Reklama

Bawarski walec

redakcja

Autor:redakcja

06 marca 2020, 19:20 • 10 min czytania 6 komentarzy

23 gole strzelone, 6 zwycięstw i tylko jeden remis, wysoka wyjazdowa wygrana w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów, awans do wygranego (już w marcu) ćwierćfinału Pucharu Niemiec i pewny krok w kierunku kolejnego tytułu mistrza Bundesligi. Gdy tak idzie Bayernowi, trudno by jego piłkarze nie znaleźli się w naprawdę sporej liczbie w zestawieniu najlepszych piłkarzy lutego. A kto poza nimi?

Bawarski walec

Miewał w pierwszej części sezonu przestoje, ale w lutym wszedł na bardzo wysokie obroty. W meczu z FC Porto w Lidze Europy po prostu bawił się na boisku – gol, dwie asysty, fenomenalny występ pod każdym względem. W dwumeczu z Portugalczykami dołożył jeszcze bramkę w pierwszym spotkaniu, awans miał jego twarz. Nic dziwnego, że obok Timo Wernera jest wymarzonym zawodnikiem prowadzącego Bayern Hansiego Flicka.

Atalanta nie ma wielkiego formatu gwiazd, ale drużynę tę wyjątkowymi czynią piłkarze jak Mario Pasalić. Po cichu stał się on jednym z najlepszych pomocników tego sezonu nie tylko we Włoszech, ale i w Europie. Nieprzypadkowo we wszelkich podsumowaniach pierwszej serii meczów 1/8 finału LM lądował w większości jedenastek rundy. Dwie asysty w 4:1 z Valencią to poważny argument. Do tego dołożył też arcyważnego ligowego gola z Romą – zwycięskiego, na 2:1.

Reklama

Piszczek nie ma zamiaru jeszcze żegnać się z Dortmundem, pokazuje to na boisku raz za razem. L’Equipe tak wysoko jak Polaka oceniła za mecz z PSG w Lidze Mistrzów tylko Erlinga Brauta Haalanda, a więc strzelca dwóch goli. Piszczu nie dał pohasać Neymarowi, w lidze dołożył parę bardzo dobrych występów. Nic, tylko się cieszyć, że rodak prezentuje tak wyśmienitą formę.

Eintracht znów chce zajść daleko w Lidze Europy, znów miesza w Bundeslidze, choć może nie aż tak, jak z Hallerem czy Joviciem. No i w tymże Eintrachcie swoją formę odnalazł Andre Silva – w lutym tylko jeden mecz zakończył bez gola lub asysty, miał bardzo duży udział w awansie do najlepszej 16 w Lidze Europy, do ćwierćfinału DFB Pokal (wygranego już w marcu).

Nie zaimponował aż tak asystami, jak do tej pory, ale nie da się nie doceniać jego wkładu w grę Lazio. W funkcjonowanie drugiej linii rzymian. W to, że dziś patrzą oni z góry na wszystkich rywali w Serie A i mogą spokojnie myśleć o grze w Champions League w kolejnych rozgrywkach. W lidze nie rozegrał w lutym słabego meczu.

Reklama

Piątek cierpliwości nie miał i odszedł z Milanu, Rebić postanowił na swoją szansę zaczekać i opłaciło się. Dziś, po rewelacyjnych tygodniach Chorwata, trudno sobie bowiem wyobrazić Milan bez niego. Cztery ostatnie mecze to cztery gole, każdy wielkiej wagi. Ten z Interem nie dał punktów, ale sam fakt bramki w derbach to już duża rzecz. Ten z Juventusem w Coppa Italia mógł dać nawet wygraną (gdyby nie karny Ronaldo w doliczonym czasie drugiej połowy). Ten z Torino zapewnił wygraną 1:, bramka z Fiorentiną to podobna historia, co z meczu z Juve – dała prowadzenie, które zespół Rebicia stracił w ostatnich minutach.

Bramka w stylu Dennisa Bergkampa z Augsburgiem to już sporo, by zdobyć nasze serca, ale Stindl nie zachwycił tylko tym trafieniem, a całym świetnym meczem i – idąc dalej – miesiącem. Po złamaniu nogi nie ma już śladu, Stindl znów jest prawdziwym liderem Gladbach.

