Reklama

Ramirez debiutuje bez błysku

redakcja

Autor:redakcja

16 lutego 2020, 20:03 • 3 min czytania 0 komentarzy

Czekaliśmy na występ Daniego Ramireza w nowych barwach, bo jednak rzadko zdarza się, by wyróżniająca się postać tej ligi zmieniała klub wewnątrz rozgrywek. Raczej przychodzą Bułgarzy czy inni Amerykanie, rzucają na stół jakieś niewielkie w swojej skali pieniądze, mówią „ty z nami” i tyle gościa widzieliśmy. A tutaj było inaczej, oczywiście Lech wyjątkowo szarpał się z ceną, ale w końcu ściągnął Hiszpana do siebie. I co, od pierwszego meczu dostał wyjątkową jakość? Cóż, niespecjalnie.

Ramirez debiutuje bez błysku

Choć de facto Ramirez mógł skończyć to spotkanie ze świetnym bilansem konkretów, bo wiele nie brakowało, żeby miał chociaż dwie asysty. Najpierw wrzucił z rożnego idealnie na głowę Satki, ale ten w dość prostej sytuacji spudłował, kiedy chyba nieco przestraszył się szansy i dostawił głowę nieco bojaźliwie. Następnie Ramirez znów ładnie obsłużył kolegę z kornera, tym razem Rogne, ale ten też nawet nie potrafił trafić w bramkę. A podkreślmy: to były eleganckie piłki, w przypadku tej Satki możemy wręcz mówić o sytuacji stuprocentowej.

Do tego po stronie plusów możemy zaliczyć Ramirezowi małą grę w trójkącie z Tibą i Gytkjaerem, kiedy ten ostatni wyszedł sam na sam z Peskoviciem, ale za daleko wypuścił sobie piłkę.

I… to tyle. Ramirez był najgroźniejszy, gdy przychodziło mu kopać stojącą piłkę, ale gdy nie było ani kornera, ani wolnego, wiele pożytku Lech z Hiszpana nie miał. Dani był nieco schowany, nie brał na siebie tak chętnie odpowiedzialności, jak czynił to w ŁKS-ie. Jeśli porównać go do Tiby, jego występ wygląda blado, to Portugalczyk parokrotnie potrafił zaczarować, na przykład gubiąc przeciwnika samym przyjęciem.

Jak wrażenia estetyczne znajdują odzwierciedlenie w liczbach?

Reklama

– trzy strzały, zero celnych (Tiba cztery i dwa celne),

– dwa razy faulowany (Tiba czterokrotnie),

– trzy kluczowe podania, w tym jedno udane (Tiba odpowiednio cztery i dwa),

– 87% celnych podań (Tiba 83%),

– 58% wygranych pojedynków (Tiba 44%).

Tak, w tej ostatniej statystyce Ramirez jest dużo lepszy, ale też Tiba częściej próbował: podjął 16 pojedynków, a Ramirez dwanaście. I wiadomo, panowie grają na różnych pozycjach, ale mamy wrażenie, że często to właśnie Portugalczyk będzie odnośnikiem dyspozycji Ramireza. Tiba ma taką renomę, jaką miał Ramirez w ŁKS-ie, lideruje, jeśli jemu idzie, często Lechowi również (a to wbrew wynikowi nie był zły mecz Kolejorza).

Reklama

No i dzisiaj naszym zdanie Tiba to symboliczne starcie wygrał.

Natomiast wiadomo – pierwsze koty za płoty, mimo dość przeciętnej postawy Ramireza i tak było widać, że chłop w piłkę grać potrafi i nie zostawił umiejętności w Łodzi. Z każdym meczem powinien rosnąć, bo jak widać, ma z kim grać. A też, jak wspomnieliśmy, Lech prezentował się naprawdę przyzwoicie i Ramirez nie musi się martwić, że znów będzie musiał kogoś ciągnąć za uszy.

Fot. Newspix

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...