Reklama

Pogoń idzie do środka tabeli, jej gra już tam jest

redakcja

Autor:redakcja

08 marca 2020, 09:24 • 4 min czytania 8 komentarzy

Złośliwi długimi fragmentami obecnego sezonu twierdzili, że cała maestria zmierzającej po puchary Pogoni Szczecin oparta jest na irracjonalnej skuteczności Adama Buksy oraz równie absurdalnych wyczynach Dante Stipicy. Adam Buksa dokonywał rzeczy niemożliwych, na przykład zdobywając bramki po strzałach prosto w mur (pozdrawiamy ŁKS), Dante Stipica dzielnie mu towarzyszył, gdy powstrzymywał kolejne nawałnice ze strony najlepszych zawodników ligi (pozdrawiamy Legię). 

Pogoń idzie do środka tabeli, jej gra już tam jest

Złośliwi na potwierdzenie swoich tez mieli nie tylko gołe oko, które nakazywało sądzić, że zwycięstwa Pogoni są w najlepszym wypadku wymęczone, ale też statystyki. Zaglądamy na Ekstrastats, gdzie analitycy wyliczają choćby liczbę stworzonych sytuacji (bez rzutów karnych), co nieźle obrazuje jakość gry ofensywnej poszczególnych klubów. Pogoń wykreowała 31 takich okazji – tyle co Arka, dwa więcej od Wisły Płock. Mniej niż ŁKS, Korona Kielce, Wisła Kraków. Innymi słowy – w ataku dochodziła do pozycji strzeleckich z taką częstotliwością, że nawet rywale ostatnich w tabeli łodzian mieli więcej pracy w defensywie.

– Taki styl, rzadziej, za to skutecznie – mógłby odpowiedzieć fan „Portowców”, który mocno wierzył w kolejne zwycięstwa swojego klubu, przybliżające Szczecin do eurpucharowej przygody.

Sęk w tym, że poza wykreowanymi sytuacjami, współczesna statystyka piłkarska ma nieco więcej przyrządów. Jednym z nich jest słynne xG, czyli tzw. „gole oczekiwane”. Używamy tego wskaźnika coraz częściej, bo też mówi nam o wiele więcej, niż sucha statystyka z golami strzelonymi. Na wszelki wypadek przypomnijmy – xG stara się „wycenić” realną wartość strzału poprzez pryzmat pozycji, z której został oddany. Innymi słowy bomba z 25. metrów będzie w tym modelu warta jakieś 0,05 gola, bo właśnie 5 na 100 uderzeń z tej pozycji kończy się golem. Ale to na pewno sami wiecie, bo xG i xP to coraz popularniejsze metody na realną wycenę jakości gry danej drużyny.

Reklama

No i właśnie – Ekstrastats te xG sobie wylicza co kolejkę, potem sprawdza, która drużyna „zasłużyła” na więcej goli, a wobec tego i więcej punktów. Wnioski są zgodne z tym, co czasem nazywamy „optyczną przewagą”. I tak Cracovia, której ulubionym sposobem atakowania jest centra, mimo 42 punktów w ligowej tabeli, „oczekiwanych punktów” ma 37,08. Na drugim biegunie jest oczywiście ŁKS, który zmarnował w tym sezonie tyle teoretycznie stuprocentowych sytuacji, że według modeli statystycznych powinien mieć przynajmniej 7 goli więcej. Łodzianie są zresztą podwójnie pechowi – bo poza tym, że nie strzelają w dogodnych sytuacjach, to tracą w sytuacjach, które dogodnymi wcale nie są.

Efekt? 20 punktów realnie, 32,69 „punktów oczekiwanych”.

Jak sądzicie, gdzie w tym wszystkim znajduje się Pogoń Szczecin? Tak, tak, oczywiście wśród tych, którzy strzelają więcej i tracą mniej niż w teorii powinni.

Pogoń i tak strzela wyjątkowo rzadko, w 25 meczach zebrała 27 goli – a w xG wygląda jeszcze gorzej. Drastyczniej wyniki osiągane z tymi oczekiwanymi rozjeżdżają się w przypadku defensywy – „Portowcy” stracili tylko 21 bramek, choć według modelu xG wychodzi jak byk: 24,36. Pogoń jutro na boisku w Bełchatowie może wskoczyć na pozycję wicelidera i powrócić do marzeń o tytule mistrzowskim. Tymczasem według modelu xG – powinni mieć 35,21 punktu. Szóste miejsce z ponad siedmioma punktami straty do wicelidera – którym w tabeli punktów oczekiwanych jest oczywiście Lech Poznań. Piszemy „oczywiście”, bo to bez wątpienia ten klub, który bodaj najczęściej narzeka na brak skuteczności oraz niefart w tyłach, może poza wspomnianym ŁKS-em, kompletną anomalią tego systemu.

Pogoń po prostu gra zupełnie średnio.

Zupełnie średnia gra wzbogacona o wysoką formą napastnika i bramkarza może prowadzić do przyzwoitego punktowania, ale ten stan przecież nie może trwać wiecznie. Buksa już strzela w USA, Stipica zagrał trzy słabsze mecze – wystarczyło. Pogoń już jesienią zaczęła się potykać na prostych przeszkodach, gdy przegrała z Wisłą Kraków i Koroną Kielce. Ale po przerwie to był już popis niemocy. Z Wisłą Płock udało się jeszcze wyłuskać zwycięstwo, ale ze Śląskiem, ŁKS-em, Górnikiem Zabrze i pogrążoną w kryzysie Jagiellonią, drużyna ugrała dwa punkty. Aż trudno w to uwierzyć, ale na przestrzeni ostatnich siedmiu kolejek podopieczni Kosty Runjaicia zagrali praktycznie z każdym zespołem walczącym o utrzymanie poza Arką. Ich bilans to trzy dotkliwe porażki i remis w Łodzi.

Reklama

Portowcy wędrują sobie powoli coraz bliżej środka tabeli, gdzie zresztą jakość ich gry znajduje się właściwie od początku sezonu. W Bełchatowie nie są faworytem, co właściwie jest kapitalnym podsumowaniem nastrojów, w jakie szczecinianie wejdą w kalendarzową wiosnę. Niedawny pretendent do mistrzowskiego tytułu, ekipa z pucharowymi aspiracjami, nie jest faworytem w meczu z beniaminkiem, grającym cały sezon poza swoi miastem.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

8 komentarzy

Loading...