„Brylancik”, jak określiła Polaka „La Gazzetta Dello Sport”. Dla Napoli znaczył w minionym miesiącu najwięcej. Dał asystę z Barceloną w Lidze Mistrzów, a także z Sampdorią w Serie A. Zbierał bardzo wysokie noty od włoskich dziennikarzy i ekspertów. Czekamy na takiego właśnie Zielińskiego w kadrze.

Takiego sezonu jak ten, tak się wydaje, potrzebował Renato Sanches. By udowodnić wszystkim, ale głównie sobie, że nadaje się do wielkiej piłki. Tej absolutnie największej. W Lille jest liderem, jest graczem niezastąpionym, odzyskał też radość z gry w piłkę. Trener Galtier powiedział ostatnio: — Każdego dnia przychodzi na trening z uśmiechem. Przyszedł daleki od idealnej formy, a jednak szybko się zaadaptował do naszego stylu gry i bardzo nam pomógł.

Niesamowite wyniki wykręcił w lutym Hellas. Nie przegrał żadnego spotkania, a grał przecież i z Juventusem, i z Lazio, i z Milanem. Mało tego, stracił w tych spotkaniach zaledwie dwa gole. Wielka w tym zasługa 20-letniego Albańczyka, który mimo młodego wieku gra niesamowicie dojrzale i zapowiada się na jednego z najlepszych stoperów młodego pokolenia we Włoszech.


Jak wielki wpływ ma obecność Sona na zespół Tottenhamu? Pierwsze trzy mecze w lutym, z Koreańczykiem w składzie? Trzy zwycięstwa. Od kiedy nie ma go z zespołem po złamaniu ręki (mimo którego, swoją drogą, dograł spotkanie z Burnley)? Cztery porażki. Liga Mistrzów, liga, FA Cup.

Ogromny wpływ na jego obecność w zestawieniu ma znakomite spotkanie przeciwko Liverpoolowi zakończone golem. Może i Atletico w tym sezonie zawodzi, szczególnie w lidze, ale na Saula zawsze może liczyć. Zaczął miesiąc od średniego występu z Realem, ale potem było już tylko dobrze. W lidze – bardzo poprawnie, w Lidze Mistrzów – ze wspomnianą jedyną bramką w starciu z obrońcą tytułu.

Jak co miesiąc trzeba się zachwycić Josipem Iliciciem. I żal tylko, że ten gość stał się Panem Piłkarzem w skali Europy tak późno. Że w Lidze Mistrzów zadebiutował po trzydziestce, że w zespole grającym tak piękną piłkę jak Atalanta znalazł się dopiero dwa sezony temu. Lutego nie zamyka może zawrotnymi jak na niego liczbami (2 gole), ale nie zmienia to faktu, jak niezbędny jest dla tak efektownej gry Atalanty. Dość powiedzieć, że w tym sezonie zabrakło go w 4 meczach ligowych, jego drużyna wygrała zaledwie jeden z nich.

Wyszedł z cienia i skradł show. Wolves w tym sezonie kojarzyło się z piekielnie silnym i szybkim Adamą Traore, z wielkim udziałem przy golach Raula Jimeneza, a Jota jakoś się wstrzelić nie potrafił. Aż do teraz. Hat-trick z Espanyolem załatwił sprawę awansu Wolves do 1/8 finału Ligi Europy, dublet z Norwich dał wyczekiwane od trzech meczów zwycięstwo. W dużej mierze dzięki niemu Wilki wciąż mogą grać nawet o Ligę Mistrzów 2020/21.

No co tu dużo mówić? Maestro. W dodatku największy koncert dał na największej scenie. Na Bernabeu partycypował przy obu golach City, wielce prawdopodobne, że dzięki nim uda się zaraz wyrzucić z Ligi Mistrzów Real Zidane’a, czego nie dokonał przed Manchesterem City nikt. W lidze pomógł odkuć się po porażce z Tottenhamem, podobnie jak w starciu z Królewskimi mając udział przy obu golach City w meczu z West Hamem.

Sancho nie przestaje zachwycać. Ma już dwucyfrową liczbę meczów, gdy zarówno strzelał, jak i asystował. W lutym zdarzyło się to raz, z Unionem Berlin, za to nie zdarzył się żaden pusty przebieg w lidze – albo był gol, albo ostatnie podanie. Cztery razy bramki lub asysty Sancho zmieniały kierunek wyniku (z remisu na prowadzenie lub z jednobramkowej straty na remis).

