Reklama

„Wizja bez realizacji to halucynacja”. Ligowcy o pomyśle na dogranie ligi

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

24 marca 2020, 14:47 • 11 min czytania 2 komentarze

„De facto gralibyśmy do pierwszego zakażonego. I co? W pierwszym meczu ktoś złapałby koronawirusa i cały plan, który niemało by kosztował, poszedłby na marne”

„Wizja bez realizacji to halucynacja”. Ligowcy o pomyśle na dogranie ligi

„Krótko skomentuję: dla mnie to jest słaby pomysł, a wręcz karkołomny ”

„Ktoś kiedyś mądrze powiedział, że wizja bez realizacji to halucynacja”

Duża cześć środowiska piłkarskiego bardzo mocno ocenia plan Rakowa Częstochowa na dogranie rozgrywek, ale w wielu wypowiedziach da się też zauważyć pozytywne podejście do tego, że ktoś w ogóle wychodzi z inicjatywą, pomysłem, chęcią, żeby ten sezon rozegrać do końca. O zdanie w tym temacie zapytaliśmy grupę ligowców i trenerów. Zapraszamy.  

***

Reklama

Plan szerzej opisaliśmy wczoraj, a tutaj szybko go streszczamy.

I etap (10 – 14 dni)
Obowiązkowa kwarantanna w domach z możliwością wychodzenia na treningi indywidualne realizowane na terenie Klubu. Całe zaopatrzenie dla zawodników oraz ich rodzin będzie realizowane przez Klub. W tym samym czasie w hotelach byłaby przeprowadzana kwarantanna obsługi hotelowej. Po tym etapie powinny zostać wykonane badania na obecność koronawirusa. Testy miałby zostać zakupione na rynku komercyjnym, poza granicami naszego kraju. W przypadku wystąpienia koronawirusa u jednego z piłkarzy, projekt byłby kontynuowany pod warunkiem, że nie miał on kontaktu z innymi osobami z klubu. Przy wykryciu koronowirusa u większej liczby osób projekt byłby przerywany.

II etap (14 dni)
Zgrupowanie piłkarskie przygotowujące poszczególne zespoły do rozegrania pozostałych kolejek PKO Ekstraklasy. Pełna izolacja drużyny na terenie hotelu. W przypadku wystąpienia koronowirusa u którejś z osób przebywających w jednym z hoteli, projekt byłby przerywany.

III etap (6 kolejnych tygodni)
Wznowienie rozgrywek PKO Ekstraklasy. Każda drużyna rozegra średnio dwa mecze w tygodniu. W przypadku wystąpienia koronowirusa u któregoś z zawodników projekt byłby przerywany.

***

MICHAŁ MAK (POMOCNIK WISŁY KRAKÓW)

Reklama

Wydaje mi się, że jest daleka droga do realizacji tego projektu. Musiałyby się zgodzić wszystkie kluby, musiałby to zatwierdzić PZPN, telewizje i pozostałe podmioty powiązane z ligą. Nie jestem przekonany, czy w obliczu tak poważnej sytuacji jest sens grania w piłkę, ona schodzi teraz na dalszy plan. Na dziś dla mnie ten pomysł to bardziej science fiction niż coś realnego. My, piłkarze, obawialibyśmy się też zwiększonego ryzyka zakażenia. Zresztą, de facto gralibyśmy do pierwszego zakażonego. I co? W pierwszym meczu ktoś złapałby koronawirusa i cały plan, który niemało by kosztował, poszedłby na marne. Istnieje duże ryzyko, że to w trakcie by się wysypało. Ale to tylko moje zdanie, kto inny będzie decydował. Ja robię swoje, trzymam się rozpisek i czekam na decyzje.

IGOR SAPAŁA (POMOCNIK RAKOWA CZĘSTOCHOWA)

Pomysł wydaje się sensowny. Wymyśliła go grupa mądrych ludzi. Wiemy dobrze, jaki jest status Rakowa – bardzo chcemy ten sezon skończyć, wręcz za wszelką cenę dograć wszystkie pozostałe kolejki ligowe, a to rozwiązanie pozwala na taki scenariusz.

