Reklama

„Milewski przez faul Kante nie zagra przez kilka tygodni”

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

11 marca 2020, 08:47 • 8 min czytania 36 komentarzy

– Wielu wypowiadało się, że nie powinno być czerwonej kartki, bo było to zagranie przypadkowe, z czym ja się zupełnie nie zgadzam. To wejście spowodowało, że Sebastian jest wyłączony z gry na kilka tygodni. Przywołuje się sformułowanie „wejście przypadkowe”, ale nasi zawodnicy, Bartosz Rymaniak czy Jorge Felix, którzy również bez złych intencji trafili swoich przeciwników, zostali ukarani czerwonymi kartkami. Przepis mówi jasno, że jeżeli jest impet i są wyraźne skutki takich zdarzeń, to nie ma mowy o przypadkowości – mówi Waldemar Fornalik na łamach „Sportu”. Co poza tym dziś w prasie? Przede wszystkim koronawirus

„Milewski przez faul Kante nie zagra przez kilka tygodni”

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

Sport – stop. Koronawirus sprawił, że rozgrywki na poziomie centralnym odbędą się bez kibiców, niektóre okręgi zawieszają rozgrywki.

Polska wciąż jest stosunkowo „bezpieczna”, zarażonych jest niewielu w porównaniu z krajami, w których wirus już się rozszalał, ale premier poinformował, że na posiedzeniu Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego podjęto decyzję o odwołaniu wszystkich imprez masowych. Dla organizatorów będą szczegółowe informacje. – Chcemy zachowywać się odpowiedzialnie, być mądrymi przed szkodą – tłumaczył premier Morawiecki i dodał, że rozważane są kolejne kroki. Co to oznacza dla świata sportu? Skutki będą odczuwalne na wszystkich poziomach. Rozgrywki ligowe mają się odbywać bez publiczności, choć na przykład prezes PZPN Zbigniew Boniek w rozmowie z portalem polsatsport.pl nie wykluczył całkowitego przerwania rozgrywek. Zresztą Dolnośląski ZPN, Śląski ZPN, Wielkopolski ZPN i Zachodniopomorski ZPN ogłosiły zawieszenie rozgrywek ligowych, na razie do 23 marca.

Reklama

Triumfator Ligi Mistrzów odpadnie już w 1/8? To wcale nie taki nietypowy scenariusz.

Triumfatorowi Ligi Mistrzów nie wypada w następnym sezonie odpaść z następnej edycji już w pierwszej wiosennej rundzie. Liverpool za wszelką cenę będzie chciał uniknąć scenariusza, który jednak wcale nie jest taki nietypowy. Przeżywaliśmy go zaledwie rok temu, kiedy Real Madryt musiał uznać wyższość Ajaksu Amsterdam. Różnica między Królewskimi a The Reds jest jednak taka, że madrytczycy byli już wtedy nasyceni trzema kolejnymi triumfami w Champions League, a wielka era Liverpoolu tak naprawdę dopiero się zaczyna. Jej początek nastąpił w maju ubiegłego roku, po wygranej 2:0 nad Tottenhamem w fi nale LM. Kontynuacją będzie pierwsze od 30 lat mistrzostwo Anglii, którego zdobycie jest już tylko kwestią dni. Ale w międzyczasie Klopp i jego drużyna chcieli ugruntować swoją pozycję w najważniejszych klubowych rozgrywkach w Europie. Do tego potrzebny jest jednak awans do ćwierćfi nałów. A później najlepiej jeszcze co najmniej do półfinałów

Tuchel wyeliminuje Borussię, albo latem wyleci z klubu – takie ultimatum postawiły władze PSG przed trenerem.

Jak podaje „L’Equipe” Niemiec dostał od katarskich władz ultimatum – albo wyeliminuje Borussię Dortmund, albo po sezonie straci pracę. O nadzieję nie jest jednak łatwo. Nie dość, że ekipa z Zagłębia Ruhry przyjeżdża do Paryża z nieznaczną zaliczką z pierwszego meczu (2:1), to jeszcze ze względu na koronawirusa na trybunach Parc des Princes nie zasiądzie ani jeden kibic, ani nawet dziennikarz (nie licząc komentatorów telewizyjnych). Ponadto w barwach gospodarzy nie zagrają zawieszeni Marco Verratti i Thomas Meunier. Tuchel chciał przetestować inne rozwiązania w starciu ze Strasbourgiem, który miał posłużyć również do sprawdzenia mniej eksploatowanych graczy, ale nie mógł tego zrobić, bo sobotnie spotkanie zostało przełożone ze względu na epidemię koronawirusa.

Reklama

Cracovia po dogrywce wyeliminowała z Pucharu Polski GKS Tychy. Święto w Tychach popsute – przez ekstraklasowicza i zamknięty stadion.

