznym, jaki sobie w dużej mierze wypracował. Dlatego mówię, że dopiero gdy idzie odpływ, widać, kto pływał bez majtek. Pływanie bez majtek to brak spojrzenia na alternatywy, na to, co się może stać. Nie można powiedzieć, że piłkarze jako grupa będą bezradni. Bezradni będą ci, którzy nie byli świadomi, że życie piłkarza nie trwa wiecznie i zarobki mogą się skończyć w momencie kontuzji czy czegokolwiek innego. Przezorni nie będą bezradni, kryzys – wywołany w ten czy inny sposób – był do przewidzenia. Natomiast kryzys w zwyczajowej formie nie dotykał środowiska sportu tak mocno. A to, co się dzieje dzisiaj, dotyka mniej więcej wszystkich branż równo, poza takimi, które z oczywistych względów mogą skoczyć i na nim skorzystać. Nigdy wcześniej kryzys nie dotykał tak mocno piłkarzy. Dziś możemy tylko teoretyzować, ile będzie jeszcze grania w tym sezonie i czy w ogóle będzie. Jak mocne będą skutki tej przerwy – to się okaże. Ale zapowiada się, że będzie bardzo nieciekawie. Teraz tylko miliarderzy mogą być pewni, że wyjdą obronną ręką.

Ty, jako doradca finansowy, przedstawiasz swoim klientom pozytywne przykłady piłkarzy, którzy potrafili inwestować?

Mamy przykłady zawodników, których wszyscy dobrze znamy. No, ale fakt, że Beckham dobrze pokierował swoją karierą, to nie jest żadna tajemnica i większa wskazówka. Ja w rozmowie ze swoimi klientami jestem zobligowany do trzymania tajemnicy. Przykłady mogę podawać bez nazwisk. Mam wśród swoich klientów różnych piłkarzy – na przykład takich, których rodzice byli przedsiębiorcami i pomagali dzieciom w finansach. Wówczas taki chłopak w wieku 22 lat może mieć życie poukładane. Z drugiej strony są też zawodnicy, którzy niby chcieliby iść rozsądną ścieżką, ale pytają się o zdanie kolegów, a ci nie są w tej dziedzinie autorytetami. Albo rodziców pracujących na etacie – ci chcieliby dla swoich dzieci jak najlepiej, to jasne, natomiast wykazują postawę defensywną. Mówią, żeby nie pakować się w różne rzeczy, bo nie chcą brać odpowiedzialności. I potem taki chłopak zostaje z pieniędzmi, więc wyda je bez sensu na samochód, czy na ziemię, na której nic nie może powstać, bo taki jest plan zagospodarowania. Jest duże rozwarstwienie w zależności od tego, kto jaką wiedzę posiada. Natomiast ja powtarzam: podstawowa rzecz to logika. Zdrowy rozsądek. Analiza. Czytanie dokumentów. Jeżeli cokolwiek chce się w życiu zrobić, to trzeba poświęcić temu czas. Mówię klientom: nie ufajcie nikomu na sto procent. Doradcy finansowi – okej, wszystko fajnie, ale sami musicie zbudować wiedzę, byście potrafili odróżnić dobre rady od złych.

Reklama

Często im się pewnie nie chce zajmować takimi rzeczami po treningu.

To jest kwestia rygoru, a sportowcy z łatwością wchodzą w różne rygory: treningu, odżywiania. Trzeba tylko chcieć przenieść te rygory na sferę finansową. Wrócić z treningu, poświęcić godzinę na książkę, by wiedzieć, gdzie się zmierza.

Załóżmy, że jestem solidnym ligowcem, zarabiam 30 tysięcy na rękę. Co byś mi polecił?