Z jednej strony chcecie go dograć, a z drugiej nie jest przecież tak, że o coś specjalnego walczycie.

Gramy o ósemkę, chcielibyśmy ten sezon dokończyć, chcielibyśmy rozegrać swoje mecze, żeby była w tym wszystkim jakaś płynność. I żeby każdy był zadowolony. Nie zmieniamy swoje stanowiska. To jest rozsądne rozwiązanie, choć przy tym wiemy, że nie będzie łatwo o jego realizację.

Kiedy słyszysz o skoszarowaniu w hotelu na dwa tygodnie, później sześciu tygodniach kolejek na kilku stadionach – to jest rozwiązanie niestandardowe i nie jest tak, że trochę boisz się skali takiego rozwiązania?

Czy się boimy? Nie ma żadnych obaw. Rozpatrujemy to pod kątem ciekawej przygody. I tak jeździmy na obozy, nie byłoby to dla nas wielkie wyzwanie, żeby wytrzymać w hotelu. Jeszcze nigdy w historii coś takiego nie miało miejsca. Nawet nic podobnego. Zdarzyłoby się to pierwszy raz, więc ma to dodatkowy smaczek. Czemu by nie spróbować? Patrzę na to pozytywnie i z wielkim zaciekawieniem.

Było to z wami konsultowane?

Oczywiście, było konsultowane, nie ze wszystkimi, ale w węższym gronie już tak. Wszyscy uznaliśmy, że to dobry pomysł. Wszystko ma ręce i nogi.

JAKUB SZMATUŁA (BRAMKARZ PIASTA GLIWICE)

Jest to jakiś pomysł, ale czy możliwy do wprowadzenia? Logistycznie to bardzo duże przedsięwzięcie. Chwała Rakowowi, że próbuje, że szuka rozwiązań, bo wszyscy chcielibyśmy dokończyć rozgrywki, trudno jednak dziś ocenić, czy kluby podołałyby tu organizacyjnie. W każdym razie nie mówię kategorycznie „nie”.

Bardzo ciekawym pomysłem jest przeprowadzenie kupionych na rynku komercyjnym testów na obecność koronawirusa w organizmie w każdym klubie. 

Testy na koronawirusa każdy chciałby sobie zrobić, również my, którzy możemy zarazić innych nieświadomie, bo nie mamy objawów. Gdyby była możliwość zdobycia tych testów, byłbym „za”.

Skoszarowanie w hotelach stanowiłoby dla was problem?

Osiem tygodni w izolacji jakoś bym wytrzymał, gdybym wiedział, że to zagwarantuje klubom lepszą przyszłość i łagodniejsze lądowanie. To koncepcja nowa, powstała nagle, ale moim zdaniem nie do niezrobienia. Teraz wszystko zależy od tego, czy prezesi się dogadają i będą jednomyślni.

PIOTR STOKOWIEC (TRENER LECHII GDAŃSK)

Propozycja Rakowa wydaje się bardzo karkołomnym zadaniem. Fajnie, że są jakieś inicjatywy. Widać, że wszystkim zależy na tym, żeby dokończyć ligę. Ja również przychylam się do tego, że skończyć ten sezon. Mimo to uważam, że mało realne jest zorganizowanie i przeprowadzenie logistyczne takiego wariantu, jak proponuje Raków. Byłoby to bardzo ciężkie do zrealizowania. Ale samą ideę,  można pochwalić.

