Reklama

W Łodzi chyba już przyszykowali białą flagę…

redakcja

Autor:redakcja

31 stycznia 2020, 16:06 • 10 min czytania 0 komentarzy

Naprawdę szkoda nam ŁKS-u Łódź. Nikt chyba nie ma wątpliwości, że to mądrze zarządzany klub, w którym nie wykonuje się żadnych pochopnych ruchów, co więcej – łodzianie wnoszą do ligi styl gry na tyle ambitny, że ich mecze ogląda się z przyjemnością. Sęk w tym, że po prostu te ekstraklasowe buty są dla nich sporo za duże. Może za półtora roku, ze stadionem na ukończeniu, otrzaskani doświadczeniami obecnego sezonu? Na dziś jednak ŁKS to modelowy przykład, jaką twardą ścianą jest dla beniaminków ekstraklasowa rzeczywistość.

W Łodzi chyba już przyszykowali białą flagę…

Rzeczywistość sportowa, gdzie można przepięknie grać przez kilkadziesiąt minut, ale przegrać po kompromitującym błędzie młodego obrońcy. Rzeczywistość organizacyjna, gdzie można prowadzić rozmowy kontraktowe z młodym zawodnikiem przez kilka miesięcy, ale gdy w grę wchodzi przejście do Legii, traci się wszelkie argumenty. No i rzeczywistość finansowa, którą ŁKS prawdopodobnie pozna za moment, gdy Lech wreszcie dopnie transfer Daniego Ramireza. W Łodzi oczywiście zapowiadają, że to nie czas na wywieszanie białej flagi, ale fakty są nieubłagane. Siedem punktów straty do bezpiecznego miejsca, właściwie brak pewniaka do gry „na pozycji młodzieżowca”, najlepszy piłkarz na walizkach, tęskno patrzący w kierunku Poznania. Spadek nie puka do drzwi, spadek już się rozgościł w salonie i poprosił o doniesienie przekąsek.

NAJMOCNIEJSZA STRONA

Spokój. To jest na pewno coś, co wyróżnia ŁKS z tłumu nie tylko drużyn walczących o utrzymanie, ale ogólnie wszystkich polskich klubów. Prezes Tomasz Salski na każdym kroku podkreśla, że klub jest dopiero na początku odbudowy, że wszystko, co najlepsze, czeka ŁKS dopiero w nadchodzących latach, gdy ukończony zostanie stadion, a domknięta i tak już dziś imponująca baza treningowa. Podczas gdy w Gdyni czy Krakowie dość jasno mówi się, że spadek oznacza bankructwo, o tyle w ŁKS-ie ten krok w tył byłby pewnie uznany za przygotowanie do kolejnego kroku w przód. Zresztą, Kazimierzowi Moskalowi półtora roku temu, przed rozpoczęciem sezonu I ligi, postawiono jasny cel: grę w Ekstraklasie za 2 lata. Cel został zrealizowany o 12 miesięcy wcześniej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać.

ŁKS teraz za to płaci wynikami, atmosferą i miejscem w tabeli. Z drugiej strony jednak pieniądze z praw telewizyjnych wydaje w rozsądny sposób – by wspomnieć tu choćby o budowie boiska pod balonem. Imponować może sposób działania na każdym polu. Weźmy nawet te transfery. Wyjąwszy sagę z Danim Ramirezem, ŁKS dopiął pięć wzmocnień jeszcze przed wznowieniem treningów. Teraz, gdy coraz głośniej o odejściu Ramireza, ściągnięty ma zostać następca, którego transfer był wcześniej planowany na lato 2020. Wiele klubów myśli co najwyżej o nadchodzącej sobocie. ŁKS myśli o drugiej sobocie stycznia w 2021 roku.

Reklama

NAJWIĘKSZA BOLĄCZKA

Gra defensywna. Nie chcemy tutaj wskazywać pojedynczych nazwisk, bo swoje na sumieniu jesienią mieli i Jan Sobociński, i Artur Bogusz, ale i Łukasz Piątek czy Maciej Wolski. ŁKS fatalnie bronił już od linii środkowej – ogromne wyrwy między ofensywnymi pomocnikami a stoperami potrafił załatać tylko Dragoljub Srnić, który niestety dla łodzian, dość długo dochodził do pełni sił. Krater w środku oznaczał więcej pracy dla linii obronnej, która i bez tego radziła sobie słabo. Liczne indywidualne błędy, samobóje, sprokurowane rzuty karne, szkolne potknięcia przy wyprowadzaniu piłki.

ekstraklasa-2020-01-31-13-01-23

Obrona ŁKS-u stała się memem, co zresztą zauważył również klub, ściągając zimą trzech nowych obrońców. Oglądaliśmy jednak sparingi ŁKS-u i ujmiemy to tak: styl bronienia nie uległ drastycznej zmianie. Jakość piłkarzy się podniosła, ale liczba błędów nadal jest duża. Za duża.