Nominowany do nagrody piłkarza miesiąca w LaLiga nieprzypadkowo. Choć jego najlepszy występ to nie ten w lidze, tylko w Copa del Rey, gdy Real Sociedad ograł Real Madryt 4:3, wyrzucając Królewskich za burtę rozgrywek. Młody Szwed wpakował dwie sztuki, asystował przy golu Barrenetxei i został zdecydowanie piłkarzem meczu.

Jeszcze nie tak dawno wydawało się, że Emil Forsberg ma monopol na miejsce w pierwszym składzie RB Lipsk. Dziś to zawodnik, który prawdopodobnie odejdzie latem, bo nie do przeskoczenia w hierarchii są dla niego Sabitzer i właśnie Nkunku. Sprowadzony z PSG Francuz jest w TOP10 zawodników z najlepszych lig Europy wykonujących najwięcej kluczowych podań na mecz. Jego kreatywność najbardziej dała się w lutym we znaki Schalke, przeciwko ekipie z Gelsenkirchen pomocnik zanotował cztery asysty w jednym spotkaniu. Jedną dołożył z Leverkusen, gola – przeciwko Gladbach.

No jest ten wielki Belg skuteczny i Inter właśnie w nim pokłada największe nadzieje na strzelanie w ostatnich tygodniach. Dwumecz z Łudogorcem w LE – tylko jeden z czterech goli nie pada przy udziale Lukaku. Liga? Obie bramki z Udinese, gol w szalonym meczu z Milanem (od 0:2 do 4:2). Jedyne rozgrywki, w których w lutym nie strzelił, to Puchar Włoch. A skoro jemu się nie udało, nikt inny też tego nie zrobił i Inter przegrał 0:1 z Napoli.

Cristiano zablokował na Instagramie Transfermarkt, bo ten twierdzi, że jest wart już „tylko” 65 milionów euro. No ale czy Portugalczyk nie ma prawa tak o sobie myśleć, skoro mimo wieku wciąż nie przestaje zadziwiać swoimi strzeleckimi osiągnięciami? Nikt przed nim nie miał takiej serii meczów z golem w Serie A, jaką on kontynuował w lutym. Na ten moment ma bramkę w 11 kolejnych spotkaniach, nie strzelił co prawda z Brescią, ale w tym spotkaniu zwyczajnie nie było go na boisku. Został też przy okazji najlepszym portugalskim strzelcem Serie A, zrównując się z 42 bramkami z Rui Costą. Rzecz w tym, że były pomocnik potrzebował do tego 339 spotkań, CR7 – zaledwie 52.

Natychmiast wywarł ogromny wpływ na grę Manchesteru United. Czekaliśmy niecierpliwie, co pokaże, gdy raz jeszcze ruszy na podbój ligi z europejskiego TOP5. We Włoszech kompletnie mu nie wyszło, wrócił do Sportingu, został wiodącą postacią całej ligi i jak widać dobrze mu to zrobiło. Premier League stała się jego miejscem na ziemi, Rio Ferdinand stwierdził, że to może być nowy Paul Scholes. Błyskawicznie wpasował się do zespołu Ole Gunnara Solskjaera i ma wszelkie dane ku temu, by za moment w podsumowaniach transferów United w ostatniej dekadzie być bardzo, bardzo wysoko.

Kiedy Eintracht ogrywał Augsburg 5:0, strzelił dwa gole i dołożył dwie asysty. Gdy pokonywał Salzburg w 1/16 Ligi Europy – gol i dwie asysty Kosticia w dwumeczu dały w końcowym rozrachunku awans. Kiedy w Pucharze Niemiec udało się ograć Lipsk 3:1, dwa gole należały właśnie do Serba. Większość tego, co dobre, spotykało ekipę z Frankfurtu w tym miesiącu za sprawą Kosticia i wspomnianego chwilę wcześniej Andre Silvy.

Aż do meczu z BVB, gdy w PSG wszystkie problemy nagle eksplodowały i wróciły demony porażek w Champions League, wydawało się że Thomas Tuchel stworzył w Paryżu najbardziej przerażającą ofensywę w Europie. Di Maria, Neymar, Mbappe i Icardi notują w obecnym sezonie niesamowite liczby. Argentyńczyk ma już 20 asyst we wszystkich rozgrywkach, w zeszłym miesiącu uzbierał 30% tego dorobku. I dołożył po golu w spotkaniach z Montpellier i Lyonem.