Pierwsza rzecz – żeby w ogóle rozmawiać o tym wszystkim, trzeba byłoby mieć pozwolenie i zielone światło od rządu, który konsultowałby się ze specjalistami, wirusologami, lekarzami, ludźmi z sanepidu, znawcami tematu. Jeśli tego na razie nie ma, to odrzuciłbym wszelkie dywagacje, bo myślę, że nie wpłynie to dobrze na opinię społeczną o nas. Piłka nożna generalnie ucierpiałaby wizerunkowo, bo społeczeństwo boryka się z poważnymi problemami, a tak spadłaby na na nas wyjątkowa fala krytyki. Zbadałbym wcześniej czy to wszystko jest w ogóle realne. Przerwaliśmy ligę przy 50 zachorowaniach a obecnie jest ponad 700, wiec to scenariusz mało prawdopodobny. Koszarowanie jest karkołomne. Stwarzałoby to jeszcze większe problemy i możliwości zarażania. Ograniczenie liczby osób na stadionie wcale nie jest takie proste – są live parki, obsługa stadionowa, sztaby, mnóstwo osób.

Jeśli mielibyśmy się nad czymś  pochylić, to czy nie lepszym pomysłem byłaby kwarantanna w swoim miejscu, w swoich warunkach. Każdy zadbałby o tę kwarantannę i grał mecze na swoim stadionie.

Byłoby przy tym sporo zachodu, ale sam czas poświęcony na realizację tego pomysłu nie byłby dla was raczej wielkim problemem, prawda?

To nasza praca, więc absolutnie nie. Nie chcielibyśmy jednak narażać innych osób, a w tym wypadku byłoby to wręcz nieodpowiedzialne, więc ciężko mi sobie to wszystko wyobrazić w tej formule. Bo gdzie byśmy grali? Na jakich stadionach?

W pomyśle jest zaznaczone, że mecze mogłyby odbywać się w Gdańsku, więc dla was to ułatwienie.

Trudno to zrealizować. To jest sama wizja. Jak ktoś kiedyś powiedział – ”Wizja bez realizacji to halucynacja”.

KAMIL PESTKA (OBROŃCA CRACOVII)

Kurczę, nie mam jakiegoś zdania, tyle jest tych pomysłów, tyle tych pomysłów jeszcze się pewnie pojawi, że kompletnie człowiek nie wie, jak się do czegoś takiego ustosunkować.

Dla was byłby to problem, żeby się skoszarować na kilka tygodni w hotelach poza domem?

Jeśli poszedłby taki przykaz z góry, to nie byłby to dla mnie żaden problem. Musiałaby paść twarda decyzja klubu i ligi – wchodzimy w ten projekt. Wtedy nie miałbym żadnych obiekcji. Decyzja to decyzja, trzeba to uszanować.

Bez oporu dograłbyś sezon. 

Nie miałbym wyboru. Dostosowałbym się. Ale generalnie, kiedy jeszcze nic nie wprowadzono, to co można powiedzieć? Pomysłów na dogranie ligi, nawet podobnych, pewnie będzie jeszcze mnóstwo – każdy z nich będzie miał swoje wady i każdy z nich będzie miał swoje zalety. Trzeba znaleźć najbardziej akuratny pomysł. Taki uczciwy dla wszystkich. Władze ligi biorą za to odpowiedzialność. Oni się tym zajmują, więc wierzę, że przeprowadzą to wszystko najlepiej, jak się da. Czy to będzie akurat ten pomysł? Nie wiem.

Bardzo ciekawym pomysłem jest przeprowadzenie kupionych na rynku komercyjnym testów na obecność koronawirusa w organizmie w każdym klubie. 

To na pewno. Duży plus tego pomysłu. Będzie stuprocentowa pewność, czy ktoś jest zdrowy, czy ktoś jest chory. Wszystko jasne. I od tego można byłoby wyjść przy wszystkich projektach. Na razie jednak jest to niezależne od nas. Decyzja należy do władz ligi.

DOMINIK FURMAN (POMOCNIK WISŁY PŁOCK)

Znowu jest coś rozpatrywane na temat koronawirusa? Wczoraj czytałem tylko nagłówek i szczerze powiedziawszy zajmuję się teraz czymś innym. Trenuję, nie skupiam się na tym wszystkim. To ciężki czas dla wszystkich. Nie chcę wypowiadać się na żaden temat związany z koronawirusem. Ktoś coś podłapie, będę się musiał tłumaczyć, bez sensu. Nie ocenię, czy to jest realny projekt. Niech się wypowiedzą osoby kompetentne. Ja nie mam na nic wpływu.