Budujemy schemat działań wokół rzeczy, które są najbardziej bezpieczne. To jest mantra powtarzana przez wszelkich doradców finansowych. Podstawowa rzecz to wiedzieć, ile wydaję i pomyśleć, czy nie wydaję bez sensu. Po drugie – oszczędzać. Oszczędzanie jest najbardziej podstawową rzeczą, jaka może być. Tylko czy chować pieniądze pod materac? Nie, bo ktoś się włamie i te pieniądze ukradnie. To może sztampowy przykład, ale o to chodzi: trzeba oszczędzać w rozsądny sposób. Istotną rzeczą jest podjęcie zobowiązania – oszczędzam na przykład 10% swoich dochodów. Jeżeli ktoś ma obiekcje, to 10% jest bardzo małym postanowieniem, ale lepiej je oszczędzić niż wydać na buty. To jest autentyczny przykład: piłkarz potrafił wydawać 10% dochodów na buty. Miesięcznie. Jeżeli więc piłkarz się nie zobliguje umową do okładania 10%, za miesiąc zapomni i po oszczędzaniu.

A inwestycje?

Nie jestem za jednoznacznym wskazywaniem. Jestem za tym, żeby przegadać z klientem, w czym on jest dobry. Zawodnik, który ma 35 lat, kończy karierę. Tylko jednostki z charyzmą albo jedną ładną bramką w reprezentacji trafiają do telewizji. Nie każdy będzie też prowadził szkółkę. To jest logiczne z matematycznego punktu widzenia. Co więc umiesz robić? Co lubisz robić? Podobają ci się rośliny? To znajdź fundusz inwestycyjny, który opiera się na handlu artykułami rolnymi. Oczywiście: mówię o śmiesznym przykładzie, ale jeśli ktoś ma robić biznes, niech to będzie płaszczyzna, która będzie mu sprawiała przyjemność.

Na czym piłkarze najczęściej tracą?

Na codziennym życiu i niekontrolowaniu swoich wydatków. Spłyciłbym to do wielu małych kwot, które składają się na duże. Po drugie to są inwestycje w kompletnie oderwane rejony, bezsensowne rzeczy, bez wiedzy o tym, co się dzieje na rynku. Wrócę do nieruchomości – od dosyć dawna było wiadomo, że wszelakie rynki czekają na kryzys. Przyszedł koronawirus i ta bańka pękła. Kupowanie przez piłkarza jednego drogiego mieszkania, kiedy ceny na rynku są mocno napompowane, to nieprzemyślana decyzja. Można śmiało założyć, że mógł zrobić tę samą inwestycję o 50% taniej, gdy przyjdzie bessa i będą niskie ceny na rynku. A wystarczyło przejrzeć dowolny kanał YouTube’owy zajmujący się finansami, by wiedzieć, że tak będzie. No, ale jak ma się gotówkę, to pewne rzeczy przychodzą łatwiej. W gospodarce kryzys mówi „sprawdzam”. W życiu piłkarza: emerytura mówi „sprawdzam”. Przychodzi 35 lat i widać, że te 100 tysięcy za dużo na mieszkanie przydałyby się teraz.

Twoim zdaniem potrzebne są działania systemowe? Na przykład obligatoryjne 5% na emeryturę?

Myślę, że tak. To byłoby dobre. Nie widzę negatywnego powodu, dla którego to mogłoby być nietrafione. Wiadomo: wszelkie nakazy nie są fajne, eskalowane zbyt mocno mogą być szkodliwe, ale mówimy o 5%. Mamy przykłady z innych lig, gdzie takie rzeczy są dużo bardziej uregulowane. Polska piłka ma ładną okładkę, to miło wygląda, ale niektóre rzeczy są w powijakach. W Holandii piłkarze muszą odkładać na emeryturę. W Niemczech, jeśli piłkarz ma kontuzję, może się spodziewać, że klub po trzech miesiącach nie będzie mu płacić. Dlatego zawodnik musi się zająć ubezpieczeniem. Wszystko zmierza w kierunku takich regulacji. Podobna legislacja to kwestia czasu. Taki nakaz byłby dobry, bo otwierałby ludziom oczy. Ktoś zmuszony do odkładania 5% pomyślałby prędzej, że możne należałoby odkładać 50%?