Musi się wysoko znaleźć Mueller, skoro jest tak efektywny. To zawsze była jego największa broń – liczby. Nie jest piłkarzem wybitnym w sensie technicznych umiejętności. Ale nikt jak on nie wykorzystuje przestrzeni. I gdy jest w formie, gdy stawia na niego trener – a Hansi Flick bez Muellera Bayernu nie widzi. Zrobił z niego kluczowy element swojej maszyny, która ostatnio chodzi niesamowicie płynnie i rozjeżdża kolejnych przeciwników na naleśniki.

Rozpisaliśmy się dzisiaj na jego temat w innym tekście, odeślemy więc z przyjemnością do niego (TUTAJ – KLIK!). Davies, reprezentant Kanady, to po prostu objawienie tego sezonu. Niesamowicie szybki, z parciem do przodu, coraz lepszy w defensywie. Jeśli nadal będzie się rozwijać tak harmonijnie, no to panie i panowie – mamy do czynienia z przyszłym regularnym bywalcem jedenastek roku w Europie.

Bawi się chłopak w lidze francuskiej, robi tam dokładnie to, na co ma ochotę. Chcielibyśmy to deprecjonować, ale potem wbija w rozgrywki europejskich pucharów i zalicza konkret nie z Amiens czy Reims, a z Realem czy Borussią Dortmund. Nie pomógł co prawda wygrać w Dortmundzie, ale dał ważną w kontekście dwumeczu asystę. Gdy tylko grał na krajowym podwórku, poza meczem z Nantes kończył mecz z przynajmniej jednym golem – tak było w pucharze z Dijon, tak było i w Ligue 1 z Montpellier, Lyonem, Bordeaux i – raz jeszcze – z Dijon.

Haaland się skończył. W styczniu strzelał gola raz na 12 minut, w lutym szło mu już zdecydowanie gorzej. Gol średnio co 71 minut? Średniawka. A będąc już kompletnie poważnym – Norwega nie są w stanie zatrzymać nigdzie. Ani w Niemczech, gdzie zaraz dobije do dwucyfrowej liczby goli w lidze, ani w Lidze Mistrzów – w tych rozgrywkach, dzięki dubletowi z PSG, ma już w obecnym sezonie dziesięć trafień. Przy okazji popisał się niesamowitymi predyspozycjami sprinterskimi, osiągając na 60 metrów czas godny światowej czołowki w tej dyscyplinie. Nie, nie startował z bloków, tylko zmierzono mu czas w pełnym biegu, ale to po prostu niesamowicie imponujące.

Polak dał show w Lidze Mistrzów, czekaliśmy z utęsknieniem na wielki mecz Roberta z trudnym przeciwnikiem w tej fazie, no i się doczekaliśmy. Gol i dwie asysty na Stamford Bridge to kawał osiągnięcia, dorzućmy do tego dublet w pucharze z Hoffenheim, który dał awans do ćwierćfinału, cztery bramki w czterech meczach Bundesligi… Strasznie szkoda, że wypada na kilka tygodni z kontuzją, bo naprawdę można było wierzyć w pobicie rekordu goli w jednym sezonie ligi niemieckiej, należącego od dekad do Gerda Muellera.

Gdyby pokazał więcej w meczu z Napoli w Lidze Mistrzów lub chociaż zapobiegł odpadnięciu Barcelony w 1/4 finału Pucharu Króla, pewnie wyprzedziłby Gnabry’ego. Jeśli chodzi o pojedynczy występ, to mało kto może się pochwalić czymś takim, co Argentyńczyk wykręcił w spotkaniu z Eibarem. Po trzech meczach, gdy „tylko” asystował partnerom (przy 6 z 7 ligowych goli Barcy), najpierw skompletował klasycznego hat-tricka w 40. minucie, a tuż przed końcem meczu dołożył czwartą sztukę.

Motor napędowy Bayernu. Zawodnik meczu z Chelsea, jednej z największych wyjazdowych deklasacji ostatnich lat w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Znalazł swoje miejsce w jedenastce tygodnia 22. kolejki Bundesligi, gdy Bayern ograł 4:1 Kolonię. Miał udział przy wszystkich golach, kiedy Bawarczycy nadspodziewanie męczyli się z Paderborn, napoczął w drugiej minucie wygranego 6:0 starcia Hoffenheim.

***

I klasyfikacja generalna po dwóch miesiącach:

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Jakub Radomski
0
Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Komentarze

6 komentarzy

Loading...