JAKUB ŁABOJKO (POMOCNIK ŚLĄSKA WROCŁAW)

Gdyby to wszystko było do zrobienia, to jak najbardziej chciałbym dokończyć ligę. Pytanie, czy mówimy o czymś realnym. Pojawiają się też wątpliwości etyczne. Są ludzie, dla których testy na koronawirusa to pilniejsza potrzeba niż dla nas, a raczej nie jest to produkt powszechnie dostępny. Nie wiem też, czy jedno badanie na początku by wystarczyło, czy nie trzeba byłoby go powtarzać co ileś tygodni.

Skoszarowanie w hotelach stanowiłoby dla was problem?

Dla mnie skoszarowanie na osiem tygodni nie byłoby takim wyzwaniem, jak dla kolegów, którzy mają rodziny, dzieci. Czasami ktoś choruje, trzeba się nim opiekować i tak długa nieobecność w domu dla niektórych mogłaby być problemem. Wypowiadam się więc tylko za siebie, bo nie mam jeszcze zbyt wielu zobowiązań rodzinnych. Z mojej perspektywy chyba większą izolację mam teraz niż przebywając w hotelu z całą drużyną.

Taki pomysł to jakieś światełko w tunelu, choć ryzyko też istnieje. Trzeba zainwestować sporo pieniędzy, a potem projekt może się rozsypać po czyimś zakażeniu. Rozumiem jednak kluby, które nie chcą stracić znacznie większych pieniędzy od telewizji i sponsorów. Nam pozostaje czekać na ustalenia ludzi, którzy będą decydować.

WALDEMAR FORNALIK (TRENER PIASTA GLIWICE)

Krótko skomentuję: dla mnie to jest słaby pomysł, a wręcz karkołomny.

Skąd takie zdecydowanie?

Nie chcę tego wyjaśniać. Z jednej z obozu Rakowa dochodzą nas wieści, że ktoś tam w Polsce, z piłkarzy, nie zna się na wirusach, a z drugiej nagle oni proponują rozwiązanie z wirusem typu testy i tym podobne. To jest sytuacja o wiele poważniejsza niż się komuś wydaje. Przynajmniej ja to tak odbieram. Jesteśmy za zakończeniem rozgrywek, dograniem rozgrywek, ale nie wiem, w jakiej formule, bo nie jestem tak mądry, żeby wymyślić to teraz, na poczekaniu, tak na szybko. Nie wiem, czy cztery kolejki, czy jedenaście kolejek, ale dograć.

RAFAŁ PIETRZAK (OBROŃCA LECHII GDAŃSK)

Nie mam wpływu na to, jakie zapadną decyzję, ale dostosuję się do wszystkiego, co będzie. Jeśli będziemy musieli grać w takiej formule, jak tam jest przedstawiona, to trzeba będzie grać. Nie mam tutaj za wiele do gadania. Nie jestem ani za tak, ani za nie.

Bardzo ciekawym pomysłem jest przeprowadzenie kupionych na rynku komercyjnym testów na obecność koronawirusa w organizmie w każdym klubie. 

Na pewno tak, to jest akurat fajny pomysł. Każdy z nas chciałby wiedzieć, czy jest zarażony, czy nie. Każdy przechodzi koronawirusa inaczej, więc pomysł na plus.

Dla was takie zgrupowanie to chleb powszedni czy poważny problem?

Dla nas nie byłby to problem, bo mamy z takim czymś do czynienia właściwie, co pół roku, ale mógłby być to problem dla naszych rodzin. Wyjeżdżamy regularnie na zgrupowania przedsezonowe – czasami tygodniowe, czasami dwutygodniowe – to nie byłoby dla nas nic nowego.

Samo wznowienie rozgrywek PKO Bank Polski Ekstraklasy – nie boicie się tego?

