Reklama

„Koronie pomagam, bo to Korona. Do innego klubu w tej sytuacji bym nie poszedł”

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

08 marca 2020, 18:22 • 5 min czytania 3 komentarze

– Gdyby to był inny klub, który byłby dla mnie niewiadomą i byłby w takiej sytuacji, w jakiej jest teraz Korona, to bym się tego zadania nie podjął. Podejmuje się tego zadania tylko ze względu na Koronę. Gdyby – dajmy na to – w takiej samej sytuacji był Arka Gdynia, to pewnie bym się nie podjął. Muszę znać ludzi pracujących w klubie, specyfikę zespołu. A Korona? Jasne, dużo się zmieniło, wielu nowych zawodników, ale znam większość osób pracujących przy pierwszym zespole, kilku piłkarzy jest, których prowadziłem już wcześniej – mówił Maciej Bartoszek w rozmowie na antenie WeszłoFM.

„Koronie pomagam, bo to Korona. Do innego klubu w tej sytuacji bym nie poszedł”
***

Dlaczego Maciej Bartoszek znów jest w Koronie?

Bo dostał taką propozycję i podjął się wyzwania.

Ale znamy kontekst, znamy tło. Po spalonych mostach można przejść? Liczy pan na to, że kibice znów życzliwie spojrzą na Koronę?

Reklama

Liczę na wsparcie kibiców. Wszystko robimy dziś dla nich, w trudnych momentach to wsparcie jest mega potrzebne. Mam nadzieję na to, że środowisko się zjednoczy.

Jeden z naszych dziennikarzy założył się, że jeśli Korona się utrzyma, to zje dzbanek…

Za wcześnie się założył.

A dużo meczów Korony pan widział?

W tym roku – wszystkie. W sezonie – nie wiem, musiałbym to przeliczyć.

Reklama

Ma pan już diagnozy problemów toczących zespół?

Niestety mamy takie zboczenie zawodowe, jako trenerzy, że te mecze oglądamy dość analitycznie, a nie ekscytujemy się samym widowiskiem. Oczywiście, że mam już swoje przemyślenia dlaczego coś działo się źle. Czy te moje pomysły na zmiany się sprawdzą? Zobaczymy, czas najbliższy pokaże.

Ale nie powie nam pan o tych pomysłach?

Za dużą słuchalność macie. Poniesie się i dotrze do obozu rywali…

Pytanie od słuchacza – jak brzmiały pierwsze dwa zdania prezesa Zająca, gdy do pana zadzwonił?

Akurat w sprawie przyjścia do Korony zadzwonił do mnie wiceprezes Paprocki. Spotkaliśmy się właściwie na miejscu.

Trochę jak w tym memie – zadzwonili do pana z tekstem „Maciej, taka głupia sprawa wyszła…”.

Cudotwórcą nie jestem. Wynik to konsekwencja wykonanej pracy ze sztabem i zawodnikami. Mogę zapewnić tylko to, że zespół będzie walczył o ligowy byt. Ze swojej strony zrobię wszystko, by uchować Ekstraklasę dla Kielc. Gdybym w to nie wierzył, to bym się tego nie podjął.

W „Przeglądzie Sportowym” mówił pan, że wielu prac podejmował się zbyt szybko. W Termalice na przykład. Czy Korona też nie jest ruchem pochopnym?

Gdyby to był inny klub, który byłby dla mnie niewiadomą i byłby w takiej sytuacji, w jakiej jest teraz Korona, to bym się tego zadania nie podjął. Podejmuje się tego zadania tylko ze względu na Koronę. Gdyby – dajmy na to – w takiej samej sytuacji był Arka Gdynia, to pewnie bym się nie podjął. Muszę znać ludzi pracujących w klubie, specyfikę zespołu. A Korona? Jasne, dużo się zmieniło, wielu nowych zawodników, ale znam większość osób pracujących przy pierwszym zespole, kilku piłkarzy jest, których prowadziłem już wcześniej. A poza tym znam klimat kielecki, znam stadion. Zawsze dobrze się tam czułem i w trudnych momentach mogliśmy liczyć na wsparcie kibiców. Pamiętam ile zdrowia i serca włożyłem w to, by wcześniej dźwignąć ten klub. I to też przeważyło, gdy padł pomysł o powrocie. Na ostatnie dwanaście spotkań poświęcam się w pełni Koronie.