KLUCZOWY PIŁKARZ

Dzisiaj, w piątek, na tydzień przed ligą? Dani Ramirez, hiszpański czarodziej, który był właściwie jedynym godnym uwagi zawodnikiem ŁKS-u jesienią. Zawodził rzadko, zagrożenie pod bramką rywala tworzył co tydzień, potrafił narobić szumu i ze stojącej piłki przy stałym fragmencie, i przy ataku pozycyjnym. Celne podania, świetne strzały, doskonały drybling-  zachwalać można go długo, bo też gra ŁKS-u bardzo długo wisiała właśnie na błysku Hiszpana.

Reklama

I właśnie tego kluczowego piłkarza ŁKS prawdopodobnie sprzeda w przyszłym tygodniu. Ramirez jest już praktycznie dogadany z Lechem, zostało tylko ustalić, ile „Kolejorz” musi zapłacić łodzianom. W grę wchodzi oczywiście scenariusz, w którym Lech targuje się tak mocno, że zostaje z niczym, ale chyba w Poznaniu nie są aż tak skąpi, by uwalić tak ważny transfer ze względu na 50-100 tysięcy euro rozbieżności. Czy jego sprzedaż to wywieszenie białej flagi? To może za duże słowo, ale flaga z pewnością będzie już wyprasowana, wyprana i przyszykowana do akcji. Wprawdzie łodzianie zapowiadają ściągnięcie zastępstwa, ale wymiana kluczowego, absolutnie najważniejszego piłkarza na nowy element kilka dni przed startem rundy? Karkołomne wyzwanie. W sumie stopniem trudności zbliżone do utrzymania ŁKS-u w lidze.

TRANSFER OKIENKA

W kontekście ściągnięcia następcy Ramireza – pewnie transferem okienka w Łodzi będzie właśnie ten człowiek, niezależnie od tego jak ostatecznie wypadnie wiosną. Skoro prezes Tomasz Salski dla 2×45 mówi wprost, że drużyna na tej zamianie nie utraci na jakości, to znaczy, że w blokach czeka jakiś wyjątkowy kozak.

KUMKOY 19.01.2020 MECZ TOWARZYSKI --- FRIENDLY FOOTBALL MATCH: LKS LODZ - ASTRA GIURGIU 0:2 MACIEJ DABROWSKI FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Na razie jednak nie ma o czym mówić, być może Hiszpan ostatecznie zostanie w Łodzi. W takim wypadku do roli transferu okienka urasta stoper. ŁKS od razu ściągnął dwóch, do ŁKS-u dołączyli: Maciej Dąbrowski, wyciągnięty z Zagłębia Lubin po okresie, gdy były piłkarz Legii stracił miejsce w wyjściowym składzie oraz Carlos Moros Gracia, który w kończącym się w listopadzie sezonie ligi szwedzkiej znalazł się w jedenastce sezonu. Na papierze obaj panowie wyglądają naprawdę solidnie. Gracia wprawdzie spadł z ligi, ale od pierwszych chwil w Łodzi pokazywał, że idealnie pasuje do filozofii Kazimierza Moskala zakładającej, że stoper jest pierwszym z rozgrywających. Dąbrowski żegnał się z Lubinem jako rezerwowy, ale ma coś, czego ŁKS-owi bardzo brakowało – doświadczenie, spokój oraz warunki fizyczne. Nie jest jeszcze jasne, czy obaj panowie stworzą duet wiosną, odsyłając Jana Sobocinskiego na ławkę, ale bez wątpienia nawet jeden z nich powinien wnieść trochę wyczekiwanej jakości do linii obronnej.

