Reklama

Wisły spacer po linie

redakcja

Autor:redakcja

31 stycznia 2020, 17:59 • 8 min czytania 0 komentarzy

Stawka większa niż życie? Nie. Stawka dla Wisły Kraków wiosną równa się życiu. Życiu klubu w dotychczasowym kształcie, bez konieczności mozolnego odbudowywania go z gruzów jako kolejnej upadłej potęgi polskiej piłki. Za tydzień zaczyna się gra. Wszystko albo nic.

Wisły spacer po linie

NAJMOCNIEJSZA STRONA

Wisła ma po swojej stronie dziś ludzi, którym na tym klubie cholernie zależy. Którzy Białą Gwiazdę noszą lub nosili nie tylko na sercu, ale i w sercu. Nie chce nam się wierzyć, by na przykład Arkadiusz Głowacki miał świadomie odwalić kawał fuszery podczas wyszukiwania zawodników na zimowe okienko transferowe, bo musiał być świadom, jak te wzmocnienia będą istotne dla bytu Wisły. Błaszczykowski, Boguski, Brożek – dla nich wszystkich Wisła to kawał życia. To piękne historie z walki w eliminacjach Ligi Mistrzów, z fazy grupowej Ligi Europy. Nie damy też wiary w to, że Marcin Wasilewski – może nie aż tak związany z klubem z Reymonta 22 -w kluczowym momencie odstawi nogę, bo to człowiek, z którego słownika wyrwana jest strona z hasłem „odpuszczać”.

Gdyby o pozostaniu w lidze miała decydować jakaś stykówka w ostatniej minucie ostatniej kolejki, grożąca jednak poważnym uszczerbkiem na zdrowiu, stawiamy wszystkie pieniądze, że zawodnik Wisły ją wygra. Niezależnie od kosztów.

Reklama

NAJWIĘKSZA BOLĄCZKA

– Jeśli zajrzałoby wam w oczy widmo spadku, to klub by upadł?
– Tak.

Najkrócej jak się da Piotr Obidziński w rozmowie z Weszło FM z września, gdy Wisła zajmowała jeszcze bezpieczne miejsce w górnej ósemce, nakreślił najczarniejszy scenariusz, który wraz z postępem sezonu stawał się coraz bardziej realny. Piłkarze Wisły przystępują bowiem do rundy wiosennej z bagażem zdecydowanie cięższym niż ten, jaki mają na plecach piłkarze innych zespołów uwikłanych w walkę o pozostanie w lidze. Dla ŁKS-u, Arki, Korony, Górnika spadek byłby bardzo bolesny, ale nie wykluczałby odbudowania się w I lidze i powrotu do najwyższej klasy rozgrywkowej. Wiślacy zaś grają nie tylko o pozostanie klubu w ekstraklasie, oni grają o jego byt. I to może ciążyć, szczególnie graczom, którzy do tego nie są przyzwyczajeni. A nawet ci najbardziej doświadczeni, jak Paweł Brożek czy Rafał Boguski, ze swoimi zespołami w tak złej sytuacji nigdy się nie znaleźli.

KLUCZOWY PIŁKARZ

Jakub Błaszczykowski. I to zdecydowanie, na wszystkich poziomach. Nie tylko piłkarsko, ale i finansowo to jest gość, który Wiśle Kraków dawał, daje i chciałby wciąż dawać bardzo wiele. Przed nim jedno z najważniejszych półroczy w karierze i piszemy to bez zbędnej przesady, choć to przecież zawodnik z finałem Ligi Mistrzów w CV.

A jest tak z trzech przyczyn.

Reklama

Po pierwsze – Kuba walczy o wyjazd na Euro 2020. Albo raczej – o usprawiedliwienie tegoż wyjazdu, bo Jerzy Brzęczek sugerował już przecież publicznie, że Błaszczykowskiego na czempionat Starego Kontynentu zabierze. Tak mówił niedawno w rozmowie z „Tiroler Tageszeitung”: – Oczywiście, gdy go powołuję, wciąż dyskutuje się o tym, dlaczego i po co. Ale nagle gra dobrze i panuje spokój. Każdy, kto zna mnie i Kubę, wie, że nigdy nie zrobilibyśmy czegoś wbrew dobru zespołu. On jest legendą. Już podczas Euro 2016 nastroje były przeciwko niemu, a później został wybrany do grona najlepszych polskich piłkarzy. Jesteśmy przyzwyczajeni do tej sytuacji. Na koniec liczy się tylko wynik. Czy dziennikarze albo eksperci wiedzą, jak potoczy się mecz? Nie ponoszą żadnej odpowiedzialności, nie muszą podejmować decyzji i mogą powiedzieć, co chcą. Pokażcie mi na całym świecie jednego, który przed meczem już wie, jaki będzie miał on przebieg.