Zakłady bukmacherskie Totolotek to taki Łukasz Surma świata bukmacherki. Są w grze praktycznie od zawsze, pamiętają jeszcze Ekstraklasę w Radzionkowie i Jaworznie, a mimo wieku potrafiły dopasować się do obecnych realiów, żeby dalej pozostać na topie. SPRAWDŹCIE!

Po tych pierwszych godzinach w klubie – ile się w Koronie zmieniło od momentu pana zwolnienia? Bo tam sobie patrzymy – zostali Cebula, Żubrowski i Kiełb. Biuro prasowe? Wyczyszczone. 

No jasne, sporo się zmieniło. Powiem tak – ja lubię wyzwania. I wiem, że w tych murach stadionu tętni życie. Szatnię da się ożywić.

To ustalmy konkrety – kontrakt do końca sezonu i to tyle?

Nie „to tyle”. Wszystko może się wydarzyć. Wiemy, że sytuacja nie jest do końca jasna. Właściciele dali jasny sygnał, że chcą zbyć swoje udziały w spółce. Konsekwencją jest to, że w najbliższym czasie zmieni się właściciel klubu. Jestem pewien, że ktoś taki się pojawi. A wtedy zobaczymy też jak będzie wyglądała moja sytuacja.

No to tak było w przypadku pana zwolnienia – zrobił pan wynik ponad stan, zmienił się właściciel, pan wyleciał.

No tak. Dlatego nie ma co rozprawiać o tym, co będzie za trzy miesiące czy dalej. Dzisiaj mam jedną misję – chcę utrzymać Koronę w Ekstraklasie, czyli tam, gdzie jest jego miejsce. I myślę, że Koronę stać na to, by dać tej lidze coś dobrego.

Ale tak patrząc na pozytywy w kadrze Korony – jest przyzwoita para stoperów i ponoć uzdolniona młodzież. Będzie pan próbował też kogoś z tej młodzieży spróbować w Ekstraklasie?

Jeśli któryś z nich będzie prezentował się dobrze na treningach, to pewnie tak. Dla mnie nie liczy się wiek – czy stary, czy młody. Jeśli będzie dobry, to zagra.

Pytanie od słuchacza – czy na sto procent Bartoszek wie w co się wpakował?

Ja wiem, że jest trudna sytuacja. Ale powiedziałem wcześniej dlaczego się na to zdecydowałem. Wykonamy kawał roboty i zrobimy wszystko, by utrzymać Koronę w Ekstraklasę.

Prezes Zając powiedział, że pana nie kocha i raczej z panem się nie pokocha.

No i dobrze, nie każdy musi się kochać. Grunt, żebyśmy się szanowali. A prezes też mówi, że nie wierzy też w spadek Korony. A zatem wierzy w Bartoszka.

14 goli w 25 meczach. Skuteczność Korony to tragedia. Jak ma się to zmienić?

Odpowiem tak, jak wcześniej. Pewne przemyślenia już mam, widzę sposób, a najbliższe mecze pokażą, czy to dobry kierunek.

Czego się pan spodziewa w tym poniedziałkowym meczu?

Dobrego meczu. ŁKS gra fajną piłkę, dobrze się ogląda ten zespół. Po drugie – gramy u siebie. Po trzecie – liczę, że Korona pokaże inną twarz. Liczę na to, że kibice nas nie zawiodą.

Miał pan symptomy tego zaufania od kibiców?

Dostałem mnóstwo wiadomości od fanów. Piszą, mówią. Tych sygnałów jest naprawdę mnóstwo.

A jak żona zareagowała na to, że wraca pan do Kielc?

Żona też dobrze wspomina Kielce. Poukładaliśmy sobie już życie zawodowe, więc póki co jestem w Kielcach sam. Niestety znów rozłąka, więc żona przeszczęśliwa nie jest.

Czyli co – nasz kolega Mietczyński będzie musiał zjadać dzbanek?

Wiesz co… Sam ci pomogę. Koronę utrzymam, a później tobie pomogę w jedzeniu dzbanka. Przyjadę z młynkiem do kawy, zmielimy trochę szkła i łatwiej pójdzie.

SPRAWDZAJCIE BONUSY I OFERTĘ SPECJALNĄ TOTOLOTKA!

fot. FotoPyk

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

3 komentarze

Loading...