Nie mam na to wpływu. Jeśli ktoś zdecyduje, że gramy, a wszyscy będą patrzyli na bezpieczeństwo nasze, kibiców i wszystkich ludzi związanych z piłka nożną, to zagramy, a jeśli nie, to nie zagramy. Prosta piłka. Na pewno będzie to poparte decyzjami podjętymi z głową.

PATRYK TUSZYŃSKI (NAPASTNIK PIASTA GLIWICE)

Szansa powodzenia tego projektu, przy tej skali zakażeń i w tym momencie, jest nikła. Pomysł sam w sobie jest dobry. Fajnie, że powstał, ale jego wykonanie byłoby bardzo trudne.

Dla was byłby to problem, żeby się skoszarować na kilka tygodni w hotelach poza domem?

Nie, nie, nie, nie ma problemu. Trzeba wziąć pod uwagę, w jakim jesteśmy momencie i z czym przychodzi nam się zmierzyć. Nikt się tego nie spodziewał. My też jako piłkarze to rozumiemy i nie jest dla nas żadnym problemem, że spotkać na zgrupowanie. Dwa-trzy tygodnie w hotelu, w odseparowaniu od rodzin, to żaden problem. Tylko po prostu ciężko mi to sobie wyobrazić. Na początku byłyby to dwa tygodnie, ale potem kolejne sześć tygodni, czyli łącznie osiem tygodni w hotelach. Nie wiem, wydaje mi się, że pomysł jest, ale wdrożenie go w życie nie byłoby najprostsze.

Ja jestem w stanie podjąć się takiego wyzwania. Nie jest to żaden problem. Absolutnie.

Rozmawialiśmy z Waldemarem Fornalikiem i powiedział, że to pomysł słaby, a wręcz karkołomny. 

No, to prawda. Ja mógłbym grać, ale z drugiej strony osiem tygodni skoszarowania w hotelach trochę mija się z sensem. Dogranie ligi na siłę. Co by to miało zmienić? Dziwna sprawa. Wątpię, żeby większość zawodników Ekstraklasy zdecydowałaby się na takie rozwiązanie.

Trzeba powiedzieć, że pomysł wyszedł z Rakowa, a tam było to konsultowane z piłkarzami. Chyba, że nie chcieli się sprzeciwiać właścicielowi. 

Nie dziwię się, że powiedzieli, że okej. Oczywiście śmieję się. Jest wiele czynników. Zawodnicy mają rodziny. Dwa-trzy tygodnie nie byłyby problemem, ale jeśli projekt trwałby dwa miesiące, to już zupełnie inna sprawa. Pytanie też, jak rozwijać się będzie wirus. Czy jesteśmy już teraz w momencie kulminacyjnym czy nie. Widzimy, jak to się odbywa. Można zarazić się w każdym momencie.

Zdrowie musi być na pierwszym miejscu. 

Niektórzy piłkarze mają żony w ciąży, często blisko terminów porodowych. Nie chce mi się wierzyć, żeby to spotkało się z akceptacją zawodników. Ktoś miałby zostawić żonę i na dwa miesiące skoszarować się w hotelu? Nie, to raczej nie wchodzi w grę. Tym bardziej że dopiero co cała Polska słyszała o przypadku kobiety, która była w ciąży, urodziła dziecko i zmarła na koronawirusa. Ciężka sprawa. Mnie akurat dziecko urodziło się miesiąc temu, więc jestem w uprzywilejowanej sytuacji, ale u nas trzech chłopaków ma partnerki na zaawansowanych etapach ciąży, więc nie wiem, czy oni byliby skłonni wyjechać tak daleko, na tak długi czas.

Raczej nie.

Dlatego to pomysł fajny dla juniorów, dla młodziaków, ale dla kogoś, kto ma rodziny, dzieci, to już zupełnie inna sprawa. Ta grupa chłopaków na pewno by nie chciała. Pewnie takich przypadków jest pewnie 20-30 w całej lidze. Może nawet więcej. Złożona sprawa.

ROZMAWIALI: PRZEMYSŁAW MICHALAK I JAN MAZUREK

Fot. 400mm.pl/Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

2 komentarze

Loading...