W sparingach, jak już wspomnieliśmy, wyglądało to dość średnio, ale też trzeba przyznać – o wiele lepiej, niż w najgorszych momentach jesieni, gdy stoperzy ŁKS-u wyczyniali istne cuda, dawno niewidziane na tym poziomie rozgrywkowym. Solidniej wyglądał chyba Dąbrowski, który miał też sporo… dryblingów oraz szans po stałych fragmentach. Przy tych ostatnich zresztą „Dąbek” będzie kluczowy i z przodu, i z tyłu. W całej kadrze ŁKS-u wyłączając bramkarzy, do tej pory najwyższy był Łukasz Sekulski, 187 cm. Dąbrowski to w powietrzu inna liga. Ściągnięcie do gry w polu piłkarza, który ma prawie 1,95, ściągnięcie do gry piłkarza, który ma doświadczenie w Lidze Mistrzów, ściągnięcie człowieka, który wreszcie powinien stanowić rozsądny wzorzec dla Sobocińskiego. Tak, niech będzie – to jest transfer okienka w ŁKS-ie.

CO Z MŁODZIEŻOWCEM?

Najkrócej rzecz ujmując: lipa.

Jan Sobociński nadal nie potrafi odnaleźć formy z I ligi, więc kompletnie nie dziwią transfery doświadczonych stoperów. Można zakładać, że reprezentant U-21 albo usiądzie na ławce, albo przynajmniej będzie grał mniej niż do tej pory. Trudno nie odnieść wrażenia, że to rozwiązanie było szykowane pod Piotra Pyrdoła, narzekającego na niewielką liczbę minut. Przy ustawieniu 4-3-3, Pyrdoł miałby właściwie pewny skład na jednym ze skrzydeł przez całą rundę wiosenną. No ale Pyrdoł jest już w Legii, a ŁKS został z kompletnymi żółtodziobami.

Adam Ratajczyk to gigantyczny talent i zgadzają się co do tego wszyscy, którzy widzieli go w akcji. Obserwowany w całym środowisku jeszcze w czasach Znicza Pruszków, teraz dostanie prawdziwą szansę na pokazanie potencjału. I okej, zgadzamy się, że nie ma co trzymać chłopaka w blokach startowych, gdy w Łodzi wiele osób przekonywało już jesienią, że to talent większy od Pyrdoła. Ale czy walka o utrzymanie to dobry moment na taki eksperyment? Jesienią Ratajczyk ani razu nie zagrał od pierwszej minuty, wchodził na końcówki, a Moskal uparcie stawiał przede wszystkim na Sobocińskiego, w drugiej kolejności na Pyrdoła. Teraz nagle 17-latek ma się stać numerem jeden. Trzymamy kciuki, jak za każdego 17-letniego Polaka w Ekstraklasie, ale to ryzyko jeszcze większe niż jesienne próby odbudowania Sobocińskiego opaską kapitana.

KADRIYE 22.01.2020 MECZ TOWARZYSKI: LKS LODZ - ZORIA LUGANSK 0:1 --- FRIENDLY FOOTBALL MATCH: LKS LODZ - ZORYA LUHANSK 0:1 PRZEMYSLAW SAJDAK FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Poza tym – czy Ratajczyk wytrzyma 90 minut? Do tej pory ŁKS mógł wierzyć w scenariusz, w którym godzinę czy 75 minut gry dostaje Pyrdoł, a końcówkę gra Ratajczyk, nie trzeba nawet nikomu zmieniać pozycji. Teraz, gdy Ratajczyk poprosiłby o zmianę, zapewne zastąpiłby go Przemysław Sajdak, jak dotąd bez ani jednej rozegranej minuty w Ekstraklasie. W dodatku to bardziej zawodnik środka pola, może grać na „dziesiątce”, ale i tak będzie to wymuszało pewne korekty taktyczne. Skrzydłowym jest Jakub Piela, jeden z najbardziej zdolnych uczniów Szkoły Gortata, ale to już totalna zagadka.

Gdziekolwiek spojrzeć na ten ŁKS – wszędzie kłopoty.

ZIMOWE SPARINGI

Tu można poszukać trochę optymizmu.