To miało być święto w Tychach, bo po 43 latach GKS rozegrał mecz w ćwierćfinale Pucharu Polski (wyżej klub w PP nigdy nie grał, a wtedy, w sezonie 1976/77 przegrał z Legią 1:2). Ze względu na decyzję o odwołaniu imprez masowych w kraju, spotkanie rozegrano bez udziału kibiców. Na pustym stadionie wyraźnie słychać było pokrzykiwania piłkarzy, wskazówki trenerów. Atmosfera jak na sparingach. W programie meczowym, który był rozdawany dziennikarzom, znalazła się jeszcze wypowiedź Ryszarda Tarasiewicza. Trener komplementował Cracovię i marzył o awansie do najlepszej czwórki PP. Program został wydrukowany w poprzednim tygodniu, w sobotę tyszanie przegrali w Głogowie 1:5, a na drugi dzień Tarasiewicz został zwolniony.

Novikovas zastąpi Wszołka w Poznaniu. Litwin ma coś do udowodnienia.

– Byłem krytykowany, będąc zawodnikiem drużyny z Podlasia, jestem teraz, gdy gram w Legii. Nie przejmuję się takimi opiniami, mógłbym podawać piłkę do najbliżej ustawionego kolegi, ale czasem wolę zaryzykować i kopnąć do przodu albo próbować kogoś minąć – opowiadał niedawno litewski piłkarz lidera ekstraklasy. Z ofensywnych graczy pierwszej jedenastki grał w tym roku najmniej. W trzech z czterech spotkań ekstraklasy, które zaczynał w podstawowej jedenastce, trzykrotnie był zmieniany jako pierwszy – między 60. a 70. minutą. W Bełchatowie w meczu z Rakowem nie wszedł nawet na chwilę, a przeciwko Piastowi został wpuszczony na murawę w doliczonym czasie i zdążył wykonać trzy podania. Wszystkie były celne.

„SPORT”

Piasta zagra z Lechią bez Sebastiana Milewskiego, który po faulu Jose Kante jest wyłączony z gry na kilka tygodni.

Wygrana przy Łazienkowskiej nie tylko kosztowała Piasta dużo sił, ale i zdrowia. Najgorsze wieści Waldemar Fornalik przekazał odnośnie Sebastiana Milewskiego. To on został sfaulowany przez Jose Kante i już to zdarzenie na powtórkach wyglądało źle, ale pomocnik dokończył mecz, a Kante zobaczył czerwoną kartkę. Opinie odnośnie sędziowskiego werdyktu były różne, ale dla trenera Fornalika sprawa jest jednoznaczna. – Wielu wypowiadało się, że nie powinno być czerwonej kartki, bo było to zagranie przypadkowe, z czym ja się zupełnie nie zgadzam. To wejście spowodowało, że Sebastian jest wyłączony z gry na kilka tygodni. Przywołuje się sformułowanie „wejście przypadkowe”, ale nasi zawodnicy, Bartosz Rymaniak czy Jorge Felix, którzy również bez złych intencji trafili swoich przeciwników, zostali ukarani czerwonymi kartkami. Przepis mówi jasno, że jeżeli jest impet i są wyraźne skutki takich zdarzeń, to nie ma mowy o przypadkowości – mówi szkoleniowiec drużyny z Górnego Śląska. Skład będzie zmieniony – Pozostali zawodnicy również są mocno poobijani. Chociażby Jorge Felix, który był kilkakrotnie faulowany w bezpardonowy sposób. Drobne problemy dotyczą również Toma Hateleya, ale najbliższe godziny pokażą, czy będą do dyspozycji – dodaje trener Fornalik.

Diafra Sakho nie trafił ostatecznie zimą do Górnika Zabrze, ale niewykluczone, że temat transferu wróci latem,

– Monitoruję go od 2014 roku. Znam jego charakterystykę i śledzę jego losy – tłumaczy Płatek, który oglądał piłkarza pod kątem przydatności do Borussii Dortmund, klubu dla którego od lat z powodzeniem pracuje jako skaut. Jak tłumaczy teraz, wiele dodatkowych informacji na jego temat uzyskał od drugiego trenera BVB, a także swoich informatorów znad Sekwany. Dzięki jego kontaktom Sakho przyleciał do Zabrza. Obejrzał mecz z Pogonią Szczecin w XXIV kolejce, a następnego dnia trenował nawet z zespołem prowadzonym przez Marcina Brosza. – I to na swoją odpowiedzialność. Chciał zobaczyć, jak się prezentuje na tle naszego zespołu – mówi prezes Górnika Dariusz Czernik.

Rozmowa z Krzysztofem Brede, którego Podbeskidzie ograło Wartę i wskoczyło na fotel lidera. Na dziś bielszczanie wyglądają na największego faworyta w rajdzie po awans.