Może Polski Związek Piłkarzy powinien mocniej działać? On istnieje, ale nie do końca wiadomo czym się zajmuje.

Nie mogę się za PZP wypowiadać, nie jestem jego częścią. Działam w ramach firmy Phinance, która jest partnerem PZP i my od strony finansowej staramy się zawodnikom pomóc. Mówimy, że jest temat, możemy porozmawiać i z tego skorzystać. Ja, jako osoba prywatna, nie jestem przekonany, czy poza uświadamianiem i edukacją PZP ma większe możliwości. Obowiązek emerytur musiałby być procedowany przez PZPN.

Ty zgłaszasz się do piłkarzy czy oni do ciebie?

Różnie. Jak zaczynaliśmy, musieliśmy się rozreklamować. Pomagał Polski Związek Piłkarzy. Teraz to dosyć mocno działa na zasadzie poleceń. Duża część przypadków to jednak kwestia ubezpieczeń. A tematy oszczędzania, emerytur, żeby odłożyć, to jest mimo wszystko jednak rzadkość. Jest mur. Mało który klient jest gotowy podjąć ten temat. To pokazuje podejście części piłkarzy. Robimy, co możemy, żeby pokazać istotę tego wszystkiego. Ale niestety, tak jak kontuzja wskazuje, że warto się ubezpieczyć, tak kryzys, że warto oszczędzać. Poza tym kontuzja jest widoczna, a brak odpowiedzialności za pieniądze już nie. I jak starszy kolega spotka młodszego, to mu nie powie, że podjął w życiu złe decyzje. Bo to jest wstydliwe.

Chyba też trzeba mieć szczęście i trafić na szatnię, która to rozumie, a nie na taką, która chodzi na ruletkę.

Dokładnie. Jak we wszystkim: środowisko jest decydujące. Jest piłkarz, po którym widać, że nie odebrał finansowego wychowania, ale jest w odpowiedzialnym środowisku, to ono go ciągnie do góry. Spotykałem jednak piłkarzy, którzy mieli błysk i świadomość, ale mówiono im w szatni:

– Młody, to są oszuści.

To ciągnęło ich w dół. Trzeba weryfikować i uważać na ludzi, którzy nie mają pojęcia o finansach, a na ich temat się wypowiadają. To brzmi agresywnie z mojej strony, ale takie są realia. Lepiej powiedzieć coś takiego i uratować komuś przyszłość niż głaskać i mówić tylko to, co chce usłyszeć.

Żony też są ważne w tej układance?

Tak. Partnerki są często dobrym doradcą i rozsądnym głosem w rodzinie. Są hamulcem dla piłkarzy, którzy prowadzą hulaszcze życie. Myślą o przyszłości tej rodziny i zaczynają rozporządzać majątkiem. O tym mało kto mówi, bo wizerunek piłkarza, który ulega kobiecie i oddaje jej władzę, to jest rzecz wstydliwa i niemile widziana w szatni. Natomiast trzeba też pamiętać nie o żonach, a o dziewczynach młodych piłkarzy. To już jest element rozwiązłego trybu życia. Trzeba się popisać, coś kupić, gdzieś jechać. Pojawienie się dzieci jest punktem, w którym człowiek zaczyna myśleć.

Sądzisz, że wielu piłkarzy uratowałeś przed bankructwem?

Myślę, że są na to duże szanse. Pracujemy nad tym dopiero 2,5 roku, więc sprawdzimy to dopiero za kilka lat. Ale jest jeszcze dużo pracy do zrobienia. Natomiast to zależy od piłkarza, czy pójdzie swoją drogą, czy ze mną albo jakimkolwiek innym doradcą. Ja mogę mówić dużo o czymś i na 100 osób zrozumie pięć. To jest mrówcza praca. Jednak każdy mały sukces to ten, o który chodziło.

Fot. Barbara Dabek

Rozmawiał PAWEŁ PACZUL

Najnowsze

Liga Europy

Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

0
Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

Komentarze

2 komentarze

Loading...