Reklama

Dyskretni jak młodzieżowcy w ostatniej kolejce

redakcja

Autor:redakcja

11 marca 2020, 11:37 • 3 min czytania 1 komentarz

Takie kolejki najchętniej przemilczeliby wszyscy zwolennicy przepisu o obowiązkowym młodzieżowcu w składzie ekstraklasowego klubu. Na boiskach łącznie – wraz z rezerwowymi – zobaczyliśmy 33 piłkarzy urodzonych w 1998 roku lub młodszych, a na słowa pochwały zasłużyła ledwie piątka z nich. Zdecydowanie więcej musimy za ostatni mecz zganić. Wymowna jest również statystyka bramek. Piłka do siatki wpadała 23 razy, ale tylko w jednym przypadku odpowiedzialny był za to młodzieżowiec (Bartosz Białek), do czego doliczyć możemy zaledwie jedną asystę (Michała Karbownika), jeden wywalczony rzut karny (przez Mateusza Spychałę) i jeden wymuszony (przez Przemysława Mystkowskiego). 

Dyskretni jak młodzieżowcy w ostatniej kolejce

SPRAWDZ OFERTĘ BETFAN, NOWEGO BUKMACHERA. REKORDOWY BONUS POWITALNY!

Powiedzieć, że bywało lepiej to jak rzucić, że sytuacja z koronawirsuem jest niepokojąca. Niby wszystko mieści się w granicach prawdy, ale to spore niedopowiedzenie. Okej, skoro rzuciliśmy już liczbą, pora przejść do konkretów. Kto wśród młodzieżowców się wyróżnił, a kto zagrał poniżej powszechnych oczekiwań?

Na plus: Bartosz Białek (Zagłębie), Mateusz Spychała (Korona), Grzegorz Szymusik (Korona), Michał Karbownik (Legia) 

Reklama

To bodaj najkrótsza lista w historii tego cyklu, który prowadzimy od początku sezonu (dziś 26. odcinek). Pięciu chłopa, w tym czterech bocznych obrońców, którzy potrafili wykazać się solidnością w tyłach, a także dać cokolwiek swoim drużynom w ofensywie.

Wyróżnienie postanowiliśmy przyznać Damianowi Michalskiemu, który w meczu z Arką może nie szalał po swojej stronie, ale zaliczył dwie bardzo ważne interwencje pod bramką Thomasa Daehne, a także nie dawał pograć swoim przeciwnikom. W jego przypadku podobają nam się jeszcze przynajmniej dwie sprawy.

Po pierwsze: szybkie ogarnięcie się. W środku tygodnia chłopak walnął takiego swojaka, że można było się załamać, w meczu z Rakowem generalnie wyglądał przeciętnie. Taki Jan Sobociński po takim występie mógłby się odkręcać przez miesiąc, tymczasem Michalski szybko wyrzucił z głowy niepowodzenie i w Gdyni, w trakcie cholernie ważnego meczu, należał do grona najlepszych piłkarzy Nafciarzy.

Po drugie: on nie ma lekko. Przychodził do Płocka z Bełchatowa jako bramkostrzelny środkowy obrońca, docelowo to musi być jego nominalna pozycja, bo warunków fizycznych nie oszuka, tymczasem o graniu jako stoper na razie w zasadzie może zapomnieć. Radosław Sobolewski najpierw rzucił go na lewą stronę, gdzie jako prawonożny piłkarz miał pewne ciężary – zdarzały się słabsze mecze, ale generalnie nie utonął na głębokiej wodzie. Teraz za sprawą decyzji szkoleniowca Michalski poznaje specyfikę gry na prawej stronie defensywy i również tragedii nie ma. Z jednej strony zapewne z korzyścią dla niego byłoby przyspawanie go do konkretnej pozycji, bo na dłuższą metę trudny jest żywot zapchajdziury, ale z drugiej – na razie jest w takim wieku, że zbiera cenne doświadczenie.

Reklama

Na minus: Mateusz Młyński (Arka), Kamil Pestka (Cracovia), Tymoteusz Puchacz (Lech), Rafał Kobryń (Lechia), Sebastian Kowalczyk (Pogoń), Radosław Majecki (Legia), Adam Ratajczyk (ŁKS), Marcin Listkowski (Pogoń), Aleksander Buksa (Wisła K.), Tomasz Makowski (Lechia), Przemysław Płacheta (Śląsk)  

Przeciętnych występów młodzieżowców było mnóstwo, ale najmocniej bił po oczach przykład Michała Rakoczego z Cracovii. Wszedł na boisko w 21. minucie meczu z Górnikiem za kontuzjowanego Ivana Fiolicia, a wytrwał na nim zaledwie do 77. minuty. Zanim jednak ktoś pomyśli o gnojeniu młodego przez Michała Probierza, musimy zaznaczyć, że to ściągnięcie 17-latka z murawy było jak najbardziej uzasadnioną decyzją. Rakoczy przeszedł obok meczu. Wyobraźcie sobie, że InStat naliczył mu… 11 podań przez godzinę na boisku (7 celnych). Ofensywnemu pomocnikowi, który miał prowadzić grę swojej drużyny!

Rakoczy to generalnie przykład tego, że musimy mieć mnóstwo cierpliwości do tej naszej młodzieży. Chłopak zachwycił przeciwko Piastowi Gliwice, gdy debiutował w pierwszym składzie, ale późniejsze spotkania (łącznie sześć występów w lidze i Pucharze Polski) były dla niego lekcją pokory. Co innego wskoczyć na chwilę i narobić zamieszania, a co innego być na stałe poważną opcją dla trenera w klubie pokroju Cracovii.

Najnowsze

Komentarze

1 komentarz

Loading...