Reklama

Ciro Immobile, czyli snajper ponadprogramowy

redakcja

Autor:redakcja

09 lutego 2020, 15:22 • 7 min czytania 0 komentarzy

Jeśli ktoś kiedyś wpadnie na pomysł, że warto zilustrować przykładem pojęcie „król własnego podwórka”, to obok tego hasła w słowniku powinno paść nazwisko Ciro Immobile. Snajper Lazio to przypadek wymykający się wszelkim ramom. Chwilę po nieudanych wojażach zagranicznych poprawił swój najlepszy dorobek strzelecki w karierze. Chwilę po słabszym sezonie notuje liczby, które prowadzą go wprost do historycznego rekordu goli w sezonie ligowym. Łamie schematy, drze na strzępy statystyki, drwi sobie z logiki i nagina rzeczywistość. Oto cały Ciro, człowiek, który wbrew wszelkim typom staje w jednym szeregu obok samego Leo Messiego.

Ciro Immobile, czyli snajper ponadprogramowy

Normalny piłkarz: ma wzrost formy, notuje liczby ponad stan, wraca do zwykłej dyspozycji, utrzymuje stały poziom. Ciro Immobile: ma wzrost formy, łamie schematy xGoals, notuje zwykły sezon, wraca do rujnowania schematów i statystyk. Pochodzący z okolic Neapolu napastnik przez karierę jedzie jak na rollercoasterze. Nie chodzi już nawet o to, że gość strzela tylko w Italii. Chodzi o to, jak drastyczną różnicę jego dyspozycji widać w poszczególnych latach. Spójrzmy najpierw na najprostsze liczby, czyli bramki.

2011/2012 – 28 bramek, Serie B
2012/2013 – 5 goli, Serie A
2013/2014 – 22 trafienia, Serie A
2014/2015 – 3 bramki, Bundesliga
2015/2016 – 2 gole w La Lidze, 5 w Serie A
2016/2017 – 23 razy na liście strzelców, Serie A
2017/2018 – 29 trafień, Serie A
2018/2019 – 15 goli, Serie A
2019/2020 – dotychczas 25 bramek we włoskiej ekstraklasie

KOLEJNE ZWYCIĘSTWO LAZIO? KURS 1,83 W ETOTO!

Czy widać tu jakąś prawidłowość? Nie. Jasne, można tłumaczyć, że wahania wynikały z przeskoku między ligami, czy ze zmiany otoczenia. Tak, rok temu całe Lazio zaliczyło słabszy sezon, więc faktycznie Ciro mógł strzelić mniej bramek. Ale mimo wszystko patrzymy na gościa i nie widzimy żadnych prawidłowości. Prawo serii? Ciągłość formy? Jakiś dłuższy peak? Może osiągnięcie magicznego „najlepszego wieku dla piłkarza”? Nie, wszystko wygląda jak w kawałku „Stop it” – moving up and down, side to side, like a rollercoaster.

Reklama

Jeszcze ciekawiej robi się, kiedy spojrzymy w xGoals. Pamiętacie, jak rok temu zachwycaliśmy się Piątkiem, który w Genoi strzelał ponad miarę? Według Understat Polak strzelił wtedy o cztery gole więcej niż wynikało to z sytuacji, które miał. Niezły wynik, dla porównania Robert Lewandowski zwykle zalicza maksymalnie jednego gola więcej, a sezon temu dla odmiany osiągnął wynik o 11 bramek gorszy od jego xGoals, więc Piątek faktycznie wypadł kosmicznie. Tak myślicie prawda? No to trzymajcie się fotela, albo usiądźcie, jeśli stoicie.

Według xGoals Ciro Immobile w obecnym sezonie ma nadwyżkę aż ośmiu bramek. Mało tego. Dwa lata temu, kiedy notował poprzedni peak formy, było podobnie – +7.7 goli w stosunku do oczekiwań.

W żadnej z pięciu topowych lig w Europie nie ma kogoś, kto zbliżałby się do takich liczb w obecnym sezonie. Konkurujący z Immobile o tytuł Capocannoniere Cristiano Ronaldo może się pochwalić czterema bramkami więcej w bagażu. Messi tak samo. Jeśli jednak mielibyśmy wskazać kogoś, kto podobnie jak Immobile zalicza tak efektowne zwyżki formy jest to właśnie Argentyńczyk. Różnica między nimi jest oczywiście taka, że Leo raczej nie wraca do średniej. Siedem goli więcej niż przewiduje xGoals? Ok, zaraz wykręcimy 10. Jest? No to teraz 5. Siadło? To znowu 10. Mówiąc wprost: statek kosmiczny Messi krąży sobie gdzieś między innymi galaktykami, poza zasięgiem nawet dla Cristiano Ronaldo. Co jakiś czas jednak odbiór sygnału na statku lidera Barcelony zakłóca jakiś Sokół Milenium. To właśnie Ciro, który akurat włącza beast mode i postanawia stanąć w jednym szeregu z sześciokrotnym zdobywcą Złotej Piłki.

Brzmi absurdalnie? Nie twierdzimy, że nie, ale faktycznie tak jest. Sympatyczny 29-latek z Torre Annunziata robi to w iście włoskim stylu. Zupełnie tak, jakby między dokładką spaghetti a focaccią stwierdził, że w sumie warto trochę postrzelać. Przy tym Ciro nie robi niczego szczególnego. Nie jest tak, jak w przypadku Ronaldo, który jeden sezon kończy ze średnią 6,5 strzału na mecz, zaraz potem spada ona do 5,7 i rośnie do 7 tylko po to, żeby znowu pójść w dół. Podobny schemat widzimy też u Lewego: 5,1 – 4,6 – 5,3 – 4,4. Tymczasem Immobile jest jak… Messi. Liczba strzałów na mecz oddawana przez obydwu w ostatnich sezonach: 4,3 – 3,9 – 3,7 – 3,9 – 3,4 – 3,7 – 4 w przypadku Włocha oraz 5 – 5,7 – 5,9 – 5,7 – 5,2 – 5 jeśli chodzi o Argentyńczyka.