ŁKS – Nefczi Baku 4:0 (Corral x2, Sajdak, Sekulski)

ŁKS – Astra Giurgiu 0:2

ŁKS – Zorya Ługańsk 0:1

ŁKS – Worskła Połtawa 3:3 (Ratajczyk, Dąbrowski, Pirulo)

ŁKS – Napredak 3:0 (Corral, samobójczy, Pirulo)

ŁKS – Proleter 4:1 (Pirulo, Wróbel x2, Sekulski)

SZALENIE ISTOTNY FAKT

Łódź posiada o dwie linie metra mniej niż Warszawa, ale to ma się już wkrótce zmienić. Do miasta przyjechały już specjalne tarcze, które mają wydrążyć tunel kolei średnicowej, nazywanej roboczo „łódzkim metrem”. Tunel ma połączyć dwa najbardziej istotne dworce – Łódź Kaliską oraz Łódź Fabryczną – z możliwością wysiadki w centrum miasta. To o tyle ważne, że wielu piłkarzy ŁKS-u dojeżdża do klubu komunikacją miejską. Mamy jednak wrażenie, że zanim metro powstanie, większość tych chłopaków pokończy już swoje kariery.

OPINIA EKSPERTA

Anegdotę opowiada uznany komentator.

Kazimierz Moskal wyszedł gdzieś do ubikacji na 15 minut, tam kogoś spotkał w korytarzu i pozostał poza szatnią. No i chłopaki później opowiadają, że Maciej Musiał rozpisał Legię i mówi: „Panowie… Legia…” – mówi. – „Co ja wam powiem, lider Ekstraklasy, wicemistrz Polski, Majecki – talent, AS Monaco, fenomenalna gra” – mówi. I dalej:

„Prawa obrona, Paweł Stolarski, no co ja wam będę mówił, to jest, to jest… to jest maszyna. To jest gościu, technika. Środek obrony, tam wtedy był Remy, no Remy oczywiście, Remy rozegranie, Jędrzejczyk skała. Pirulo nawet do niego nie skacz, bo nie ma, nie ma sensu. Lewa obrona, Karbownik, no przecież to jest TGV, jak on się rozpędzi to jedzie linia-linia, z dorzutką. Luquinhas? No panowie, co ja wam powiem, nie ma co podchodzić na dwa metry, bo to jest ośmieszenie, z kanałem, przejście zewniakiem. No z przodu Kante, Kante? Nawet nie próbujcie wychodzić na spalonego,bo nie ma szans”.

I tak siedzą, wiesz przybici, ja mówię: no dobra, za chwilę trzeba wyjść, 30 tysięcy, Łazienkowska 3. Wchodzi Kazek do szatni, popatrzył na tablicę i mówi:

„Panowie, Legia… To jest przeszłość” – mówi. – Jędrzejczyk, przecież on już w ogóle bez zwrotności, bez zdrowia, Stolarski, tylko wystarczy nacisnąć. Remy no niby jest silny, ale spokojnie spierasz się zanim wystawi rękę. No Luquinhas? No Luquinhas jest dobry, to trzeba na niego uważać. 

PRZEWIDYWANY SKŁAD

Jakby mało było w ŁKS-ie zmartwień – w pierwszym meczu za kartki pauzuje Ramirez, a Klimczak jest kontuzjowany. Nie zdziwimy się jednak, jeśli ten poniższy skład wytrzyma dłużej niż tylko przez mecz z Legią.

85090375_181444083212655_1159976954758168576_n

NASZ WERDYKT

Przykro to pisać, bo jednak ŁKS wprowadził trochę świeżości do Ekstraklasy. Zaufanie do trenera nie tylko w wywiadach, ale w czynach, nawet po serii 8 porażek. Odważna gra Polakami, w dodatku dość młodymi. Równe zasady dla wszystkich – ŁKS jest chyba jedynym klubem, który tak mocno postawił na piłkarzy z rocznika 1997, czyli tego ostatniego, który nie jest liczony jako młodzieżowiec. Niezły skauting, rozsądne, szybko przeprowadzone transfery. Ambitna gra piłką, nawet jeśli nie przynosiło to wyników. Zamiast rzucenia się all-in na utrzymanie w Ekstraklasie, rozsądne inwestycje w bazie treningowej i strukturach klubu, w akademii czy „niewidocznych” działach jak choćby sztab rezerw. ŁKS naprawdę dał się poznać jako fajny, poukładany i mądry klub, ale jednocześnie klub dramatycznie słaby piłkarsko.

Jeśli Ramirez zostanie – szanse na utrzymanie są bardzo niewielkie. Jeśli Ramirez odejdzie – życzymy szybkiego powrotu do Ekstraklasy w przyszłym sezonie I ligi.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...