Po drugie – to poniekąd wiąże się z pierwszym – Błaszczykowski musi udowodnić wszystkim i przede wszystkim sobie, że jego organizm jest w stanie przejść przez kilka miesięcy gry bez kontuzji. A z tym było w ostatnich latach bardzo różnie. Wymowne, że od kiedy Kuba wrócił do Krakowa, Wisła rozegrała 38 meczów. On wystąpił w zaledwie osiemnastu. To nawet nie jest połowa.

Po trzecie – emocjonalny związek skrzydłowego z Wisłą jest niesamowicie mocny. Stąd zagrożenie spadkiem, który może oznaczać nawet ostateczny upadek klubu ratowanego między innymi pieniędzmi Błaszczykowskiego, dotykać musi Kubę zdecydowanie mocniej niż szeregowego piłkarza Białej Gwiazdy. Byłoby po prostu smutnym epilogiem całej tej historii z akcją ratunkową Błaszczykowskiego, Królewskiego i Jażdżyńskiego, gdyby Wisła ostatecznie zleciała z ekstraklasy i tak zaprzepaściła wszystkie dobre zmiany, do jakich doszło w klubie przez poprzedzające go półtora roku.

TRANSFER OKIENKA

Hebert Silva Santos. Jego przyjście oznacza, że Wisła nie jest już skazana na Rafała Janickiego na stoperze. Ani gdziekolwiek indziej na boisku. Czy to nie wystarczający powód, by z okazji jego transferu odkorkować długo mrożonego na specjalne okazje szampana?

Ale żarty na bok. Ciekawi jesteśmy jednak także zaciągu, który ma być efektem dwutorowo prowadzonego w klubie jesienią skautingu. – Swoją ścieżkę skautingową prowadzi zarówno trener Stolarczyk, jak i Głowacki. Ten drugi opartą na trzech systemach komputerowych. Wszystko to po to, żeby do zimy samemu wyselekcjonować odpowiednią grupę zawodników, nie opierając się przy tym na poleceniach menadżerskich. Pod nasze potrzeby i możliwości – mówił na naszych łamach Obidziński. Efektem są transfer Georgija Żukowa i wypożyczenia Nikoli Kuveljicia oraz Lubomra Tupty. Każdy z nich wygląda naprawdę ciekawie na papierze, nie wykluczalibyśmy, że choć jeden z nich wyrobi sobie w naszej lidze mocną markę. Gdybyśmy mieli stawiać dziś – wybralibyśmy Żukowa. Gość miał nie wziąć żadnej kasy za podpis, zgodzić się na nieszczególnie wysoki kontrakt, widząc w Wiśle przede wszystkim okazję, by dobrą grą zapracować sobie na angaż gdzieś w silnej lidze europejskiej.

CO Z MŁODZIEŻOWCEM?

Zrzut ekranu 2020-01-31 o 10.10.58

Zrzut ekranu 2020-01-31 o 10.08.45

Dobra, starczy, chyba już łapiecie.

W każdym razie w Wiśle wyglądało to tak, że najwięcej minut jako młodzieżowiec uzbierał Kamil Wojtkowski. Gdyby każdy mecz grał na miarę swojego potencjału, gdyby nawet nie co tydzień, ale choć raz na dwie rozgrywał takie zawody jak z Zagłębiem Lubin, to zimą pewnie pakowałby walizy razem z Niezgodą, Jevticiem i resztą pożegnanej już ferajny. Tylko że Wojtkowski tego nie potrafi. I jakbyśmy tak mieli dziś strzelać, to stawialibyśmy, że problem jest w głowie. W głowie, w której trochę hula wiatr.

Anegdotę o wypadku samochodowym znacie? Jak nie – przypomnimy.

Otóż Wojtkowski lubił się spóźnić na trening. Raz, dwa, siedemnaście też może być. No i w końcu Maciej Stolarczyk zagroził, że jak jeszcze raz przyjdzie po czasie, to może się już nie pokazywać mu na oczy. Następnego dnia Wojtkowski… nawet nie przyszedł do klubu. Telefon do zawodnika.