Jeśli kiedyś ktoś wam powie, że nie można oczekiwać innych rezultatów, robiąc to samo, macie już gotową ripostę. Można, przecież dokładnie to robi Ciro Immobile. A przy tym wszystkim zachowuje nutkę albo i więcej magii.

Reklama

25 bramek w 21 meczach to najlepszy wynik w historii Serie A. Nawet w czasach, kiedy gole padały znacznie częściej, a Silvio Pola śrubował swój strzelecki rekord, nikt nie trafiał do siatki równie często, co Immobile. Kiedy wszyscy zachwycają się serią 10 meczów z golem w wykonaniu Cristiano Ronaldo, mało kto pamięta, że dopiero w ten weekend Portugalczyk przebił wyczyn Ciro z tego samego sezonu. Mało kto zauważa też, że nawet jeśli CR7 utrzyma obecną średnią goli na mecz, nie dosięgnie nawet wyczynu Gonzalo Higuaina, aktualnego rekordzisty ligi pod względem bramek zdobytych w jednym sezonie. A jeśli swoją passę podtrzyma Immobile, to rekord Pipity nie tylko wyrówna, ale i pobije. Jest to możliwe nawet jeśli weźmiemy pod uwagę nie średnią goli na mecz (1,2), a xGoals na 90 minut (0,83). W drugim z przypadków wynik Ciro i tak byłby kosmiczny. 39 trafień w sezonie? Brzmi nierealnie. A jednak.

IMMOBILE Z GOLEM PRZECIW PARMIE? KURS ,160! 

Włoch zapewne wolałby jednak trafić do siatki przynajmniej raz więcej i wcale nie dlatego, że 40 bramek wyglądałoby ładniej w rubryce. Napastnik Lazio za każde 10 goli, które zdobędzie, otrzymuje… premię! Niemałą, bo jak donosi Tuttosport, na konto Immobile spływa wtedy 100 tysięcy euro. Nic dziwnego, że Ciro ma motywację do strzelania. Zresztą Claudio Lotito na swoją największą gwiazdę pieniędzy nie żałuje. Prezydent klubu, mimo przyklejonej mu przed laty łatki skąpca (jak najbardziej słusznej), płaci napastnikowi 2,5 miliona euro rocznie, a z bonusami nawet o pół bańki więcej. Z całej kadry Lazio tylko Sergej Milinković-Savić i Lucas Leiva mogą liczyć na podobne zarobki. Cała reszta, tak jak i w klasyfikacji strzeleckiej, jest daleko za plecami Immobile.

Włoska prasa rozpływa się nad tym, że Immobile jest najcenniejszym snajperem w Italii. Jak to wyliczono? Ano tak, że skoro trafił do siatki 25 razy, a zarabia 2,5 miliona, to każda jego bramka jest warta 100 tys. euro. Lotito jest więc mistrzem oszczędności, bo choć oferuje zawodnikowi nietypowe bonusy, to przebił konkurencję. Ta płaci za gola 1,5 (CR7) lub 0,5 miliona (Lukaku). Uczcie się, dzieci, jak się robi biznes od Claudio Lotito i Igliego Tare.

Ale Ciro to nie tylko bramki. To również asysty, których uzbierał już sześć. Dzięki temu jest jedynym piłkarzem w Europie, który wypracował swojej drużynie ponad 30 bramek. W Lazio wykorzystywany jest w najlepszy możliwy sposób. – Nikt nie jest bardziej „wertykalnym” napastnikiem niż on. Stworzony dla Simone Inzaghiego, urodzony dla pragmatycznej, szybkiej gry. Ma specyficzny atut: wpada w strefy rywala, startując na pełnej szybkości z każdej pozycji, atakuje wolne strefy, puka do drzwi. Kiedy znajdzie swój system, staje się unikalnym zawodnikiem. Tak było w Torino, tak jest w Lazio – opisuje napastnika „La Gazzetta dello Sport”.

Do końca sezonu Ciro powinien bez problemu zostać drugim najlepszym strzelcem w historii klubu. W przyszłym roku zapewne prześcignie też samego Piolę i zajmie miejsce na piedestale. Skąd pewność, że nie odejdzie? Nawet jeśli nie poprowadzi Lazio do tytułu, ciężko sobie wyobrazić, że 30-latkowi zechce się opuścić Rzym. Co prawda Chińczycy są w stanie płacić mu czterokrotność tego co Lotito, ba, w wielu klubach Serie A też mógłby liczyć na podwyżkę, ale nie wszędzie byłby ikoną.

A w Lazio buduje swój pomnik, nie tylko na boisku. Furorę w błękitnej części Rzymu zrobił jego wpis na Instagramie, w którym odpowiedział wyśmiewającym go kibicom Romy. „Na ciałach lwów świętują psy, myśląc, że wygrały. Ale lwy pozostaną lwami, a psy psami. Forza Lazio”.

Wygląda na to, że ten związek – ku uciesze obu stron – potrwa jeszcze wiele lat. Pytanie tylko, które oblicze Ciro będziemy oglądać w kolejnych jego odsłonach?

[etoto league=”ita”]

SZYMON JANCZYK

Fot.Newspix

Najnowsze

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...