Podbeskidzie pokonało Wartę Poznań 2:0 i awansowało na fotel lidera. Jest się z czego cieszyć…

– Sami wiemy, że mecze czasami bywają niewdzięczne. Jeżeli dwa dobre zespoły się spotykają, to powinno być dobre spotkanie. Mały błąd może jednak spowodować, że rywal go wykorzysta. Na pewno cieszy to, że zagraliśmy na zero z tyłu i że tych błędów popełniliśmy bardzo mało. A dużych błędów nie popełniliśmy w ogóle. Bardzo się z tego cieszę.

Bardzo ważną dla przebiegu spotkania była sytuacja, po której z boiska wyleciał Bartosz Kieliba.

– Marko zrobił superrobotę. Miał za zadanie grać bardzo blisko szczególnie Kieliby właśnie. Miał go absorbować. Cały czas miał go nękać i zrobił, co miał zrobić. Został sfaulowany. Rywal obejrzał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. To był bardzo ważny moment, bo grając o jednego zawodnika więcej jest – szczególnie u siebie – łatwiej. Niemniej jednak takie wrażenie bywa czasami złudne. Drużyna przeciwna nastawiała się bowiem na grę z kontrataku. A wiedzieliśmy, że zespół Warty potrafi wyprowadzać bardzo dobre kontry.

„SUPER EXPRESS”

Przynajmniej do 3 kwietnia nie zostanie rozegrany żaden mecz we Włoszech. Rozgrywki Serie A stanęły w miejscu

– Sytuacja stała się tak poważna, że jesteśmy zmuszeni natychmiast zastosować rygorystyczne środki – przekazał swoją decyzję premier Conte. – Alarm czerwony obejmuje teraz teren całego kraju. Szkoły, uniwersytety oraz wydarzenia sportowe pozostaną zawieszone do 3 kwietnia. Potem będziemy reagować w zależności od dalszego rozwoju sytuacji. Ostatni mecz w Serie A rozegrano w poniedziałkowy wieczór. Sassuolo pokonało Brescię 3:0, a świat obiegły niezwykłe obrazki z Francesco Caputo, który po strzelonym golu pokazał do kamery kartkę z napisem: „Wszystko będzie dobrze, zostańcie bezpieczni w domach”. 

Nawet w miliony złotych mogą pójść straty polskich klubów przy rozgrywaniu meczów bez kibiców.

„Od czasu zmiany ustroju w Polsce jest to największy test dla całego naszego społeczeństwa. Im szybciej to zrozumiemy, tym lepiej” – napisał na Twitterze prezes PZPN, który jeszcze niedawno przebywał we Włoszech i z bliska mógł się przyjrzeć, z jak niebezpiecznym zjawiskiem mamy do czynienia. Mecze kadry bez widzów to jedno, ale zagrożenie koronawirusem uderzy też bardzo mocno w polską piłkę klubową. Zakaz wydany przez premiera sprawia, że również mecze ligowe będą rozgrywane bez publiczności. To wielki finansowy cios dla klubów, które stracą cały dochód z tzw. dnia meczowego, a w niektórych przypadkach to grubo ponad milion złotych!

„GAZETA WYBORCZA”

Tu też o zawieszeniu rozgrywek w Italii, ale w innym ujęciu – co z mistrzostwem Serie A, co ze spadkami, co z awansami z Serie B?

Bardziej realne wydaje się, że ligowcy już nie wrócą na boiska. Co wtedy? Komu przyznać tytuł, o który zresztą toczy się zażarta walka? Panujący od ośmiu sezonów Juventus wreszcie napotkał poważnych rywali? Kto ma spaść do Serie B, a kto stamtąd awansować? Włosi rozważają kilka wariantów i wszystkie wyglądają fatalnie. Jeśli w ogóle nie ogłoszą mistrza kraju, to muszą zakwalifikować swoich czterech reprezentantów do Champions League – na trzymaniu się wyników poprzedniego sezonu najwięcej zyskałoby wicemistrzowskie wówczas Napoli, które obecnie tkwi w kryzysie, a najwięcej straciło rewelacyjne Lazio, czyli obecny wicelider Serie A. Sportowa tragedia spadłaby też na piłkarzy Benevento, którzy prowadzą w Serie B z aż 20 pkt przewagi nad Crotone. Jak odebrać im awans? Alternatywę stanowi uznanie za ostateczną tabeli cząstkowej. Znów pojawia się jednak problem – jeśli spojrzymy na kolejność z półmetka rywalizacji (każdy zagrał z każdym po razie), to do Serie B spada Genoa, a jeśli weźmiemy pod uwagę aktualną, trzeba zdegradować Lecce. Pokrzywdzeni znajdą się zawsze, niezależnie od przyjętej metody.

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Grają o mistrzostwo w szkolnej hali. ”Słyszę to od 10 lat. To musi się zmienić”

Jakub Radomski
2
Grają o mistrzostwo w szkolnej hali. ”Słyszę to od 10 lat. To musi się zmienić”

Komentarze

36 komentarzy

Loading...