– Miałem wypadek samochodowy!

I może szwindel by się nie wydał, Wojtkowski uprawdopodobnił go przyjściem na trening kolejnego dnia na piechotę. Ale okazało się, że ten niby stuknięty dzień wcześniej samochód zaparkował kilkaset metrów dalej. Koledzy z drużyny przechwycili kluczyki i przeparkowali nienaruszoną furę na sam środek boiska treningowego.

No dobra, to może ktoś poza Wojtkowskim? Niestety, i tutaj nie wyglądało to szczególnie zacnie. Ale też trudno, by na przykład dopiero co wchodzący do seniorskiej piłki Aleksander Buksa (lat 17) ciągnął atak drużyny, która wpadła w głęboki dół i zsuwała się coraz niżej i niżej. Minuty pozbierali też:

– Damian Pawłowski (640)

– Przemysław Zdybowicz (319)

– Marcin Grabowski (198)

– Dawid Szot (134)

– Serafin Szota (90)

– Daniel Morys (2)

Czy któryś z nich przekonał nas w tym czasie do siebie tak, wiecie, na sto procent? Zdradził, że drzemie w nim potencjał na naprawdę wielkie granie? Czy któryś z nich dostałby w Wiśle szansę, gdyby nie przepis o młodzieżowcu i nieciekawa sytuacja finansowa?

A czy bigos dobrze smakuje z dżemem jagodowym?

ZIMOWE SPARINGI

Wisła Kraków – Stal Mielec 1:0 (Boguski)

Wisła Kraków – FK Sileks 1:1 (Chuca)

Wisła Kraków – Dinamo Batumi (Hebert)

Wisła Kraków – FK Vożdovac 1:0 (Buksa)

Wisła Kraków – Lokomotiw Moskwa (ME) 3:0 (Chuca, Wasilewski, Boguski)

Wisła Kraków – Dinamo Tbilisi 3:2 (Buksa, Błaszczykowski, Hebert)

SZALENIE ISTOTNY FAKT

Kiedy Paweł Brożek strzelał pierwszego swojego gola dla Wisły, w jej bramce stał Maciej Szczęsny, a w pomocy grali dzisiejszy Ryszard Czerwiec i Kazimierz Moskal. Kiedy zdobywał ostatniego jak do tej pory, pierwszy miał już 54 wiosny na karku, drugi 51, trzeci – 53.

OPINIA EKSPERTA

Księgowość Wisły sprawdza, ile kasy w razie spadku może braknąć klubowi, by przetrwać.

PRZEWIDYWANY SKŁAD

83679308_270406790600467_3281868451714433024_n

NASZ WERDYKT

Artur Skowronek w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” mówi, że jego zdaniem „potencjał Wisły jest zdecydowanie większy niż wtedy Widzewa”. Wtedy, to znaczy w czasie, kiedy pierwszy raz dostał za zadanie utrzymać się w lidze. I się nie utrzymał. Cóż, trudno się z nim nie zgodzić, choćby porównując najbardziej prawdopodobną wyjściową jedenastkę Wisły z tą, którą najczęściej posyłał w bój gdy trenował przy Alei Piłsudskiego. Przypomnijmy:

Patryk Wolański – Marcin Kikut, Krystian Nowak, Rafał Augustyniak, Patryk Stępiński – Mariusz Rybicki, Piotr Mroziński, Bartłomiej Kasprzak, Mateusz Cetnarski, Marcin Kaczmarek – Eduards Visnakovs

No nie była to kapela na miarę The Beatles, zaryzykujemy stwierdzenie, że nawet koło Ich Troje w schyłkowej fazie ta ferajna nie stała. Próżno szukać w niej ludzi z ogromnym doświadczeniem reprezentacyjnym, również na wielkich turniejach. Graczy u progu wielkich karier lub mających je za sobą.

Jasne, nawet po zimowych wzmocnieniach nie stają się zgodnymi z prawdą słowa Macieja Stolarczyka z października, gdy mówił „nie widzę trzech wyraźnie lepszych od Wisły drużyn w lidze”. Ale patrzymy na tę bandę i nie jest to skład węgla i papy. Jak Kubie dopisze zdrowie, jak Savicević będzie Saviceviciem z wiosny 2019, jak Brożek jeszcze coś tam ukłuje albo wielki talent snajperski zdradzi Tupta, może ten zespół wspiąć się nieco w tabeli. Za mało to na ósemkę, ale na zasłużone utrzymanie – dość.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...